Zasubskrybuj

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska

Mówią po Rajdzie Subaru

BRYAN BOUFFIER: - Na superoesie jedna z załóg urwała koło i chciała ukończyć pięć okrążeń.

Musiałem ich dwukrotnie wyprzedzać, nie było miejsca i straciliśmy czas. Drugiego dnia odrobiliśmy straty na pierwszym odcinku, po czym udało się utrzymać prowadzenie do mety. Uzyskaliśmy bez wątpienia wspaniały rezultat i jestem z niego bardzo dumny. W tym rajdzie łatwo było o błąd, ponieważ drogi okazały się bardzo brudne, sprzyjające defektom opon. Nie licząc pewnych obaw o skrzynię biegów, 207 S2000 spisywał się dobrze, był bardzo mocny i umożliwił nam utrzymanie przewagi przez resztę rajdu.

GRZEGORZ GRZYB: - Pomimo pecha jesteśmy z naszego występu w Krakowie bardzo zadowoleni. Od samego początku narzuciliśmy dobre tempo, utrzymując je do końca zawodów. Samochód jak zwykle był przygotowany perfekcyjnie. Nie mamy także nic do zarzucenia odcinkom specjalnym. To piękne, techniczne, miejscami szybkie próby. Natomiast mam pewne zastrzeżenia co do strony organizacyjnej rajdu - począwszy od kary, jaką niesłusznie zresztą, nałożono na nas po prologu i o wycofanie której Joasia musiała zabiegać do późna w nocy z czwartku na piątek, poprzez opóźnienie odcinków specjalnych, co powodowało, że musieliśmy startować na zimnych oponach, na zabezpieczeniu zawodów skończywszy. Zapewne bylibyśmy znacznie bardziej usatysfakcjonowani, gdyby nie kapeć i związana z nim „obsuwa”, ale wiem, że ten sport rządzi się swoimi prawami. Dla mnie i dla Joasi ważne jest to, że udowodniliśmy, iż wynik uzyskany po I etapie Rajdu Elmot nie był przypadkowy, ale wynikał z dobrej dyspozycji nas samych, jak i naszego samochodu. Optymistycznie patrzymy w przyszłość.

MICHAŁ BĘBENEK: - Szkoda, że rajd ułożył się tak a nie inaczej, bo była szansa na bardzo dobry wynik. Pierwszy dzień przejechany czysto, dobrym tempem, zaowocował czwartym miejscem w „generalce” i dawał dużą nadzieję na poprawienie tego wynik w drugim dniu.

Niestety, pierwszy odcinek drugiego dnia przekreślił nasze szanse na awans. Po 7 kilometrach tego odcinka złapaliśmy dwa kapcie - strata około minuty i rajd dla nas w tym momencie praktycznie się zakończył. Zupełnie wybiło mnie to z rytmu, musiałem przełknąć gorycz przegranej, a chciałem tu zwyciężyć. Ja nie znalazłem żadnych elementów metalowych, ale każdy kierowca czuje, jak złapie kapcia "ze swojej winy”. Z mojej perspektywy sytuacja ta była co najmniej dziwna i zastanawiająca.

Na koniec chcieliśmy podziękować za gorący doping kibiców i do zobaczenia na Kaszubach.

MARCIN TURSKI: - Pierwszego dnia miałem problem z czwartym biegiem, musiałem oszczędzać sprzęt, aby dojechać do parku serwisowego. Po etapie wymieniliśmy skrzynię i drugiego dnia auto spisywało się dobrze. Konkurenci utrzymywali bardzo wysokie tempo, a mimo to zrobiliśmy kilka dobrych czasów, co dobrze wróży na przyszłość - biorąc pod uwagę, że mamy jeszcze sporo zapasu. Staraliśmy się jechać czysto, bo na tym rajdzie najmniejsza przygoda przekreślała szanse na jakikolwiek wynik. Cieszę się ze zrealizowanego planu i punktów w klasyfikacjach indywidualnej i sponsorskiej.

ŁUKASZ HABAJ: - Bardzo korzystnie i bardzo miło - od drugiego sobotniego odcinka nie mieliśmy problemów. Kapeć pozbawił nas szansy na lepsze miejsce. Chcielibyśmy startować Lancerem do końca sezonu - mam nadzieję, że się uda.

MARCIN BEŁTOWSKI: - Powoli zaczynam realizować plan, który założyłem na początku sezonu. Wreszcie, na półmetku mistrzostw, znalazłem się w pierwszej dziesiątce grupy N. Cieszę się, że udało mi się to osiągnąć właśnie na swoim terenie. Podczas rajdu byłem w dobrej kondycji i po czasach na odcinkach widziałem, że tym razem moje auto jest naprawdę świetnie przygotowane. Satysfakcjonowały mnie czasy przede wszystkim drugiej pętli, podczas której zdecydowanie poprawiałem się na każdym odcinku. Chcę podkreślić, że mimo tego, iż mieszkam w Krakowie, to drogi, którymi przebiegał tegoroczny Subaru Poland Rally, czyli kultowe odcinki, znam właściwie tylko z rajdów. Zdecydowaną większość asfaltowych testów odbywam na Dolnym Śląsku, gdzie mieszka mój pilot i duża część ekipy. Ucinam więc plotki, że jechałem „z zamkniętymi oczami". Dobry wynik i czysta jazda to też zasługa mojego pilota Pawła Drahana. Świetnie nam się razem pracuje i dobrze rozumiemy się w aucie. Dopracowaliśmy system opisu i sposób dyktowania, mamy więc odpowiedni rytm, o jaki od dawna mi chodziło. Najbliższy tydzień chcemy poświęcić na przestawianie się na szutry i planujemy krótkie testy. Mam nadzieję, że Rajd Lotosu będzie równie udany, choć ja zdecydowanie lepiej czuję się na asfalcie.

BARTEK GRZYBEK: - Niecały kilometr przed metą ostatniego odcinka specjalnego wpadliśmy do rowu. Wyciąganie trwało dość długo - szkoda, bo wcześniej jechaliśmy wyjątkowo szybko. Jest coraz lepiej, coraz lepiej czujemy się w samochodzie. Na końcu chcieliśmy zaatakować Grześka Grzyba. Nie udało się, ale takie są rajdy.

PAWEŁ DYTKO: - Pierwszy etap jechało nam się naprawdę fajnie, bez problemów i zakończyliśmy jazdę na drugim miejscu. Dopiero w sobotę zaczęła się gehenna, za którą żal mogę mieć tylko do siebie. Podjąłem decyzję by utwardzić auto na drugi etap, bo odcinki były bardziej równe od tych z piątku. Chcieliśmy gonić a okazało się, że była to fatalna decyzja. Samochód na nierównościach skakał jak piłka i na jednym z takich podbić, na bardzo szybkim zakręcie, przy prędkości około 140 km/godz. wypluło nas z drogi i pełnym impetem uderzyliśmy tyłem w drzewo. Auto wykręciło dwa piruety i o dziwo, pojechaliśmy dalej. Mieliśmy dużo szczęścia, bo prędkość wytraciliśmy odbijając się od drzew i nie dolecieliśmy do licznej grupy kibiców, stojących na tym zakręcie. O mały włos nie doszło do tragedii. Auto z tyłu zostało kompletnie zniszczone, zawieszenie było krzywe, a do serwisu pozostały jeszcze dwa długie odcinki specjalne. To właśnie na tych oesach ponieśliśmy największe straty, bo przy wypadku straciliśmy zaledwie 40 sekund. Pomimo tego, dotarliśmy do mety na odległej pozycji. Na pocieszenie zdobyliśmy dwa punkty dla zespołu J&S ENERGY Rally Team w klasyfikacji sponsorskiej.

MARCIN MAJCHER: - Na temat organizacji rajdu i wydarzeń „okołorajdowych” powiedziane zostało już chyba wszystko, więc nic nowego raczej nie wymyślę. Jako, że sprawa kapci na szczęście bezpośrednio mnie nie dotyczyła, mogę mieć tylko nadzieję, że jeśli chodzi o organizację to pewne osoby wyciągną odpowiednie wnioski... Na szczęście trasy rajdu bronią się same, i choćby nawet rajd był jeszcze gorzej zorganizowany, to i tak mi się będzie podobał ze względu na niesamowicie wymagające odcinki specjalne. Rozpoczęliśmy dość szybko, samochód był znakomicie przygotowany, zawieszenie było znakomicie ustawione pod nierówne odcinki z wieloma podbiciami. Na przedostatnim odcinku specjalnym pierwszego etapu mieliśmy „mały pożar” - spaleniu uległ zacisk hamulcowy, tłoczek zespawał się z klockiem i straciliśmy hamulce. Szczęście w nieszczęściu, że ostatni oes pierwszego etapu został odwołany i mogliśmy spokojnie dojechać do strefy serwisowej, gdzie mechanicy mogli wymienić spalony zacisk na drugi, który pożyczył nam ze swojej rajdówki Rafał Maliński - serdecznie mu dziękujemy! Drugiego dnia straciliśmy drugi bieg, co było dość kłopotliwe na nawrotach. Największą bolączką naszej Hondy na tym rajdzie były hamulce - zużyliśmy 4 komplety klocków i 2 komplety tarcz hamulcowych. Właściwie na każdym oesie po 10 km traciliśmy hamulec - szkoda, bo z dużym hamulcem moglibyśmy pościgać się z C2 R2. Mimo to jesteśmy bardzo zadowoleni ze zwycięstwa w klasie A7 i już nie możemy doczekać się startu w Rajdzie Lotos. Serdecznie dziękujemy naszym wspaniałym sponsorom: Krono Original oraz Milwaukee, a także firmie Bel-Pol oraz naszemu niezawodnemu serwisowi.

MARCIN DOBROWOLSKI: - Tegoroczny Rajd Subaru będziemy wspominać bardzo miło. Już przed startem ubył nam jeden z rywali, Grzegorz Kostka, który nie wystartował, natomiast najgroźniejszy konkurent Kamil Butruk od początku miał problemy techniczne. Zaskoczył nas Michał Streer, który jechał bardzo szybko. Udało nam się wygrać 8 z 10 odcinków specjalnych, które zostały rozegrane. Mimo, że nasza sytuacja od początku była dość komfortowa, to nie było to dla nas aż takie wygodne, ponieważ rywalizując w RPP przyzwyczailiśmy się do szybkiego tempa od początku do końca, i tak właśnie kontynuowaliśmy dalszą jazdę. Poza tym czuję, że chcąc pojechać ostrożniej, popełniamy po prostu błędy wynikające z braku odpowiedniego tempa. Pomimo że było sucho to na odcinkach jeżdziliśmy po asfaltach o różnej przyczepności i z bardzo wieloma podchwytliwymi miejscami. Jednak dzięki naszemu doświadczeniu, potrafiliśmy te miejsca rozpoznać i przejechać je szybko i czysto. Na wielu odcinkach byliśmy stosunkowo blisko C2 R2 i ogólnie jesteśmy bardzo zadowoleni z wyniku. Wielkie podziękowania kierujemy naszemu sponsorowi firmie KRAUSE, chłopakom z serwisu, którzy spisują się na medal. Od początku sezonu mamy świetnie przygotowany samochód, który potrafimy wykorzystać i pojechać najlepiej jak potrafimy - jak się okazuje, bardzo skutecznie. Dziękujemy naszym wiernym kibicom za doping. Do zobaczenia na Kaszubach.

MICHAŁ STREER: - Bardzo się cieszę, że udało się w końcu dojechać do mety bez większych awarii i przygód, a zajęcie drugiego miejsca to już naprawdę duży sukces, zwłaszcza, że to był mój domowy rajd. Bardzo szybkie i techniczne odcinki specjalne, dużo kibiców, niestety nie zawsze w bezpiecznych miejscach, powodowały duży stres, ale wszystko poszło jak należy i musimy teraz skupić się na przygotowaniu samochodu na szutrowy Rajd Lotosu. Niestety wiąże się to z dużymi kosztami, ale mam nadzieję, że uda się dokończyć sezon startując we wszystkich eliminacjach.

Nasze starty wspierają HSK Auto oraz przedsiębiorstwo transportowo-spedycyjne RAFTRANS. Specjalne podziękowania pragniemy złożyć na ręce naszego kolegi Mateusza za wsparcie, opiekę oraz bezinteresowną pomoc zarówno przed rajdem, jak i przez cały czas trwania zawodów.

MACIEJ OLEKSOWICZ: - Jestem rozczarowany tym co się stało. Rajd od samego początku nie układał się po naszej myśli, bo już na pierwszej pętli mieliśmy kłopoty z hamulcami. Później doszły problemy z silnikiem, który tracił moc. Do drugiego etapu wystartowaliśmy z wielkimi obawami czy uda nam się dojechać do mety. Niestety na odcinku nr 9 jednostka napędowa ostatecznie odmówiła posłuszeństwa i zmuszeni byliśmy wycofać się z rajdu. Wygląda na to, że na Rajd Lotosu będziemy musieli przełożyć silnik z naszej treningówki. Mam nadzieję, że tym razem kłopoty techniczne nas ominą.

RAFAŁ JANCZAK: - Strasznie cieszymy się, że mimo trudności i przygód, które zaczęły się już na prologu (gdzie walczyliśmy z żywiołem pt. "ogień"), udało nam się osiągnąć metę tego niewątpliwie trudnego rajdu. Co prawda moje tempo, zwłaszcza pierwszego dnia, nie było tak zacne jakbym sobie tego życzył, ale po prostu nie byłem w stanie tych trudnych odcinków na tyle precyzyjnie opisać, aby następnie jechać szybciej. Wydaje mi się, że szczególnie na tym rajdzie, do pewnej a szybkiej jazdy konieczna jest większa regularność startów i doświadczenie, którego mnie troszkę zabrakło, a co chwilę odwoływane odcinki (najbardziej "dziwnie" OS 6 - z powodu obaw przed wilgotną drogą?) nie pozwoliły go zdobyć tyle, na ile wskazywała zakładana na początku długość kilometrów oesowych. Nie pomagał nam również bardzo niepewny hamulec, choć akurat z tym elementem nie tylko my mieliśmy problemy.

Wygraliśmy za to klasę HR, w której atmosfera była wyśmienita i w związku ze wskoczeniem na fotel lidera w tejże klasie, pomyślimy o jeszcze jednym starcie w tym roku, być może na luźnej nawierzchni. Za pomoc w realizacji startu jeszcze raz serdecznie dziękujemy Krac.pl oraz wszystkim "dobrym duszkom".

ŁUKASZ BEDNARSKI: - Subaru Poland Rally okazał się bardzo pechowym rajdem dla naszej załogi. Już podczas prologu nastąpiły problemy techniczne z hamulcami. Po niezbyt udanym wstępie do rajdu, mieliśmy nadzieję, że już nic nas nie zaskoczy, jednakże pierwszego dnia na odcinkach ponownie dały o sobie znać hamulce, przez co zmuszeni byliśmy do skorzystania z SupeRally. Z optymizmem wyjechaliśmy na trasy drugiego etapu, jednakże, jak się okazało, pech nie opuszczał nas do końca... Na 7 oesie, na cięciu urwaliśmy koło i w ten oto sposób zakończyliśmy udział w tym rajdzie. Pomimo wszystko, mamy nadzieję, że przyszłoroczny start na krakowskich odcinkach przyniesie nam więcej szczęścia. Myślami jesteśmy już na zapoznaniu do Rajdu Barum.

RAFAŁ MALIŃSKI: - Tym razem zawiedli mechanicy, którzy nie zdążyli przygotować samochodu na czas. Podjąłem złą decyzję wybierając warsztat, w którym naprawię auto po wypadku. Mimo że wyraźnie powiedziałem, że w sobotę przed rajdem samochód musi być gotowy, to pierwsze kilometry po dzwonie zrobiłem na prologu. Już na pierwszym nawrocie zepsuło się wspomaganie kierownicy. Jazda na tak krętym odcinku była bardzo trudna i męcząca. Straciłem pół minuty. Mieliśmy już koncepcję, jak naprawić samochód na serwisie, ale niestety nie udało mi się tam dojechać. Na dojazdówce zablokowała się skrzynia biegów. Samochodu nawet nie można było ruszyć z miejsca.

Mogłem wystartować do drugiego etapu z zapasową skrzynią, ale postanowiłem wycofać się z rajdu. Nie pojawię się też na Rajdzie Kaszub. Zamierzam porządnie przygotować samochód, tak żeby zrobić nim trochę kilometrów na rajdzie.

KAJETAN KAJETANOWICZ: - Rajdy to piękny i emocjonujący sport, ale są przypadki, w których nie wybaczają ewidentnych błędów. Ja taki błąd popełniłem, ale zamierzam wyciągnąć wnioski i dołożyć wszelkich starań by wyeliminować takie sytuacje w przyszłości. Przepraszamy naszych sponsorów (STP, MapaMap, IM Racing, Michelin, SJS, KZ-POL, Alladin’s) oraz kibiców, ale ze względu na zbyt poważne uszkodzenia zawieszenia, po prologu podjęliśmy decyzję o wycofaniu się z rajdu.

SŁAWOMIR SAWICKI: - Postanowiłem ostro zabrać się do roboty od pierwszych kilometrów, zdając sobie sprawę z tego, że podczas przejazdów drugiej pętli OS-y będą już mocno rozjechane przez kolegów uczestniczących w rundzie RSMP i że podczas tej pętli bardziej walczyć będziemy o przetrwanie, czyli utrzymanie się na drodze, niż o sekundy. Świetnie rozumieliśmy się z Pawłem, choć nigdy wcześniej nie mieliśmy okazji startować wspólnie. Pojechaliśmy ten rajd, bowiem mój stały partner Robert Hundla musiał wystartować w MP z Michałem Dudą. Od następnego rajdu wracamy do starego układu. Oczywiście jestem niezwykle szczęśliwy, że udało mi się wygrać na własnych śmieciach, choć nie ukrywam, że pomogli mi w tym najgroźniejsi rywale nie kończąc zawodów.

JAROSŁAW SZEJA: - I udało się, jesteśmy na mecie i do tego na pierwszym miejscu!!! Lepiej być nie może. Długie przygotowania opłaciły się, samochód dopisał, a konkurencja trochę nam to ułatwiła. Trasa rajdu bardzo mi odpowiadała, lubię tego typu szybkie i techniczne odcinki, do tego mnóstwo kibiców, którym serdecznie dziękujemy za doping.

PAWEŁ MELON: - Bardzo cieszymy się z zajętego 4 miejsca w klasyfikacji generalnej. Cieszą również kolejne bardzo ważne punty w klasie A7 i umocnienie się na 2 pozycji. Po pierwszej pętli zobaczyliśmy realną szansę na nawiązanie walki o drugie miejsce w generalce. Brakowało 9 sekund i po 4 OS już tylko 3,5 sekundy, ale niestety, po tym odcinku zaczęły się problemy z prowadzeniem samochodu, spowodowane awarią amotyzatora, co na tych nierównych oesach miało duże znaczenie. W efekcie na dwóch końcowych odcinkach ponieśliśmy duże straty czasowe a w konsekwencji wyprzedził nas jeszcze Jarek Szeja. Rajd dostarczył nam dużo nauki jazdy po asfaltach, także świetnie się bawiliśmy i chcielibyśmy przy tej okazji podziękować zespołowi Nivette Motorsport za współpracę na rajdzie i wszystkim kibicom za doping.

DAREK WITKOWSKI: - Plan na rajd był prosty - dojechać do mety i zebrać jak najwięcej doświadczeń. Na początku mieliśmy trochę przygód, parę razy nas obróciło ale potem było coraz lepiej. Świetnie się czułem w nowym aucie i jazda sprawiała mi ogromną radość. Bardzo cieszę się z wyniku i już nie mogę się doczekać następnego rajdu.

Bardzo dziękujemy firmie Jakob! (www.jakob-czapki.pl), dzięki której możemy startować. Chcemy również podziękować Hubertowi z firmy Glazomat za udostępnienie busa i lawety, Piotrkowi za koordynację wyjazdu oraz Pawłowi i Danielowi za serwis. Wielkie dzięki także dla Adamant Engineering, za pomoc i pracę włożoną w przygotowanie auta.

MAREK KWAŚNIK: - Subaru Poland Rally do ostatniej soboty nie był przez nas zbyt mile wspominany. Po przygodzie w ubiegłym sezonie postanowiliśmy pomścić krakowskie trasy a zwłaszcza OS 2 - Słopnice. Rajd prowadził nas po trudnych technicznie, górskich odcinkach, dlatego też pierwszy z sześciu OS-ów pojechaliśmy bardzo asekuracyjnie zajmując dopiero 33 miejsce w generalce. O trudności tras świadczy liczba samochodów, które właśnie na tym OS-ie skończyły swoją przygodę w rajdzie. Na drugim OS podkręciliśmy nieco tempo, co pozwoliło nam awansować o 10 oczek wyżej, na trzecim OS-ie zanotowaliśmy kolejny awans - na 16 pozycję w klasyfikacji generalnej. Druga pętla to nasza zaciekła walka z załogą 141 o drugie miejsce w klasie, ponieważ na 4 odcinku załoga Kempa/Markiewicz zmieniała koło, co w konsekwencji zaowocowało spadkiem na niższe miejsce w klasyfikacji. Walka toczyła się przez kolejne odcinki, aż do około trzeciego kilometra przed metą, gdzie koledzy z białej Astry zaliczyli wizytę poza drogą. Na ostatnim OS-ie mieliśmy jeszcze przygodę związaną z wyprzedzaniem załogi z numerem 135, ale dzięki czujności pilota tej załogi, wszystko dobrze się skończyło. W ten sposób meta była praktycznie osiągnięta. Nasze auto spisało się rewelacyjnie. Praktycznie poza wymianą klocków hamulcowych na pierwszym serwisie nie wymagało żadnej ingerencji serwisowej. Na rampę wjeżdżaliśmy jako drudzy w klasie N3, trzeci w grupie N i na 15 miejscu w generalce. Dostaliśmy swoje pierwsze puchary w Pucharze PZM. Ale w sobotni wieczór czekała nas jeszcze jedna niespodzianka. Po BK2, kilku zebraniach ZSS-u okazało się, że Subaru Poland Rally kończymy jako zwycięzcy w grupie N i w klasie N3 oraz na 11 miejscu w klasyfikacji generalnej. Dziękujemy naszym rywalom za sportową walkę na odcinkach. Niestety w tym sporcie potrzebna jest odrobina szczęścia, tym razem była ona po naszej stronie. Liczymy na ostrą walkę na os-ach następnego rajdu. Dziękujemy wszystkim, którzy nas wspierali podczas tego bardzo trudnego rajdu... Dzięki Wam wszystkim byliśmy na mecie na tak wyczekiwanym pierwszym miejscu! Szczególne podziękowania dla naszych sponsorów - Drukarni Muru-Gumbel, Auto-Sim, Piekarni Chle-Buś, Alwar, oraz dla naszych patronów medialnych - gazety Echo Dnia oraz portalu EU Nowa Dęba.

SEBASTIAN TRZASKA: - Rajd był niezwykle ciekawy, a co za tym idzie trudny, zresztą to nie tylko nasze zdanie. Zajęliśmy 6 miejsce w klasie A7 i 13 w generalce, więc wynik jest całkiem niezły jak na pierwszy start w „górach”. Jechało nam się bardzo dobrze… do połowy pierwszego odcinka specjalnego. W pewnym momencie na ostrym dohamowaniu zabrakło hamulców i auto powoli zwalniało zamiast zahamować. Udało się wyjść z opresji i pojechaliśmy dalej, ale już z dużym marginesem. Na mecie okazało się, że hamulce praktycznie spłonęły. Poza tym samochód spisał się rewelacyjnie.

Przed rajdem marzyłem, aby dostać się do pierwszej dziesiątki w klasie, a wyszło dużo lepiej, zdobyłem nie tylko swoje pierwsze punkty w tym sezonie, ale także wiele doświadczenia w jeździe po prawdziwych OS-ach. Przygoda z hamulcami niestety nie pozwoliła na rozwinięcie skrzydeł, ale wiem, że gdyby nie ona, wynik mógłby być jeszcze lepszy!

Następny start planujemy w Rajdzie Rzeszowskim, ale jeszcze nie podjęliśmy ostatecznej decyzji, wymaga to przemyśleń odnośnie reszty sezonu. Dziękuje Piotrkowi Zochniakowi, który mnie pilotował w tej imprezie, jego rady okazały się bardzo cenne! Dziękujemy naszym Sponsorom: OCS, DANMAR, RADI - wyposażenie łazienek, TOMI - opony, PM CAR, EMMA-PC, ArtLab oraz serwisowi Grześka Grono. Podziękowania należą się także kibicom za żywiołowy doping na odcinkach. Do zobaczenia na następnej imprezie, miejmy nadzieję, że to będzie właśnie Rajd Rzeszowski.

PIOTR ROGULA: - Przed rajdem miałem sporo obaw związanych z opisem. Nieskończona liczba następujących po sobie zakrętów, niewidocznych, spadających i przechodzących przez szczyty - wymagała wyjątkowej koncentracji podczas dokonywania opisu. W trakcie samej jazdy okazało się jednak, że wcale nie jest aż tak strasznie i wszystko, poza jednym feralnym zakrętem, w wysokim stopniu zgadzało się z notatkami. Jestem bardzo szczęśliwy z powodu osiągnięcia mety, zwłaszcza w perspektywie niewielkiej liczby załóg, które zostały ostatecznie sklasyfikowane. Na odcinkach specjalnych dosłownie co kilkaset metrów mijaliśmy rozbite rajdówki. Sprawiało to bardzo ponure wrażenie i potwierdzało, że rajd jest wyjątkowo trudny. Niestety do tego chyba również nie do końca dobrze zorganizowany. Kibice stojący tuż przy wyjściach z bardzo szybkich zakrętów oraz grupka trzech pijanych młodzieńców, którzy na OS4 wyszli na środek drogi i bawili się w uciekanie przed naszą rajdówką, nie wspominając już o słynnych kolcach do przebijania opon - włos jeży się na głowie. Tym bardziej jesteśmy więc zadowoleni z mety, chociaż z powodu licznych kłopotów nie mogliśmy się specjalnie włączyć w walkę. Bardzo serdecznie chciałbym w tym miejscu podziękować wszystkim naszym kibicom za przybycie i wsparcie. Zapraszamy na nasze kolejne starty!

Serdecznie gratulujemy naszej zaprzyjaźnionej załodze Kwaśnik/Buś zwycięstwa w klasie N3 i dziękujemy ich zespołowi za pomoc przy serwisie. Specjalne pozdrowienia kierujemy dla dwóch przedstawicieli naszego rajdowego partnera - firmy "Technopol" - wydawcy popularnej serii krzyżówek panoramicznych "z głową".

WOJCIECH SÓJKA: - Nasza przygoda z tym rajdem skończyła się na 4 odcinku po awarii pompy paliwa. Mimo tego, że nie dojechaliśmy do mety, jesteśmy zadowoleni, że w debiucie udało nam się przejechać 40 km oesowych i zdobyć mnóstwo doświadczeń na przyszłość. Pierwszy raz w życiu jechałem na slicku. Nie zdążyliśmy przed rajdem zrobić na tych oponach nawet kilometra, więc podczas pierwszego odcinka szukałem przyczepności na hamowaniach. Między innymi też z tego powodu na odcinku 2 wypadliśmy z drogi, a wróciliśmy na nią dzięki pomocy kibiców, którym bardzo dziekuję. W tym miejscu chciałbym też podziękować naszym sponsorom, dzięki którym wystartowaliśmy na tej imprezie - firmom Novax Opony, Labijak Auto, Petro - Oil WCS Dystrybutor Platinum Oleje, Vademecum-Tax oraz firmie Prince.

MAJA SUKNAROWSKA: - Rajd jeszcze przed startem nie układał się po naszej myśli - startując do pierwszego odcinka specjalnego byłyśmy z Anią pewne, że może być już tylko lepiej. Pierwszy odcinek przejechałyśmy bez problemów, jednak czas na mecie nie był do końca zadowalający. Kilka załóg jadących przed nami miało problemy na odcinku i w tych miejscach nie dało się przejechać po prostu szybko. Drugi odcinek specjalny okazał się naszym ostatnim w tym rajdzie. Było dosyć szybko - opóźnione hamowanie do zakrętu, połączone z nierównościami sprawiły, że nie udało się utrzymać Peugeota na drodze. Wpadłyśmy do rowu, przy próbie wyjazdu z niego trafiłyśmy na przepust, na którym urwałyśmy koło. To był dla nas koniec rajdu. Cieszyć może fakt, że zostało utrzymane prowadzenie w klasie N2, zapowiada się ciekawa walka na kolejnej rundzie Pucharu PZM, na której damy z siebie wszystko aby utrzymać prowadzenie w klasie.

Słowa podziękowania kierujemy do sponsorów, bez których start w rajdzie nie doszedłby do skutku: Marecki ARC POL, MATEO, VIPER, INTERNET DESIGN, MEDIA PRESS, DAVIS, K SPORT, SCHNUG, XELION.

DANIEL KAMIEŃSKI: - Na początku chciałbym podziękować firmie Studio55 -producentowi reklamy pneumatycznej, która „nadmuchała” nas entuzjazmem i dzięki której możliwy był nasz start w Rajdzie Subaru. Rajd układał się po naszej myśli. Pierwsze dwa odcinki pojechaliśmy dość asekuracyjnie a mimo to wygraliśmy je w mocnej stawce 10 aut klasy N0. Na trzecim odcinku zaczęło szwankować sprzęgło i mieliśmy problem z podjechaniem pod stromy podjazd, mimo to na tym oesie zajęliśmy drugie miejsce w klasie ze stratą 0,7 sekundy i utrzymaliśmy prowadzenie w rajdzie. Niestety na czwartym odcinku specjalnym sprzęgło w naszej rajdówce kategorycznie zastrajkowało i zmuszeni byliśmy zaparkować auto przy oesie na uroczej zielonej polanie, skąd już tylko obserwowaliśmy walkę kolegów na trasie.

Myślami już jestem na kolejnej eliminacji Pucharu PZM - Rajdzie Rzeszowskim, na którym chcemy pojechać równie szybkim tempem, tylko tym razem bez problemów technicznych. Do zobaczenia w Rzeszowie!

GRZEGORZ ŚWIĄTECKI: - No cóż, pozostaje mały niedosyt z powodu nie ukończenia rajdu. Do 4 odcinka specjalnego wszystko układało się po naszej myśli. Prowadziliśmy w klasie N-2 , byliśmy na 3 miejscu w grupie N i 9 w generalce pucharu. Jakieś 200-300 metrów po starcie 4 próby, lewe przednie koło wyjechało razem z półosią. Nie było możliwości ukończenia oesu i dojechania do serwisu. Podjęliśmy decyzje o wycofaniu się z rajdu. Trochę to bolesny cios dla nas, rajd na własnych śmieciach, nowy sponsor i masa znajomych kibiców. Ruszamy z odbudową samochodu i mamy nadzieje na start w Rajdzie Rzeszowskim. W tym miejscu chcę podziękować firmie JC Auto Kraków, ul. Zakopiańska 301, za wsparcie, serwisowi za opiekę nad autem i Rodzicom za pomoc w startach.

PIOTR RUDZKI: - Chcieliśmy powalczyć o jak najwyższe lokaty. Niestety padający w nocy deszcz zmienił zupełnie charakterystykę nawierzchni, po której dwa dni wcześniej odbyło się zapoznanie z trasą. Już wtedy zobaczyłem, że oesy są piekielnie trudne, ale czułem się na nich dobrze. Wystartowaliśmy do pierwszego odcinka i wszystko było w porządku. Po pokonaniu pierwszego kilometra na suchym wjechaliśmy w zakręt, który już po chwili, przy wjeździe do lasu, był mokry, a na trasie leżało błoto. Prędkość naszej rajdówki była odpowiednia do pokonania tego zakrętu, ale nie po brudnej nawierzchni. Niestety nie zdołaliśmy się na nim utrzymać. Wypadliśmy z trasy i uderzyliśmy w drzewo. Na szczęście skończyło się tylko na uszkodzonym samochodzie. Prawdę mówiąc, zabrakło nam doświadczenia. Przygody na tej próbie mieli bardziej rutynowani zawodnicy, startujący na tych trasach nie pierwszy raz, jak i czołówka klasyfikacji Pucharu.

Teraz wiemy, że rajd ten trzeba było jechać zachowawczo i taktycznie, a nie starać się kręcić jak najlepsze czasy. My chcieliśmy walczyć od samego początku, gdyż przy słabszym aucie nie chcieliśmy już na pierwszych próbach tracić zbyt dużo do konkurencji. Cóż - takie są rajdy. Wyciągnęliśmy wnioski z naszego krótkiego startu i na pewno to doświadczenie zaprocentuje podczas kolejnych eliminacji.

Starty naszego zespołu wspierają firmy: INSTALATOR GRODZISK WLKP., ZUTECH PLUS, FIONA LIFT, WAR, PHU AUTOMARKET, którym bardzo dziękujemy.

MARIUSZ NOWOCIEŃ: - To pierwszy w tym sezonie, nieukończony przez nas rajd. Postanowiliśmy jechać szybko od początku, by mieć kontakt z czołówką. Niestety na ok. trzecim kilometrze próby Podolany - Kamyk wypadliśmy na lewym zakręcie do rowu. Szybko wróciliśmy na trasę, ale pod koniec odcinka poczuliśmy w samochodzie zapach oleju. Na mecie okazało się, że mamy uszkodzoną miskę, więc o dalszej jeździe nie mogło być mowy.

Poprzedni artykuł No i się skończyło...
Następny artykuł Test przed Rallye Deutschland

Najciekawsze komentarze

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska
Filtry