Nivette w RSMP 2017
Filip Nivette, drugi wicemistrz Polski w rajdach samochodowych, porozmawiał z nami o minionym sezonie, starcie na dalekiej północy oraz planach na sezon 2017.
Zapraszamy do lektury.- Miniony sezon był dla Ciebie jak kolejka górska. Pomiędzy pechowymi startami pojawiały się zwycięstwa. Jak Ty podsumujesz ten rok w swoim wykonaniu?FN: - Dla mnie to był bardzo dobry rok, ponieważ mocno rozwinąłem się jako zawodnik. Wszyscy widzieli tę zmianę, zwłaszcza na ostatnim rajdzie. Zaczęliśmy słabo, ale zazwyczaj to co źle się zaczyna dobrze się kończy. Pierwszy start zaliczyliśmy Fiestą, w której doszło do awarii elektroniki i samochód nie działał poprawnie już na pierwszej pętli Rajdu Świdnickiego. Silnik cały czas przerywał, by w połowie drugiej pętli całkowicie przestać działać. Byłem sfrustrowany obrotem spraw i wróciłem do domu. Nawet nie chciałem startować drugiego dnia. Regulamin nie przewidywał przyznania punktów za poszczególne dni, więc nie było sensu dalej jechać. Drugi rajd był bardzo szczęśliwy. Wygraliśmy swoją pierwszą rundę RSMP i to w dodatku na szutrze. To była najmocniej obstawiona runda w sezonie 2016. Na starcie w Gdańsku stanęło 10 samochodów R5 oraz Proto Janisa Vorobjovsa, więc tak naprawdę było jedenaście bardzo szybkich zawodników w konkurencyjnych samochodach. Od tego rajdu rozpoczęliśmy współpracę z Motorsport Italia. Na szutrze było dobrze, niestety problemy pojawiły się na asfalcie. Czyste, włoskie asfalty nijak mają się do polskich. Polskie są bardzo nierówne, mało przyczepne, bardzo szybkie i można powiedzieć, że w połowie są szutrowe. Problemy mieliśmy już na testach przed Rajdem Rzeszowskim, gdzie na małym podbiciu w szybkim łuku odkleiło nam tył. To było bardzo zaskakujące. Na szczęście nic się nie stało i polecieliśmy w trawę. Podczas Rajdu Rzeszowskiego samochód był tragicznie ustawiony. Nie prowadził się. Musieliśmy coś z tym zrobić. Na następny rajd – Rajd Nadwiślański Włosi przywieźli nowe amortyzatory. Od początku pokazaliśmy dobre tempo prowadząc w klasyfikacji generalnej. Niestety znowu odkleiło nam tył. To było bardzo deprymujące i traciłem zaufanie do samochodu. Nie chciałem nim startować. Wiedziałem, że takie zakręty powinienem pokonywać bez problemu, a samochód nie powinien drgnąć. By potwierdzić swoje odczucia rozmawiałem z Colinem [Jakubem Brzezińskim-red.]. Pytałem go, czy on zdejmował nogę z gazu w tych miejscach i po sprawdzeniu onboardów przyznał, że nie. Z ratunkiem pojawił się Leszek Kuzaj. Dzwoniłem do niego, bo wiedziałem, że miał kiedyś podobne problemy. Powiedział mi, abym zgłosił się do Romana Kresty, bo on na pewno pomoże. Przed Rajdem Dolnośląskim pojawił się na testach i efekt był widoczny na mecie. Żałuję, że nie zrobiłem tego od razu, bo nasze losy potoczyłyby się inaczej. Nie od razu jednak Kraków zbudowano. To jest część doświadczenia. W tym sporcie trudno wiedzieć wszystko od samego początku.- Które zwycięstwo było lepsze? To w Gdańsku na szutrze czy na kultowych oesach na Dolnym Śląsku?FN: - W swojej karierze mam trzy szczęśliwe momenty. Pierwszy to wygrany oes w RSMP. Był to Rościszów-Walim w 2015 roku za kierownicą Fiesty R5. Drugim było wygranie rajdu w klasyfikacji generalnej w Gdańsku, a trzecim zwycięstwo na Dolnośląskim, którym potwierdziłem, że mogę wygrywać. Te trzy momenty są najszczęśliwsze w mojej karierze.- Ten sezon rozpocząłeś bardzo szybko i to od wyprawy do dalekiej Finlandii. Skąd pomysł, by wystartować na północy.FN: - To spełnienie moich marzeń. Bardzo dużo słyszałem o tym rajdzie. Na start namówił mnie Krzysztof Gołąb, mój inżynier. On był tam cztery raz z Michałem Sołowowem i przyznał, że to niesamowicie dobre przygotowanie do sezonu. Polecam wszystkim. To inny rajdowy świat. Po pierwsze mamy trzy i pół godziny dnia, a z każdym przybywa go 15 minut! Wszystkie odcinki są pokonywane tylko raz, a razem mamy 250 kilometrów oesowych i zapoznanie większe niż na Rajdzie Szwecji, gdzie mamy 300 kilometrów w pętlach. Najkrótszy oes ma 25 kilometrów, a najdłuższy 52! Odcinki są bardzo szybkie, a konkurencja nie zwalnia nawet na moment, co wymaga niesamowitej koncentracji. W tym roku startowały 152 samochody z czego 71 czteronapędowych, 20 WRC oraz R5. Jest do kogo porównać się. Finowie są bardzo, bardzo szybcy.Startował tam między innymi Claude Picasso. Syn Pabla Picasso, który jeździ tam co roku od 5-6 lat i sponsoruje start czterem swoim kolegom. Startował też Aston Martin V8 na długim kolcu. Na testach, co chwilę spotykaliśmy renifery, bo jest ich bardzo dużo. Do jedzenia tam chyba wszystko jest z renifera (śmiech).Warunki na drodze są niesamowite. Jest bardzo dużo śniegu i wielka banda, która zwiększa bezpieczeństwo. Jedyne, co można zrobić to utknąć w niej. Taka historia przydarzyła się nam na ostatnim oesie. Na bardzo wolnym zakręcie na szybę wleciało bardzo dużo śniegu i zjechaliśmy na drugą stronę drogi przy 20 km/h. Próbowaliśmy odkopać rajdówkę, ale zajęło nam to 40 minut, a i tak nie daliśmy rady. Było miękko i nie mieliśmy jak wyjechać. Dla mnie zaskoczeniem było to, że jechałem samochodem, w którym nie parowała szyba! Nie mieliśmy ogrzewania, ani nawiewu. Nie wiem, czy Finowie smarują ją czymś czy samochód jest tak szczelny? Do ostatniego odcinka byliśmy na 15-m miejscu w generalce, gdzie jechaliśmy N-kowym Subaru, który miał sekwencyjną skrzynię biegów i lekką szybę. Zawieszenie było N-grupowe.Zrobiliśmy ponad 400 kilometrów oesowych w rajdówce. Miejsce treningowe to Snow Rally Ring, który ma dwa tory po siedem kilometrów: jeden na zamarzniętym jeziorze, a drugi na polu i dodatkowo siedem odcinków po osiem kilometrów w lesie. Można tam zorganizować rundę RSMP. Co jakiś czas jedzie też polewaczka z wodą, która robi świeży lód. Ponadto w środku lasu stoi mały dystrybutor z paliwem E85, gdzie można zatankować samochód. Jest też 10-15 Lancerów i masa BMW E36. Wszystko wyposażone w długi kolec. To niesamowite miejsce.- Jak organizacyjnie ocenisz Artic Lapland Rally?FN: - To niesamowita impreza. Zapoznanie z trasą jest dowolne. Możesz jeździć ile chcesz od poniedziałku do czwartku, ale nie ma możliwości, aby pokonać dany odcinek więcej niż 2-3 razy. Objazd danego oesu wraz z dojazdem to 100 kilometrów. Przy dwukrotnym pokonaniu tego dystansu mamy już 200 km. Dwukrotnie była też taka sytuacja, że piętnaście załóg zasypało na odcinku i czekały na pomoc. Organizator zadzwonił do nas, że zaraz będzie pomoc i wszyscy utknęli na trzy godziny. Na szczęście to kraj, gdzie kiedyś produkowany był najbardziej znany telefon: Nokia i zasięg jest absolutnie wszędzie. LTE było w bazach wojskowych i w środku lasu. Można było oglądać filmy. Ten rajd to niesamowita przyjemność i mam nadzieję, że za rok znowu wystartuję w nim. Uważam, że to doskonałe przygotowanie do sezonu. Impreza wymaga ogromnej pracy nad opisem. Nie ma czasu na jego poprawę, ponieważ dany oes jedziesz tylko raz. Jest bardzo bezpiecznie i fenomenalnie czuć samochód przy tych prędkościach.- Różne plotki krążą o Twoich tegorocznych startach, więc jak faktycznie wyglądają Twoje plany na ten sezon?FN: - Wygląda to tak, że jedziemy Mistrzostwa Polski, może wystartujemy w wybranych rundach mistrzostw Europy i być może Rajd Polski. Przy tych "może" są jeszcze pewne znaki zapytania, ale na pewno zaliczymy cały cykl RSMP 2017 w samochodzie klasy R5.- Samochód już jest wybrany czy jedynie klasa?FN: - Jesteśmy po wstępnych rozmowach i na 85% jest to Skoda z nowym zespołem, który obsługiwał mnie już podczas Rajdu Barbórka Warszawska, czyli Kresta Racing.- Rozumiem, że ta współpraca przed Rajdem Dolnośląskim zauroczyła Cię i stąd taki wybór.FN: - Jestem zauroczony Romanem Krestą. To prawdziwy profesjonalista i jedna z nielicznych osób na świecie, która jest doskonała jako kierowca i inżynier. Ujął mnie tym, że w roli szefa zespołu nie siedzi i nie trzyma rąk w kieszeni, ale jak trzeba było, to brał szczotkę w rękę i wymiatał błoto oraz wodę z serwisu.- Jak ocenisz wobec tego kalendarz RSMP?FN: - Żałuję, że nie ma tej litewskiej rundy. Każdy tego żałuje. Byłaby bardzo silna konkurencja. W zeszłym roku pojechałem tam dwie imprezy i polecam je. W tym roku też chcę zaliczyć kilka samochodem Proto, które jest w końcowej fazie budowy. To będzie dobra konstrukcja w której realizujmy kilka fajnych pomysłów i jest ona przeznaczana na rajdy szutrowe na Litwie i Łotwie. Szkoda, że nie ma tej łączonej rundy, bo moglibyśmy porównać się u nich i u nas, co podniosłoby rangę Mistrzostw Polski, ale oni nie chcieli do nas przyjechać. Ponadto klasyczna Świdnica i tak zwany Elmot, który dla mnie zawsze musi być w kalendarzu. Doskonały Rzeszowski ze wspaniałą organizacją i trasami najlepszymi w Polsce. Jestem ciekaw Rajdu Mikołowskiego i jego tras, ale to zawsze coś nowego i bardzo cieszy mnie to. Kalendarz krótki, sześć imprez i dopełnimy tę lukę startem przed sezonem na rozgrzewkę.- Dziękuję za rozmowę.Rozmawiał i opracował: Łukasz Łuniewskifot. FIA ERC
Udostępnij lub zapisz ten artykuł
Najciekawsze komentarze
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.