Hołek ucieka Svedlundowi
Krzysztof Hołowczyc zwiększył dystans dzielący go od Oscara Svedlunda do 17,1 sekundy po pierwszej pętli ostatniego etapu 64 Rajdu Polski.
Trzy oesy przed końcem, kolejne lokaty zajmują Renato Travaglia (+2.05,0) zmierzający po komplet punktów w mistrzostwach Europy, Zbigniew Staniszewski (+2.41,6) i Zbigniew Gabryś (+2.54,1), minięty przez imiennika po OS 9.
Hołowczyc pokonał Svedlunda na Nowych Sadach i Paprotkach. Szwed wygrał Tros, wyprzedzając Kajetana Kajetanowicza i Hołka. Tomasz Kuchar złapał kapcia na OS 9. Paweł Dytko dojechał do czwartego punktu widokowego - potem nie znalazł biegu i zaparkował Lancera. Awaria stanowiła efekt wczorajszej przygody na OS 3.
- Rano były emocje, bo bardzo chcieliśmy przestawić kolejność startową, żebym jednak ja jechał pierwszy, bo ten kto prowadzi, to powinien czyścić drogę drugiemu - powiedział Krzysztof Hołowczyc. - Na szczęście dzisiejsze oesy nie są aż tak śliskie jak poprzednio i Oscar nie narzekał. To jest wspaniały kierowca. Jestem w ogóle pod wrażeniem jego szybkości, ale przyznam szczerze, że my jedziemy już może nie na sto pięć procent, bo te pięć to jest jednak parę razy po polach. Zwiedzamy trochę takie miejsca, które już nie są do jeżdżenia. Ale jak widać, auto jest ciągle w dobrej kondycji. Ten ostatni oes tak naprawdę był chyba najważniejszy w rajdzie, bo Oscar włożył nowe dwie przednie opony, które miał na zapas. Powiedzieliśmy sobie, że to jest oes prawdy. Jechaliśmy szybko, chwilami za szybko, ale osiągnięcie mety z przewagą 6,5 sekundy nad takim zawodnikiem jak Oscar to naprawdę dla nas duża satysfakcja. To jest ciągle tylko 17 sekund. Każdy najdrobniejszy błąd, każde niedohamowanie gdzieś na jakiejś szykanie może spowodować zmianę lidera, ale myślę, że sama walka to jest tak ogromna przyjemność, że na pewno będziemy jechali szybko.
- Ciśniemy jak wszyscy diabli, próbujemy ile możemy, ale Krzysztof jedzie bardzo szybko. Niewiele możemy zrobić, lecz zamierzamy nadal cisnąć - mówił Oscar Svedlund. - Rano dowiedziałem się o anulowaniu kary dla Krzysztofa. Trudno coś powiedzieć na ten temat. To naprawdę dziwne, że jedziemy jako pierwsi, choć w klasyfikacji jesteśmy drudzy. Ale jest OK! Łatwiej jechać jako drugi, trzeci, czwarty samochód na drodze, widząc ślady poprzednika, jednak dzisiaj nie robi to większej różnicy.
- Kręciłem się na ostatnim oesie - zdradził Renato Travaglia. - Straciłem 12-13 sekund, ale ogólnie jest OK. Nie kontrolujemy facetów z przodu, patrzymy na tych za nami. Najważniejsze są punkty w mistrzostwach Europy.
- Dzisiaj jedzie nam się lepiej i kierowca jest znacznie bardziej zdrowy. Prawie że zupełnie zdrowy! - opowiadał Zbigniew Staniszewski. - Dzisiejsza jazda już naprawdę sprawia mnie, a też mojemu pilotowi sądząc z tego, co mi oznajmił, dużo większą przyjemność niż wczoraj. Nie było żadnych przygód - troszeczkę błędów jakichś niedużych, bo jednak jeszcze jestem osłabiony. Nie mogę narzekać, jest OK.
- Było lepiej, małe problemy - oznajmił Zbigniew Gabryś. - Zbyt mocno skoczyliśmy na jednej z hop. Była bardzo duża prędkość - 196 km/godz. - to było po długiej prostej, no i troszeczkę skrzywiliśmy samochód, ale mam nadzieję, że teraz na strefie serwisowej mechanicy uporają się z tym i będzie już dobrze. Pierwszy oes pojechaliśmy troszeczkę nie w tempie. Na kolejnych było nieco lepiej.
- Nie mamy ładowania - mówił Michał Sołowow. - Bardzo nisko nam turbina ładuje. Nie wiemy naprawdę, dlaczego, ponieważ turbina została wczoraj wymieniona, ale coś jest jeszcze źle. Zobaczymy, co się da zrobić. Tak czy inaczej, będzie walka. Chcemy minąć Gabrysia, który nam nie uciekł. Jeżeli dużo nie poprawimy, to chyba Sebastian nas przejdzie.
- Dzisiaj jakoś dużo szybciej jadę, mam dużo lepsze tempo - usłyszeliśmy od Sebastiana Frycza. - Mam szanse przesunąć się jeszcze o dwa miejsca, więc chyba będę walczył. Nie wiem, skąd ta poprawa - może lepiej się obudziłem?
- Na drugim odcinku straciłem biegi, zostałem tylko na trójce - komentował Stefan Karnabal. - Miałem strasznego farta. Sam nie wierzyłem, że zostaliśmy na trójce, myśleliśmy, że na piątce! Lecąc przez te wielkie hopy, dyskutowaliśmy z Michałem. Później się okazało, że jesteśmy na trójce. Jakoś daliśmy radę przejechać te trzy nawroty, no ale strata wyniosła 30 sekund. To były wodziki od biegów i skrzynię udało się naprawić jakimś takim domowym sposobem. Na ostatnim oesie zgasiłem motor, straciłem ponad 10 sekund na nawrocie, a i tak czas był dobry.
Vytautas Svedas najprawdopodobniej zakończył udział w Rajdzie Polski. - Na poprzednim oesie zaliczyliśmy bardzo długi skok. Ciężko lądowaliśmy na nosie, uszkodziliśmy intercooler i teraz nie mamy turbo. Straciliśmy również trzeci i czwarty bieg. Sądzę, że dla nas jest już po rajdzie.
Udostępnij lub zapisz ten artykuł
Najciekawsze komentarze
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.