Zasubskrybuj

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska

Hołek dachował na torze Ludwiczaka.

Główną atrakcją rozegranego wczoraj w Olsztynie rajdu popularnego, będącego Memoriałem Mariana Bublewicza, miał być wyścig Krzysztofa Hołowczyca z Bohdanem Ludwiczakiem, rozegrany na równoległym torze tego ostatniego.

Do tej ciekawej rywalizacji jednak nie doszło – podczas zapoznawczego okrążenia N-grupowe Subaru Impreza Hołka przewróciło się na dach. Auto nie było poważnie uszkodzone, ale brak szyb uniemożliwił kontynuację jazdy. O całym zdarzeniu opowiedział nam sam kierowca.

„Umówiliśmy się z Bogusiem, że podczas Memoriału Mariana Bublewicza będziemy się ścigać na jego torze. To wspaniały obiekt, przypominający doskonale znaną arenę rywalizacji w Race of Champions. Załogi mogą ścigać się tu równolegle, jest przejazd przez mostek, wszystko to daje możliwość świetnej i naprawdę bezpiecznej zabawy. Za namową gospodarza założyłem do swojego Subaru „szwedzkie” kolce. Pierwsze okrążenie zapoznawcze przejechałem spokojnie, na drugim postanowiłem przyspieszyć, sprawdzić jak będzie zachowywać się auto na specyficznej nawierzchni. Problem polegał na tym, że słońce roztopiło wierzchnią warstwę i jechaliśmy po mazi, pod którą jednak wciąż byłą twarda, zmarznięta ziemia. W pewnym miejscu samochód przytrzymało – z felgi zsunęło oponę i skończyło się na dachu. To był taki typowy „frajerski” daszek przy niewielkiej prędkości. W sumie nic poważnego się nie stało i samochód nadawałby się do dalszej jazdy, gdyby nie to, że wypadły szyby. Ściganie się w takiej „przewiewnej” rajdówce nie wchodziło jednak w grę. Inna sprawa, że początkowo miejsce zdarzenia mogło wyglądać nieco dramatycznie – kiedy samochód leżał na dachu, wyciekł płyn ze wspomagania kierownicy. Ma on czerwony kolor i może przypominać krew. Nic mi się jednak nie stało – nawet się nie zadrapałem. Boguś podczas swojego zapoznania również zaszalał – pourywał zderzaki i lampy. Można więc powiedzieć, że sporo się działo. Mnie cieszy fakt, że rekord tego toru wciąż należy do mojego Subaru. Czasu 1:20,4 jak dotąd nikt nie poprawił.(...) Muszę przyznać, że dzisiejsze KJS-y są coraz ciekawsze. Młodzi kierowcy mogą ścigać się na tak fajnych torach. To z pewnością dużo bardziej rozwijające, niż jeżdżenie wokół przysłowiowego trzepaka.” – powiedział nam Krzysztof Hołowczyc.

Poprzedni artykuł Tegoroczne Peugeoty rozdane.
Następny artykuł Hołek do NZ samochodem ze Stec Ralliart.

Najciekawsze komentarze

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska
Filtry