Zasubskrybuj

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska

Komentarze po Świdnickim

MACIEJ RAWSKI: - Rajd Świdnicki był dla nas imprezą otwierającą sezon.

Ponieważ nie planowaliśmy startu w Rajdzie Warszawskim a Krakowski został odwołany, Świdnica była pretekstem aby „odśnieżyć” auto. Jeszcze w zeszłym roku, tuż przed Barbórką Cieszyńską, przydarzyła nam się „przygoda”, w wyniku której na tydzień przed rajdem musieliśmy odbudować 1/3 auta. Efektem tego była masa drobnych usterek, które trapiły nasz podczas tamtej imprezy. Jedynie słusznym pomysłem aby uniknąć dalszych problemów, było rozebranie auta do śrubki i poskładanie od nowa. Dzięki temu mieliśmy spokojnie i bezstresowo startować w kolejnych imprezach. Jednak jak to w życiu bywa, „drobny” remont kapitalny przeciągnął się i auto było gotowe do jazdy na 8 godzin przed BK. Jednak gotowe do jazdy, nie znaczy gotowe do rajdu. W piątek okazało się, że po ciężkiej zimie akumulator padł podczas dojazdu na start honorowy. Udało się uruchomić auto ale nie mogliśmy go gasić. Ceremonia startu złapała poślizg i w aucie przygotowanym do ważenia na BK po prostu brakło paliwa. Cudem udało się dolać benzyny i wydawało się, że start jest w zasięgu ręki a na pewno był w zasięgu wzroku. Jednak nie był to koniec przedstartowych problemów. Już na samej bieżni stadionu OSIR w Świdnicy przestał działać wentylator chłodnicy. Silnik zaczął się przegrzewać i z temperaturą 110 ºC wjechaliśmy na rampę startową a na koniec padła fabrycznie nowa linka sprzęgła. Po zjechaniu z rampy wymieniliśmy akumulator, zatankowaliśmy, podłączyliśmy zasilanie wiatraka chłodnicy do instalacji elektrowni, na koniec wymiana poduszki silnika, na którą czekaliśmy od kilku dni - i reanimacja linki sprzęgła na pierwszym serwisie. W zespole nie było chyba nikogo, kto by nie uważał, że limit awarii na jeden rajd wykorzystaliśmy z nawiązką. I na szczęście mieli rację. Sobota przywitała nas deszczową pogodą, a konkurencja w naszej klasie walką o grubość lakieru na zderzaku. Świetna postawa Kolegi Janusza Knopta, jadącego Peugeotem 106 spowodowała, że do przedostatniego odcinka specjalnego różnice między nami nie przekraczały 4 sekund. Zjeżdżając na ostatni serwis, Janusz wyprzedzał nas o 0,5 sekundy!!! Dopiero ostatni przejazd Rościszowa przyniósł jednoznaczne rozstrzygnięcie. Na tej próbie uzyskaliśmy bardzo dobry czas pokonując naszych konkurentów o niespełna 20 sekund. Dzięki temu mieliśmy bardzo dobrą pozycję przed ostatnim, niezwykle trudnym i dziurawym odcinkiem Sokolec - Kamionki. Zgodnie z przewidywaniami nie przyniósł on zmian w naszej klasie. Dotarliśmy do mety jako pierwsza załoga w N2. Tym samym powtórzyliśmy wynik z Barbórki Cieszyńskiej.Jesteśmy bardzo szczęśliwi z uzyskanego wyniku, dziękujemy konkurencji za świetlą walkę.Dziękuję Monice i Julii za wsparcie przed i w trakcie rajdu, Kasi za kolejną rzetelną „biurową” robotę na prawym fotelu, Serwisowi, Darkowi i Ance oraz Piotrkowi i Tomkowi. Podziękowania dla sponsorów, dzięki którym kolejny raz mogliśmy wystartować i uzyskać wspaniały wynik: ECOMOTYL, GANZ, WEN, UNIVERSAL-MOTO oraz EKO-SYSTEM.

LESZEK KAPŁAN: - Tegoroczna edycja Rajdu Świdnickiego, podobnie jak ta z 2008 roku, nie była dla nas szczęśliwa. Nadzieje na dobry występ prysły jak bańka mydlana. Na starcie 3 oesu awarii uległ układ przeniesienia napędu. Gdybyśmy mieli szperę, to pewnie zdecydowałbym się na „dotoczenie” do serwisu, aby kontynuować rajd w celach treningowych. Wynik jaki uzyskaliśmy na odcinku Rościszów 1, tzn. 9 miejsce w klasyfikacji generalnej - napawał nas optymizmem. Ciężko nam się pogodzić z tym co się stało, ale niestety, tym razem przegraliśmy z techniką. Dziękujemy sponsorom za wsparcie. Jechaliśmy w barwach firm: PRESIDENT ELECTRONICS POLSKA, BBK AUTO CZĘŚCI, AUTOSERWIS SANECZNIK, PRZEDSIĘBIORSTWO HANDLOWO-USŁUGOWE KRZYSZTOF ZNISZCZOŁ, ZAKŁAD PRODUKCYJNO USŁUGOWY BŁAŻEJ KACZMARCZYK .

MAREK KWAŚNIK: - Po bardzo dobrym występie w Rajdzie Warszawskim mieliśmy świadomość, że tutaj zdobycie dużej ilości punktów będzie o wiele trudniejsze. Górskie OS-y ze stromymi podjazdami preferują niestety mocniejsze samochody. Rywalizację na pierwszych odcinkach rozpoczęliśmy w strugach deszczu co w naszym przypadku było bardzo korzystne gdyż niwelowało to nasz niedobór mechanicznych koników. Uzyskaliśmy bardzo dobry 5 czas w generalce oraz 2 miejscem w klasie ASTRA. Następne próby przejechaliśmy chyba za bardzo zachowawczo i odnotowaliśmy dość duże straty do czołówki co mocno zepchnęło nas w klasyfikacji. Następne dwie pętle to równa jazda bez żadnych naszych błędów ale także szybka jazda konkurencji co nie pozwoliło się nam włączyć do walki o podium. Efektem końcowym jest 5 miejsce w klasie ASTRA oraz zdobyte 6 punktów, które pozwoliły nam utrzymać prowadzenie w naszej klasie po dwóch eliminacjach. Przed nami spora przerwa do następnego rajdu do którego chcemy się przygotować jeszcze lepiej aby walczyć o jak najlepsze miejsce. Chcieliśmy złożyć podziękowania dla wszystkich, którzy przyczynili się do naszego startu w Świdnicy. Naszemu koordynatorowi Adamowi , który pomimo spraw rodzinnych nie opuścił naszego zespołu podczas i tej eliminacji. Naszym chłopakom z MP Serwisu którzy jak zawsze perfekcyjnie przygotowali naszą rajdową „Kulkę” a przede wszystkim naszym sponsorom czyli HULAKULA Rodzinne Centrum Rozrywki, Klub5, Billard Club, firmie Alwar oraz Chle-buś oraz naszemu patronowi medialnemu portalowi www.rajdowypuchar.pl

FILIP STYŁA: - Jestem bardzo szczęśliwy - zajęliśmy 8 miejsce w klasyfikacji generalnej oraz 3 miejsce w markowej klasie Astry. Rajd był trudny i wymagający a dodatkowo tuż przed startem pogoda spłatała nam figla i spadł deszcz, co znacznie pogarszało komfort jazdy między tak dużą liczbą drzew. Pierwszą pętlę zaczęliśmy dość spokojnie od kontrolowania czasów i próby znalezienia naszego miejsca w tak licznej stawce. Z upływem kilometrów oesowych zaczęliśmy coraz bardziej przyspieszać. Udało nam się wykręcić nawet 2 i 3 czas w klasyfikacji generalnej na odcinku Złoty Las oraz na Sokolcu. W tym miejscu pragnę bardzo serdecznie podziękować naszym sponsorom, bez których nasz start nie byłby możliwy: Firmie Loxa za wsparcie i zaangażowanie oraz możliwość dalszego rozwoju naszych umiejętności rajdowych. Dziękujemy również Firmie SAS Styła, Firmie ATS oraz osobie, bez której w ogóle nie dowiedziałbym się, jak smakują rajdy: Tatusiowi Adasiowi. Dziękuję również kibicom za gorący doping na trasie rajdu i zapraszam wszystkich na Rajd Karkonoski, na którym na pewno się pojawimy.

JUREK TOMASZCZYK: - Za nami 3 Rajd Świdnicki, zakończony pełnym sukcesem dla naszej załogi. Zrealizowaliśmy zamierzone cele pokonując kolejne odcinki specjalne, zbierając doświadczenie i co najważniejsze, nie uszkadzając po drodze wypożyczonego samochodu. Skupialiśmy się na utrzymaniu szybkiego, a zarazem bezpiecznego tempa. Wynik końcowy przerósł jednak znacznie nasze oczekiwania, z czego zarówno my, jak i nasi sponsorzy, jesteśmy bardzo zadowoleni. W tym miejscu chcemy podziękować firmie GEMA 2000 z Poznania, importerowi maszyn budowlanych, za otrzymaną szanse zaprezentowania się w nieznanych dla nas stronach. Dziękujemy także firmom: DARMA AUTO CZĘŚCI, NOBES opakowania foliowe, Kemag - dealerowi marki Honda z Bielska-Białej oraz firmie Media Target. Wierzymy, że dzięki wzajemnej współpracy będzie nam dane pokazać się z równie dobrej strony w 3 eliminacji Rajdowego Pucharu Polski - Rajdzie Karkonoskim w dniach 11-12 lipca.

KRZYSZTOF BUBIK: - Przez niemal cały rajd znajdowaliśmy się w okolicach piątego miejsca w klasyfikacji generalnej i pierwszego w klasie. Niestety, na ostatnim odcinku specjalnym znaleźliśmy się poza drogą, w efekcie czego uszkodziliśmy chłodnicę. Na szczęście udało się dotrzeć do mety, jednak straciliśmy ponad 30 sekund, a to spowodowało, że spadliśmy na drugie miejsce w klasie. Rajd Świdnicki okazał się dla nas pozytywnym sprawdzianem. Okazało się, że na technicznych i mokrych odcinkach jesteśmy w stanie rywalizować z czołówką Rajdowego Pucharu Polski.
Załogę wspierają: OPOLTRANS, A-KOP Rozpuszczalniki, BIO-POINT i wypożyczalnia aut rajdowych SportGarage.pl. Stosujemy produkty marki AGIP.

JAROSŁAW SZEJA: - Wszystko dobre co się dobrze kończy. Nasz udział w rajdzie do ostatniej chwili stał pod dużym znakiem zapytania. Części do Hondy nie dotarły na czas, prace nad samochodem się opóźniały, ogólnie wszystko szło nie tak, jak powinno. Gdyby nie nocne nadgodziny mechaników z firmy H&P Auto Sport, nie byłoby nas na świdnickich trasach. Jeszcze raz wielkie podziękowania dla chłopaków. Startowaliśmy praktycznie samochodem z seryjną skrzynią i silnikiem. Rajd Świdnicki miał być dla nas takim przetarciem przed prawdziwą walką w następnych pucharowych eliminacjach. Celem była meta i nauka samochodu. Kiedy mechanicy zadzwonili do nas z informacją, że wygraliśmy OS nr 2, sami nie mogliśmy w to uwierzyć. To dodało nam skrzydeł... Stopniowo pięliśmy się w górę w generalce, by objąć prowadzenie po 8 OS-ie i utrzymać je do końca. Jechało nam się fantastycznie. W przeciwieństwie do naszych niektórych rywali, nas szczęście nie opuszczało i osiągnęliśmy świetny wynik. Nie byłoby to możliwe gdyby nie wsparcie naszych sponsorów: Avans Południe i HKS Lazar. Dodatkowe podziękowania dla: organizatorów rajdu za profesjonalne przygotowanie imprezy, Telewizji Silesia - naszego patrona medialnego, ekipy OES Records za profesjonalny materiał filmowy oraz wszystkich kibiców za gorący doping.

BŁAŻEJ CZEKAN: - Do rajdu byliśmy przygotowani perfekcyjnie i podchodziliśmy do niego z zamiarem triumfu w klasie i grupie. Niestety, nasze plany zostały zweryfikowane na dojazdówce do pierwszego odcinka. Honda co chwilę przełączała się w tryb awaryjny co wymuszało na kierowcy gaszenie i ponowne odpalenie samochodu w celu zresetowania komputera. Kolejna usterka dotknęła nas na 8 odcinku, gdzie pękła nowa tarcza hamulcowa i trzeba było odpuszczać mocne hamowania. Z rajdu jesteśmy zadowoleni i pełni optymizmu bo pomimo tych awarii zabrakło 2,4 s do triumfu.
Z tego miejsca chcielibyśmy podziękować całemu zespołowi za wkład pracy w wynik i zaprosić wszystkich do trzymania kciuków. Naszym najbliższym występem będzie 5 ADMV Rallye Freiberger Land w Niemczech (5-6 czerwca).

BOGUMIŁ KLIMIUK: - Przed startem, patrząc na listę zgłoszonych konkurentów, spodziewałem się zaciętej walki od początku rajdu. Zmienne warunki pogodowe, klasyczne odcinki specjalne, mocna konkurencja to wszystko spowodowało mnóstwo emocji. Przez cały rajd walka była o każdą sekundę a czasami też o 0,1 sekundy. Dziękuję konkurentom za piękną walkę. Zwycięstwo po tak zaciętej walce smakuje znakomicie i już czekamy na kolejny rajd .
Dziękuję Markowi Kaczmarkowi za to, że zgodził się usiąść na prawym fotelu i wykonał znakomitą pracę.
Załoga Bogumił Klimiuk - Marek Kaczmarek reprezentowała w tym rajdzie zespół CONSTANS-F7 Pro-JANTOM

PIOTR RUDZKI: - Jesteśmy niezmiernie szczęśliwi z osiągniętego wyniku, który przerósł nasze najśmielsze oczekiwania. Z uwagi na to, że oesowe kilometry były dla nas pierwszymi przejechanymi rajdowym tempem w nowym aucie, przed rajdem za sukces uznalibyśmy miejsce w pierwszej dwudziestce klasyfikacji generalnej oraz wśród czołowej piątki w klasie N-3. Dzięki równej jeździe, już w debiucie nowym autem udało nam się jednak wygrać rywalizację, i to zarówno w klasie, jak i w grupie N. Cieszy również nasza obecność w pierwszej dziesiątce generalki. Zwycięstwo nie przyszło łatwo, gdyż konkurenci do ostatniego metra odcinka specjalnego bardzo nas naciskali. Na domiar złego musieliśmy walczyć w końcówce z drobnymi problemami. Przed ostatnią pętlą dokonaliśmy błędnego doboru opon. O ile na pierwszym odcinku ostatniej sekcji nie wpłynęło to znacząco na uzyskany wynik, o tyle na odcinkach prowadzących do Walimia i Kamionek jazda na źle dobranych gumach sprawiła nam sporo problemów, co znalazło odzwierciedlenie w dużo słabszych czasach. Jakby tego było mało, już na starcie do przedostatniego odcinka specjalnego awarii uległ interkom, co również nie pozostało bez znaczenia na końcowy rezultat. Sam rajd okazał się być w mojej opinii bardzo dobrze zorganizowany. Szczególne słowa uznania kieruję pod adresem wszystkich osób obsługujących imprezę. Ich uprzejmość w połączeniu z wykazywaną chęcią pomocy wzbudziła we mnie niezwykle pozytywne odczucia. Bardzo podobał mi się również dobór tras, które były wprawdzie szybkie ale w większym stopniu wymagały odpowiedniego toru jazdy niż posiadania pod maską ogromnej mocy. Niestety, panujące na trasie warunki uświadomiły mi, jak ważną sprawą jest posiadanie w rajdówce szpery, której - w przeciwieństwie do konkurencji - niestety nie mamy, i mieć najprawdopodobniej nie będziemy. Jej brak był szczególnie odczuwalny na cięciach. Pomimo tego, jestem bardzo zadowolony ze swojej nowej rajdowej broni. Przed nami jeszcze sześć startów, których nie mogę się już wprost doczekać! Korzystając zaś z okazji, pragnę bardzo serdecznie podziękować wszystkim dopingującym nas na trasie kibicom. Do zobaczenia na odcinkach specjalnych Rajdu Karkonoskiego!
Start załogi jest możliwy dzięki wsparciu firm: Budownictwo przemysłowe KONSTRUKTOR Group, Zutech plus, Opony Kuropka, Dźwigi Pazoła, Dachy Kolańczyk, GLOSS Huta szkła, Phu Auto Market, WAR.

MATEUSZ TUTAJ: - Jechaliśmy na rajd z dużymi nadziejami. Okolice Świdnicy to bardzo różnorodne odcinki, na których można znaleźć wszystko - od równego asfaltu przez dziury i nierówności, kończąc na bardzo śliskiej kostce granitowej. Raz jedzie się mocno pod górę a raz strasznie w dół. Zwycięstwo w Warszawskim dało nam dużo pewności, która nas szybko zgubiła. Już na pierwszym odcinku rozbiłem szykanę, co wybiło mnie strasznie z rytmu. Krótsze przełożenie, na którym robiłem pierwsze kilometry oesowe, też nie pomagało. Drugi i trzeci odcinek to już tak zwane "pedziowanie". Szybko zdałem sobie sprawę, że rajdowanie po mokrej, zniszczonej i brudnej nawierzchni nie jest takie proste. Na drugiej pętli zaczynało być lepiej do momentu, aż dwukrotnie się ratowałem przed wypadnięciem w drzewa i znów jechałem zachowawczo (Grzesiek się aż unosił, jak za wcześnie hamowałem). O takich sytuacjach powinno się szybko zapominać ale ja tego dnia nie potrafiłem. Jedynie na 7 oesie przypomniałem sobie jak się jeździ i zrobiłem dobry czas. Podsumowując, skończyliśmy na 22 miejscu w generalce. Byłem strasznie zły i załamany, ze tak kiepsko wypadłem ale chociaż już wiem, ile mi jeszcze brakuje, żeby w trudnych warunkach szybko jeździć. To był dopiero drugi rajd a do końca sezonu jeszcze kilka startów, więc będę miał okazję się jeszcze wykazać.
Chciałbym podziękować mojemu jedynemu sponsorowi, który umożliwia mi starty, a mianowicie Hurtowni Elektrotechnicznej Elektro-Jarex z Kielc.

KAMIL SUMA: - 3 Rajd Świdnicki - czyli nowy rajd nowym autem w nowym sezonie. Jechaliśmy trochę z dusza na ramieniu. Dosłownie chwilę przed wyjazdem kończyliśmy składać samochód. Jedynymi naszymi „testami” były trzecioligowe zawody w Zawierciu. W ogóle sama możliwość startu pojawiała się w ostatniej chwili. Trochę na wariackich papierach, ale udało się. Na Rajdzie Świdnickim pojawiliśmy się po raz pierwszy, ale mamy nadzieję, że nie ostatni. Specyfika tego rajdu była taka, jaką lubimy. Byłem nastawiony przede wszystkim na naukę nowego samochodu. Kilka kilometrów przed zawodami, to trochę za mało, by móc go odpowiednio wyczuć. Pierwsza pętla była raczej walką z autem i przede wszystkim z oponami- dysponowaliśmy tylko jednym rodzajem opon, więc… trochę poznaliśmy smak jazdy na slickach po deszczu. Było ciekawie - nie powiem. Trasy super. Z odcinka na odcinek pozwalałem sobie na trochę więcej i… na ostatnim Walimiu na pierwszym zakręcie na kostce obróciło nas i wylądowaliśmy w rowie. Trochę to potrwało zanim wyjechaliśmy, ale jak to mówią: „pierwsze koty za płoty” Chyba po tej przygodzie „polubiliśmy się” z naszym Saxo. W rajdzie nie nastawiałem się na walkę, ale nie chciałem też light'ować. Celem było dojechać do mety i jak najwięcej się nauczyć. Myślę, że w dużej mierze spełniliśmy założenia. Jestem naprawdę zadowolony - zajęliśmy 5. miejsce w klasie. Powiem nawet, że ten wynik był dla mnie miłą niespodzianką. Podoba mi się tez klasa - A6 jest jedną z najbardziej obsadzonych klas w Pucharze. Walka o pudło to nie lada wyzwanie - mocne samochody, bardzo dobrzy kierowcy. Teraz już wiem, że trzeba będzie się bardzo mocno spinać, by coś (satysfakcjonującego ) osiągnąć.
Rajd Świdnicki był dla mnie wspaniałą przygodą. Nie byłoby mnie tam, gdyby nie pomoc naszego kolegi Michała, naszego serwisu GG Car Sport i przede wszystkim Sponsorów: EPO TRANS Logistic S.A. oraz Centrum TRANSFORMATOR, którym gorąco dziękujemy!

RAFAŁ MALIŃSKI: - Do nerwowej sytuacji doszło już przed rajdem. Organizator opublikował listę startową, z której wynikało, że zaczynamy pół godziny wcześniej niż wynikałoby to z harmonogramu. W moim samochodzie trzeba było jeszcze przed startem zamontować części, które odbierałem rano od świdnickiego dealera Hondy. Po interwencji koordynatora mojego zespołu sędziowie przywrócili wcześniej zaplanowaną godzinę startu. W przeciwnym wypadku pierwszą pętlę pokonałbym z niesprawną skrzynią biegów. Pierwszy odcinek przejechałem z przygodami. Na trasie były dwie szykany. Pierwsza była ustawiona na tyle luźno, że można ją było przejechać 70 km/godz. Myślałem, że druga będzie podobna, więc hamowałem do niej dużo później. Okazało się, że stoi ciasno i rozbiłem lekko przód samochodu. Jak się później dowiedziałem, pierwszą szykanę potrącił Mateusz Tutaj i sędziowie nie zdążyli jej poprawić. Mimo, że na tym samym odcinku obróciłem się i musiałem uruchamiać samochód, to byłem od Mateusza o 5 sekund szybszy. Na następnych OS-ach moja przewaga była już większa (po 20 sekund). Nie znałem czasów konkurentów z dalszymi numerami, ale wydawało mi się, że mając taką przewagę nad liderem punktacji prowadzę w generalce. Jechałem więc zachowawczo. Kiedy zjechałem na serwis okazało się, że jestem 4-ty. Drugą pętlę pojechałem dużo szybciej i awansowałem na drugie miejsce. Na 3-cią pętlę założyłem slicki, a do bagażnika włożyłem dwie medie. Strata do Łukasza Markowskiego była zbyt duża, ale moja przewaga nad następnymi załogami była minimalna. Musiałem więc jechać na 100%. Nie wytrzymało tego przeniesienie napędu i na starcie do OS 7 wycofałem się z rajdu. Łukasz Markowski miał awarię przed tym OS-em, więc miałem duże szanse wygrać. Na pocieszenie pozostaje fakt, że nasza sytuacja w punktacji nie zmieniła się. Dalej mam 3 oczka straty do lidera. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że limit pecha na ten sezon został wyczerpany. Jestem zadowolony, że na każdym rajdzie jestem w czołówce. Do czasu awarii auto spisywało się rewelacyjnie, a ja nie miałem żadnych problemów. Dziękuję Bryanowi Bouffier, który na testach przed zawodami pomógł mi ustawić zawieszenie. Na dziurawych dolnośląskich OS-ach miało to szczególnie duże znaczenie.

WIESŁAW INGRAM: - Przyznam się, kierowca się nie spisał. Chciałem wypaść jak najlepiej, ale przy tak śliskiej i zdradliwej trasie wyszedł brak rozjeżdżenia i doświadczenia. Dwie pierwsze pętle to kilka mocnych ratowań, zachowawcza jazda i wyniki poniżej oczekiwań. Dopiero na ostatniej pętli udało się pojechać szybciej, ale i tak do ideału jest zdecydowanie za daleko. Muszę na spokojnie zastanowić się i wyciągnąć wnioski, bo wiem, że mogę pojechać zdecydowanie szybciej. Nie poddaję się. Rajdy to sport dla wytrwałych. Najważniejsze to dużo startować i testować, a wysoka forma będzie kwestią czasu. Fajnie działało auto. Osiągnęło już duży stopień bezawaryjności i to jest zdecydowanie jedyny powód do zadowolenia. Dziękuję wszystkim zaangażowanym w moje starty a szczególnie: Pizzeria Torino, GetinBank, Aquer, Air Tech Bud, Auto-Hal, Gerex, Fivestar, Centrum Finansowe Mariusz Śleziak . Patronat medialny: Radio ESKA, portale InterMAKS i rajdowypuchar.pl

SŁAWEK KURDYŚ: - Jesteśmy bardzo szczęśliwi, że udało się nam ukończyć ten rajd na całkiem przyzwoitej pozycji - pomimo tego, że nie bardzo lubimy ścigać się po mokrej nawierzchni. Trasa Świdnickiego była w tym roku wyjątkowo trudna ze względu na syf i błoto naniesione na zakrętach. Trochę żałujemy, że zbyt spokojnie pojechaliśmy pierwszą pętlę, bo konkurencja nam odjechała. Jednak gdyby nie błędy, może udałoby się wskoczyć na podium. Czujemy się w aucie coraz pewniej. Zaczynamy powoli wykorzystywać jego możliwości, chociaż zdajemy sobie sprawę, że jeszcze dużo pracy przed nami. Szczególnie musimy popracować nad hamowaniami oraz opisem. Dziękujemy za wsparcie: Air-Tech-Bud, Aquer, Getinbank, Marcin S.C., Europejskie Konsorcjum Finansowe Sp. z o.o., Auto-Geo-Test, Contimax, oraz patronat medialny: Eska, Intermaks, rajdowypuchar.pl.

WOJCIECH SÓJKA: - Rajd Świdnicki okazał się dla nas bardzo szczęśliwy, ponieważ udało nam się zająć 3 miejsce w klasie . Po słabym starcie w Rajdzie Warszawskim , zrobiliśmy jeden konkretny trening na Torze Poznań , który na pewno pomógł mi się wjechać w nowe auto. Efekty tego było widać na odcinkach .Mimo, iż pierwszy raz w życiu jechałem w deszczu na mediach okazało się, że dobrze się czuję na takiej nawierzchni . Większość załóg na ostatnią pętlę założyła sliki, my postanowiliśmy wybrać bezpieczniejszą opcję wiedząc, że na dwóch ostatnich odcinkach jest sporo miejsc mokrych, z dużą ilością "syfu" - i zostaliśmy na mediach . Dało to efekt, ponieważ w końcówce wykręciliśmy kilka niezłych czasów, ostatecznie kończąc zawody na 3 pozycji w klasie .
W tym miejscu chciałbym podziękować moim sponsorom: FIONA.PL - PLATFORMY DLA NIEPEŁNOSPRAWNYCH, ADAM KACZMAREK, OPONY-MAX.PL, PRINCE,  EVOLUTION-REKLAMA.PL

Poprzedni artykuł Sołowow, za nim Basso
Następny artykuł Sordo w zerówce

Najciekawsze komentarze

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska
Filtry