Zasubskrybuj

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska

Maciej Rzońca: Czy będzie podwójna korona?

Rajdowy sezon 2002 osiągnął praktycznie półmetek - Jeszcze niedawno oglądaliśmy dramat Leszka Kuzaja podczas Rajdu Polski.

Jednocześnie Janusz Kulig przeżył jeden ze swoich największych triumfów w sportowej karierze, chociaż nie może narzekać na wcześniejszy brak sukcesów. Nie mam wątpliwości, że ten właśnie rajd zaważył zasadniczo na końcowych wynikach zarówno w RSMP jak i ME.

Każdy, kto śledzi tegoroczne starty (i rezultaty) Janusza Kuliga i Leszka Kuzaja nie ma wątpliwości, że obaj mają wielką ochotę (i szansę) na zdobycie tytułu Mistrza Polski lub Mistrza Europy, albo obu tych tytułów jednocześnie. Podwójna korona, niezależnie przez kogo z tej dwójki zdobyta, stałaby się ewenementem co najmniej na polską skalę. Dlaczego, o tym jeszcze czas napisać...

Janusz Kulig (wraz z Jarkiem Baranem) ma na swoim koncie trzy tytuły Mistrza Polski. Po wyrzuceniu z polskiego sportu firm tytoniowych praktycznie cała rajdowa czołówka została “na lodzie”. Oczywiście, wiadomo było wcześniej, że Marlboro, Mocne i Sobieskie (kolejność dowolna) znikną z masek samochodów po 2001 roku, ale nie znalazły się firmy, które w takim kryzysie gospodarczym byłyby w stanie zapełnić powstałą lukę. Przy okazji, warto jeszcze raz przypomnieć wyniki badań na temat wpływu reklamy firm tytoniowych w sportach samochodowych, które zostały przeprowadzone przed rokiem w Europie. Okazało się, że reklama nie wpływa na zwiększenie ilości palaczy. Wpływa natomiast (jedynie) na preferencję gatunku (marki). Innymi słowy, niepalący nie zapali, a ewentualnie osoba paląca zamieni markę X na Y.

Janusz Kulig skoncentrował się w tej sytuacji na mistrzostwach Europy. Kolejny mistrzowski tytuł w kraju byłby cenny, ale rysą na honorze Janusza jest brak europejskiego tytułu, dzięki któremu znalazłby się w absolutnej czołówce rajdowych naj..., naj... w Polsce. Znalazł sponsorów (w tym polskie piwo Brok, gratulacje!) i ruszył na podbój Starego Kontynentu. “Na rozgrzewkę” wystartował w RSMP seatem cordobą WRC i dwukrotnie udowodnił, że ten samochód również potrafi wygrywać. Być może żółta cordoba z Januszem i Jarkiem jeździłaby do końca sezonu, gdyby nie konflikt terminów RSMP oraz rajdów ze współczynnikiem “20” w ME (a tylko te rajdy liczą się do mistrzowskiego tytułu, plus “joker” w postaci punktów z jednego rajdu o niższym współczynniku).

Dokładnie w terminie Rajdu Kormoran w Belgii odbędzie się Rajd Ypres, a termin Warszawskiego pokrywa się z francuskim Antibes. Rajdy te mają współczynnik “20”, a więc wybór jest prosty – trzeba jechać za granicę. Nie wiem, czy nie można było tak skorelować terminów RSMP, by nie pokrywały się z tymi najważniejszymi w Europie. Z tego m. in. powodu Janusz Kulig musiał zrezygnować z RSMP, chociaż niewykluczone, że jeszcze pojawi się w tym sezonie w Polsce. Nie wiem, komu to przeszkadzało, by najlepsi nasi kierowcy startowali w renomowanych rajdach za granicą, a być może ktoś przyjechałby w zamian do nas, ale szczerze wątpię, o czym za chwilę... Nie wiem, dlaczego ustalając kalendarz RSMP nie można pogodzić go z tymi najważniejszymi rajdami z cyklu ME. I nie chodzi tu wyłącznie o zawodników, ale także o polskich kibiców, którzy jednak trochę jeżdżą po świecie.

Leszek Kuzaj stracił na Rajdzie Polski bardzo dużo, naprawdę należą mu się słowa współczucia za wyjątkowego pecha, bo Leszek potrafi demolować samochody, ale tym razem awarii nie dało się przewidzieć. Janusz Kulig odskoczył mu jednocześnie zarówno w klasyfikacji MP jak i ME. Teraz Leszek musi jechać na Kormoranie, bo tego m. in. wymagają sponsorzy nastawieni na zdobycie tytułu MP, a Janusz ma szansę w Belgii dołożyć kolejne punkty w ME do już posiadanych 520 pkt. Tym samym, Kulig zwiększył prawdopodobieństwo zdobycia podwójnej korony, Leszek wręcz przeciwnie...

Na Rajdzie Kormoran ma wystartować Krzysztof Hołowczyc. Dla sportowego widowiska to wspaniała wiadomość. Jednak “król szutrów” może poważnie opóźnić odrabianie strat Leszka do Janusza, zwłaszcza, gdyby kontrakt Hołowczyca z Seatem został przedłużony na drugą połowę sezonu. A należy się tego spodziewać, bo do zdobycia jest tytuł Mistrza Polski w klasyfikacji Zespołów Sponsorskich, w której Janusz Kulig zostawił już kilka punktów. Nawet jeśli Leszek nie zdobędzie mistrzowskiego tytułu w ME, to ma dużą szansę na drugą lokatę, ale i jemu stoją na przeszkodzie pokrywające się terminy rajdów w Polsce i Europie. Nie wiem, może znalazłaby się trzecia i czwarta załoga, która walczyłaby w europejskim serialu, gdyby nie ten konflikt interesów (czyt. terminów), bo...

Narzekamy, że Rajd Polski ma symboliczną międzynarodową obsadę. Tłumaczenie oficjeli jest takie, że nikt do nas nie przyjeżdża walczyć o punkty, bo cudzoziemcy nie mają szans z naszymi kierowcami, że skończyły się w Polsce czasy łatwego zdobywania punktów. Jest to prawda, ale nie cała. Otóż, organizatorzy renomowanych rajdów europejskich (w tym tych ze wsp. “20”) dopłacają zawodnikom za sam start. Są to kwoty sięgające nawet kilku tysięcy euro dla załogi z zagranicy i nawet dla Belgów, Niemców, Francuzów czy Włochów są to niebagatelne sumy. Nawet jeśli nie zarobią, to dużo mniej dopłacą. My nie oferujemy takich warunków, więc nikt do nas nie chce przyjeżdżać, bo po co? Dostać w skórę za darmo? Ale gdyby nasi kierowcy mogli bez problemu (pokrywania się terminów) startować w ME...

PZM i tak nie pomaga finansowo naszych kierowców, ale może mógłby ich wesprzeć i promować przez sam fakt umożliwienia im startów w najważniejszych rajdach ME. Rajdy Kormoran i Warszawski nie pokrywają się terminami z egzotycznymi imprezami, ale stosunkowo dostępnymi rajdami w Belgii i Francji.

Nie wiem ostatecznie, ile załóg znajdzie się na liście startowej Rajdu Kormoran. Spodziewam się, że będą to, obok zamykającego sezon Rajdu Warszawskiego, najsłabiej obsadzone zawody. Mistrz Polski w dowolnej klasie powinien pokazać, że potrafi jeździć na asfaltach i szutrach, w deszczu, słońcu i po śniegu. Jest jednak bieda, a PZM funduje zawodnikom już dziewięć rajdów w RSMP, z których można odliczyć dwa najsłabsze wyniki. Na Rajd Zimowy potrzebne są więc osobne opony, zawieszenia, na Kormorana jeszcze inne, a na całą resztę sezonu jeszcze inne. Koszty rosną i nic dziwnego, że część zawodników decyduje się na “odpuszczenie” przynajmniej jednego z tych rajdów. Kibice nie zwracają na to uwagi, ale dramatycznie rosną koszty organizacji samych rajdów. PZM generalnie nie wspomaga organizatorów finansowo, chyba że wybiórczo tylko dwa-trzy spośród wszystkich dziewięciu (np. Kormoran, bo w ub. roku miał największe straty). Dlaczego tak?

Kilka lat temu jedną z rund RSMP był słowacki Rajd Tatry. Koszty dla załóg i kibiców podobne. Polskie załogi ścigały się na nowych trasach koło Popradu, Słowacy w rewanżu przyjechali na Rajd Krakowski, który był jednocześnie rundą mistrzostw ich kraju. Było ciekawiej, więcej załóg na trasie, inne samochody, inne nazwiska. Wojciech Ondraczek, będący wówczas członkiem Komisji Rajdowej PZM planował, że taka wymiana ze Słowakami będzie kontynuowana, a być może będzie rozszerzona o Niemcy. Niestety, wszystko to skończyło się wraz z jego nagłą, niespodziewaną śmiercią. Mamy teraz dziewięć rajdów w kalendarzu RSMP, na które nie mają pieniędzy zarówno zawodnicy, jak i sami organizatorzy, ale... show must go on...

(Maciej Rzońca)

Poprzedni artykuł Hołowczyc Seatem na Kormoranie!
Następny artykuł Pierwszy PZM Juniora.

Najciekawsze komentarze

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska
Filtry