Nowa Zelandia po OS9: Peugeoty poza zasięgiem.

Wszyscy trzej kierowcy, nominowani przez francuski zespół do zdobywania punktów, nie musząc wreszcie przecierać trasy - spisali się znakomicie, demolując praktycznie całą konkurencję. Dwudziestokilometrową próbę wygrał lider rajdu, Richard Burns. Mistrz świata o zaledwie 1.7 sekundy wyprzedził Marcusa Gronholma. Fin mający znaczną przewagę punktową w klasyfikacji kierowców, najwyraźniej zdaje sobie doskonale sprawę z tego, że nie musi ścigać się z Anglikiem za wszelką cenę. Nawet gdyby Burns wygrał wszystkie trzy imprezy, które zostały do końca sezonu, a Marcus dojechał w każdej na drugim miejscu i tak zostanie mistrzem. Inna sprawa, że rajdy to nieprzewidywalny sport i nawet mając samochód, którego konkurenci nie są w stanie dogonić ani na asfalcie, ani na szutrze, można wszak pechowo nie dojechać do mety...

Zaraz za Peugeotami zameldowali się na mecie oesu numer dziewięć obaj kierowcy Subaru. Petter Solber potwierdził wysoką dyspozycję, dzięki czemu awansował od razu nie tylko przed nieoczekiwanego asa Mitsubishi – Janiego Paasonena, ale też przed swojego doświadczonego partnera, Tommiego Makinena.

Polacy dotarli do mety próby na miejscu dziewiętnastym, w klasyfikacji generalnej wciąż utrzymali jednak pozycję szesnastą. Tomasz Kuchar i Maciej Szczepaniak wciąż borykają się z awariami ich Toyoty Corolli WRC. Miejmy nadzieję, że serwis upora się z samochodem i nasi reprezentanci będą w stanie pojechać szybciej.