Głosy po Wawelskim
KAMIL BUTRUK: - Ta wygrana jest dla nas tak jakby na pocieszenie za nieodżałowany Rajd Warszawski, kiedy to zdecydowanie prowadziliśmy w Pucharze Peugeota po pierwszym dniu (46 sekund) i nieoczekiwanie spadła na nas lawina problemów technicznych z samochodem, która w konsekwencji doprowadziła do rozpięcia się zawieszenia na pierwszym odcinku specjalnym drugiego dnia i bolesnego wycofania się z rajdu.
Rajd Wawelski okazał się świetnym treningiem. Równe, spokojne tempo doprowadziło nas do mety. Trasa jak wszyscy podkreślali, była bardzo techniczna i wymagająca, dodatkowo jazdę utrudniała mgła i niska temperatura powodując, iż po prostu ślizgaliśmy się na niedogrzanych slickach.
To był ostatni rajd do mistrzostw Polski, dlatego można się pokusić o ocenę całego sezonu, który nie był dla nas łaskawy (3 nieukończone eliminacje). Wynik końcowy okazał się mizerny, choć mógł być o wiele, wiele lepszy. Zrobimy wszystko, żeby za rok sytuacja się już nie powtórzyła.
MARCIN MAJCHER: - Rajd był bardzo trudny i wymagający - tym bardziej cieszy nas fakt, że tym razem nie mieliśmy żadnych kłopotów z samochodem, ani innych nieprzewidzianych sytuacji. Pierwszego dnia rajdu staraliśmy się optymalnie ustawić zawieszenie do specyficznych, „wybijających” oesów. Gdy w końcu nam się to udało – strata do lidera była na tyle duża, że postanowiliśmy skupić się na obronie drugiego miejsca. Udało się i jesteśmy z tego bardzo zadowoleni, tym bardziej, że jak dotąd Kraków nie był dla nas zbyt szczęśliwy. Mamy nadzieję, że w przyszłym roku wystartujemy w pełnym cyklu RSMP Przypominamy o konkursie foto – prosimy przesyłać zdjęcia z Rajdu Wawelskiego – do wygrania polar i czapka w zespołowych barwach. Dziękujemy także naszym sponsorom – Milwaukee Elektronarzędzia, www.majcher.pl oraz Bel – Pol.
JAN KASPRZYK: - Zdajemy sobie sprawę, że wynik nie jest porywający, ale zważając na to ile załóg nie dotarło do mety, jesteśmy szczęśliwi. Od połowy OS 1 skrzynia odmówiła posłuszeństwa, cały rajd jechaliśmy dwójką lub trójką, co przy tak szybkim rajdzie musiało wiązać się ze sporymi stratami czasowymi. Rajd okazał się bardzo trudny i szybki, wymagający dla kierowcy i pilota. Trochę żałuję, że nie spadł deszcz, wówczas nasz wynik nie byłby tak odległy. Jestem zadowolony, że na własnym podwórku po nieukończonym Krakowskim, jesteśmy na mecie - o to nam najbardziej chodziło!
JAREK NOWAKOWSKI: - Miło się zaskoczyliśmy technicznymi i szybkimi partiami oesów, które mi pasują. Jednak rajd ten był dla nas pechowy. Na jednym z zakrętów wpadliśmy do wąwozu. Wielkie podziękowania dla kibiców za wyciągnięcie. Strata ok. 3 minut przyniosła nam spadek na ostatnie miejsce w klasie. Kolejne oesy wygraliśmy nie dając szans rywalom. W ostatecznym rozrachunku zajęliśmy najgorsze miejsce, bo tuż
za podium.
BARTOSZ LESIŃSKI: - Był to mój pierwszy rajd w tym sezonie - w zeszłym po Rajdzie Krakowskim odczuwałem pewien niedosyt. Bardzo podobały mi się odcinki i gdy tylko nadarzyła się okazja wystartować w Wawelskim, nie zastanawiałem się długo. To było bardzo spontaniczne działanie i bardzo chciałem tu być. Rajd zapowiadał się wspaniale, nic nie wróżyło niepowodzenia naszego zespołu. Nasze Seicento Kit Car mknęło jak po szynach i gdy już naprawdę rewelacyjnie się jechało po szybkich partiach 2 oesu, nagle coś wybuchło, zadymiło się okropnie. Aż płakałem widząc w lusterku niebiesko-siwy dym i 200 metrów przed metą lotną wolałem się zatrzymać i pokibicować innym. Po zdjęciu głowicy okazało się, że upaliło zawór wydechowy i stwierdzono jego brak, jak również brak 3-go tłoka i dziurę w bloku. Ostrzegam więc innych przed złym paliwem i tzw. spalaniem stukowym. W planie jest Zamkowy i Barbórka - i może wcześniej wyścig na Górze Świętej Anny. Dziękuję zespołowi za wszystko i dobrym ludziom. Dla tych kilku kilometrów było warto!
STEFAN KARNABAL: - Pierwszego dnia złapaliśmy dwa kapcie i choć nie liczyliśmy na fajerwerki, bo od Rajdu Elmot nie mieliśmy okazji pokonać większej ilości kilometrów, to i tak straty spowodowane przebitymi oponami, uniemożliwiły nam rywalizację o miejsce w czołówce rajdu. Po pierwszym dniu, mimo przygód, czułem, że mogę nieco przyspieszyć. Po odwołanym siódmym oesie, ósmy pojechaliśmy naprawdę nieźle. Zanotowaliśmy drugi czas, pomimo szwankującej już skrzyni biegów. Niestety kolejny odcinek specjalny okazał się ostatnim - skrzynia biegów uległa awarii. Z jednej strony cieszymy się, że ten niezbyt dla nas udany sezon już się skończył. Z drugiej szkoda, że nie wszystko ułożyło się po naszej myśli. Wyciągnęliśmy jednak sporo wniosków, wiele się nauczyliśmy. A teraz nie pozostaje nic innego, jak tylko przygotowywać się do przyszłego sezonu.
RAFAŁ MALIŃSKI: - Dobrze widoczna partia w otwartym terenie, idealne miejsca na rajdowy piknik - tak opisano w przewodniku po OS-ach miejsce, w którym zakończyłem Rajd Wawelski. Kilometr od startu OS-2 podczas zmiany biegu z 3-ki na 4-kę zapiął się drugi bieg. Silnik nie wytrzymał 9 tysięcy obrotów. Pozostało jedynie ulec sugestii przewodnika i obserwować zmagania innych. Miejsce rzeczywiście było godne polecenia. Bilety kupiliśmy jednak bardzo drogo.
Dalsza część rajdu była niezwykle interesująca. Świetnie przejechał i Gabryś, i Kuzaj, a inni zawodnicy wcale nie odstawali od nich poziomem. Również pucharowicze nie ociągali się, a szczególnie ci w najsłabszych autach. Widać że szanują prędkość.
Nie obyło się niestety bez kontuzji. Podczas ładowania samochodu na lawetę Karol postawił sobie Megankę na stopie. Kiedy krzyczał, wszyscy myśleli że żartuje, więc nie spieszyliśmy z pomocą. Odcinek już dawno był zakończony, więc nie mieliśmy jak wezwać pomocy. Pozostało jedynie znieczulenie.
Po wstępnej rozbiórce silnika okazało się, że zniszczenia nie są poważne. Uszkodzeniu uległo jedynie 16 zaworów, które akurat mam w zapasie. Pozostaje mi lepiej przygotować się do kolejnej eliminacji, którą mam nadzieję, będzie Rajd Zamkowy.
MIREK WŁODARCZYK: - To już dla mnie trzeci rajd z rzędu na własnym terenie, którego nie udaje nam się ukończyć. Już nie wiem czy to zbieg okoliczności, czy może jakieś fatum? A może po prostu chcę być za szybki „na własnych śmieciach”? Tak czy siak, od pierwszych metrów jechaliśmy z przygodami. Na pierwszym odcinku specjalnym hamulce stwierdziły, że przez większą część próby nie będą nam potrzebne. Kolejny odcinek to próba nadrobienia strat po przygodzie z hamulcem, co skończyło się prawie dwuminutową wizytą w rowie. Przed trzecią próbą wiedzieliśmy, że ten rajd dla nas się już skończył. Pozostała jazda treningowa. Trzeci odcinek był pierwszym tego dnia bez przygód. Niestety była to tylko chwilowa przerwa od niezaplanowanych sytuacji. Pod koniec czwartego odcinka zakończyła się i dla nas jazda treningowa. Wpadliśmy do rowu, pękł drążek kierowniczy i ukręciła się półoś. Teraz zaczynamy już myśleć o kolejnym rajdzie, na którym pojawimy się niezmiennie z TVP3 Kraków, Radiem Złote Przeboje, DK Grafix, RasArt – Sport Technology.
FILIP NIVETTE: - To był dla nas naprawdę szczęśliwy weekend - przez cały sezon prześladował nas pech i wygranie klasy w ostatniej rundzie jest jego pozytywnym zakończeniem. Cały zespół spisał się znakomicie, nareszcie od początku rajdu wszystko nam się układało. Udało nam się wygrać wszystkie odcinki specjalne pierwszego dnia. Jedyną awarią, która nam się przytrafiła, było wylanie się lewego przedniego amortyzatora na ostatnim OSie. Tutaj wielkie podziękowania należą się inżynierom z firmy PTM za szybkie naprawienie tej części. W niedzielny poranek mogliśmy więc wystartować w pełni sprawnym autem. Tego dnia wygraliśmy prawie wszystkie odcinki specjalne, tylko na 11 oesie po moim błędzie na krótko wylądowaliśmy w rowie. Na szczęście była to niegroźna przygoda i udało nam się dowieźć nasze pierwsze zwycięstwo w tym sezonie do mety w Krakowie. Dziękuje bardzo moim sponsorom, firmom Fleet Auto Serwis, Dealerowi Opel & Chevrolet Nivette i Pirelli za wsparcie przez cały sezon oraz kibicom za gorący doping na każdym rajdzie.
Zwycięstwo w Rajdzie Wawelskim chcielibyśmy zadedykować naszemu przyjacielowi Marcinowi, życząc mu szybkiego powrotu do zdrowia.
MACIEK HANDWERKER: - Niestety mamy lekki niesmak po tym, jak przegraliśmy drugie miejsce w klasie o jedną dziesiątą sekundy - ale taki jest sport. Trzecie miejsce to również wspaniały wynik i cenne punkty, które przybliżają nas do tytułu wicemistrzów klasy A6 na koniec sezonu. Niestety - złe warunki pogodowe, na które liczyliśmy, zawiodły i o walce w klasyfikacji generalnej mogliśmy zapomnieć. Trasa rajdu była bardzo szybka, trudna, wymagająca dobrego opisu i niestety, promowała auta o większej mocy. Zresztą można zobaczyć jak wyglądała na filmach z wnętrza naszego Peugeota na mojej stronie internetowej www.maciekhandwerker.com Chciałbym podziękować całemu zespołowi mechaników Krzyśka Kucińskiego, który jak zwykle świetnie się spisał, jak również wszystkim kibicom za gorący doping i zaprosić na kolejny debiutujący rajd - 1. Rajd Zamkowy, 5 listopada.
MARCIN PASECKI: - Rajd Wawelski był jedną z najtrudniejszych tegorocznych eliminacji - wystartowałem oczywiście znanym Peugeotem 206 RC, natomiast na prawym fotelu tym razem zasiadł Mariusz Żelazko. Trasy rajdu bardzo nam się podobały, ale jak to bywa ze zmianą pilota, musieliśmy w szybkim tempie znaleźć porozumienie w samochodzie, co nie było łatwym zadaniem. Dzięki profesjonalnemu przygotowaniu rajdówki przez naszych mechaników, obyło się bez awarii, z czego jestem bardzo zadowolony. Głównym celem startu było zdobycie kolejnych doświadczeń na nieznanych odcinkach specjalnych ale nie mogę powiedzieć że jestem zadowolony z osiąganych rezultatów. Na pewno w przyszłym sezonie będę się starał jeszcze bardziej.
PIOTR ZIARKO: - Potwierdziły się opinie o tym, że rajd był bardzo wymagający - wystarczy spojrzeć na listę zawodników, którzy nie ukończyli krakowskiej imprezy. Nam rajd jechało się dobrze. Założeniem było zdobyć jak najwięcej punktów w naszej klasie i raczej nie śledziliśmy wyników w klasyfikacji generalnej. Troszkę przespaliśmy pierwszy odcinek, ale potem złapaliśmy swoje tempo i podróżowało nam się całkiem przyzwoicie. Po pierwszej pętli objęliśmy prowadzenie w klasie A7. Na drugą pętlę wyruszyliśmy z zamiarem utrzymania przewagi. Niestety już na 4 oesie samochód stracił moc, w wyniku czego jechaliśmy dużo wolniej i traciliśmy sporo czasu. To samo powtórzyło się na odcinku piątym i szóstym. Ostatecznie ukończyliśmy rajd na drugim miejscu w klasie. Myślę, że nie jest to zły wynik w obliczu trapiącej nas usterki. Wiemy, że mogło być szybciej, ale takie są rajdy.
Przygoda z brakiem mocy spowodowana najprawdopodobniej była oberwaniem się filtra paliwa. Summa sumarum osiągnęliśmy metę, zaprezentowaliśmy nowe barwy, zdobyliśmy punkty, obroniliśmy pozycję liderów, tak, więc generalnie rajd zaliczam do udanych.
Z tego miejsca chciałbym podziękować naszym sponsorom: portalowi motoAllegro, OTOMOTO, firmie spedycyjnej AlfaSped Kaczmarczyk, gazecie codziennej Echo Miasta, dostawcy Internetu firmie MultiVision, oraz Parkowi Wodnemu Kraków. Dziękuję również tym, którzy są z nami i pomagają nam na różne sposoby podczas i przed rajdem.
MACIEJ OLEKSOWICZ: - To był dla mnie najtrudniejszy rajd w sezonie, zwłaszcza w sferze psychiki. Spodziewałem się, że start z nowym pilotem na tak trudnych odcinkach specjalnych nie będzie należał do najłatwiejszych, ale nie sądziłem, że w połączeniu z ostatnimi wypadkami, kompletnie mnie zblokuje. Jeszcze podczas testów wydawało mi się, że będę mógł jechać tak szybko jak do tej pory. Niestety po pierwszej pętli wiedziałem, że nie dam rady utrzymać tempa konkurencji. Tadeusz Burkacki to znakomity fachowiec i od samego początku widać było jego ogromne doświadczenie, lecz aby w pełni się zgrać i jechać naprawdę szybko, potrzebowalibyśmy kilku startów. Mimo wszystko znaleźliśmy się na mecie i choć trzynaste miejsce w klasyfikacji nie jest powodem do radości, to cieszę się, że udało mi się pokonać wiele przeciwności. To naprawdę pozwala mi myśleć pozytywnie już o kolejnych startach.
Żałuję tylko, że końcówka sezonu była dla naszego zespołu tak fatalna, bo jeszcze w połowie znajdowaliśmy się w ścisłej czołówce RSMP. Teraz jesteśmy na 8 miejscu, co w gruncie rzeczy nie jest złym wynikiem, ale zawsze pozostaje pewien niedosyt. Przy okazji chciałbym podziękować całemu naszemu zespołowi za wsparcie i ogromną przychylność w naszej współpracy. Dziękuję mechanikom, którzy zawsze perfekcyjnie dbali o nasz samochód. Dziękuję również Leszkowi Kuzajowi za wsparcie, wiedzę i doświadczenie, którym zawsze chętnie się z nami dzieli. To dla mnie naprawdę ogromne wyróżnienie i przyjemność, współpracować z takim facetem, tym bardziej, że mimo niepowodzeń na początku sezonu, po raz kolejny udowodnił wszystkim, że jest najlepszym kierowcą w kraju. To naprawdę godne podziwu. Szczerze gratuluję mu tego sukcesu, tak samo jak jego pilotowi Maćkowi Szczepaniakowi. Dziękuję również kibicom, którzy w nas wierzyli i podążali za nami na każdy rajd. No i wreszcie dziękuję naszym sponsorom, bez których nasze starty byłby niemożliwe. Mam nadzieję, że nasza współpraca będzie dalej się rozwijać i w przyszłym sezonie zdołamy wspólnie odnieść sukces.
TOMEK BARWIK: - Walka o pierwsze miejsce w klasie N-1 rozpoczęła się od OS 2 - po stracie 3 minut, poniesionej w rowie przez faworytów klasy, załogę Nowakowski/Kajanek, toczyliśmy zaciętą walkę z załogami w Peugeotach 106 - Iwanek/Nowocień i Piasecki/Zarębska. Po pierwszej pętli prowadziliśmy z przewagą 0,8 sekundy nad Iwankiem i 1,6 sekundy nad Piaseckim. Po pierwszym oesie drugiej pętli przewaga wzrosła do 2,5 sekundy nad Piaseckim. Potem przegraliśmy OS 5, tracąc prowadzenie w klasie na rzecz Piaseckiego. Od drugiego, Iwanka dzieliło nas 0,1 sekundy! Ostatni OS rozstrzygnął walkę o miejsca na podium. Załoga Iwanek/Nowocień wygrała klasę z przewagą 4,4 sekundy nad naszą załogą. W klasyfikacji generalnej zajęliśmy 22 miejsce.
Start był możliwy dzięki naszym sponsorom - firmie ATS Display i Plus Media. W opony zaopatrzył nas www.bialyusmiech.com.pl
SEBASTIAN FRYCZ: - Zwyciężyliśmy w prologu na ulicach Krakowa i ten wynik dawał nam nadzieję, ale rajdy – niestety - są nieprzewidywalne. Na pierwszym odcinku nasze Punto wypadło z drogi i dachowało - wróciliśmy na trasę i choć ze stratą, nadal staraliśmy się walczyć. W końcówce piątego oesu posłuszeństwa odmówiła jednak skrzynia biegów, nadwerężona podczas dachowania. W ten sposób w ułamku sekundy skończyły się nasze marzenia o mistrzostwie. Zdobyliśmy drugie miejsce, ale wiem, że potrafimy więcej i możemy być najlepsi. Wystartowaliśmy z ambicjami na zdobycie pierwszego miejsca. Cóż, nie udało się, ale taki właśnie jest ten sport.
MACIEJ LUBIAK: - Naprawdę liczyliśmy na dobry występ i na przełamanie naszej fatalnej passy - niestety, los chciał inaczej i jest to piąty z rzędu rajd, w którym nie dane nam było znaleźć się na mecie. Trudno jest nam winić kogokolwiek za zaistniały stan rzeczy, bowiem nękające nas przez cały rok kłopoty z autem są częścią rajdowego poligonu, na którym te samochody muszą dać z siebie wszystko. Przed sezonem zdecydowaliśmy się na zbudowanie Lancera Evolution VIII w najnowszej specyfikacji MR, który teoretycznie gwarantował równą walkę z produktem konkurencyjnego Subaru i realizację naszych planów w Mistrzostwach Polski. Niestety okazało się, że niektóre nowatorskie rozwiązania zastosowane właśnie w tej wersji nie wytrzymują trudów rajdu. Wiemy już, że na przyszły sezon przygotujemy samochód w nowszej specyfikacji – Evolution IX, w której powrócono do sprawdzonych i skutecznych rozwiązań technicznych, znanych choćby z Evolution VI czy VII. Znikną m.in. aluminiowe konstrukcyjnie dyferencjały na rzecz żeliwnych, które jednak lepiej znoszą tak ekstremalne obciążenia. Również skrzynia biegów będzie ponownie miała 5 przełożeń a nie 6 i będzie miała zdecydowanie bardziej zwartą konstrukcję. Przykro mi, że zawiedliśmy naszych kibiców i nadzieje sponsorów, ale dziękuję im za wsparcie i doping oraz wiarę w nas. Mam nadzieję, że byliśmy w stanie z Maćkiem Wisławskim pokazać, że jesteśmy szybką załogą, gdy wszystko pracuje bez zarzutu. Za nami sezon z pewnością nieudany, ale nie oznacza to, że stracony. Nauczyliśmy się wiele i liczę na to, że ta wiedza zaprocentuje w kolejnej odsłonie Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Polski. A naszym kolejnym występem będzie Rajd Cieszyńska Barbórka.
ANDRZEJ MANCIN: - Przed rajdem przejechałem sporo kilometrów testowych mających na celu sprawdzenie naszego Fiata Stilo Abarth - w czasie treningów wszystko działało należycie. Niestety na samych zawodach podróżowaliśmy wspólnie z Ryśkiem ze zmiennym szczęściem. Już na początku pierwszego odcinka specjalnego coś chrupnęło w skrzyni biegów. Aby nie doprowadzić do poważniejszej awarii, jechałem bardzo asekuracyjnie - na ok. 60 procent swoich możliwości. Atak na pozycję lidera w klasie A7 planowałem przeprowadzić na drugiej pętli. Podczas przerwy w serwisie moi mechanicy dokładnie przejrzeli skrzynię biegów Stilo zgodnie twierdząc, że wszystko jest w porządku. Niestety już pod koniec OS 4 straciłem niemal wszystkie biegi, osiągając metę tylko na trójce. Mimo to udało nam się uzyskać na tej próbie czwarty czas w klasyfikacji generalnej i pierwszy w klasie A7. Przed dwoma ostatnimi próbami częściowo usunąłem awarię, ale końcówkę rajdu przejechałem tylko z trzema biegami. Jestem przekonany, że gdyby nie ta usterka, udałoby mi się zwyciężyć w swojej klasie.
MAREK PACIORKOWSKI: - Jestem niesłychanie szczęśliwy z osiągniętego rezultatu. Nasz samochód nie był do końca przygotowany po awarii rozrządu na Rajdzie Wisły. Dodatkowo na pierwszą pętlę nie bardzo trafiliśmy z ogumieniem. Można powiedzieć, że Rajd Wawelski zakończył się dla nas podwójnym sukcesem. Wygraliśmy bowiem swoja klasę, walcząc w głównej mierze z miejscową konkurencją oraz przypieczętowaliśmy tytuł mistrzowski w A0. Nie ukrywam, że przez cały sezon ciężko na niego pracowaliśmy. Czekałem cierpliwie na ten moment wiele lat i chciałbym w tym miejscu podziękować wszystkim, którzy przez ten czas byli ze mną. Jednocześnie chciałbym zapewnić, że na pewno nie spocznę na laurach. Otwierają się przed nami nowe perspektywy, nowy samochód i nowe wyzwania, czyli RSMP. Dopiero teraz się zaczyna „pełen sport”.
MICHAŁ BĘBENEK: - Sezon 2005 był dla nas bardzo ciężka pracą. Rajd Wawelski zapowiadał się szalenie interesująco, gdyż miał rozstrzygnąć o najważniejszych tegorocznych tytułach - jak zwykle przystąpiliśmy do niego bardzo skoncentrowani i nastawieni na walkę od pierwszego odcinka. Stawką było przecież mistrzostwo Polski, a zajmowana przez nas pozycja pozwalała na walkę o ten laur. Konkurencja była mocna. Leszek Kuzaj, zdobywca tegorocznego tytułu, jest zawodnikiem bardzo doświadczonym i szalenie szybkim.
Naszego drugiego miejsca w RSMP 2005 nie traktujemy jako porażki. Udowodniliśmy razem z Grzegorzem, że jesteśmy bardzo szybcy, a powtarzając wynik z 2004 roku dowiedliśmy, że osiągnęliśmy wysoki, równy poziom.
W tym miejscu chcieliśmy podziękować wszystkim, którzy przyczynili się do tego sukcesu. Naszą pozycję zawdzięczamy ogromnej pracy dużej grupy ludzi, bez których starty załogi Bębenek/Bębenek nie byłyby możliwe. Grupa Lotos, Hydroland, Apollo Electonics, Igloo, Imex, ATUT, RM Filipowicz, High Tec Kraków, serwis www.rallypl.com - to dzięki ich wysiłkowi mogliśmy wystartować w tym roku i skutecznie walczyć o najwyższe lokaty w MP. DZIĘKUJEMY!!
PIOTR ADAMUS: - Po niezbyt szczęśliwym dla nas pierwszym etapie nie przypuszczałem, że uda nam się dojechać do mety na drugiej pozycji. Sukces ten zawdzięczamy w dużej mierze pechowi naszych rywali - Grzegorz Grzyb miał awarię swojego samochodu, zaś Mariusz Pelikański na przedostatnim odcinku specjalnym opuścił drogę, co skutkowało złapaniem kary czasowej. Po zakończonym właśnie sezonie 2005 mogę śmiało powiedzieć, że wspólnie z Magdą w pełni zrealizowaliśmy nasze założenia. Chcieliśmy być na pudle w klasie Super 1600 i to nam się udało.
ZBIGNIEW GABRYŚ: - Jestem bardzo szczęśliwy, że wreszcie po tylu latach uprawiania rajdów udała się sztuka wygrania imprezy stanowiącej eliminację RSMP. Wiedziałem, że mogę walczyć o jedno z miejsc w czołówce, nawet o miejsce na podium, ale nigdy nie przypuszczałem, że będę w stanie zwyciężyć. Najważniejsze było to, że wreszcie samochód nie zawiódł. Auto spisywało się rewelacyjnie. Żadnych problemów, żadnych awarii. Przez cały czas trwania rajdu nic złego się nie działo. Aż trudno było w to uwierzyć, biorąc pod uwagę poprzednie eliminacje, kiedy to prześladował nas totalny pech. Mechanicy z Dytko Rent wykonali kawał dobrej roboty. Dzięki im za to!
Chcę podziękować Sławkowi Sawickiemu, właścicielowi myślenickiej firmy Inter-Zoo, za okazaną pomoc. Gdyby takich sponsorów było więcej, zapewne mój wynik w tegorocznych RSMP byłby bardziej satysfakcjonujący.
ZBIGNIEW STANISZEWSKI: - Generalnie jestem bardzo zadowolony z postawy całego zespołu podczas eliminacji w Krakowie. Rajd miał przebiegać bez żadnych przygód, niestety były to nasze pobożne życzenia - podczas pierwszego etapu podobnie jak kilku naszych konkurentów, mieliśmy poważne problemy ze skrzynią biegów. 4 z 6 odcinków pokonaliśmy na chroboczącej jednostce. Obłamał się ząb w głównym przełożeniu. Dopiero na najdłuższej strefie serwisowej mechanicy wymienili wadliwy sprzęt montując do naszego Miśka seryjną skrzynię. W tym momencie wielkie dzięki za pomoc należą się mechanikom z zespołu Wojtka Pischingera oraz mechanikom z zespołu Michała Dudy. To godna pochwały postawa w duchu fair play. Takim rajdom kibicujemy i w takich rajdach w Polsce chcemy uczestniczyć.
Po sześciu eliminacjach zajęliśmy w mistrzostwach Polski szóste miejsce. Starty w rajdach szutrowych kończyły się miejscami na podium. Nieco gorzej wypadały eliminacje po asfalcie. Mimo wszystko jestem jednak bardzo zadowolony. Z postawy na Wawelskim również. Kiedy samochód był sprawny, podróżowaliśmy bardzo szybko, często uślizgami, bez zbędnego ryzyka. Wiem, że w lepszym samochodzie w przyszłym sezonie jesteśmy gotowi walczyć z najlepszymi również na asfalcie. Czy tak się stanie? Zakasujemy rękawy i rozpoczynamy równie ciężki jak rajdy, okres kompletowania budżetu przed nowym sezonem.
GRZEGORZ GRZYB: - Rajd Wawelski był dla nas jedną z ostatnich okazji do zaprezentowania się krajowym kibicom. Rozpoczął się bardzo dobrze, chociaż nie obyło się bez drobnych problemów technicznych - mimo to uzyskaliśmy prowadzenie w klasyfikacji S1600 i czwarte miejsce w generalce. Pierwszy dzień kończyliśmy w dobrych nastrojach i z chęcią walki o trzecie miejsce. Jednak około 50 metrów za startem ósmego odcinka, popsuła się skrzynia biegów i nie było mowy o kontynuacji jazdy. Jest nam bardzo przykro, ponieważ istniała duża szansa na „pudło” w klasyfikacji generalnej oraz na zakończenie tego sezonu doskonałym wynikiem. Niestety, po raz kolejny awaria techniczna przeszkodziła nam w ukończeniu rajdu.
PAWEŁ DUDZIAK: - Początkowo rajdowe trasy nam się nie spodobały. Ukształtowanie terenu premiowało bowiem auta mocne, a nie kierowców jadących lepiej technicznie. Nie znaczy to jednak, że jazda nie sprawiała nam (i mam nadzieję kibicom) dużej przyjemności. Jechaliśmy czysto technicznie i efektownie. Niestety, dużo mocniejszy Swift i szwankujący motor nie pozwolił na zajęcie pierwszej pozycji.
MARCIN TURSKI: - Niestety, rajd w Krakowie zakończył się dla nas już na drugim odcinku - na dość szybkiej partii łuków wyniosło nas prawą stroną na pobocze. Pozornie drobny błąd okazał się bolesny - urwane przednie koło i zepsute zawieszenie nie pozwoliły nam kontynuować zawodów. Bardzo żałujemy, bo od pierwszego kilometra jechało nam się fantastycznie. Naszym głównym celem było osiągnięcie mety, jednak jak mawiają słowaccy kibice: "To je rally..."
Udostępnij lub zapisz ten artykuł
Najciekawsze komentarze
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.