Zasubskrybuj

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska

Po paru zakrętach pierwszego oesu auto zaczęło się dziwnie prowadzić. Spowodowało to moją niepewną i asekuracyjną jazdę. Pilot podejmował szereg działań mających na celu poprawę mojego tempa jazdy, np. dyktowanie parunastu zakrętów naprzód lub nawet czytanie notatek z kolejnego oesu. Gdy to wszystko się nie sprawdziło i nadal jechałem ospale, Łukasz stwierdził, że dodatkowe 10 sekund kary do odrobienia na ostatnich trzech oesach będzie całkiem fajną motywacją do szybkiej jazdy. Tak też rzeczywiście było - niestety, zabrakło paru sekund. Utrata pierwszego miejsca jest więc tylko i wyłącznie moją winą a nie, jak twierdzą niektórzy, pilota. Mam nadzieję, że pomimo tego, że nie sprostałem oczekiwaniom pilota, dostanę od niego drugą szansę na wspólne starty.

ŁUKASZ LACHTERA: - Chyba nie mogłem sobie wybrać trudniejszego rajdu na powrót. W tym jednym starcie zaliczyłem więcej wpadek, niż w całej swojej dotychczasowej karierze pilota. Nie było oesu, na którym bym się nie zgubił w notatkach lub nie sprawdzałbym refleksu kierowcy dyktując istotną partię za późno. Na domiar złego, będąc już myślami w objęciach hostess na porajdowej imprezie, podałem kartę na PKC o minutę za późno, co kosztowało nas zwycięstwo w Pucharze Łużyc. Niestety, jedyne co mi pozostało to przeprosić Virnika oraz cały zespół za mój brak profesjonalizmu i jednocześnie podziękować wszystkim za wyrozumiałość. Domyślam się, że konkurenci Virnika są zachwyceni jego pozytywną decyzją o kontynuacji startów ze mną.
Korzystając z okazji chciałbym również gorąco podziękować ZO PZM we Wrocławiu oraz przemiłym paniom z biura rajdu na wielką pomoc przy załatwieniu wszystkich formalności. Kolejne zaplanowane starty to Rajd Dolnośląski, na którym po zwycięstwie nad Markiem Klementowiczem zapewnimy sobie tytuł Mistrza Polski oraz Rajd Lausitz, na którym pokażemy Kacprowi, jak szybkie potrafi być nasze M3 na szutrze, a przy okazji odniesiemy pewne zwycięstwo w klasyfikacji generalnej.
Start naszej załogi był możliwy dzięki wsparciu firm: REPSOL Polska, TMP Wiatrak ze Świdnicy - bezpośredni dystrybutor olejów Repsol, www.virnik.pl oraz naszych przyjaciół. Fot. Łukasz Koziarski.

Gregorczyk/Łyszkowicz | Fot. Jędrzej Łukowski

MARCIN ŁYSZKOWICZ: - Nasz drugi rajd i drugi raz na mecie - więc plan minimum został zrealizowany. Rajd Karkonoski skalą trudności nie odbiegał od Rzeszowskiego, a za sprawą zmiennej pogody był chyba nawet trudniejszy. Po pierwszej pętli zajmowaliśmy 11 miejsce w generalce, co jak na debiutantów, uważamy za bardzo dobry wynik. Niestety, dalej nie było już tak różowo. Nie mieliśmy właściwych opon na drugą pętle, dodatkowo przytrafiły się dwie przygody na piątym oesie i spadliśmy na 18 miejsce w generalce. Na trzecią pętle ruszyliśmy na slickach w bojowym nastoju, z zamiarem odrobienia chociaż części strat. Niestety, prawie od początku pierszego oesu silnik znowu przerywał. Skutkiem tego, na mecie zameldowaliśmy się dopiero na 20 miejscu w generalce i 7 w klasie A6.
Niestety, Rajd Wisły zmuszeni jesteśmy odpuścić. W tym sezonie planujemy pojechać jeszcze Rajd Dolnośląski i Zamkowy. Czas do Rajdu Dolnośląskiego poświęcimy na definitywne usunięcie usterki przerywającego silnika i jak najlepsze przygotowanie nas samych i naszej dwieścieszóstki do tych dwóch rajdów.
Z tego miejsca chcemy podziękować tym bez których nasz start nie byłby możliwy, tj. firmie Malkom, portalowi rajdowypuchar.pl i jak zwykle, tacie Igora za przygotowanie i obsługę naszego Peugeota. Do zobaczenia na Rajdzie Dolnośląskim. Fot. Jędrzej Łukowski.

Ingram/Janik

WIESŁAW INGRAM: - Rajd Karkonoski był naprawdę wymagający. Ponad sto kilometrów odcinków po mokrej, śliskiej od błota nawierzchni było sporym wyzwaniem. Dotarliśmy jednak do mety na niezłym miejscu i to się liczy. Mieliśmy po drodze kilka naprawdę groźnych sytuacji, z których udało nam się na szczęście wyratować. Po pierwszej deszczowej pętli prowadziliśmy w grupie N, ale na pierwszym odcinku drugiej najechaliśmy na wypadek chłopaków z Astry. Widok był naprawdę nieciekawy i skutecznie odebrał nam chęci do dalszej jazdy. Konkurencja przyspieszyła, a my zwolniliśmy i w efekcie straciliśmy podium. Trzeba jednak patrzeć z perspektywy całego sezonu. Jeśli chcemy walczyć o czołową trójkę grupy N, musimy osiągać metę. Wielkie podziękowania za możliwość startu w Rajdzie Karkonoskim kierujemy do: PIZZERIA TORINO, GETIN Leasing, AUTO-HAL, EKF (Europejskie Konsorcjum Finansowe), BOSCH Diesiel Center Mroczek&Synowie, AQUER, AIR-TECH-BUD, FIVESTAR, FABRYKA WNĘTRZ Agnieszka Chmielewska. Gratulacje należą się również organizatorowi za świetną organizację, jak i ekipie serwisowej. Jeśli będzie taka możliwość, na pewno wrócimy w Karkonosze w przyszłym roku. Patronat medialny: Radio ESKA, Bochnianin.pl, klasaN3.pl, InterMAKS.pl. Fot. Łukasz Koziarski.

KRZYSZTOF JANIK: - Czwarte miejsce w grupie N nie jest złe patrząc na silną obsadę oraz warunki na trasie. Ogromne ilości błota preferowały auta za szperą oraz innymi bajerami, których niestety, nie przewiduje homologacja naszego Clio w grupie N. Jako załoga dzielnej "Renówki" zostaliśmy natomiast uhonorowani na mecie nagrodą jednego z partnerów Rajdu - firmy Renault Dzięciołowski z Jeleniej Góry. Dostaliśmy po baniaku dobrego oleju silnikowego. Rajd nie był łatwy. Ponad 100 km odcinków specjalnych w deszczowych warunkach dało się we znaki. Podczas 4 OS najechaliśmy na dość poważny wypadek załogi startującej przed nami. Musieliśmy szybko rozpocząć procedurę wypadkową by wezwać niezbędną pomoc. Kolegom z Astry (szczególnie pilotowi) życzymy szybkiego powrotu do zdrowia i na OS-y! Niemal wprost ze szczytu Mont Blanc przyszło mi wsiąść do rajdówki, a teraz wprost z rajdowego kombinezonu trzeba wskoczyć w strój z kenijską flagą bo już w najbliższą niedzielę czeka mnie półmaraton w Pile, na który zapraszam wszystkich kibiców!

Kurdyś/Kasina

SŁAWOMIR KURDYŚ: - Rajd Karkonoski okazał się dla nas bardzo dużym wyzwaniem. Oprócz trudnych i wymagających OS-ów doszła jeszcze paskudna pogoda, która spowodowała, że na drodze znalazło się mnóstwo wody i błota. Do tego w pamięci mieliśmy wypadek z Rzeszowskiego, więc tempo było delikatnie mówiąc kiepskie. Dopiero od drugiej pętli złapaliśmy jako taki rytm, ale pojawił się problem z utratą mocy i choć miałem już większą pewność to jednak czasy nie były dobre. Jedynym pocieszeniem jest fakt, że udało się zdobyć drugie miejsce w klasie Pucharu Łużyc. Chciałbym podziękować wszystkim, którzy pomogli przy odbudowie i przygotowaniu samochodu - szczególnie ekipie z Ingram Garaż, a także wszystkim sponsorom, dzięki którym nasz start był możliwy: AIR-TECH-BUD, EKF - Europejskie Konsorcjum Finansowe, BGI ZREMB, GETIN LEASING, AQUER, BAR SZAŁAPUT, AUTO-MARCO, FABRYKA WNĘTRZ Agnieszka Chmielewska. Patronat medialny: Radio ESKA, portale: Bochnianin.pl, klasaN3.pl, InterMAKS.pl. Fot. Łukasz Koziarski.

MICHAŁ KASINA: - Rajd Karkonoski, mimo nieprzewidywalnej pogody i trudnych odcinków, okazał się dla nas bardzo łaskawy. Zróżnicowana nawierzchnia, od kałuż po błoto na zakrętach, wymagała wzmożonej koncentracji. Na szczęście ustrzegliśmy się błędów przejeżdżając prawie 100 kilometrów oesowych bez niepotrzebnych ratowań. Chociaż aura płatała figle to po pokonaniu dziewięciu odcinków na metę w Jeleniej Górze wjechaliśmy jako druga załoga w klasie K4. Tym samym wskoczyliśmy na drugie miejsce w klasyfikacji Pucharu Łużyc, co po nieudanym Rajdzie Rzeszowskim dało sporą dawkę optymizmu. Brawa należą się organizatorowi za fajne odcinki, organizację i całą oprawę rajdu. Chciałbym również gorąco podziękować kibicom za doping oraz serwisowi za przygotowanie auta przed i podczas rajdu. Do zobaczenia na oesach!

Kiewrel/Kiewrel

RYSZARD KIEWREL: - Po zapoznaniu z trasą tegorocznego Rajdu Karkonoskiego mieliśmy poważne obawy, czy dojedziemy do mety. Trasa była bardzo trudna i przy naszym stosunkowo niewielkim doświadczeniu, przydałyby się nie trzy, a pięć przejazdów zapoznawczych. Niestety, regulamin rzecz święta, stąd mieliśmy trochę znaków zapytania w notatkach. Deszczowy, sobotni poranek nie poprawił nam nastroju do jazdy, gdyż ostatni raz jechaliśmy w rajdowym tempie po mokrym na odcinku Zawoja Rajdu Krakowskiego. Na szczęście koledzy z Ingram Garaż bardzo dobrze przygotowali dla nas opony na taką pogodę. Wzorki wycinane przez Marcina powinny zostać opatentowane, jako najlepszy bieżnik, jaki można wyciąć na slicku Kumho pod deszcz. Pierwszy odcinek jechaliśmy z pewną rezerwą, nie mając pewności, jak będzie zachowywało się auto na mokrym. Jednakże z każdym kilometrem nabieraliśmy pewności jazdy i eliminowaliśmy kolejne znaki zapytania w opisie. Staraliśmy się jechać czysto tak, aby unikać sytuacji stresowych. Efekt - drugie miejsce w N2 i ósme w N-ce. Przełamaliśmy się i teraz padający na odcinku deszcz nie będzie już u nas wywoływał "miękkich kolan". Mam nadzieję, że koleżanki i koledzy z Getin Leasing będą zadowoleni z tych wyników i logo Getin Leasing będzie zdobiło naszą rajdówkę do końca sezonu 2010. Fot. Łukasz Koziarski.

KATARZYNA KIEWREL: - Od początku tego sezonu nie mieliśmy żadnych problemów z przygotowaniem poprawnego opisu, aż do Rajdu Karkonoskiego. Praktycznie co przejazd zapoznawczy, to mieliśmy spore korekty w notatkach, gdyż albo gubiły nam się zakręty, albo mieliśmy ich nadmiar. Co prawda, porównanie notatek z kolegami z teamu wypadało optymistycznie (dzięki, Krzysiu!), niemniej z duszą na ramieniu w sobotni poranek pojawiliśmy się na strefie serwisowej. Padający deszcz także nie wpływał na nas korzystnie. Jak się okazało po pierwszym OeSie, nie taki diabeł straszny i w całkiem przyzwoitym (jak na nas) tempie dojechaliśmy do mety. W kilku momentach było stresująco, jednakże auto było prawie cały czas pod kontrolą (prawie, gdyż tuż za metą lotną drugiego odcinka, wykręciliśmy pięknego bączka). Drugie miejsce zajęte na tym rajdzie bardzo nas cieszy. Miło było usłyszeć od naszych kolegów - konkurentów, że widzą progres w naszej jeździe, a od kibiców i fotografów, że nowe oklejenie rajdówki jest dużo lepsze od poprzedniego. Designem naszego auta zajął się tym razem Krzysiek Grzesik i jak widać: po pierwsze - nowe oklejenie się podoba, a po drugie - przyniosło nam pierwsze podium w N2. Podziękowania dla naszych wiernych kibiców: Anetki, Wiktorii, Tomka i Adriana oraz kolegów z Bochni, że pomimo deszczu stali na odcinkach i mocno nas dopingowali. Patronat medialny: Radio ESKA i portal InterMAKS.pl.

Hankiewicz/Hankiewicz | Fot. Oktawian Biniek

PAWEŁ HANKIEWICZ: - Za nami kolejny udany weekend. Możemy być z niego bardzo zadowoleni, bo to kolejny rajd przejechany bez żadnego problemu. Citroeny przygotowane przez TeamPlex spisały się wspaniale - my zajęliśmy pierwsze miejsce, a za nami uplasował się Przemek Janik w drugiej sztuce C2 VTS. De facto rajd wygraliśmy na pierwszej pętli, na której panowały najcięższe warunki - deszcz padał cały czas, więc droga była całkowicie mokra i często pokryta błotem. Były momenty, gdy na wąskim spadaniu z dwóch stron płynęły strumienie. Pojechaliśmy po prostu czysto i płynnie, dzięki temu zyskaliśmy dużą przewagę nad konkurentami. Od drugiej pętli zaczęło już przesychać, ale zostaliśmy na oponach deszczowych, ponieważ lepiej było stracić trochę w suchych miejscach, ale mieć pewność w tych partiach, które były nadal mokre i pokryte już równą warstwą błotnistej mazi. Na drugiej pętli Przemek natychmiast wyczuł dogodne dla siebie warunki i niezwykle przyspieszył. Zpoczątku chcieliśmy z przekory pocisnąć, ale chyba za bardzo się wyluzowaliśmy i od razu pojawiły się pierwsze błędy typu zbyt późne hamowanie i leciutkie koszenie rowu. Stwierdziliśmy więc, że utrzymywanie wyniku na poziomie 2-3 miejsca w zupełności wystarczy. Dużo machaliśmy do ludzi i czerpaliśmy przyjemność z szybkiej jazdy. Z pewnością ściganie się z Przemkiem na suchym wymaga bardzo dużego wysiłku i ryzyka, które w tych warunkach było zbędne i niebezpieczne dla wyniku. Trzecia pętla była analogiczna, równa i szybka jazda na oponach przeznaczonych na mokre i... meta.
Jest to dopiero nasza pierwsza wygrana w tym roku, sytuacja zaczyna się więc zdecydowanie poprawiać po pierwszej połowie sezonu. Dwa tygodnie temu wzięliśmy z Agnieszką ślub, więc był to nasz pierwszy występ pod jednym nazwiskiem - zatem to przemiły prezent! Ten rajd to również świetna wiadomość dla naszych sponsorów, bo zaczynamy realizować założenia, czyli regularną i bezproblemową walkę w generalce. Dziękujemy więc i gratulujemy firmom SUPREMIS i TEDEX świetnego wyniku! Fot. Oktawian Biniek.

Janusz Knopt

JANUSZ KNOPT: - Rajd Karkonoski na nasze szczęście zaskoczył nas deszczem, co pozwoliło zniwelować przewagę mocnych aut i nawiązać walkę naszym Peugeotem z czołówką. Pierwsze dwa odcinki pojechaliśmy z nieustawionym hamulcem, co zakończyło się szczęśliwym piruetem. Po tej przestrodze wykonaliśmy małą korektę i na kolejnych oesach znalazłem już dobre tempo. Po dwóch pętlach byliśmy na 4 miejscu w generale i liczyliśmy na utrzymanie miejsca. Na ostatniej pętli wiedząc, że na wolnym przejeździe będzie przepisany czas ostatniego zawodnika, który ukończył oes, bądź nadany z oesu nr 1 (pierwsza decyzja ZSS), postanowiłem odpuścić. Do odcinka nr 7 - który jak okazało się później, był odcinkiem kluczowym, wystartowałem z dużym dystansem. Na kolejnym odcinku straciliśmy trochę sekund przez zablokowane hamulce na kilku kilometrach. Najbardziej baliśmy się pożaru na mecie – na tylnych zaciskach pokazał się ogień i mój pilot czekał z gaśnicą. Licząc czasy z odcinków wiedzieliśmy, że utrzymaliśmy 4 miejsce w generalce a meta była tego potwierdzeniem. Otrzymaliśmy puchary za 3 miejsce w A6 i pierwsze w K3 Lausitz Cup – niestety, zaraz za rampą miałem déjà vu z Rajdu Krakowskiego. Zostałem poproszony o oddanie pucharów za klasę A6, gdyż ZSS zdecydował nadać zawodnikom czasy za wolny przejazd na odcinku nr.4 nie z odcinka nr 1 lecz z odcinka nr 7 (!!!!!!!), przez co lądujemy poza pudłem w A6 przegrywając drugi raz z kolegą Janowskim (tym razem o 0,8 s) i spadając na 5 miejsce w generalce.
Po rajdzie próbowałem doszukać się jakiejkolwiek logiki w nadawaniu czasów przez ZSS. Niestety, śledząc sytuacje z Rajdu Krakowskiego, gdzie na OS 3 Harbutowice mam nadane czasy z … (może ktoś wie?), Rajdu Rzeszowskiego - taki sam czas dla każdego oraz Rajdu Karkonoskiego - zmienna decyzja ZSS - nie widzę tej logiki.
Gdybając mogłem być już na drugim miejscu w A6 w klasyfikacji sezonu i myśleć o kolejnych startach, jednak zostałem podwójnie ,,dobity” przez ZSS (Krakowski strata 2 pozycji, Karkonoski 1 w dół) i zastanawiam się, czy ma to jakiś sens. W kolejnej rundzie RPP - Rajdzie Wisły na pewno nie wystartujemy ale może się zgłosimy a następnie zostaną nam nadane czasy na wszystkich odcinkach i wszystko będzie ok.
Za możliwość startu pragnę podziękować: Leszkowi Serafinowi - Restauracja Leola, Tahpol-Trans, Raf–Bud Horecki, Teper Sp z o.o., Uniflex, Autospec Jastrzębski.
 

Kwaśnik/Reising | Fot. Jacek Mazur

MAREK KWAŚNIK: - W miniony weekend zakończył się 25 Rajd Karkonoski, impreza rozgrywana na rewelacyjnych odcinkach w okolicach Jeleniej Góry. Rajd od początku zapowiadał się bardzo interesująco, ponieważ już podczas honorowego startu w centrum Jeleniej Góry padał deszcz co wróżyło, że walka na sobotnich oesach będzie bardzo trudna. Rozpoczęliśmy pierwszą pętlę rajdu w strugach ulewnego deszczu. Tempo, jakie założyliśmy na te odcinki, okazało się bardzo asekuracyjne. Konkurencja tutaj bardziej zaryzykowała i straciliśmy trochę dystansu zarówno do czołówki w klasie, jak i generalce. Podczas drugiej pętli staraliśmy się maksymalnie przyspieszyć co zaowocowało wejściem do dziesiątki generalki oraz na drugie miejsce w klasie. Do końca rajdu staraliśmy się utrzymywać wysokie tempo i  wskoczyliśmy na 7 miejsce w generalce oraz utrzymaliśmy 2 miejsce w klasie po super walce na odcinkach z Tomkiem, za co mu bardzo dziękujemy. Taka rywalizacja o sekundy powoduje, że cały rajd nabiera fajnego smaczku, a ściganie się powoduje radość na naszych twarzach. Podczas tego rajdu można było spróbować praktycznie każdych warunków rajdowych, od ulewnego deszczu poprzez mocno zabrudzone syfem zakręty, do miejsc podczas których podróżowaliśmy w pięknym słońcu. Całą imprezę uważamy za bardzo udaną. Uzyskaliśmy świetny wynik a nasza rajdowa Kuleczka nie odniosła większych strat (oprócz prawego lusterka, które pozostało na płocie jakiegoś lokalnego gospodarza)
Dziękujemy za ogromny wkład wniesiony przez naszych partnerów czyli Rodzinne Centrum Rozrywki - Hulakula, Automobilklub Rzemieślnik, Wj Consulting oraz Alwar oraz naszemu partnerowi medialnemu, portalowi rajdowypuchar.pl. Duże podziękowania dla ekipy z Mp Moto za perfekcyjne przygotowanie naszej Astry, która bez żadnych problemów podołała trudom tego ciężkiego rajdu oraz za świetną robotę naszemu nowemu pilotowi Pawłowi Reisingowi; wszystkim kibicom za doping na trasach oraz przed ekranem komputera. Chcę również podziękować mojej pilotce Kaśce, za wsparcie przed, jak i w czasie trwania rajdu. Dziękujemy i będziemy starali się Was nie zawieść podczas następnej eliminacji. Fot. Jacek Mazur.

Stolarek/Moskal | Fot. Oktawian Biniek

TEODOR STOLAREK: - Kompletnie nie mamy szczęścia do rund Lausitz Cup. Tegoroczny Karkonoski jest 5 imprezą należącą do tego cyklu, w której wystartowaliśmy i dopiero pierwszą dojechaną. Choć dojechaną chyba cudem, ale po kolei. Jako, że po Rajdzie Rzeszowskim do naprawy nadawał się kierowca, czyli ja, więc najwięcej czasu przed startem w Jeleniej Górze poświęciłem na poukładanie pewnych rzeczy w mojej głowie - począwszy od opisu, przez trzymanie gazu, skończywszy na torze jazdy. W tej chwili wiem, że jest lepiej, ale to ciągle nie jest poziom, jaki prezentowałem na koniec ubiegłego sezonu. Jeśli chodzi o nasz występ na Rajdzie Karkonoskim, to zaczęło się od błędu w doborze opon. Wahałem się między dociętym slickiem, a zwykłymi cywilnymi oponami. Jako, że lało ciągle, pojechaliśmy na pierwszą pętlę na tych zwykłych gumach. No i dostaliśmy takie lanie, że aż wstyd. Na drugą pętlę założyliśmy docięte slicki i było już całkiem inaczej. Wreszcie nawiązaliśmy walkę z chłopakami. Grzesiek i Marcin byli poza zasięgiem, natomiast pomału zaczynaliśmy doganiać Piotrka i Pawła. Na koniec drugiej pętli byliśmy na drugim miejscu w klasie. Trzecia pętla była bardzo ciężka. Piotrek i Paweł stracili hamulce i przestali nam zagrażać, my natomiast straciliśmy prawy tylny amortyzator. Do tego olej z niego lał się na wydech i mieliśmy dość poważną zadymę za autem, a co gorsza, także w kabinie. Żeby było weselej, współpracy odmówił alternator, a w połowie ostatniego oesu cewka zapłonowa. Do tej pory jesteśmy pewni, że aż do mety rajdu zapłony powodowaliśmy tylko siłą woli. Jako, że przy okazji rozszczelnił się także wydech, poruszaliśmy się z prędkością 50 km/godz., ale hałasu robiliśmy chyba więcej niż wszystkie pozostałe rajdówki razem wzięte. W tej chwili jesteśmy w trakcie przywracania wszystkiego do porządku i już za niespełna dwa tygodnie wybieramy się na Rajd Wisły. Startujemy tam pierwszy raz, ale mam nadzieję, że tym razem pojedziemy szybciej. Zresztą zawsze lubiałem nowe trasy, więc już nie mogę doczekać się tego startu.

AGNIESZKA MOSKAL: - Już na opisie wiedziałam, że nasze zabiegi na kierowcy nie do końca przyniosły efekt, szczególnie, że znalazł jednak możliwość włączenia w swojej głowie opcji hamowania. Jednak pod koniec rajdu jechał już w miarę szybko, więc jest szansa, że na Rajdzie Wisły przestanie przynosić nam wstyd. Powiem nawet, że na koniec OS 8 troszkę się wystraszyłam, że jest aż tak szybko, więc nadzieja jest. Ogromnie dziękujemy za kawał dobrej roboty podczas rajdu Pawłowi Tarapackiemu, Przemkowi Pełechaczowi i Marcinowi Strzeleckiemu - pokazaliście, że jesteście świetni! Za pomoc w starcie dziękujemy również firmie StonCar Sklep i Autoserwis, Krzyśkowi Marschalowi, Oktawianowi Bińkowi oraz chyba przede wszystkim mamie Teodora. Dziękujemy również wszystkim osobom zaangażowanym w organizację 25 Rajdu Karkonoskiego - odwaliliście kawał dobrej robory - za rok znów do was przyjedziemy!
Start naszej załogi możliwy był dzięki firmie Koszule na Miarę - Teodor Stolarek. Fot. Oktawian Biniek.

Mateusz Tutaj

MATEUSZ TUTAJ: - Rajd Karkonoski to jak zwykle, świetna impreza pod względem organizacyjnym i sportowym. Dla naszej załogi dzień zaczął się beznadziejnie. Kilka problemów, które pojawiły się na pierwszym odcinku, do tego kiepska komunikacja z pilotem i moja niedyspozycja. Efekty było widać po czasach pierwszej pętli. Na pierwszym serwisie dowiedzieliśmy się chociaż, czemu rajdówka się totalnie nie prowadzi. Uszkodzona poduszka pod amortyzatorem powodowała, że na nierównościach Honda wyczyniała dziwne rzeczy. Na drugą pętle wyjechaliśmy z nastawieniem, że trzeba nadrabiać, więc na równych partiach cisnęliśmy ile się dało, a na dziurach uważaliśmy. Po prostu wykonywałem czasem na jednym zakręcie kilka ruchów kierownica, żeby trafiać w drogę. Było coraz lepiej, powoli odrabialiśmy straty tylko, że na 8 odcinku zaczęły kończyć się biegi. Rajd udało się dojechaliśmy bez dwójki i z wypadającą jedynką i czwórką. Zawody zakończyliśmy na drugim miejscu w N-ce i jedenastym w generalce. Zadowolony jestem jedynie z bardzo cennych
punktów w grupie N. Nad pozostałymi rzeczami muszę popracować przed kolejnym rajdem, żeby więcej takie sytuacje nie miały miejsca. Nasze starty nie były by możliwe bez pomocy Hurtowni Elektrotechnicznej Elektro-Jarex z Kielc oraz Automobilklubu Kieleckiego. Chciałbym również podziękować serwisowi Aleksa Zawady za koleżeńską pomoc.

Janowski/Grzenia | Fot. Janusz Orządała

SERGIUSZ JANOWSKI: - Odcinki Rajdu Karkonoskiego to według mnie, połączenie Rajdu Rzeszowskiego i Dolnośląskiego. Było sporo jazdy w ciemnym, wąskim lesie po podbijającym asfalcie, jak również po równej, ale piekielnie śliskiej drodze. Udało nam się przejechać rajd niemalże bez przygód, co bardzo cieszy. Pierwsza pętla odbywała się w deszczu, a to nie jest moja ulubiona aura, tak więc jechaliśmy zachowawczo. Efektem takiej jazdy po pierwszej pętli było 9 miejsce w klasyfikacji generalnej oraz 6 w klasie. Wyniki pierwszej pętli pokazują, że nasza klasa jest niezwykle szybka. Na pierwszych 10 samochodów w klasyfikacji generalnej, aż 6 z nich to samochody A6! Na drugiej, przesychającej pętli zaczęliśmy mozolne odrabianie strat, co zaowocowało wspięciem się na 7 miejsce w generalce oraz 5 w klasie. Na ostatnim odcinku drugiej pętli przeżyliśmy ciężkie chwile. Na 5 km przed metą odcinka, z prawego przedniego koła zaczęły dobiegać bardzo niepokojące odgłosy, które przypominały odgłosy „kapcia”. Po mecie stop okazało się, że z czterech śrub mocujących nasze koło, aż trzy były poluzowane (w nakrętkach oraz na szpilkach zerwał się gwint). W połowie drogi do serwisu koło było już tak luźne, że obawialiśmy się powtórki z Rzeszowa. Ostatnią naszą deską ratunku było wykręcenie jednej śruby z tylnego koła i próba przykręcenia do przodu. Krzysiek musiał się nieźle napocić aby nakrętka zaskoczyła, ale udało się i dojechaliśmy do serwisu. Trzecia pętla to jazda na limicie naszej Hondy. Wiedzieliśmy, że po suchym będziemy bardziej kontaktowo z Januszem oraz Radkiem. Postawiliśmy wszystko na jedną kartę. Nasze tempo oraz (niestety) przygody naszych głównych konkurentów pomogły nam uzyskać tak dobry wynik. W tym miejscu kierujemy gratulacje i podziękowania dla Janusza Knopta i Krzyśka Suchanka za świetną, szybką jazdę i emocje do ostatniego odcinka. Jest nam tym samym przykro z powodu wypadku Radka Kasprzyka i Michała Miklaszewskiego, których tempo było równie szybkie jak Janusza i Krzyśka. Szkoda, że Radek z Michałem nie dojechali do mety bo rywalizacja była naprawdę fajna. Chcielibyśmy również podziękować naszemu serwisowi (GG Car Serwis) za świetne przygotowanie naszego samochodu oraz za ekspresowe usunięcie awarii. Niebawem na naszej stronie (www.sergiusz.com.pl) umieścimy galerię zdjęć z rajdu oraz filmy z przejazdów. Fot. Janusz Orządała

Janczy/Brzęczek | Fot. Marcin Pawłowski

PIOTR JANCZY: - Plan na Rajd Karkonoski Dark Dog wykonaliśmy połowicznie. Głównymi założeniami na ten rajd było dobre miejsce, ale przede wszystkim meta. Sobota przywitała nas mocno mokrą aurą. Na pierwszy odcinek wyjechaliśmy w bardzo deszczowej pogodzie i szczerze mówiąc, niespecjalnie wiedzieliśmy, czego się spodziewać. Na szczęście nasz sponsor - firma Dunlop Polska zaopatrzyła nas w odpowiednie opony - i zmagania rozpoczęliśmy od wygrania w klasie
pierwszego odcinka. Niestety, na 3 odcinku w pętli przestrzeliliśmy szykanę, przez co straciliśmy ok. 10 sekund i spadliśmy na 2 miejsce. Na serwisie przed ostatnimi trzema odcinkami stało się nieszczęście. Zerwał się gwint śruby mocującej tylny wahacz i jedynym rozwiązaniem było przyspawanie nakrętki do śruby. Jak się okazało, podczas spawania chyba przeskoczyła iskra na przewód hamulcowy i wypaliła nowy, metalowy oplot. Poskutkowało to tym, że na trzeciej Grudzy, na dość szybkim odcinku, na hamowaniu strzelił przewód hamulcowy i poszliśmy w pejzaż. Szczęśliwie nie było drzew i jedynie zwiedziliśmy pobliską oraninę. Zostaliśmy tylko z hamulcem ręcznym i hamując jedynie nim, musieliśmy przejechać kolejne dwa odcinki. Strata czasowa niestety, zepchnęła nas na koniec stawki, ale zdeterminowani, postanowiliśmy ukończyć ten rajd. Na zmianę z Pawłem trenowaliśmy nasze bicepsy ciągnąć lewarek hamulca ręcznego, który na szczęście wytrzymał i dotarliśmy do upragnionej mety. Mimo wszystko cieszymy się z tego, że nawiązaliśmy walkę, a nawet udało się wygrać kilka odcinków z naszymi rywalami.
Podziękowania należą się dla naszego tytularnego sponsora - firmy Dark Dog oraz dla Dunlop Polska, Draft - Projekty Budowlane z Rzeszowa, Protos i
Faber Auto. Chcieliśmy również podziękować, i pogratulować naszym rywalom - Teodorowi i Grześkowi za wspaniałą walkę - w następnym starcie będziemy gryźli się znowu o sekundy! Fot. Marcin Pawłowski.

Zawada/Gołda | Fot. Media4U

ALEKS ZAWADA: - Cieszę się, że nie popełniłem zbyt wielu błędów i udało się ugryźć pierwszą trójkę w klasie. To na pewno dobra wiadomość dla mnie i całego teamu. Rywalizacja z czołówką to wielka satysfakcja. Szkoda, że podczas ostatniego odcinka na hopie, awaria półosi wykluczyła nas z dalszej rywalizacji. Mam nadzieje, że złośliwość rzeczy martwych wykorzystała swój limit do maksimum i na kolejnej imprezie zameldujemy się na mecie z dobrym wynikiem. Dobrze, że złapaliśmy trochę doświadczenia i mamy coraz więcej kilometrów OS-owych za sobą.
Wielkie dzięki dla kibiców, którzy pomogli nam w powrocie do rywalizacji i naszego sponsora, firmy Techmatik z Radomia.. Do zobaczenia na Rajdzie Wisły.

Nowocień/Jakubowski | Fot. Jarosław Pawlaczek

MARIUSZ NOWOCIEŃ: - Bardzo się cieszymy z wyniku, tym bardziej, że nie obyło się bez przygód. Na OS 2, Pilchowice, straciliśmy ponad dwie minuty w plenerze. Na OS 3, Nielestno, obróciło nas na bardzo wąskim fragmencie drogi, co uniemożliwiło zawrócenie. Cofaliśmy jakieś trzysta metrów, żeby ustawić auto w odpowiednim kierunku. Następne OS-y to wyścig z czasem i realizowanie założonego na ten rajd planu, czyli trening. Ekstremalne warunki zapewniła zmieniająca się i czasami zaskakująca pogoda. Chcieliśmy poprzez ten trening ocenić nasze szanse na walkę z czołówką. Wnioski po rajdzie – dziś nasza forma oscyluje w okolicach czwartego, piątego miejsca, aczkolwiek ostatni OS pokazał, że czasem możemy pomieszać szyki czołówce. Wygrany OS 9 Nielestno jest dla mnie ogromną satysfakcją po powrocie do rajdów. Nie wiadomo, czy zgłosimy się do Rajdu Wisły, bo po mecie, na dojazdówce do park ferme skończyła się skrzynia biegów. Gdyby tylko znaleźli się sponsorzy…

BARTEK JAKUBOWSKI: - Głód rajdowych emocji po Rzeszowie był nie do zniesienia. Po dwóch tygodniach zaspokoiłem go z nawiązką dzięki Mariuszowi. Była zapowiadająca się na „grubą” sytuacja na OS 2, było wzorcowe ratowanie na OS 7 i naprawdę szybka jazda – od startu do mety. Prawy fotel jest dla mnie bardzo wygodny i mam nadzieję, że to dopiero początek pięknej przygody. Przed zawodami zażartowałem do mojej trzyletniej córeczki, że przywiozę jej puchar. Słowa dotrzymałem. Trofeum za drugie miejsce w A7 stoi w jej pokoju. Marysiu – zrób miejsce na półce na kolejne! (Gdyby tylko znaleźli się sponsorzy…) Wielkie DZIĘKUJEMY dla wspaniałych członków zespołu – Michała Marculi i Marcina Guzy. Podziękowania należą się też kibicom, którzy przywieźli na metę do Cieplic nasz zderzak. Na koniec, słowa otuchy dla pechowców tego rajdu – Aleksa Zawady i Grześka Gołdy. Chłopaki – jeszcze będzie przepięknie! Fot. Jarosław Pawlaczek.

Poprzedni artykuł Pechowy ostatni oes
Następny artykuł Awans Oleksowicza

Najciekawsze komentarze

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska
Filtry