N-ki górą!

Po drugiej pętli Jarosław Szeja uzyskał przewagę 20,8 sekundy nad Sławomirem Kurdysiem. Za Damianem Tomalą z A6 (+28,5), na czwartym miejscu widnieje Wiesław Ingram w kolejnej N-ce (+36,3). Przedstawicieli klasy A7 nie ma w czołowej ósemce, uzupełnionej przez Łukasza Byśkiniewicza (+52,7), Damiana Wawrzyczka (+1.10,8), Tomasza Kasperczyka (+1.12,0) i Marka Sąsiadka (+1.14,5).

Jarosław Szeja objął prowadzenie w rajdzie po przygodzie Jerzego Tomaszczyka na Cisówce 2. - Podbiło nas na bardzo wolnym prawym zakręcie - mówi pilot Tomaszczyka, Łukasz Włoch. - Gdy Jurek założył kontrę, to jak spadliśmy, no to po prostu z tej kontry wciągnęło nas w las i uderzyliśmy lewą stroną w drzewo. Na szczęście było bardzo wolno. Wyjechaliśmy stamtąd. Na tym odcinku straciliśmy 10 sekund. Coś się dzieje z samochodem, bo na każdym wolnym prawym zakręcie tak nas stawia, że cały czas nas obraca. Efektem rozbicie prawej strony. To też był prawy wolny zakręt i za chwilę lewy. Na tym prawym nas tak postawiło, że się w lewy po prostu nie złożyliśmy. Wpadliśmy do rowu. Tam kibice nas wypchali. Dziękujemy za to bardzo, bo akcja była szybko przeprowadzona i szybko mogliśmy pojechać dalej. No, ale dla nas i tak jest już po zawodach, bo mamy dużą stratę. Zobaczymy - chłopcy robią wszystko, żeby zreanimować auto. Jak zrobimy auto, no to pojedziemy dalej, żeby walczyć o miejsce w klasie.

Jarosław Szeja wygrał Cisówkę. Na Bziu górą był Tomaszczyk, na Pawłowicach - ponownie Szeja. - Ogólnie pętla OK - powiedział Jarosław Szeja po przyjeździe do parku serwisowego. - Na drugim oesie mieliśmy małą przygodę. Zahaczyliśmy o skarpę i trochę ziemi nabrało się do felgi. Potem przy dużych prędkościach strasznie trzepało kierownicą. Na tamtym odcinku straciliśmy trochę czasu. A tak ogólnie pętla w porządku. Nie patrzyłem jeszcze na czasy, ale wychodzi na to, że prowadzimy, więc jest OK.

- Na tej pętli trochę lepiej mi się jechało - komentował Sławomir Kurdyś. - Wydaje mi się, że tempo było lepsze - chociaż czasy gorsze, o dziwo... Nie wiem, z czego to wynika. Ale odcinki fajne, fajnie się jedzie. Trochę ciepło się zrobiło. Na poprzedniej pętli, już na trzecim zakręcie pierwszego odcinka mieliśmy drobną przygodę. Auto zgasło, musieliśmy cofać. To wynikało z tego, że oponki były zimne. Nie skręciło, nie zahamowało - ale szczęśliwie wszystko dobrze się skończyło. A później to już bez większych przygód. Jest ślisko. Nie wiem, czy to wynika z tego, że odcinki są krótkie i opona się nie nagrzewa, no ale fajnie!

- Myślę, że jest dobrze - stwierdził Damian Tomala. - Jedziemy swoje. Myślę, że jak na to auto jest dobrze. Co tu więcej mówić - byle do mety!

- Ta pętla była trochę nie bardzo - mówił Wiesław Ingram. - Na drugim odcinku skończyły nam się klocki hamulcowe, tak że mieliśmy trochę walki z samochodem. Trzeci odcinek pojechaliśmy już trochę bardziej zachowawczo, no i zobaczymy co się będzie działo na trzeciej pętli. Sławek cały czas nas leje!

- Teraz było trochę gorzej, niż za pierwszym razem, bo mieliśmy lekkie problemy z hamulcami - informował pilot Łukasza Byśkiniewicza, Maciej Wisławski. - Nie dohamowaliśmy się w jednym miejscu. Potem problemy z włożeniem wstecznego. Wiesz, jak to nerwy! Ale w sumie jesteśmy bardzo zadowoleni. Rajd jest bardzo ciężki, technicznie bardzo dobry w takim sensie, że jest edukacyjny. Bardzo dobrze uczy tych młodych kierowców respektu, pokory to tej trasy, do tego ognia, do tych wąskich, trudnych technicznie dróg.