Po wygraniu dwóch pierwszych prób w klasie, na trzecim odcinku specjalnym musieliśmy się wycofać po awarii półosi. Była to chyba jedyna rzecz, której nie mieliśmy na zapasie. Naszym celem była walka o jak najwyższe pozycje w ośce. Byliśmy dobrze przygotowani. Współpraca z pilotem układała się perfekcyjnie. Naszym kolejnym startem będzie warszawska Barbórka i jest szansa, że w stolicy pojawimy się autem z napędem na cztery koła. Nasz występ był możliwy dzięki: Fundacja Motoszansa, Rajdowyklimat.pl, Eco Energy-pompy ciepła i ogrzewanie podłogowe, ORTON-prace ziemne, A-KOP- chemia budowlana, Adventure24, Samsonas.pl-kłowe skrzynie biegów.
MARCIN ABRAMOWSKI: - Rajd zaczął się bardzo dziwnie - od przesunięcia naszej załogi Gulf Rally Team z osiemnastej pozycji startowej na koniec stawki. Powodem był numer VIN, który nie był europejski, tylko z USA. Jak wiemy, numer ma największy wpływ na osiągi samochodu - tak samo, jak szóstki w numerze rejestracyjnym. Organizator tłumaczył to przepisami RME. Jednak w świetle tych samych przepisów przeniósł inną załogę z końca stawki na nasze miejsce. Nie zważał też na przepis mówiący o umożliwieniu równej walki. Bo to nie jest równa walka na szutrowej nawierzchni, gdy pomiędzy konkurentami przejedzie około 20 samochodów z napędem na przednią oś. Mimo wszystko nie poddawaliśmy się. Jechaliśmy swoje, notując jak na warunki panujące na drodze, kilka dobrych czasów. Oczywiście nie obyło się bez przygód. Złapaliśmy kapcia, a wymiana koła w grząskim terenie trwała 7 minut. Później problemy z hamulcami, a właściwie z ich brakiem, kilka wycieczek poza drogę mocno dekoncentrowało. Fajnie jechało mi się z Włochem, super dyktował, podjął dobrą decyzję o wymianie koła na odcinku. Powtarzał, że rajd jest długi i wszystko może się zdarzyć. Miał rację, bo konkurencja też miała problemy. Zawody udało się zakończyć na drugim miejscu w grupie N. Wynik dedykujemy firmom Gulf Oil, Olpol Olsztyn, RM motors, AutoAuto.pl, EMD
ŁUKASZ WŁOCH: - Piękne trasy i wspaniały doping kibiców, których nie było tak wielu, jak w poprzednich latach. Dobra praca biura rajdu, to jedyne rzeczy, które mogę komplementować. Reszta, gorzej jak w trzeciej lidze biorąc za przykład Rajd Kormoran, na którym była wspaniała atmosfera, prezentacja zawodników. Jedyne gdzie się czuło, że rajd jest wyższej rangi to wszechobecne bramki, gdzie sprawdzano bilety. Począwszy od ceremonii startu, na której pan komentator chyba nie bardzo mógł się przestawić z F1 na rajdy, poprzez ustawienie na liście startowej. Zabezpieczenie odcinków, na których często można było spotkać chodzących ludzi, tekturowe postacie reklamujące jednego z zawodników. Przez to też złapaliśmy kapcia i odnotowaliśmy dużą stratę. Ale taki jest sport i nie zawsze jest dobrze. Mimo tego namawiałem do utrzymania tempa, nie ryzykowania - i to się opłaciło. Zajęliśmy drugie miejsce w N4, mimo to przyjeżdżając na metę nie dostaliśmy pucharów. A pan z F1, który komentował powiedział. że jesteśmy z Warmii i jakoś zapomniał podać naszą pozycję. Być może dlatego, że spieszył się na konferencję prasową. Nikt nie podszedł, nie podał ręki i nie powiedział - fajnie was widzieć na mecie. Wiem, że wielu nie spodoba się to co powiedziałem, ale mam dosyć robienia dobrej miny do złej gry. Fot. Arkadiusz Bar.
MICHAŁ STREER: - Rajd Polski był dla nas znów bardzo udany. Rok przerwy w rajdach i brak testów nie pozwalały od razu na nawiązanie walki od samego początku. Mimo to uzyskiwaliśmy satysfakcjonujące czasy. Clio R3 to niesamowity samochód, zwłaszcza pod względem trakcji i zawieszenia. Dysponowaliśmy co prawda, całkowicie seryjnym silnikiem ale frajda z jazdy była ogromna. Również bardzo zadowolony jestem ze współpracy ze Zbyszkiem i całym teamem 2Brally. Cieszę się ze udało sie nawiązać walkę w grupie R, a w niedzielę rywalizacja z Tomkiem Grycem była emocjonująca do ostatnich kilometrów. Mam nadzieję, że uda się jeszcze wrócić na trasy na dłużej niż jeden rajd.
ZBIGNIEW GRUSZKA: - Wynik rewelacja. Bardzo się cieszę, że Michał tak szybko oswoił się z samochodem. Pomimo, że przed rajdem nic nie testowaliśmy to do początku rajdu tempo było naprawdę niezłe. Wielkie podziękowania dla wszystkich z 2Brally za doskonałą robotę jaką wykonali na tym rajdzie. Michałowi życzę zebrania budżetu na cały sezon.
RAFAŁ JANCZAK: – Jesteśmy bardzo zadowoleni z drugiego miejsca w klasie R2B i trzeciego w Citroen Racing Trophy w moim pierwszym starcie w Rajdzie Polski, a właściwie można powiedzieć, że na szutrach w ogóle, gdyż 2 przejechane OSy na Rajdzie Kormorana 2003 w Fiacie CC obutym w zimowe opony to moje dość skromne szutrowe portfolio;)... Przed startem liczyliśmy, że powalczymy z chłopakami, którzy zrobili już w życiu trochę kilometrów w C2 po pięknych mazurskich odcinkach, jednak okazało się, że mimo sporej frajdy czerpanej z jazdy, czasy na odcinkach były prostu rozczarowujące. Gdy po nocnych, międzyetapowych przemyśleniach zaczęliśmy jechać nieco szybciej, przytrafił się nam drobny błąd i od połowy pierwszego przejazdu OS Syby do serwisu jechaliśmy ze skrzywioną tylną belką, a później, już do końca, dla odmiany z belką prostą, za to... asfaltową:) Tym niemniej taka ilość kilometrów na pewno pomogła nam trochę zrozumieć szutry i to co robimy źle, więc w kolejnym rajdzie szutrowym będziemy chcieli pokazać, na co naprawdę nas stać. Pech, który w poprzednich rajdach boleśnie dopadał nas, tym razem zatrzymał na pierwszym etapie Szymka Kornickiego i Ariela Piotrowskiego, ale dzięki temu przed ostatnim rajdem sezonu wszyscy trzej mamy taką samą ilość punktów w CRT, więc na bardzo przeze mnie lubiany Rajd Koszyc plan nas trzech jest prosty – maximum atak:) Jesteśmy pewni że nasi mega-mechanicy czyli Wiesław Bąk, Paweł Wisełka i Bartosz Lewandowski znów perfekcyjnie “wyszykują” naszą C2-kę, i będziemy mogli powalczyć także z załogą Gryc/Kuśnierz, której gratulujemy tempa i końcowego wyniku na Polskim! Fot. zastifoto.pl
MACIEJ RZEŹNIK: - 68 Rajd Polski to fantastyczne trasy, nawierzchnia, którą coraz bardziej lubię i wspaniały doping towarzyszący naszej rywalizacji. Sobota ułożyła się dla nas bardzo pomyślnie. Jechaliśmy coraz szybszym tempem i udało nam się znacznie zmniejszyć różnice liczone w sekundach na kilometrze do ścisłej czołówki rajdu. Nie popełnialiśmy błędów i mogliśmy swobodnie przyspieszyć. Samochód także spisywał się wyśmienicie, a radość z rywalizacji była przeogromna. Naprawdę szybka jazda na luźnej nawierzchni dostarcza ogromnej dawki adrenaliny. Niestety, niedziela nie była dla nas już tak pomyślna. Popełniliśmy błąd w opisie, a jego konsekwencją było moje zbyt optymistyczne wejście w ciaśniejszy zakręt. Opuściliśmy drogę, ale samochód nie uległ praktycznie żadnym uszkodzeniom. Niestety, przy próbie uruchomienia silnika okazało się, że nie działa rozrusznik... Prozaiczna sprawa, ale Peugeota udało się nam uruchomić po blisko pół godzinie. W tym momencie nasz udział w rajdzie po prostu się zakończył. Szkoda przede wszystkim kilometrów i nauki w fantastycznych rajdowych warunkach. Wrócimy tu jednak za rok mądrzejsi o kolejne doświadczenia i na pewno skuteczniejsi. Do zobaczenia!
PRZEMYSŁAW MAZUR: - Bardzo ładny rajd i przyznam, że wrześniowa pora rozgrywania rajdu wydaje się być całkiem ciekawą. W sobotę jechało nam się świetnie. Coraz szybciej pokonywaliśmy kolejne kilometry odcinków specjalnych, a przede wszystkim odczuwaliśmy sporą satysfakcję z jazdy. Nasza pozycja była zadowalająca, a po analizach okazało się, że tempo również znacznie lepsze niż w zeszłym roku. Progres jest dla nas najważniejszy. Niedzielę rozpoczęliśmy szybko, ale nasza przygoda z rajdem zakończyła się niestety bardzo wcześnie. Drobny błąd, brak uszkodzeń auta i drobna awaria rozrusznika wyeliminowały nas z dalszej rywalizacji. Takie są rajdy, ale nie poddajemy się, bo i tak uważamy ten weekend za bardzo ważny. Chcemy jeździć jak najwięcej, także na nawierzchniach szutrowych. W tej chwili rozważamy nasz start w Rajdzie Lausitz. Być może więc będziemy mieli okazję do zaprezentowania się w bardzo interesującym rajdzie już za kilka dni. Fot. Marcin Kaliszka.
ARIEL PIOTROWSKI: - W sobotę przez długi czas zajmowaliśmy drugie miejsce w klasie. Ukruszony przewód od cewki zapłonowej na odcinku Kruklanki 2 zniweczył sporą część tego wysiłku. Dzięki systemowi SupeRally zyskaliśmy możliwość kontynuowania jazdy w niedzielę, jednak kara za dwa nieukończone odcinki sprawiała, że straty do rywali były naprawdę duże. Zespół w sobotni wieczór podjął decyzję, że nie ma sensu ostro gonić pierwszej trójki R2B, gdyż wydawała się ona być już poza zasięgiem. W niedzielę postanowiliśmy jednak walczyć do końca. Postawiliśmy wszystko na jedną kartę. Opłaciło się. Kara z soboty faktycznie sprawiała, że straty do rywali były duże. Mimo ryzyka zdecydowaliśmy jednak, że zrobimy wszystko, ażeby te różnice udało się zniwelować. Jasne było, że Tomek Gryc, który od początku narzucił niesamowite tempo, jest praktycznie poza zasięgiem, jednak postanowiliśmy gonić Janczaka i Żerebeckiego.Ostatniego dnia rajdu nie tylko odrobiliśmy dwie i pół minuty straty do Tomasza Żerebeckiego, ale jeszcze wyprzedziliśmy go o 45 sekund. Prawdopodobnie gdyby rajd liczył parę OS-ów więcej, udałoby się wyprzedzić także Janczaka, gdyż nasza strata stopniowo topniała. Ostatecznie zajęliśmy trzecie miejsce w klasie R2B i czwarte w Citroen Racing Trophy. Mogło być ciut lepiej, szkoda zwłaszcza tej sobotniej z pozoru błahej awarii, ale generalnie jestem szczęśliwy. Rajd Polski jest niezwykle wymagający zarówno dla zawodników, jak i dla sprzętu. Awarie w poprzednich latach eliminowały mnie z walki. Tym razem całe zmagania nareszcie udało się zakończyć na całkiem przyzwoitym miejscu.
SZYMON KORNICKI: - Podczas trzeciego w pierwszej pętli, odcinka specjalnego, doszło do awarii - jakieś błoto czy piach dostał się pod zderzak i zapchał chłodnicę. Zaraz potem urwał się korek spustowy i zostaliśmy bez wody, a więc bez chłodzenia silnika. Musieliśmy skorzystać z systemu SupeRally, co wiązało się z kolosalnymi stratami czasowymi i przekreśleniem walki o jakąkolwiek pozycję w pierwszym dniu rajdu. Drugi dzień rozpoczął się optymistycznie. Osiągaliśmy czasy w czołówce naszej klasy, ale niestety, pech prześladował nas nadal. Na drugim odcinku specjalnym pierwszej pętli urwał się pasek mocujący koło zapasowe. Auto stało się mniej stabilne i w konsekwencji, choć niegroźnie, opuściliśmy drogę. Podczas drugiej pętli silnik Citroena zaczął przerywać i to był koniec naszej walki. Mimo tych przeciwności losu udało nam się w drugim dniu rajdu zająć dobre drugie miejsce w R2B i zdobyć solidne punkty w „ośce”. Jesteśmy zadowoleni z tempa, ale nie z wyniku.
ROBERT HUNDLA: - Dopóki nic złego nie działo się z autem, wszystko szło dobrze. Niestety, kiedy sprzęt zawodzi, nie jesteś w stanie nic zdziałać. Szkoda, bowiem na jedną rundę przed końcem sezonu spadliśmy w klasyfikacjach o jedno miejsce w dół.
JAN CHMIELEWSKI: - Muszę przyznać, że trochę obawiałem się pierwszego startu Citroenem DS3 R3 na szutrze, ale jak widać, nie było czego. Jazda tym samochodem okazała się być zdecydowanie inna niż „cedwójką”, ale jak widać po czasach, nowsza konstrukcja pokazała swoje zalety również na luźnej nawierzchni. Mazurskie odcinki były chyba jeszcze bardziej wymagające niż w ubiegłym roku, ale udało mi się je przejechać bez błędów i zakończyć rajd ze świetnym rezultatem. Wygraliśmy kolejny raz grupę R, ośkę oraz Citroen Racing Trophy. Nigdy dotąd nie miałem tak dobrego sezonu. Jestem naprawdę bardzo, bardzo szczęśliwy!
GRZEGORZ DACHOWSKI: - Nie ma w kalendarzu RSMP drugiego rajdu z taką ilością szczytów, hop i chytrych zakrętów. To stawia przed pilotem szczególnie wysoko poprzeczkę, jeśli chodzi o dyktowanie. Na pewno był to dla mnie trudny i ciężki rajd. Jednak bez oesowych przygód, szczęśliwie dla nas, po raz kolejny jesteśmy na mecie, za co chciałbym podziękować nie tylko Jankowi, ale i całej nieocenionej ekipie NEO - Petroeltech Rally Teamu. Dla mnie fatum Rajdu Polski zostało wreszcie zdjęte. Sponsorami zespołu są: marka narzędzi NEO, firmy PETROELTECH i WESEM oraz Automobilklub Rzeszowski, a patronat medialny sprawują Radio RMF FM i magazyn "Eurostudent".
MICHAŁ BĘBENEK: - Cały rajd pojechaliśmy bardzo szybko i bezbłędnie. Daliśmy z siebie wszystko. Wynik pierwszego dnia w pełni to potwierdza. Zarówno samochód, jak i cały zespół spisali się znakomicie. Niestety, jechanie niedzielnych odcinków na początku stawki nie ułatwiło nam zadania. Z drugiej strony bardzo cieszymy się z czwartego miejsca w klasyfikacji generalnej, bowiem rywalizacja w czołówce była wyjątkowo zacięta i wyrównana. Teraz myślami jesteśmy już na kolejnym rajdzie i zrobimy wszystko, by pojechać jak najlepiej. Na 250 kilometrów oesowych zrobiliśmy minimalną ilość błędów. Wydaje mi się, że wycisnęliśmy z tego samochodu 99% możliwości, a z siebie daliśmy kolejne 100%. Zależało nam na wyniku. Decyzje, które podejmowaliśmy a propos zawieszenia, również były słuszne i oparte na wcześniejszych testach. Potwierdza to choćby pierwszy, wygrany dzień. Trzeba ten rajd uznać za dobry. Różnice pomiędzy zawodnikami nie były duże, kilka sekund na stu kilkudziesięciu kilometrach robiło różnicę kilku miejsc.
GRZEGORZ BĘBENEK: - Sobotni etap rywalizacji zakończyliśmy na pierwszym miejscu. Drugi dzień rajdu był dla nas bardzo dziwny. Podczas pierwszej pętli występowaliśmy, wspólnie z Krzysztofem Hołowczycem, w roli załóg odkurzających drogę z wierzchniej warstwy szutru. Nie była to komfortowa sytuacja. Powodowało to straty czasowe od pięciu do dziesięciu sekund na każdym z trzech odcinków specjalnych. Mimo to przystąpiliśmy do drugiej pętli z ogromną motywacją i wolą walki. Niestety, nie udało się odrobić strat czasowych. Czwarte miejsce nie jest z pewnością szczytem naszych marzeń, ale walczyliśmy do ostatniego metra odcinka specjalnego i patrzymy z optymizmem w przyszłość. Do zobaczenia na Rajdzie Koszyc. Fot. Marcin Kaliszka.
GRZEGORZ GRZYB: - Przede wszystkim chcę podkreślić, że był to dla mnie w pewnym sensie debiut, ponieważ jechałem po szutrach po raz pierwszy samochodem z napędem na cztery koła. Jak na debiut przystało, zaczęliśmy jazdę ostrożnie, z kilometra na kilometr uczyłem się jednak samochodu, nabierając pewności i tempa. Szło nam bardzo dobrze, chociaż nie obyło się bez drobnej przygody; otóż pierwszego dnia złamał się nam lewarek zmiany biegów, co znacznie utrudniło ich zmianę. Na szczęście udało się dojechać bez dalszych przeszkód, a na serwisie usterka została szybko usunięta. Nie udało się wygrać, niemniej jechało się rewelacyjnie, stanęliśmy na podium i to jest najważniejsze!
RADEK TYPA: - Tak naprawdę brakuje mi słów, żeby opisać zaistniałą sytuację. Plan na pierwszy dzień udało nam się zrealizować w stu procentach. Strategia zespołu opierała się na eliminacji zbędnego ryzyka, utrzymaniu szybkiego tempa i osiągnięciu czołowej pozycji w grupie N. Do niedzielnych zmagań czułem się bardzo dobrze przygotowany. Cały czas byłem mocno skoncentrowany i skupiony. Miałem wrażenie, że będzie to dla nas dobry dzień. Niestety, tuż po porannym serwisie, na dojazdówce do 1 odcinka specjalnego zgasł silnik i mieliśmy kłopoty z ponownym uruchomieniem samochodu. Okazało się, że nie ma ciśnienia na 4 cylindrze, co uniemożliwiło dalsze starty. Jest mi przykro, bo nie zawiniłem w żaden sposób w tej sytuacji a szanse na dobry wynik straciłem nie stając nawet do rywalizacji. Kolejny raz w tym sezonie przegraliśmy z pechem. Start załogi Radek Typa/Jakub Gerber w 68 Rajdzie Polski wspierali: Tedex WRC, Makita, JBB, Eltex, Atrom, Bosma, Warmia Mazury, miasto i gmina Orneta, Akademia Bezpiecznej Jazdy X-Drive.
WOJTEK CHUCHAŁA: - Druga pętla była bardzo dobra, trzymaliśmy szybkie i równe tempo, tak jak założyliśmy. Wprawdzie na ostatnim odcinku jechaliśmy siedem kilometrów w kurzu za Krzysztofem Hołowczycem i straciliśmy trochę czasu, ale takie są rajdy. Nic nie było widać, więc na niektórych prostych mieliśmy może 50 na godzinę. Z całego rajdu jesteśmy mocno zadowoleni, bo mimo małego doświadczenia na szutrach miejscami było naprawdę szybko, tak jak powinno się jeździć naszym STI. Dzisiaj dopisała pogoda, co na pewno ucieszyło kibiców, których było mnóstwo. Dziękujemy Zespołowi oraz naszym Partnerom: Subaru Import Polska, LOTOS Oil z marką olejów LOTOS Quazar, LOTOS Paliwa z marką paliw LOTOS Dynamic, Keratronik, Raiffeisen Leasing, Mega Service Recycling, Prosperplast, Sony VAIO, SJS oraz Onet.pl, których staraliśmy się godnie reprezentować na mazurskich szutrach.
KAMIL HELLER: - Dzisiejszy dzień zaczął się dość pechowo, ale druga pętla była całkiem w porządku. Postanowiliśmy przyspieszyć, co nawet się udawało. Na ostatnim odcinku było już bardzo szybko. Nie obyło się bez kilku przygód, ale nie narzekamy, jest kolejna meta, kolejne doświadczenia i kolejny puchar w grupie N. Rajd był naprawdę trudny, jeden z cięższych, jakie do tej pory jechaliśmy. Podziękowania dla Zespołu i dla naszych mechaników, którzy dbali o kondycję STI podczas tych wymagających zawodów.
MICHAŁ SOŁOWOW: - Fantastyczny rajd ze wspaniałą konkurencją. Co najmniej dziesięciu zawodników walczyło o zwycięstwo. Zmieniali się liderzy. Generalnie było bardzo ciasno prawie do samego końca. To nie był łatwy rajd, szczególnie dla tych, którzy jechali jako pierwsi i odkurzali drogę. Przekonało się o tym kilku kolegów. Jechaliśmy najszybciej jak się dało, dając z siebie wszystko, ale w końcówce konkurenci pojechali lepiej
KRZYSZTOF HOŁOWCZYC: - Kapeć, kapeć, kapeć - z przebitymi oponami to jest tak, że się czasem pojawiają niezależnie od kierowcy. Najgorsze jest poczucie, że w nic nie uderzyliśmy. Powietrze po prostu zaczęło wolno schodzić. Tak czasem jest. To jest taki rajd, że przebite koło decyduje o wszystkim. Na Dakarze pewnie zmieniłbym oponę i mógłbym jeszcze wygrać OS. To jest z kolei piękne w rajdach długodystansowych, gdzie trzeba bardzo równomiernie rozkładać siły. Rajd był niesamowicie szybki, a czołówka walczyła do ostatniego kilometra. Świetna organizacja i wspaniali kibice - to sprawiło mi wiele satysfakcji.
SZYMON RUTA: - Bardzo szybkie tempo czołówki. Wielu zawodników nie ukończyło rajdu po mniej, bądź bardziej groźnych wypadkach. Walczyliśmy o drugą pozycję w Mistrzostwach Europy. Niestety, na jednym z ostatnich odcinków specjalnych poprzedzające nas auto wypadło z trasy i powróciło do rywalizacji bezpośrednio przed nami. Musieliśmy jechać w jego kurzu przez ponad piętnaście kilometrów i tempem znacznie wolniejszym od zakładanego. Na tej próbie straciliśmy ponad minutę i wówczas Luca Rossetti wyprzedził nas w wynikach. Mamy jednak trzecią pozycję w ERC i siódmą w klasyfikacji generalnej. Była to naprawdę dobra lekcja rajdowej jazdy, a z takiego wyniku można się niewątpliwie cieszyć.
KAJETAN KAJETANOWICZ: - Fantastyczny dzień, jeden z najpiękniejszych w moim życiu. Czekałem na niego ponad rok, od kiedy wygraliśmy poprzedni Rajd Polski. Choć nie był to najtrudniejszy rajd pod względem techniki, to był bardzo wymagający jeśli chodzi o psychikę. Trzeba było wytrzymać to ciśnienie, presję i cieszę się, że tego dokonaliśmy. Walka była bardzo zacięta przez cały weekend. Konsekwentnie realizowaliśmy plan. Cały LOTOS Dynamic Rally Team spisał się znakomicie. Wielkie dzięki. Gdyby ktoś zapytał kierowców przed sezonem, o wygraniu którego rajdu z naszego kalendarza marzą, to większość wybrałaby Rajd Polski. Ja też o tym marzyłem. Spełniło się i to w dodatku drugi raz z rzędu.
JAREK BARAN: - Radość ogromna. Bardzo trudny rajd, wymagająca konkurencja. Musieliśmy poświęcić wczorajszy dzień i wykazać się dzisiaj stalowymi nerwami, żeby ten rajd wygrać. Udało się. Cały zespół LOTOS Dynamic ciężko na to pracował i dziękujemy im za wsparcie. Partnerami zespołu w sezonie 2011 są: producent paliw LOTOS Dynamic oraz producent olejów LOTOS, a także STP, Szkoła Jazdy Subaru i Arcold.
MICHAŁ KOŚCIUSZKO: - Plan na dzisiejszy dzień był prosty - zdobycie jak największej ilości punktów w klasyfikacji zespołów sponsorskich dla LOTOS Dynamic Rally Team. Niestety, podczas hamowania przebiliśmy przednią lewą oponę przy wejściu w prawy zakręt. Wypadliśmy poza drogę i przy niewielkiej prędkości podbiło nas na skarpie i dachowaliśmy. Gratuluję Kajtkowi świetnej jazdy i życzę mu obrony Mistrzostwa. Strategicznym partnerem zespołu LOTOS Dynamic Rally Team jest spółka LOTOS Paliwa z marką paliw LOTOS Dynamic. Partnerami wspierającymi starty Michała Kościuszko są także marka olejów silnikowych LOTOS oraz marka Red Bull. Michał na arenie międzynarodowej promuje również swoje rodzinne miasto Kraków w ramach programu „Kraków - Miasto Mistrzów”.
MACIEJ OLEKSOWICZ: - Po sobocie byliśmy bardzo zadowoleni z naszego tempa i czasów, jakie uzyskiwaliśmy. Niedziela nie zaczęła się dla nas najlepiej. Na pierwszym odcinku zgasiłem silnik na nawrocie, przez co uciekło nam trochę sekund. Na drugim oesie musieliśmy nieco zwolnić, bo dogoniliśmy Krzysztofa Hołowczyca, który zmieniał koło, więc około 7 km przejechaliśmy w kurzu za nim. Mieliśmy drobny błąd w opisie trasy trzeciego z dzisiejszych odcinków - Zalesie 1, przez który za szczytem wyjechaliśmy poza drogę. Wpadliśmy na płot z betonowymi słupkami, które przebiły nam chłodnicę, co niestety oznaczało dla nas koniec jazdy. Chcieliśmy jechać jeszcze szybciej niż wczoraj, a przy tym tempie jazdy każdy, nawet najdrobniejszy błąd, może zakończyć się wypadnięciem z trasy. Z Mazur wyjeżdżamy zadowoleni ze swojego tempa, które było wysokie i bezpieczne zarazem. Gdyby nie błąd sprzed paru dni, czyli z zapoznania, to wszystko byłoby w porządku. Cieszymy się, że byliśmy w czołówce i pokazaliśmy się w kraju z dobrej strony.
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.