Zasubskrybuj

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska

Mówią po Rajdzie Polski

SZYMON KORNICKI: - Rajd Polski był najdłuższym i najtrudniejszym rajdem w całej mojej karierze, dlatego tym bardziej się cieszę z wywalczonego trzeciego miejsca w grupie R.

Powodów do zadowolenia jest więcej ponieważ punkty, które wywalczyliśmy na Rajdzie Polski, pozwoliły nam przesunąć się na trzecie miejsce w ogólnej klasyfikacji sezonu CRT 2010. Mamy nadzieję, że tym wynikiem godnie powitaliśmy firmę TESCO w gronie naszych sponsorów. Fot. Maciej Niechwiadowicz.

Ariel Piotrowski

ARIEL PIOTROWSKI: - Mieliśmy nadzieję, że tym razem pech nas opuści i powalczymy z rywalami. I udało się, ale tylko do piątego oesu, bo później nasz Citroen zbuntował się po przejeździe przez jeden z brodów. Rajd był bardzo trudny i wyczerpujący, o czym świadczy ilość załóg, która dotarła do mety. My niestety, znów musieliśmy korzystać z SupeRally, więc naprawdę mamy nadzieję, że pech już nas opuścił. Zapraszamy na www.arielteam.pl po multimedia z Rajdu Polski.

Maciejewski/Kowalski

PIOTR MACIEJEWSKI: - To był niezwykle trudny rajd dla samochodów przednionapędowych. Odcinki były fajne, ale zdarzały się momenty, gdzie małe samochody dosłownie grzęzły w błocie lub topiły się w wodzie i to z perspektywy naszej Fiesty było niefajne. W jednym miejscu mieliśmy duże problemy z przejechaniem przez wodę, która przelewała się z łąki na drogę, ale jakoś się udało. Niestety, chwilę później ukręciła się półoś i musieliśmy skorzystać z systemu SupeRally. Na trasę powróciliśmy w niedzielę rano i na pierwszej pętli chyba byłem jeszcze trochę zaspany, bo jakoś nie mogłem złapać dobrego tempa. Dopiero po serwisie złapaliśmy dobre tempo i do mety dotarliśmy na czwartej pozycji. Myślę, że biorąc pod uwagę fakt, że otrzymaliśmy 12 minut kary za system SupeRally, to nasza pozycja na mecie jest bardzo dobra!

PIOTR KOWALSKI: - Już wiemy, że niestety nie pojedziemy do Czech na Rajd Bohemii, gdzie odbędzie się kolejna eliminacja RSMP. Być może pojedziemy Rajd Rzeszowski, ale to jeszcze nie jest pewne, więc wszystko wskazuje na to, że czekają nas długie wakacje. Obaj z Piotrkiem mamy dużo pracy i ciężko nam pogodzić sprawy zawodowe ze startami w RSMP. Gdyby jeszcze istniała szansa na walkę o tytuł w grupie, to pewnie pojechalibyśmy wszystkie rundy do końca sezonu, ale w przypadku, kiedy nie skończyliśmy Elmotu, nie wystartowaliśmy w Lotosie, to szanse na końcowy sukces są dosyć nikłe. Ale zobaczymy - wszystko się powinno wyklarować w najbliższych dniach.

Streer/Gerber | Fot. Marcin Kaliszka

MICHAŁ STREER: - To był najtrudniejszy, a zarazem najbardziej udany rajd w jakim jechałem. Nawet ubiegłoroczna edycja, eliminacja WRC wydawała się
łatwiejsza. Pierwsze miejsce w klasie A7 -bardzo fajnie, ale drugie w całej "ośce" to dla nas zaskakujący i rewelacyjny wynik. Rozpoczęliśmy dość nerwowo. W wyniku kontaktu z barierką na superoesie, ucierpiało zawieszenie, ale mechanicy podczas pierwszej sobotniej 10-minutowej strefy doprowadzili samochód do pełnej
sprawności. Przez cały rajd nie mieliśmy żadnych problemów z naszym Renault, a trasa nie była łaskawa dla sprzętu. Bardzo cieszy mnie tempo, jakie udało się nam osiągnąć na malowniczych oesach. Efektowne hopy i dużo kibiców sprawiało, że frajda z jazdy była ogromna.
Niezawodny sprzęt, dobra współpraca z Kubą, a także trochę szczęścia i mamy życiowy wynik. Dziękuje sponsorom, firmie Ettuning i całemu zespołowi 2brally za świetną obsługę i przygotowanie samochodu.

JAKUB GERBER: - Przede wszystkim gratulacje należą się Michałowi za niesamowitą jazdę. Wyciskał z naszej "Renówki" siódme poty, próbując gonić kolegów z grupy R. Wielokrotnie dorównywaliśmy czasom Grześka Grzyba i Janka Chmielewskiego. Ale nie obyło się bez nerwowych sytuacji, tj. kontaktu z barierką na
supoeroesie czy wycieczki poza drogę na przedostatnim oesie rajdu. Jednak równa, szybka jazda Michała a także trochę szczęścia spowodowało, że możemy pochwalić się nie lada wyczynem. Pierwsze miejsce w klasie A7 jest osiągnięciem - troszkę problemy konkurencji nam to ułatwiły, natomiast drugie miejsce w "ośce", 14 w klasyfikacji generalnej na tak długim i trudnym rajdzie, jest imponujące. Tym bardziej, że nasze Renault Clio to praktycznie seryjne auto, odpowiadające grupie N.
Dziękuję Wszystkim za wsparcie, sponsorowi, firmie Ettuning, a 2brally za doskonałą obsługę i świetną atmosferę, Dziękuję również organizatorom 67 Rajdu Polski za super zawody!! Fot. Marcin Kaliszka.

Mikołaj Kempa

MIKOŁAJ KEMPA: - To mój pierwszy start w Rajdzie Polski oraz drugi z Mikołajem. Bardzo szybkie, wymagające odcinki z dużą ilością szczytów. Pogoda dopisała, choć nocne ulewy spowodowały, że co chwilę spotkać można było kałuże, na które trzeba było zwracać szczególną uwagę. Bardzo cieszę się z naszej jazdy i z wyniku. Czekamy teraz wspólnie na Rajd Bohemii, na którym chcemy się pokazać z jak najlepszej strony, licząc na walkę w klasie N3. Chciałbym podziękować firmom GULF, BALTICON, OLPOL WAWRZYN i rodzinie, bez których start nie doszedłby do skutku, jak również „Bracia Motorsport” za świetne przygotowanie auta oraz Michałowi „Hołkowi” Grudzińskiemu za bardzo dobre nawigowanie, a naszym kibicom i przyjaciołom za doping.

Leszek Kapłan

LESZEK KAPŁAN: - Tak sobotnie, jak i niedzielne odcinki były dla mnie nowością oraz niesamowitym wyzwaniem. Wiedzieliśmy, że będzie ciężko, ale nie spodziewaliśmy się, że aż tak, zwłaszcza dla naszego samochodu. Rajd rozpoczął się już w piątek wieczorem, rozegranym dwukrotnie prologiem na torze w Mikołajkach. Byliśmy trochę stremowani, ponieważ nigdy wcześniej nie widzieliśmy tak wielu kibiców obserwujących przejazdy i jakby nie było, pierwszy raz startowaliśmy w takim składzie. Pomimo tremy, pewnie wygraliśmy oba przejazdy prologu z załogą Opla Calibry - Arkiem i Agnieszką Nowikow. Nie straciliśmy także zbyt wiele do naszych głównych rywali w N3 - Mikołaja Kempy i Michała Grudzińskiego. Sobotnie zmagania rozpoczęliśmy dość pechowo. Po około 2 kilometrach od startu, na bardzo niepozornej hopie, nasz samochód - po długim skoku - zanurkował przodem. Lądowanie odbyło się niestety bez telemarku, potężnym uderzeniem w ziemię, co spowodowało znaczne uszkodzenia samochodu. Na szczęście udało nam się dojechać do mety odcinka bez zdemolowania przegrzewającego się silnika. Wiedząc, że mamy przed sobą jeszcze wiele kilometrów do przejechania z niesprawnym chłodzeniem, postanowiliśmy pierwszy raz skorzystać z błogosławionego systemu SupeRally. Nasi mechanicy jak zwykle, pokazali kunszt rajdowej mechaniki. Odstawiliśmy na strefę samochód, który u zwykłego mechanika w warsztacie spędziłby 2 tygodnie, a chłopaki ogarnęli naszą rajdówkę w ciągu 4 godzin. Wielkie podziękowania z naszej strony dla Tomka Sanecznika, Darka Raka, Kajtka Raka i Kuby Sanecznika za poświęcenie i doprowadzenie naszego samochodu do 100% sprawności - to była fantastyczna robota. W niedzielny poranek wstaliśmy w świetnych humorach z mocnym postanowieniem poprawy skuteczności i pozycji w generalce. Do pierwszego i drugiego niedzielnego odcinka wystartowaliśmy bardzo skoncentrowani. Po dwóch oesach udało nam się awansować o jedną pozycję. W trakcie pokonywania 12 odcinka, na szybkim lewym czwórkowym zakręcie nasz samochód nagle wystrzelił w górę, wykonując pełne salto przez prawy bok. Powodu, przez który opuściliśmy drogę niestety nie poznamy. Zainstalowana w samochodzie kamera nie działała poprawnie i zarejestrowany został jedynie dźwięk. Po rolce wylądowaliśmy na kołach, dzięki czemu ukończyliśmy odcinek. Niestety, po mecie stop okazało się, że nie możemy kontynuować jazdy i zmuszeni byliśmy zgłosić się kolejny raz do SupeRally. Takim oto sposobem zdobyliśmy 2 miejsce w klasie N3 i cenne 2 punkty do klasyfikacji sezonu. Współpraca z Krzyśkiem układała się nadzwyczaj dobrze. Pomimo tylko kilku przejechanych odcinków i wielu przygód obydwaj jesteśmy zadowoleni ze wspólnego startu i mam nadzieję, że jeżeli będzie konieczność, to Krzysiek wsiądzie jeszcze ze mną do samochodu.

Rzeźnik/Mazur

MACIEJ RZEŹNIK: - Nauka, nauka, nauka… Jesteśmy bardzo zadowoleni z tego wyniku. To był niesamowicie trudny rajd i ogromne wyzwanie dla naszego zespołu. Duża ilość kilometrów przejechanych po nawierzchni, która kryje przed nami jeszcze wiele tajemnic, stanowiły dla nas świetną szkołę. Próby były momentami bardzo szybkie, ale przeplatane także technicznymi fragmentami. Trudno było złapać odpowiedni rytm, a ponad dwudziestokilometrowe oesy były także wyczerpujące fizycznie. Na szczęście udało się nam dojechać do mety bez żadnych przygód. Po Rajdzie Lotos widzieliśmy, jak wiele mamy zaległości w jeździe po szutrowej nawierzchni. Start w Rajdzie Warmińskim pozwolił na uzyskanie pewnego spokoju przed Rajdem Polski i był treningiem, który dał nam podstawy do osiągnięcia tego wyniku. Nie było jednak łatwo, bo początek rajdu mieliśmy bardzo stresujący. Nasz samochód nie dotarł na czas na przedrajdowe badanie kontrolne i mieliśmy pewne spóźnienie. Dodatkowo podczas odcinka testowego okazało się, że coś jest nie tak z prowadzeniem się naszej Skody. Geometria zawieszenia nie była właściwa i serwis musiał znaleźć przyczynę takiego stanu rzeczy. Kosztowało nas to wiele nerwów, ale na szczęście wszystko udało się naprawić i od pierwszego odcinka specjalnego samochód pracował już tak jak należy. Trudny był dla nas także ostatni odcinek specjalny. Urwał się kabel od alternatora, a na dodatek awarii uległ rozrusznik. Bardzo baliśmy się tego, że nie dojedziemy do mety zawodów po ostatniej próbie i nie gasiliśmy auta przez bardzo długi czas. Samochód oddaliśmy do parku zamkniętego z co najwyżej dwoma litrami paliwa w zbiorniku, ale udało się! Takie wymagające rajdy bardzo rozwijają i zastanawiamy się nad dalszym programem naszych startów. Chcemy jak najlepiej wykorzystywać kilometry oesowe i mieć punkt odniesienia do różnych kierowców. Mistrzostwa Polski są dla nas priorytetem, ale być może poszukamy jeszcze innych, dodatkowych możliwości startów.
Chciałbym podziękować wszystkim kibicom za gorący doping i wiele ciepłych słów zagrzewających nas do walki. Dziękuję także całemu zespołowi za wsparcie, a także za niesamowite zgranie. Słowa uznania dla naszych konkurentów za wspaniałe tempo i świetną sportową atmosferę. Do zobaczenia na kolejnym rajdzie!

PRZEMYSŁAW MAZUR: - Wspaniale jest być na mecie wśród tak szybkich zawodników na świetnym siódmym miejscu. Przed startem po cichu marzyliśmy może o okolicach dziesiątej pozycji na koniec zawodów, ale nawet baliśmy się mówić o tym głośno. Wystarczyło przecież spojrzeć na listę startową Rajdu Polski i już wiedzieliśmy jak silna będzie konkurencja. Uważam ten wynik za bardzo obiecujący. Co ważne, cały czas poprawiamy nasze rezultaty i pod tym kątem uważam, że nasza jazda była lepsza niż na Rajdzie Elmot. Ten sezon jest dla nas wielką nauką i tak chcemy traktować imprezy, w których startujemy. Rajd Polski to trudny i wymagający start. Trasy są przepiękne, ale i bardzo zdradliwe, o czym niestety przekonało się wielu kierowców. Wysokie są także średnie prędkości na poszczególnych próbach i przygotowanie załogi, a także samochodu musi stać na najwyższym poziomie. Przed samym startem nasze auto nie prowadziło się dobrze i gdyby problemów nie udało się rozwiązać to być może w ogóle byśmy nie wystartowali w tym rajdzie. Dzięki zdecydowanej interwencji szefa naszego zespołu, Pana Edwarda Rzeźnika mechanicy szybko doprowadzili auto do dobrego poziomu i mogliśmy skupić się już tylko na jeździe. Co ważne, nie popełniliśmy błędów, a samochód dowieźliśmy do mety bez zbędnych wizyt poza drogę. Cieszymy się z rezultatu, a także z tego jak sprawowała się nasza rajdówka. Okazało się, że jako jedyna załoga doprowadziliśmy Skodę Fabię Super 2000 do mety 67. Rajdu Polski! Przed nami kolejne rajdy i kolejne wyzwania. Trzy rajdu szutrowe przejechane w stosunkowo krótkim czasie, dają wiele i ciekawi jesteśmy także naszej szybkości na asfaltach podczas kolejnej rundy Platinum RSMP. Do zobaczenia na kolejnym rajdzie.

Bełtowski/Drahan | Fot. Tomasz Kaliński

MARCIN BEŁTOWSKI: - Jestem niepocieszony wynikiem, jaki osiągnęliśmy w generalce i w N-ce, założenia były inne. Niestety, przedostatni odcinek pierwszego dnia okazał się dla nas pechowym, posłuszeństwa odmówiła skrzynia biegów i nie mogliśmy kontynuować rywalizacji w normalnych warunkach. Do kolejnego dnia po wielkim wysiłku naszych serwisantów, za co wielkie dzięki chłopaki, ruszaliśmy z nastawieniem bardzo bojowym i z wiarą, że wynik na koniec dnia będzie dla nas satysfakcjonujący. Niestety, znowu pechowy okazał się dla nas przedostatni odcinek, gdzie uszkodziliśmy zawieszenie i po 10-kilometrowej jeździe z awarią, urwaliśmy koło i wylądowaliśmy w rowie.
Z okolic Mikołajek wywozimy kolejne doświadczenia i nadzieję, że w następnym starcie będzie lepiej. Dziękuję wszystkim sympatykom rajdów za wspaniały doping przy trasie i za stworzenie atmosfery rajdowego święta. Do zobaczenia w kolejnym starcie. Materiał foto i video z „Polskiego” i innych zawodów, można zobaczyć na www.beltowski.pl, zapraszam serdecznie.

PAWEŁ DRAHAN: - Niestety, tak jak powiedział Marcin, przez cały weekend prześladował nas pech i to za każdym razem tuż przed końcem dnia. Nie załamujemy się tym, takie są rajdy, raz zawodzi człowiek, raz maszyna. W naszym przypadku posłuszeństwa odmówił sprzęt. Wielkie podziękowania dla zespołu mechaników za tytaniczną prace na strefie serwisowej i za zaangażowanie w przygotowanie auta przed rajdem. Mam nadzieję, że w kolejnym naszym starcie wszystko będzie już ok i dowieziemy dobry wynik do mety. Pozdrawiam serdecznie i do zobaczenia na oesach.
Partnerzy zespołu Bełtowski Motorsport: Franco Feruzzi, Eko Standard, Volkswagen Audi Subaru Bełtowski. Fot. Tomasz Kaliński.

Bełtowski/Drahan | Fot. Tomasz Kaliński

MICHAŁ BĘBENEK: - Jesteśmy bardzo zadowoleni z osiągniętego rezultatu - wygraliśmy większość odcinków specjalnych, zwyciężyliśmy w grupie R i CRT po raz trzeci z rzędu. Rajd był bardzo długi i trudny. Warunki na trasie, szczególnie pierwszego dnia, okazały się bardzo wymagające dla aut przednionapędowych. Kilku naszych konkurentów miało mniej lub bardziej poważne problemy. Nasz Citroën C2 R2 Max dojechał do mety bez żadnych problemów technicznych, za co dziękuję ekipie High-Tec, która po raz kolejny przygotowała perfekcyjnie naszą rajdówkę. Jazda po mazurskich szutrach dała nam ogromną przyjemność. Ponad dwudziestokilometrowe odcinki specjalne to jest to, co najbardziej lubię. Na tak długich próbach Citroën C2 R2 Max spisywał się wyśmienicie. Nawierzchnia, szczególnie drugiego dnia rajdu, sprzyjała szybkiej jeździe i osiąganiu przyzwoitych rezultatów. Mogliśmy cieszyć się jazdą i czerpać przyjemność z każdego kilometra oesowego.
Wsparcia podczas startu w 67. Rajdzie Polskim udzieliły nam firmy: BlachStal, Igloo, Kominus, Recaro, Citroën Wanicki, AQQ, Imex, One4all i Recaro4you.

Sołowow/Baran

MICHAŁ SOŁOWOW: - Przy takiej konkurencji zdobycie drugiego miejsca oraz wygranie dnia to fantastyczny wynik. Jesteśmy bardzo zadowoleni, szczególnie z tego drugiego etapu. Trafiliśmy z ustawieniem zawieszenia, doborem opon, złapaliśmy odpowiedni rytm i jechało się bardzo fajnie. Generalnie to jest bardzo
ciężki rajd - chyba najtrudniejszy w Mistrzostwach Polski, o czym niestety, przekonało się kilku kolegów. Tym bardziej cieszymy się z tego, że udało nam się pojechać dobrym tempem i bez większych błędów.

MACIEK BARAN: - To nasze trzecie podium w kolejnym rajdzie. Ten wynik jest szczególnie ważny, bo jeszcze nigdy nie byliśmy na drugim miejscu w Rajdzie Polski. Sezon rozpoczął się dla nas bardzo dobrze i mam nadzieję, że nasze wyniki na kolejnych zawodach będę jeszcze lepsze.

Chmielewski/Hundla

JAN CHMIELEWSKI: - Rajd Polski możemy uznać za nasz największy tegoroczny sukces. Jazda po mazurskich szutrach daje naprawdę dużo frajdy, choć jest to zarazem trudny sprawdzian - nie tylko dla załogi, ale także dla samochodu, zwłaszcza przednionapędowego. Nie ustrzegliśmy się błędów, w sobotę złapaliśmy kapcia i straciliśmy ponad 4 minuty, a w niedzielę rano złapaliśmy spóźnienie na PKC wyjazdowy z serwisu. Mimo to zajęliśmy 2 pozycję w grupie R i Citroen Racing Trophy oraz 15 miejsce w klasyfikacji generalnej rajdu. Ten wynik - wygranie 7 z 16 odcinków specjalnych w grupie, a także ciekawy pojedynek z Subaru na ostatnim, niedzielnym Super Oesie na torze Mikołajkach, transmitowanym na żywo w telewizji, przynosi naprawdę dużo satysfakcji. Dziękuję całemu teamowi za ciężką pracę oraz kibicom za wspaniały doping na odcinkach specjalnych oraz w strefie serwisowej!

ROBERT HUNDLA: - Za nami już trzecia runda RSMP i kolejny dobry rajd, na którym zajęliśmy miejsce na podium. Cieszę się, że udało nam się przejechać go czysto, co nie było łatwe. Poza złapaniem kapcia po najechaniu na kamień wygrzebany przez którąś z poprzedzających rajdówek nie mieliśmy większych problemów. Rajd Polski to bardzo dobra organizacja, piękna okolica, słoneczna pogoda oraz mnóstwo kibiców. Te czynniki pozwalają cieszyć się jazdą na oesach. Mam nadzieję, że zawody te powrócą do kalendarza Mistrzostw Świata WRC. Naszemu zespołowi pozostaje teraz perfekcyjnie przygotować się do 4. rundy RSMP, czyli Rajdu Bohemia w Czechach.
Załogę wspierają dystrybutor narzędzi marki NEO oraz PETROELTECH i Automobilklub Rzeszowski, a patronat medialny objęło Radio RMF FM i redakcja magazynu „Eurostudent”.

Butruk/Wilk | Fot. Tomasz Filipiak

KAMIL BUTRUK: - Już na pierwszym oesie, na czterech charakterystycznych hopach być może za mocno skoczyliśmy i podbiło przód auta. Okazało się, że uszkodziliśmy rozrusznik. Na odcinku Gawliki, na wąskiej partii na błocie zgasiłem samochód i już nie mogłem go uruchomić. Kolejne próby uruchomienia Lancera nie dały rezultatu. Kibice także starali się nam pomóc ale to nic nie dało. Dopiero po około czterech minutach udało mi się uruchomić silnik i dojechaliśmy do mety. Druga przygoda to kapeć złapany na hamowaniu, na brukowym łączniku. Niestety, do mety było daleko i zdecydowaliśmy się na zmianę koła. Oczywiście spowodowało to olbrzymią stratę czasową, dlatego z pierwszego dnia nie byliśmy zadowoleni. W niedzielę było już lepiej. Jechaliśmy równo, swoim tempem i udało nam się przesunąć wyżej w końcowej klasyfikacji. Rajd Polski to moja ulubiona impreza, rozgrywana najbliżej domu. Tegoroczna edycja bardzo mi się podobała. Na trasie było dużo kibiców. Najważniejsze, że jesteśmy na mecie, bo rajdu nie ukończyło sporo załóg.

MACIEJ WILK: - Rajd Polski to z pewnością bardzo wymagająca impreza. Cieszę się że dojechaliśmy do mety i mimo problemów zajęliśmy 3 miejsce w grupie N. Pierwszy dzień rywalizacji nie był dla nas zbyt udany, ale nasi rywale też mieli problemy. Jeszcze raz okazało się, że rajd szutrowy trzeba jechać swoim tempem a miejsce na mecie znajdzie się samo.
Sponsorami zespołu są: Agencja Reklamowa PLUS - wielkoformatowe winylowe reklamy na budynkach w całej Polsce oraz Motul Kraków - oleje samochodowe. Fot. Tomasz Filipiak.

Tomasz Porębski | Fot. Jarosław Rytwiński

TOMASZ PORĘBSKI: - Rajd Polski rozpoczęliśmy dwoma piątkowymi przejazdami superoesu Mikołajki, po których byliśmy na drugim miejscu w klasie, z zaledwie 3-sekundową stratą do lidera. Była to bardzo dobra sytuacja wyjściowa na kolejne dwa dni. Sobotni etap rozpoczęliśmy dobrym, ale czujnym tempem, aby nie popełnić błędu na początku tego bardzo długiego rajdu. Przełożyło się to na uzyskanie trzeciego i drugiego czasu na pierwszych dwóch odcinkach sobotniego etapu. Do kolejnego odcinka ruszyliśmy jeszcze szybszym tempem. Samochód pracował bardzo dobrze i pierwszą część odcinka przejechaliśmy bardzo czysto i szybko. Niestety, na około dziesiątym kilometrze odcinka, podczas wychodzenia z prawego zakrętu naszym oczom ukazało ogromne jezioro o wielkości 20 metrów, którego podczas zapoznania z trasą nie było. Skutek był taki, że z prędkością ponad 100 km/godz. wpadliśmy w głęboką wodę i samochód ugrzązł w błocie. Po ofiarnej pomocy kibiców z Bochni - za co baaardzo dziękuję! - udało się wyciągnąć samochód, jednak nie udało się go uruchomić. Po weryfikacji przez naszych mechaników okazało się, że silnik zaciągnął wodę i uległ poważnemu uszkodzeniu. Sytuacja ta budzi mieszane uczucia, bo wystarczyłaby na starcie tego odcinka jakakolwiek informacja, że na trasie jest przeszkoda i bralibyśmy to pod uwagę zachowując ostrożność. Jak wiadomo, nie byliśmy jedyną załogą, która przez tę wodę zakończyła rajd w wyniku awarii - od razu lub trochę później. Przed kolejną eliminacją RSMP, rozgrywanym w Czechach Rajdem Bohemia czeka nas bardzo dużo pracy przy samochodzie, aby móc jak zawsze walczyć o najwyższe lokaty”.
Partnerami zespołu Top Racing podczas 67. Rajdu Polski byli: Taboo - gumki na czasie, Riders - Energy Shot oraz A/B/C dystrybutor marki Irimo - narzędzi dla profesjonalistów. Fot. Jarosław Rytwiński.

Kajetanowicz/Baran | Fot. sprt.pl

KAJETAN KAJETANOWICZ: - Zwycięstwo w tak prestiżowej imprezie, w tak doborowej obsadzie to bez wątpienia wielki sukces. Po wygranym Rajdzie Lotos wielu pomyślało, że może zaistniejemy w czołówce na Polskim, ale nikt nie spodziewał się, że będziemy na najwyższym stopniu podium. Wygrana cieszy tym bardziej, że osiągnięta została w warunkach niesamowitej rywalizacji. Cieszę się tą chwilą szczególnie dlatego, że to nasze drugie z rzędu pierwsze miejsce w szutrowej imprezie. Rajdy bez wątpienia są trudną i nieprzewidywalną dyscypliną. Nie wiemy jak będzie w przyszłości, ale możemy obiecać, że na pewno będziemy dawać z siebie wszystko - tak samo jak do tej pory. Cieszę się, że mamy możliwość startów na tak wysokim poziomie. Dziękuję naszym Partnerom - LOTOS Paliwa z marką paliw LOTOS Dynamic oraz LOTOS Oil z marką olejów LOTOS Quazar, Subaru Import Polska, STP, Klonex, Keratronik i SJS oraz całemu naszemu Zespołowi za ciężką pracę. Wasze wsparcie znaczy dla nas naprawdę dużo. Słowa uznania należą się także fanom, ponieważ bez nich i ich gorącego dopingu ten sport nie byłby tak popularny. My mamy wielu kibiców i to nas bardzo podbudowuje. Teraz czasu na odpoczynek nie będzie zbyt dużo, ponieważ już za trzy tygodnie wystartujemy w Rajdzie Ypres, eliminacji mistrzostw Europy oraz rundzie Intercontinental Rally Challenge. Do Belgii jedziemy głównie po naukę, ale będzie to także dobry trening przed rozgrywanym kilka dni później Rajdem Bohemia - kolejną rundą mistrzostw Polski.

JAREK BARAN: - To moje drugie zwycięstwo w Rajdzie Polski. Nie mniej ekscytujące niż osiem lat temu, a osobiście bardzo wzruszające, bo wygraliśmy go samochodem Subaru. Dziękuję Symtech Racing za perfekcyjną Imprezę STR010, a całemu zespołowi za poświęcenie i ciężką pracę. Doping kibiców jest dla nas najlepszą nagrodą. Dziękujemy Wam - jesteście wspaniali. Myślami jestem już na Rajdzie Ypres.

Kuchar/Dymurski

TOMASZ KUCHAR: - Jesteśmy oczywiście, niesamowicie zadowoleni, ponieważ szutry nie są najmocniejszą naszą stroną: dużo bardziej lubimy ścigać się po asfaltach. I gdyby ktoś zaproponował mi przed rajdem: bierz w ciemno trzecie, a nawet piąte miejsce – wziąłbym je z pocałowaniem ręki. Zastanawialiśmy się nawet nad zasadnością udziału w tych zawodach, bowiem znając nasze tempo w Rajdzie Lotos Baltic Cup plus patrząc na obsadę, na dodatkowych zawodników z Mistrzostw Europy, na Krzyśka Hołowczyca, Michała Kościuszko, Maćka Oleksowicza, Zbyszka Staniszewskiego – wiedzieliśmy, że będzie strasznie trudno o wywalczenie większej liczby punktów. Tymczasem jesteśmy na mecie i mamy powody do zadowolenia! Podium w tego typu imprezie jest dla wielu marzeniem, a my tego dokonaliśmy!

DANIEL DYMURSKI: - Bardzo trudny rajd. Już podczas zapoznania z trasą było widać, że odcinki będą bardzo wymagające. Ulewy w dniach poprzedzających zawody spowodowały, że co chwilę spotkać można było kałuże, a nawet „jezioro” w pewnym miejscu, gdzie wiele załóg – w tym my – miało przygody. To wszystko zaskoczyło nas trochę i sprawiło pewne problemy. Ale jestem niezwykle zadowolony z osiągniętego wyniku. Nie obstawiałem bez wątpienia „pudła” w tym rajdzie, tym bardziej mam powody do radości.Gratulujemy Kajetanowi i Michałowi fantastycznej szybkości i świetnej jazdy przez cały weekend.

Rossetti/Chiarcossi

LUCA ROSSETTI: - Na własnej skórze przekonałem się, że "Polski" to trudny rajd i że absolutnie zapracował na swoją markę. Mnóstwo dziur, na drodze pełno kamieni, kurz. Mam w pamięci oes, na którym wylała rzeka i trzeba było jechać po rozmokłym grzęzawisku - wasze szutry są różnorodne i wymagające. Nie brakuje mi doświadczenia i jeżdżę od wielu lat, ale - i to chciałbym podkreślić - nigdy wcześniej nie jeździłem w takich warunkach. Na tych oesach ciężko jest złapać rytm. Przez kilkaset metrów jedziesz z pedałem gazu wciśniętym do podłogi, na pełnych obrotach i z maksymalną prędkością pokonujesz hopy na drodze, która jest nieco tylko szersza od samochodu, żeby za chwilę, przed ciasnym zakrętem, hamować niemal do zera. Potem znowu gaz, znowu pełne obroty i kolejne hamowanie. Do tego trzeba głęboko ciąć zakręty ze świadomością, że w trawie nie widać niczego i że ryzykujesz złapanie kapcia lub - co gorsza - uszkodzenie samochodu. Szczęśliwie uniknęliśmy tego typu przygód a nasz Abarth sprawował się fantastycznie przez cały rajd. Wyjeżdżam z Mikołajek z punktami, a więc zrealizowałem plan, ale zostało mi poczucie pewnego niedosytu - do podium nie było przecież daleko. Dlatego chciałbym wrócić na Mazury i jeszcze raz spróbować walki na waszych szutrach. Pod tym względem "Polski" jest jak narkotyk, naprawdę uzależnia!
Start załogi Rossetti/Chiarcossi był możliwy dzięki zaangażowaniu firm Petronas Lubricants Poland i Fiat Auto Poland.

Oleksowicz/Obrębowski | Fot. Dominik Kalamus

MACIEJ OLEKSOWICZ: - Dzisiaj były trochę gorsze czasy, zupełnie inne odcinki. Wydaje się, że nie do końca się w nich odnaleźliśmy, chociaż dalej była walka z czołówką. To dla mnie zaszczyt walczyć z takimi kierowcami, jak Luca Rossetti. Na koniec rajdu było u nas bardzo, bardzo niewesoło, bo pękł pasek alternatora. Mieliśmy przed sobą jeszcze superoes i w sumie nie wiedzieliśmy czy go ukończymy, czy dotrzemy do mety. Emocje dla nas trwały aż do końca. Dzisiaj pojechaliśmy raczej czysto - gdzieś tam lekko po rowie, ale wszystko w ramach normalnych rajdowych przygód. Ogólnie rajd wypadł dla nas bardzo pozytywnie.

Typa/Siatkowski

RADEK TYPA: - Nie wiem, jak mam wyrazić moją radość. Na tym rajdzie mogłem w końcu pojechać konkurencyjnym samochodem i porównać się ze specjalistami od szutrów. To porównanie wypadło fantastycznie. Cieszę się, że pokazałem, że potrafię szybko jeździć. Na tym wyjątkowo trudnym rajdzie poległo wielu asów, my dotarliśmy do mety przed nimi. To mój życiowy sukces. Dziękuję wszystkim kibicom, sponsorom i wszystkim, którzy we mnie wierzyli. Dziękuję Primaverze, Tedexowi, Powermed, Makicie, władzom województwa warmińsko-mazurskiego i Ornety. Dobrą robotę zrobił mój pilot Daniel Siatkowski i cała ekipa Zbyszka Steca, która przygotowała samochód. Mam nadzieję, że to nie jest nasze ostatnie słowo.

DANIEL SIATKOWSKI: - Polski to bardzo trudny rajd dla pilota. Odcinki są szybkie z wieloma szczytami, trzeba być bardzo skupionym aby zrobić tu dobrą robotę. Bardzo cieszę się z naszej jazdy i z wyniku, który uzyskaliśmy. Serdecznie pozdrawiam wszystkich, którzy machali nam na trasie i trzymali za nas kciuki.

Hołowczyc/Kurzeja

KRZYSZTOF HOŁOWCZYC: - Dopiero na trzech ostatnich odcinkach specjalnych samochód jechał tak, jakbyśmy tego chcieli. Szkoda, że się kończy rajd, bo teraz jesteśmy naprawdę gotowi. Zdaję sobie sprawę, że są jeszcze rezerwy zarówno w nas, jak i w samochodzie. Walka jednak była zaciekła i w końcówce liczyliśmy się w rywalizacji o pozycję lidera. Rajd zaliczam do udanych. Mamy trochę niedosytu, pomimo że w klasyfikacji dnia do Mistrzostw Polski zajęliśmy trzecie miejsce. Bardzo ciekawe odcinki specjalne. Mocno zmodyfikowana trasa w stosunku do poprzednich edycji, która nas nieraz zaskoczyła. W paru miejscach była bardzo głęboka woda. Pierwszy raz przejeżdżałem przez stawy zamiast kałuży. W jednym z takich miejsc miałem przygodę. Mieliśmy kilka usterek technicznych. Po wymianie wadliwego zawieszenia ciężko było nam znaleźć optymalne zestrojenie. Dopiero, gdy inżynier ustawił prawidłową konfigurację, auto odżyło. Odżyliśmy również my, kiedy poczuliśmy, że współpracujemy z rajdówką. To była zupełnie inna jazda, która utwierdza mnie w przekonaniu, że w dalszym ciągu stać nas by walczyć o zwycięstwo w Rajdzie Polski.

Ruta/Rozwadowski

SZYMON RUTA: - Bardzo dobry przejazd na ostatniej pętli rajdu. Auto sprawowało się idealnie i nie mieliśmy żadnych problemów. Z OSu na OS coraz szybciej jechaliśmy. Już na pierwszym odcinku, na którym dysponowaliśmy sprawnym samochodem, nawiązaliśmy bezpośrednią rywalizację z naszymi głównymi konkurentami. Niestety, na przedostatnim dzisiejszym odcinku specjalnym przebiliśmy oponę. Musieliśmy ją wymienić na OSie, gdyż dalsza jazda na kapciu groziła uszkodzeniem auta. Poszło dosyć sprawnie, aczkolwiek mamy stratę. Na szczęście w klasyfikacji łącznej nie spadliśmy mocno wśród samochodów czteronapędowych. Dzień rajdowy mogę zaliczyć do udanych.

Kuzaj/Parry | Fot. Marcin Kaliszka

LESZEK KUZAJ: - To był dla nas rajd straszliwych rozczarowań. Byliśmy świetnie przygotowani do startu w największej imprezie polskiego sportu samochodowego i liczyliśmy na bardzo dobry rezultat. Niestety, już na pierwszym sobotnim odcinku, po jednym ze skoków, wylądowaliśmy mocno dobijając przodem. Przestawiona geometria Skody Super 2000 sprawiła, że już do końca dnia jechałem usiłując utrzymać auto na drodze. Kilkakrotnie ta sztuka nam się nie udała i przez chwilę podróżowaliśmy polem. Na domiar złego uszkodzeniu uległ rozrusznik i kiedy przy jednym z manewrów wynikających z trudności z prowadzeniem samochodu, zgasł silnik, nie byłem w stanie go uruchomić przez ponad dwie minuty. Wtedy pogrzebaliśmy swoje szanse na dobre miejsce, a w zaistniałej sytuacji trzeba było się cieszyć z ósmej lokaty i punktów w klasyfikacji RSMP. Drugiego dnia wszystko działało już, jak należy. Podczas ostatniego oesu, na niezbyt szybkim, lewym zakręcie otarliśmy się tyłem o skarpę, odbiło nas i auto zsunęło się z drogi i dachowało. Zabrakło nam odrobinę szczęścia, ale taki jest ten sport. Każdy chce wygrać, każdy daje z siebie wszystko i czasami przydarzają się takie historie.

CRAIG PARRY: - Byliśmy bardzo szybcy na końcowym oesie, ale po około 3 kilometrach zahaczyliśmy o skarpę po wewnętrznej i samochód dwukrotnie rolował. Doszło do zerwania paska alternatora i uszkodzenia zawieszenia. Zdołaliśmy doprowadzić samochód do parc ferme, ukończyć rajd w SupeRally i zdobyć parę punktów w RSMP. W sobotę najechaliśmy na hopę pełnym gazem i po lądowaniu między innymi uszkodził się rozrusznik. Potem na drugim oesie dnia zgasiliśmy silnik na skrzyżowaniu i ugrzęźliśmy tam, bo bez sprawnego rozrusznika nie dało się uruchomić silnika. Ześlizgnęliśmy się do rowu. Kibice wypchali nas, jednak przejechała obok następna załoga i wiedzieliśmy, że strata przekroczyła 2 minuty. Na 10 km przed końcem ostatniego sobotniego oesu przebiliśmy oponę. Jechaliśmy, jak się dało, ale 4 km przed metą zupełnie zeszło powietrze. Mimo tego uzyskaliśmy trzeci czas dzięki umiejętnościom jeździeckim Leszka. To był rajd, który na długo zapamiętam. Przed startem, po zapoznaniu rozszalała się straszna burza i na odcinkach było pełno wielkich kałuż i mokrych rowów. Warunki zmieniły się w porównaniu z opisem. Fot. Marcin Kaliszka.

Poprzedni artykuł Andreucci przedzielił Skody
Następny artykuł Atrakcją Markko Märtin

Najciekawsze komentarze

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska
Filtry