Zasubskrybuj

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska

Mówią po Bohemii

SZYMON KORNICKI: - Rajd Bohemia był bardzo trudną i wymagającą eliminacją Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Polski.

Po raz kolejny mieliśmy możliwość porównania się z zagranicznymi zawodnikami. W grupie R, jak i w cyklu Citroen Racing Trophy zajęliśmy 5 miejsce, ponieważ nie obyło się tym razem bez pewnych problemów technicznych. Kolejne zebrane doświadczenia i cenne kilometry odcinków specjalnych, to na pewno procentuje. Udało się utrzymać trzecie miejsce zarówno w grupie R, jak i Citroen Racing Trophy. Tegoroczny kalendarz naszych startów jest bardzo napięty i już w najbliższy weeekend rozpoczynamy rywalizację na trasach czwartej rundy Mistrzostw Słowacji, Rally Lubenik. Fot. korab2.pl

Rafał Janczak

RAFAŁ JANCZAK: - Jednym słowem, rajd był cudowny! Nie było łatwo przejechać szybko i bezbłędnie tak trudne i nieznane odcinki, dodatkowo w takim upale. Na szczęście Opatrzność nad nami czuwała i mimo groźnej przygody na ostatnim odcinku, lekko tylko porysowaną Hondą zameldowaliśmy się na mecie, wygrywając polską klasę N3 i chyba w ramach rekompensaty za pecha na Elmocie - zajmując trzecie miejsce w grupie N i dwunaste w generalce, co jest moim życiowym wynikiem. Drugiego dnia mieliśmy też bardzo ciekawą rywalizację z Czechem Petrem Krizkiem. Przed ostatnim odcinkiem udało się nam wyjść na około 3-sekundowe prowadzenie, ale mój błąd na śliskiej jak lód smole spowodował, że w klasyfikacji całego rajdu przypadło nam drugie miejsce w N3.
Dużo straciłem na prologu i odcinku miejskim, ale nie mając czasu na testy i pełne zgranie się z autem, które jest najważniejsze na takich specyficznych próbach, nie chcieliśmy szarżować między krawężnikami. Teraz auto mamy, tak jak obiecałem mechanikom przed rajdem, całe, więc możemy zafundować Type-R'owi solidny przegląd mechaniczny i przed Rzeszowem na pewno potestujemy. Liczymy więc, że za niespełna miesiąc odrobimy kolejne punkty do pozycji lidera w N3, mimo że będzie to nasz debiut na tych trasach. Żałujemy, że szybko zakończyła się walka z Krotoszem, którego dopadły awarie, a na pewno nie byłoby łatwo z nim wygrać.
Gratulujemy Herbiemu i wszystkim załogom, które dotarły do mety, bo na pewno nauka, płynąca z przejechania tej ilości takich trudnych kilometrów oesowych, doda nam wszystkim skrzydeł w kolejnych startach! Nasz występ doszedł do skutku dzięki KRAC.PL i MULTISERVIS.PL, a kawał świetnej roboty wykonali mechanicy z TopRacing.net.pl - wielkie dzięki majsterki! Patronat medialny zapewniają KlasaN3.pl, RSMP.info, Magazyn Rajdowy WRC, SportoweFakty.pl, Odcinek Specjalny oraz Aktywni.pl.

Piotr Rudzki

PIOTR "HERBI" RUDZKI: - Rajd Bohemia na pewno jest trudniejszy od każdego z polskich asfaltów. Prostych praktycznie nie było oprócz jednego, może dwóch oesów z całego rajdu. Reszta kręta i techniczna, bardzo chytra. Na pewno sukcesem jest ukończenie tej imprezy. W Polsce często polega to na szybkim pokonywaniu dziurawych dróg bez odjęcia, nie patrząc na straty w sprzęcie. Tutaj najlepsze z całego rajdu są bardzo równe asfalty. Jestem pewien, że mimo 220 kilometrów oesów samochód jest w dużo lepszym stanie, niż po Elmocie (150 kilometrów). Co do samej organizacji rajdu, to stosuje się tu inne rozwiązania, niekoniecznie lepsze, ale też nie znaczy to, że gorsze. Na pewno z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że w Polsce wcale nie jest tak źle.
Czesi nie stosują kar finansowych i mają bardzo dobre rozwiązanie zwiększające bezpieczeństwo. Myślę, że nasi organizatorzy też mogą się zastanowić nad GPS podłączanym do zapalniczki w samochodach do zapoznania z trasą. Nie chodziło o przekroczenie prędkości o każdy kilometr, ale przyniosło to wymierny skutek, bo na zapoznaniu nie musiała być policja, nie było też upalania. Czesi są bardzo przyjaźnie nastawieni, ale na BK był mały koszmar - chłopaki wycinali elementy klatek, bo sędzia stwierdził, że coś mu się nie podoba, bo np. jest jakieś dodatkowe wzmocnienie, a na rysunku nie ma. Co do wyniku to jest super - 2 miejsce w polskiej N3 i 13 w klasyfikacji generalnej - to mi się nie śniło. Oczywiście, nie było wszystkich rywali, ale wynik i tak nam się podoba. Natomiast trzecie miejsce w N3 na wszystkich startujących (ponad 20 aut) tez wstydu nie przynosi. Dziękujemy sponsorom - GLOSS, KONSTRUKTOR GROUP, FOGO, OPONY KUROPKA, PAŁAC KROTOSZYCE, dzięki którym nasz start był możliwy.

Sławomir Kurdyś

SŁAWOMIR KURDYŚ: - Rajd Bohemia długo pozostanie w mojej pamięci. Upalna pogoda i przeszło 220 kilometrów oesowych naprawdę dały w kość. Jednak wspaniałe odcinki i dobra atmosfera w 100% wynagrodziły niedogodności. Rajd zaczął się dla nas trochę pechowo, bo już na pierwszym odcinku rozleciał się przegub. Na nasze szczęście był to krótki odcinek na torze i zdołaliśmy się dotoczyć do mety. Po wymianie uszkodzonego elementu, samochód cały rajd przejechał bez najmniejszego problemu. Chciałbym w tym miejscu gorąco podziękować mojemu serwisowi za bardzo dobre przygotowanie samochodu i jego obsługę w czasie rajdu.
Odcinki były naprawdę bardzo ciężkie, z licznymi pułapkami. Miejscami bardzo szybkie, ale także bardzo techniczne. Jednym słowem fantastyczne, a o stopniu trudności świadczy fakt, że praktycznie połowa zawodników nie ukończyła zawodów. Do organizacji również nie można mieć najmniejszych zastrzeżeń, choć kilku zawodników miało bardzo dziwne przygody na BK1. Jeśli chodzi o wynik, to jesteśmy bardzo zadowoleni. Przed rajdem trzecie miejsce wziąłbym w ciemno, a dodatkowym pocieszeniem jest fakt, że miejscami tempo było już całkiem niezłe. Gorąco dziękujemy za wsparcie: AIR-TECH-BUD, EKF - Europejskie Konsorcjum Finansowe , BGI ZREMB, AQUER, BAR SZAŁAPUT, AUTO-MARCO. Patronat medialny: Radio ESKA, portale: InterMAKS.pl, KlasaN3.pl, Bochnianin.pl.

Maciej Longota

MACIEJ LONGOTA: - Na Rajd Bohemia jechałem z przeświadczeniem, że będzie podobnie jak na Elmocie lub Rzeszowskim. W trakcie opisu wiedziałem już, że będzie bardzo trudno. Był to mój najtrudniejszy w życiu rajd (nie mam dużego doświadczenia, bo był to mój 8 start). Bardzo dużo niewidocznych zakrętów, zakręt w zakręt i bardzo, bardzo dużo dyktowania. Trzeba być maksymalnie skoncentrowanym, aby usłyszeć wszystko, co mówi pilot. A mówi jak spiker w Telexpressie (śmiech). Zamontowane urządzenie GPS w aucie do zapoznania było dla nas nowością. Już pierwszego dnia zapoznania odczuliśmy na własnej skórze, że jesteśmy dokładnie monitorowani (śmiech).
Otrzymaliśmy telefon z ostrzeżeniem i informacją, że przekroczyliśmy prędkość w miejscowości X o 30 km/godz. i jeśli się to powtórzy, to zostanie nałożona na nas kara finansowa. Nie ukrywam, że mnie jako mało doświadczonemu zawodnikowi, ciężko było zrobić dobry opis jadąc w niektórych miejscach 30 km/godz. W trakcie rajdu wiele zakrętów musieliśmy korygować o jeden bieg niżej. Po prostu jadąc z taką prędkością, zakręt wydawał się być piątkowym, a w warunkach sportowych robił się z niego czwórkowy. Nasz start stał pod znakiem zapytania, ponieważ w środę dostaliśmy z Maćkiem telefon, że nasz bus serwisowy się zepsuł i nie ma czym przywieźć do Czech rajdówki. Ale udało się w końcu wypożyczyć auto. Badanie kontrolne przeszliśmy bez problemu, musieliśmy jedynie wyprowadzić zasilanie 12 wolt do bagażnika w celu podłączenia GPS.
Fantastyczna pogoda nie była naszym sprzymierzeńcem. Potwornie wysoka temperatura w aucie, pot spływający do oczu i mokre kombinezony. Na pierwszym oesie mocno zdekoncentrowany zamiast pojechać lewy 2, pojechałem prawy 2. Potem złapaliśmy kapcia, na którym jechaliśmy około 2 kilometry, a zmiana koła trwała ponad 5 minut. Na całym tym zdarzeniu straciliśmy ponad 6 minut. Ale cóż, był to mój pierwszy w życiu kapeć, także pierwsze koty za płoty. Pozostałe odcinki jechaliśmy spokojnie, aby dojechać do mety. Strata po kapciu była tak duża, że nie można jej było odrobić. Bardzo dziękuję mojemu sponsorowi - firmie Net Box, największemu warszawskiemu dystrybutorowi sprzętu teleinformatycznego za pomoc w starcie, a także firmie MK Auto za serwis na rajdzie i Maćkowi Handwerkerowi za świetny pilotaż.

Mikołaj Kempa

MIKOŁAJ KEMPA: - Start w Rajdzie Bohemia do ostatniej chwili stał pod znakiem zapytania, jednak "Bracia Motorsport" z Malkowa pomimo braku czasu stanęli na wysokości zadania i zdążyli poskładać naszą Hondę. Odcinki były bardzo fajne, widoki jeszcze ładniejsze. Szkoda tylko kapcia złapanego na przedostatnim odcinku, który zepchnął nas na dalsze miejsce. Chcielibyśmy podziękować Rafałowi Janczakowi za lampy tylne, Piotrowi Krotoszyńskiemu za wahacz oraz Pawłowi Danysowi i Mateuszowi Tutajowi za pomoc. Udział w tej imprezie nie doszedłby do skutku, gdyby nie olbrzymia pomoc ze strony przyjaciół: Jacha i Blachy, za co wielkie DZIĘKI, oraz firm SILEZJAN SECURITY WROCŁAW i BALTICON.

Maciej Cywiński

MACIEJ CYWIŃSKI: - Mój udział w Rajdzie Bohemia mógłbym podsumować jednym słowem…, ale nie zrobię tego ze względu na cenzurę. Z jednej strony była to bardzo fajnie zorganizowana impreza, ze świetnymi odcinkami, które niestety, udało nam się przejechać tylko na zapoznaniu. Samochód od samego początku nie był do końca sprawny. Pierwszą awarią było przerwanie się przewodu hamulcowego - na szczęście podczas zjazdu z prologu, a nie na odcinku… Jednocześnie od samego początku rajdu moje „kochane” Clio nie chciało trafiać w drogę podczas pokonywania prawych zakrętów, co zakończyło się wizytą w rowie już na 2 odcinku pierwszego dnia i kolejnym w tym sezonie SupeRally.
Po całodniowej walce mechaników, drugiego dnia wyjeżdżałem z serwisu w nadziei, że w końcu będzie dobrze, jednak sytuacja z zawieszeniem znów się powtórzyła, a dodatkowo znów na 2 odcinku przerwał się przewód od wspomagania… Muszę przyznać, że prowadzenie samochodu po serpentynach i nawrotach na rozgrzanym slicku, bez wspomagania nie należy do łatwych rzeczy, a o dobrym wyniku też nie było już mowy, więc wspólnie z Szymonem podjęliśmy decyzję o zakończeniu tej nierównej walki z samochodem.
Mimo wszystkich niepowodzeń, na pewno nie będziemy się poddawać i dziękujemy za wsparcie naszym sponsorom: firmie Jobi - Systemy Dociepleń i Materiały Budowlane, torowi kartingowemu Pole-Position w Warszawie, kosmetykom samochodowym Provaco oraz magazynowi „GT”, który obejmuje patronatem naszą załogę. Z całą pewnością spotkamy się na trasach Rajdu Rzeszowskiego. Jednocześnie, jeśli ktoś byłby zainteresowany zakupem Renault Clio, to proszę o kontakt: samochód nie bity, garażowany, nie jeżdżony w sporcie, kierowca niepalący - igiełka (śmiech).

Bouffier/Panseri | Fot. Marcin Kaliszka

BRYAN BOUFFIER: - Pod względem sportowym był to wspaniały weekend. Przez cały czas toczyliśmy ostrą walkę z Juho, a różnice między nami były minimalne. Nie dało się dogonić Juho na ostatnim odcinku bez podejmowania dużego ryzyka - i mogliśmy stracić cenne punkty w mistrzostwach Polski.
Uzyskaliśmy wspaniały wynik, co nie byłoby możliwe bez pomocy naszych partnerów, mojego pilota i świetnej pracy zespołu PH Sport. 207 S2000 jak zwykle okazał się bardzo szybki. Mam nadzieję, że otrzymamy jeszcze okazję do rewanżu. Fot. Marcin Kaliszka.

Sołowow/Baran | Fot. cersanitrally.pl

MICHAŁ SOŁOWOW: - Ciekawy rajd, z bardzo mocną konkurencją. Mówię tu zarówno o generalce, jak i Mistrzostwach Polski. Ta ścisła czeska czołówka jest u siebie niezwykle trudna do pokonania. W RSMP również mieliśmy fantastyczną walkę. Leszek Kuzaj, Tomek Kuchar i Kajetan Kajetanowicz cały czas utrzymywali bardzo szybkie tempo, szkoda tylko, że „Kuzi” nie dojechał do mety. Nie było łatwo uzyskać taki wynik, więc tym bardziej możemy być z siebie zadowoleni. Objęliśmy prowadzenie w RSMP, ale to dopiero połowa sezonu, więc trudno przewidywać, jak będzie dalej. Różnica punktowa wcale nie jest duża. Przed nami Rajd Rzeszowski. Do tej pory udało nam się go wygrać dwa razy, więc w tym roku spróbujemy po raz kolejny.

MACIEK BARAN: - Na półmetku mistrzostw Polski udało nam się objąć prowadzenie w punktacji RSMP, więc zrealizowaliśmy nasz plan. Różnice punktowe są jednak na tyle małe, że nic nie jest przesądzone. Czeka nas mnóstwo ciekawej i cieżkiej walki do końca sezonu.

Rzeźnik/Mazur | Fot. Robert Magiera

MACIEJ RZEŹNIK: - Ten rajd na pewno nie należał do łatwych. Spodziewaliśmy się, że szybko złapiemy dobry rytm i będziemy mieli dobre wyczucie auta w tych warunkach. Tak się jednak nie stało i żałuję, że nie odbyliśmy przed Rajdem Bohemii jakichś testów, bo zapewne szybciej przystosowalibyśmy się do panujących w Czechach warunków. Trasy tego rajdu były niesamowite. Od szybkich partii po wolne i techniczne fragmenty. Często zmieniające się tempo i zmienny rytm stanowiły dla załóg ogromne wyzwanie. Od początku skupialiśmy się na mistrzostwach Polski i jesteśmy zadowoleni ze zdobytego miejsca. Mniej podobało nam się nasze tempo, bo od początku nie mogliśmy wejść w odpowiedni rytm. Dodatkowo drugiego dnia na najdłuższej próbie pojawił się problem z hamulcami w naszej Skodzie Fabii Super 2000. Myślałem, że być może zbyt często ich używamy, ale kiedy straciliśmy hamulce już po dziesięciu kilometrach oesu, wiedzieliśmy, że coś jest z nimi nie tak. Ten start to kolejna dobra nauka, odbyta dodatkowo w bardzo trudnych warunkach. Muszę przyznać, że wysokie temperatury panujące podczas tego rajdu nie ułatwiały nam życia. W samochodzie było bardzo gorąco, a nawierzchnia, po której się ścigaliśmy, także miała momentami bardzo różną przyczepność. Nie zawiedli kibice, którzy bardzo licznie przybyli do Czech by kibicować wszystkim zawodnikom. Czuliśmy niesamowitą dumę widząc naszych kibiców i polskie flagi na poszczególnych próbach Rajdu Bohemii. Także Czesi dopingowali nas bardzo ładnie, a kierowcy z którymi przyszło nam się ścigać, reprezentowali bardzo wysoki poziom. Dziękuję kibicom za obecność i zawsze dobre słowa, naszym sponsorom za umożliwienie nam tego startu i organizatorom za stworzenie warunków do świetnego widowiska. Fot. Robert Magiera.

Hankiewicz/Wierzchowska

PAWEŁ HANKIEWICZ: - To było niewiarygodne przeżycie. Ten rajd był chyba dla wszystkich bardzo trudny. Odcinki były rewelacyjne - bardzo zróżnicowane. Na każdym były bardzo szybkie i szerokie partie oraz bardzo wąskie i wolne momenty. Pod górę, z góry. Dosłownie wszystko! Do tego dochodziła piękna, ale ostro dająca w kość pogoda. 34 stopnie w cieniu to ciut dużo (śmiech). Wczoraj przeglądałem opis i liczyłem zakręty - OS 3 drugiego dnia miał u nas 222 zakręty. Dla porównania, kultowa Spalona ma 75 (śmiech). Pojechaliśmy na ten rajd na ogromnym luzie, bo nie mieliśmy żadnej presji. I za to dziękujemy naszym sponsorom, firmom Tedex i Supremis, które umożliwiły nam przygotowanie się do walki na polskich oesach.
W piątek w Sosnovej pierwszy raz wsiadłem w Citroena, ale nie miałem z tym większych problemów. Strasznie fajnie się jeździ tym samochodzikiem. Citroen działa na zasadzie on/off - żeby coś z niego wykrzesać, trzeba jechać wszystko. Strasznie mi się to podoba - prawdziwa A-grupa! W sobotę, gdy zaczęło się realne ściganie, okazało się, że jesteśmy w stanie podgryzać chłopaków w Maxach pomimo tego, iż jedziemy starszym modelem. To była świetna lekcja, bo cały CRT jechał sporo przed nami, więc widzieliśmy dokładnie wszystkie czasy. Dzięki temu miałem fajną motywację, bo to oni wyznaczali standardy. Poziom, na jakim jeździ polski CRT, jest naprawdę bardzo wysoki - tam się jedzie na sto procent. Natomiast na temat tego, co robili bracia Bębenkowie, to w ogóle nie za bardzo wiem co powiedzieć!
Co do samego samochodu, to Citroen jest sporo wolniejszy od Hondy w kwestii silnikowej - to jest jednak około 40 koni różnicy. Za to Citroenem da się dużo agresywniej i szybciej przemieszczać. Wydaje mi się, że da się robić nim podobne czasy. Trzeba jednak uważać, bo jest mniej pewny w prowadzeniu i przez to, że jest krótki, jest naprawdę nerwowy. Dwa razy się obróciliśmy, raz mocno oparliśmy o skarpę zdejmując tylną oponę i raz zameldowaliśmy się u kogoś w ogródku na półtorej minuty (śmiech). Generalnie o tym rajdzie można by bardzo długo opowiadać.

Chmielewski/Hundla

JAN CHMIELEWSKI: - Kiedy wyjeżdżaliśmy do Mladej Boleslavi, nie wiedziałem czego się spodziewać. Teraz wiem - to był wspaniały rajd z naprawdę rewelacyjnymi odcinkami specjalnymi. Bardzo się cieszę z wysokiego stopnia trudności oesów - ten wyjazd był dla nas świetną nauką. Mimo, iż ta runda RSMP rozegrała się w Czechach, dzięki naszym wspaniałym kibicom i ich polskich flagom, które można było licznie spotkać na odcinkach, czuliśmy, że mamy tam dla kogo się ścigać. Gdy kończyliśmy pierwszy dzień zdałem sobie sprawę, że to dopiero początek i że przed nami drugi trudny etap z odcinkami o długości dochodzącej do 30 km. Połączenie nas z Citroen Racing Trophy Czechy i rywalizacja w jednym pucharze Citroena - zestawienie nas z czeskimi konkurentami - wypadło dla nas bardzo pomyślnie. Ósme miejsce w klasyfikacji generalnej Mistrzostw Polski i drugie miejsce w Pucharze Citroena przy łącznie aż dwunastu startujących w Czechach C2-R2 MAX, jest dla nas ogromnym sukcesem.

ROBERT HUNDLA: - Bohemia już za nami. Zgodnie z oczekiwaniami była to niezmiernie trudna i wymagająca impreza. Po raz czwarty zajęliśmy drugie miejsce i oczywiście, jesteśmy bardzo zadowoleni z takiego obrotu sprawy. Wspaniałe odcinki specjalne, organizacja na wysokim poziomie, świetna pogoda, tłumy fanów rajdów samochodowych - czego można chcieć więcej? Dziękujemy wszystkim kibicom za świetny doping. Widok polskiej flagi poza granicami kraju naprawdę dodaje skrzydeł! Pozdrawiam i do zobaczenia za miesiąc na trasach Podkarpacia.
Załogę wspiera dystrybutor narzędzi marki NEO, PETROELTECH oraz WESEM i Automobilklub Rzeszowski, a patronat medialny sprawuje Radio RMF FM i redakcja magazynu „Eurostudent”.

Jacek Płonka

JACEK PŁONKA: - Było dużo trudnych i technicznych odcinków specjalnych ze zdradliwymi zakrętami, na których czasami zalegał brud. Nie było łatwo wygrać, ale dzięki dobrej technice jazdy, dobremu opisowi i bezbłędnej jeździe udało się odnieść zwycięstwo w Clio Cup. Nasz serwis też się świetnie sprawdził i bardzo za to chłopakom dziękuję.

Krzysztof Bubik

KRZYSZTOF BUBIK: - To był bardzo ciężki rajd. Na początku pierwszego dnia prowadziliśmy w Clio Cup, ale odpadło nam koło i tak podróżowaliśmy aż do mety. Później urwało nam zacisk hamulcowy i drugi dzień rozpoczęliśmy z minutową stratą, ale ostatecznie go wygraliśmy. Pojawiały się także problemy z zawieszeniem, więc jak na tyle awarii, miejsce, które ostatecznie zajęliśmy jest rewelacyjne i co najważniejsze - udało się wyjść na prowadzenie w generalnej klasyfikacji Pucharu.

Michal Streer

MICHAŁ STREER: - To był bardzo trudny rajd, sporo pozornie wolnych zakrętów. Podczas pierwszego dnia złapaliśmy kapcia. Poza tym hamulce zaczęły szwankować, ale podczas drugiego dnia już je opanowaliśmy. Na pewno zdobyłem sporo nowego doświadczenia i wiem, że na szutrze czuję się dobrze, ale potrzeba mi jeszcze sporo nauki w jeździe po asfalcie.

Adrian Mikiewicz

ADRIAN MIKIEWICZ: - Rajd był fajny, ciekawe zakręty. Niestety, oduczyłem się jazdy na opis i oprócz awarii technicznych (skrzynia biegów, zmiana koła na odcinku), największym problemem był kierowca. Nie jestem przekonany do swojego opisu i nie wykorzystuję go na niewidocznych partiach. Trzeba mi będzie chyba przyspawać nogę do pedału gazu.

Krzysztof Orski

KRZYSZTOF ORSKI: - Na sam początek wycięli nam połowę klatki bezpieczeństwa, bo była niezgodna z Załącznikiem J. Później pilot zapomniał opisu na prolog, więc zaczęło się "grubo". Opisu nie mieliśmy idealnego i zostawiłem trochę przodu na pewnym murze i trochę tyłu na innym, ale ogólnie zdobyliśmy sporo nowego
doświadczenia. Niestety okazało się, że Clio R3 nie ma większych szans w starciu np. z wersją Ragnotti.

Tomasz Ratajczyk

TOMASZ RATAJCZYK: - Jak na powrót po 7 latach przerwy, to wcale nie było tak źle. Mieliśmy pewne problemy z synchronizatorem biegów, a ponieważ nie mieliśmy wcześniej testów samochodu, to nie dało się tego wyłapać. Mam nadzieję, że do czasu kolejnej rundy nad tym popracujemy i wynik będzie jeszcze lepszy.

 

Paweł Serafin

PAWEŁ SERAFIN: - Elektryka odmówiła nam posłuszeństwa w samochodzie i na ostatnim odcinku drugiego dnia musieliśmy skorzystać z SupeRally. Z kolei podczas pierwszego dnia zmienialiśmy koło na odcinku i w rękach rozsypał się nam lewarek do podnoszenia samochodu. Na szczęście na łące obok leżały pocięte bale drewna i z nich zrobiliśmy sobie dźwignię. Poza tym przestał nam działać intercom i z pilotem porozumiewałem się na migi. To był rajd z przygodami, cały czas coś nas prześladowało.

Jarosław Szeja

JAROSŁAW SZEJA: - Niestety, tego rajdu nie możemy zaliczyć do udanych. Pech prześladował nas praktycznie od samego początku i mimo, że zrobiliśmy wszystko żeby przygotować się dobrze do tego rajdu, to nie udało się przywieść dobrego wyniku. Już na trzecim odcinku specjalnym mieliśmy awarie instalacji elektrycznej, spowodował ją bezpiecznik wart parę złotych. Straciliśmy tam prawie 13 minut, ale tego nie można było przewidzieć wcześniej. Na odcinku siódmym, przez błąd w opisie dachowaliśmy, to był koniec jazdy w pierwszym dniu. Przez całą noc nasi mechanicy oraz ekipa z H&P Auto Sport, pracowali nad samochodem, by można było w niedziele pojechać dzięki SupeRally. Drugi dzień rajdu układał się dla nas pomyślnie, ale tylko do ostatniego odcinka, gdzie złapaliśmy kapcia, a zmiana koła spowodowała, że z pierwszego miejsca w Clio Cup spadliśmy na piąte. Pocieszające jest to, że udało się przynajmniej przywieść kilka cennych punktów do klasyfikacji sezonu. Cieszymy się również z kilku wygranych oesów, chyba najwięcej z załóg startujących Clio. Trasa rajdu była fantastyczna, taka, jaką lubimy, dlatego mam nadzieję, że może jeszcze w przyszłości będziemy tu mieć okazje startować i mam nadzieję, że będziemy walczyć o wyższe lokaty. Przed nami kolejne starty, dlatego teraz już myślimy wyłącznie o nich. Chciałbym gorąco podziękować moim sponsorom: RUDY PROJECT oraz Stary Folwark Pietrzyków, a także pozostałym partnerom: TVS, OX.pl, OES Records, Maxxifoto, Auto Serwis Tomasz Kiecoń, P.design, Spider Design oraz TWA Group Polska.

Mirosław Włodarczyk

MIROSŁAW WŁODARCZYK: - Po pierwszym dniu zajmowaliśmy dobre 3. miejsce, ale w niedzielę awarii uległa pompa wodna i takim sposobem nie ukończyliśmy rajdu. Oprócz usterki samochodu na pewno na niekorzyść wpłynęła długa przerwa między kolejnymi rundami Pucharu, bo zdążyłem się wybić z rytmu i trudno mi było się znowu rozjeździć.

Kuzaj/Parry

LESZEK KUZAJ: - Zdarzyło się to w momencie, gdy zaczęliśmy odrabiać straty spowodowane chwilowym opuszczeniem drogi na pierwszej pętli. Po sześciu oesach przesunęliśmy się na czwarte miejsce w polskiej klasyfikacji, wyprzedzając Tomasza Kuchara, a do zajmującego trzecie miejsce Kajetana Kajetanowicza została sekunda. Na szybkiej partii, pokonywanej na szóstym biegu, auto wypadło na zewnętrzną stronę zakrętu, odbiło się od skarpy i kilkakrotnie koziołkowało. Nam na szczęście, nic się nie stało, jeśli nie liczyć ponaciąganych mięśni i ścięgien kierowcy.
Już dzień po powrocie zaczynamy prace nad przywróceniem samochodu i mnie do stanu pełnej używalności. Mam nadzieję, że tak Skoda, która po raz kolejny okazała się bardzo wytrzymałym autem, jak i ja sam, będziemy w topowej formie na Rajd Rzeszowski. Dwa ostatnie rajdy wyczerpały limit błędów na ten sezon. Sytuacja w mistrzostwach Polski nie jest dla mnie najlepsza, ale - jak zawsze - nie składam broni. Moim celem jest piąty tytuł i zrobię wszystko, by go zdobyć.

Bębenek/Bębenek

MICHAŁ BĘBENEK: - Rajd był naprawdę wymagający. Pierwszy dzień pokazał, że nasza szybkość na nowych, nieznanych odcinkach specjalnych jest bardzo dobra. Cały pierwszy etap przejechaliśmy bezbłędnie wygrywając w Pucharze CRT, a także zwyciężając w “ośce”. 7 miejsce w klasyfikacji RSMP na koniec pierwszego dnia okazało się najlepszym dotychczasowym rezultatem.
Drugi dzień był bardzo trudny. Sześć odcinków specjalnych, z dwoma próbami prawie 30-kilometrowymi, gwarantowały ciekawą rywalizację. Pierwszy oes drugiego etapu (11. rajdu) wygraliśmy w “ośce” i Pucharze CRT. Niestety, 12 odcinek specjalny okazał się pechowy – spowodowana “kapciem”, ponad 3,5-minutowa strata do najszybszej załogi wśród samochodów przednionapędowych nie pozostawiała złudzeń. Spadliśmy na 9 miejsce w klasie A6 i 42-gie w łącznej klasyfikacji rajdu. Do końca 37. Rajdu Bohemia, to już jazda bez jakiejkolwiek kalkulacji. Udało się! Po czterech ostatnich odcinkach specjalnych osiągnęliśmy metę jako pierwsza załoga w CRT, na 7 miejscu w klasyfikacji generalnej RSMP i 28 miejscu w łącznej klasyfikacji rajdu! Do pełni szczęścia zabrakło zwycięstwa w “ośce”. Jesteśmy niezmiernie szczęśliwi z osiągnięcia mety. Pokazaliśmy po raz kolejny, że walka trwa do ostatniego odcinka specjalnego.
Dziękuję wszystkim kibicom za doping i ciepłe słowa komplementujące nasz styl jazdy. Specjalne podziękowania kieruję w stronę mojej ekipy (teamu) oraz firmy High-Tec za perfekcyjne przygotowanie Citroëna C2 R2 Max.
Wsparcia podczas startu w 37. Rajdzie Bohemia udzieliły nam firmy: BlachStal, Igloo, Kominus, Recaro, Citroën Wanicki, AQQ, Imex, One4all i Recaro4you.

Kuchar/Dymurski

TOMASZ KUCHAR: - Rajd był wyjątkowo trudny. Już dawno nie jechałem tak trudnej eliminacji! Wynika to przede wszystkim z całkiem innej charakterystyki dróg, w porównaniu do tych, które mamy w Polsce. Po drugie, zapoznanie z trasą było bardzo ograniczone pod względem prędkości – niektóre partie opisywaliśmy przy 30 kilometrach na godzinę i trudno najzwyczajniej w świecie było sobie wyobrazić, jak ta trasa będzie wyglądała przy 170 kilometrach na godzinę. Ale oczywiście, wszyscy mieli tak samo, nie ma co marudzić... Jesteśmy na mecie i to jest najważniejsze. Oczywiście, liczyłem na lepszy wynik i zdobycz punktową. O ile podczas pierwszego etapu ja popełniłem błąd i straciłem dużo czasu, oraz szansę na walkę z Michałem i Kajtem, tak drugiego dnia zdefektowała nam skrzynia biegów i straciliśmy z tego powodu ponad minutę. I było już pozamiatane... I jeszcze jedna istotna rzecz: było strasznie gorąco! Pragnę bardzo podziękować za doping polskim kibicom. Może nie było ich aż tak dużo, ale ci, którzy przyjechali – byli bardzo widoczni. Skandowaniem i flagami wręcz euforycznie dopingowali nas do szybkiej jazdy. Wielkie dzięki wszystkim! My oczywiście nie poddajemy się i mamy nadzieje bardziej skutecznie powalczyć podczas następnego rajdu.

DANIEL DYMURSKI: - Trudne odcinki specjalne, długie drugiego dnia, rozgrywane w wycieńczającym upale. Nowe trasy, nieznane nam, niełatwe do rozszyfrowania. Było do przewidzenia, że Czesi na własnym terenie oraz Juho Hänninen, który już startował tutaj, będą groźnymi rywalami - to się potwierdziło. Zadowalające mogą być nasze czasy w porównaniu z krajową czołówką. Sam rajd pod względem panującej atmosfery - bardzo przyjemny. Dla nas było to niewątpliwie cenne doświadczenie na nieznanych OS-ach. Bardzo przyjemnie jest też, gdy startując na obcym terenie widzi się tylu polskich kibiców i tyle polskich flag.
Zespół Peugeot Sport Polska Rally Team sponsorowany jest przez firmy: Peugeot Polska, Total, Luk, Teroson, Peugeot Finance, Proline, Dekra, Harvest oraz Pro Job.

Kajetanowicz/Baran | Fot. SPRT

KAJETAN KAJETANOWICZ: - Rajd był naprawdę fantastyczny. Nie pamiętam, kiedy miałem okazję rywalizować na tak trudnych i tak ciekawych odcinkach specjalnych. Jesteśmy bogatsi o kolejne doświadczenia i naprawdę wiele się nauczyliśmy podczas tego weekendu. Zajęliśmy trzecie miejsce w mistrzostwach Polski, a w N-ce przegraliśmy tylko ze słynnym Czechem, wielokrotnym mistrzem tego kraju, Vaclavem Pechem. Naprawdę dobrze się nam jechało, a oesy wymagały bardzo zmiennego tempa, pogoda jednak nie była zmienna i dała w kość. Wypiliśmy podczas dwóch dni ponad 8 litrów wody na głowę. Oczywiście cieszę się, że mogliśmy tutaj wystartować i zdobyć sporo punktów do klasyfikacji za nasze trzecie miejsca w Rajdowych Samochodowych Mistrzostwach Polski. Na półmetku sezonu jesteśmy na drugim miejscu w klasyfikacji krajowych rozgrywek i pierwszym w grupie N. Przed nami krótkie wakacje i spotkamy się na Rajdzie Rzeszowskim - rundzie mistrzostw Polski i Słowacji. Myślę, że pod względem czasów na oesach spróbujemy być na Podkarpaciu nieżyczliwi dla gości zza granicy na naszym terenie.

JAREK BARAN: - Bardzo trudny dzień, ale odcinki fenomenalne - jak połączenie rajdów Karkonoskiego z Rzeszowskim. Wrażenie zrobiły na mnie dwie najdłuższe dzisiejsze próby - obie pierwsza klasa. Nieco nerwowa dla nas była ostatnia pętla - jechaliśmy 50 km bez zapasu, ponieważ przebiliśmy oponę na pierwszym, najkrótszym oesie. Mogło to nas kosztować wiele, ale udało się. Jesteśmy zadowoleni z punktów zdobytych w Czechach. „Gra na wyjeździe” nigdy nie jest łatwa, ale na pewno rozwija. Pozdrowienia dla wszystkich kibiców i do zobaczenia na Rzeszowskim.
Partnerami zespołu w sezonie 2010 są: LOTOS Paliwa z marką paliw LOTOS Dynamic oraz LOTOS Oil z marką olejów LOTOS Quazar, Subaru Import Polska, STP, Klonex, Keratronik oraz SJS.

Poprzedni artykuł Bohaterowie Bohemii
Następny artykuł Andreucci przed Kopeckym

Najciekawsze komentarze

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska
Filtry