Opinie po Mikołajkach
KAJETAN KAJETANOWICZ: - Korzystając z okazji chciałbym podziękować naszym licznym sympatykom, którzy po raz kolejny nas nie zawiedli i dzielnie nas dopingowali oraz przede wszystkim sponsorom MapaMap, STP, Platinum, MAX Computers, BF Goodrich, Rallytechnology oraz SJS za umożliwienie mi startu w tym niezwykłym rajdzie - w rywalizacji z wyjątkowymi kierowcami.
Pragnę również w sposób wyjątkowy podziękować za pomoc jednemu z naszych sponsorów - Max Computers, za ogromne wsparcie w bardzo ciężkim dla mnie momencie.
SEBASTIAN FRYCZ: - Sądzę, że wyniki pierwszych oesów potwierdzają to, co mówiłem przed startem - ten samochód zdecydowanie lepiej spisuje się na szutrach. Miałem więc podstawy do optymizmu, gdy po czwartym odcinku zajmowaliśmy szóste miejsce z niewielką stratą do Hołka. A tu nagle pożar. Byliśmy z Jackiem jednakowo zaskoczeni, gdy obsługa na mecie stop czwartego odcinka zaczęła gwałtownie sygnalizować, że od tyłu, na dole auta coś płonie. Gdy wysiadałem z samochodu to już płomienie zaglądały do środka. Przeszedłem więc próbę ognia. Jaka była przyczyna? Nie wiem. Pewnie coś od katalizatora czy wydechu.
Jest mi bardzo przykro, bo czułem, że po raz pierwszy w tym sezonie mogę włączyć się do walki a tu nagle nie ma auta i nie ma punktów. Oczywiście w takiej sytuacji trzeba się umieć cieszyć z tego, że jesteśmy zdrowi i zupełnie nic się nam nie stało. Dla mnie taka strata auta to jednak wielki stres. Nie chcę spekulować, czy można było szybciej gasić ten pożar. Pewnie ktoś się tym zajmie. Dla mnie rajd się skończył na mecie odcinka Wydminy. Nigdy nie miałem takiej mety i mam nadzieję, że nigdy mnie to już nie spotka.
TOMASZ KUCHAR: - Po pierwsze, chciałem powiedzieć kilka ciepłych słów pod adresem organizatorów. Rajd był naprawdę bardzo dobrze zorganizowany - wytyczone na malowniczej trasie odcinki, były trudne i wymagające dla załóg i dla samochodów. Już wcześniej niejednokrotnie podkreślałem, że Tomek Bartoś jako dyrektor, to gwarant sukcesu i tak też było tym razem. Jestem pewien, że rajd otrzyma wysokie noty u obserwatorów i zagości w kalendarzu WRC na zawsze. Jeśli chodzi o nasz występ, to oczywiście jesteśmy bardzo niezadowoleni i już teraz oficjalnie mogę wszystkich poinformować, że wracam do starego samochodu, który jest sprawdzony i dużo mniej awaryjny. Jednakże pragnę podkreślić, że w dalszym ciągu jestem przekonany, że w N14 jest duży potencjał i w przyszłości, po dopracowaniu niektórych elementów, samochód ten będzie naprawdę bardzo szybki. Póki co, nie mamy na to czasu i wszyscy w zespole potrzebujemy rywalizacji, a nie rozwiązywania kolejnych problemów. Dziękuję kibicom za doping, a całemu teamowi za fantastyczną atmosferę.
PIOTR MACIEJEWSKI: - Jak zwykle samochód z JM Engineering był doskonale ustawiony i nie sprawiał nam żadnych, nawet najmniejszych problemów. Od startu wszystko szło po naszej myśli - obaj z Kovim mieliśmy niesamowita frajdę ze ślizgania po szutrach, a do tego czasy naszych przejazdów dawały nam duże powody do zadowolenia. Trasa tegorocznego Polskiego była dosyć sprzyjająca dla samochodów z napędem na jedna oś. Nawierzchnia była zdecydowanie mniej rozkopana niż rok temu, było mniej dużych kamieni i wystających korzeni, na których można było urwać koło. Nie ukrywam - jestem zadowolony z przebiegu rajdu, ponieważ był to bardzo dobry weekend dla naszego zespołu. Nasz główny sponsor - firma TEDEX chyba wygrała w rajdzie wszystko, co było możliwe. Michał i Grzesiek Bębenek „wyjęli” generalkę, a my z Kovim klasę A6 oraz nieoficjalną „ośkę”! Chyba lepiej już być nie mogło...
JAN CHMIELEWSKI: - Przed rajdem zdawałem sobie sprawę, że kto będzie na mecie, ten osiągnie dobry wynik. Jesteśmy w Mikołajkach i mamy miejsce na podium – czwarte z rzędu w tym sezonie! Jest dobrze, choć mogło być jeszcze lepiej; na OS 3 straciliśmy ponad 3 minuty, bo na przeszkodzie wodnej został zalany sterownik silnika. Poza tym auto spisywało się świetnie, dojechaliśmy bez żadnych przygód i cieszymy się ze zdobytych 6 punktów, pozwalających utrzymać się w czołówce klasy R2B. Wielki ukłon w kierunku sponsorów mojego zespołu - wytwórcy reflektorów WESEM i dystrybutora narzędzi NEO, patronów medialnych - Radia RMF FM, studia Acus oraz magazynów EUROSTUDENT I MOTYW, a także mego macierzystego Automobilklubu Rzeszowskiego.
MARCIN BEŁTOWSKI: - Jesteśmy zadowoleni, że cali i zdrowi bez większych problemów dotarliśmy do mety, choć oczywiście pozostaje pewien niedosyt, bo to miejsce mogło być wyższe. Trasy rajdu były fantastyczne, malowniczo położone, z trudnymi technicznymi partiami - były także miejsca, gdzie było bardzo szybko i wysoko. Nieco słabsza dyspozycja wynika z faktu, iż nie mamy zbyt wielu okazji do treningu i startów na szutrze. W naszym kraju są rozgrywane tylko dwie eliminacje na tej nawierzchni co myślę jest dużą strata dla nas zawodników, ale także dla kibiców, bo to bardzo widowiskowe rajdy. Wracając do naszego występu w 65 Platinum Rajdzie Polski to należy jeszcze wspomnieć o tym, że pierwszego dnia trochę za mocno były docięte nasze opony co spowodowało ich szybkie zużycie a to oczywiście odbiło się na wyniku. Na drugim przejeździe Super Oesu w Mikołajkach ukręciliśmy półoś w naszej rajdówce i to też spowodowało stratę czasową. Samochód przygotowany bardzo dobrze, za co należą się wielkie podziękowania dla moich mechaników i całej ekipy, która przyczyniła się do naszego startu, była tutaj razem z nami i nas wspierała. Generalnie start oceniam jako bardzo pożyteczny i udany, to dla nas kolejna nauka na tej nawierzchni. Liczę na to, że w następnym naszym starcie pozycja jaką zajmiemy na mecie, będzie wyższa. Chciałbym także podziękować naszym kibicom, którzy byli widoczni na oesach. Dziękuję Wam za doping i wsparcie i do zobaczenia na kolejnym rajdzie.
STEFAN KARNABAL: - Jestem szczęśliwy z ukończenia tak wspaniałego, rozegranego w niepowtarzalnej atmosferze, doskonale zorganizowanego rajdu. Przyznam szczerze, że na starcie liczyłem na lepszy wynik. Na początku rajdu zmagaliśmy się ze źle ustawionym zawieszeniem. Dachowanie na Rajdzie Agapit też mnie nie wprawiło w dobry nastrój. Cały tydzień przed rajdem walczyliśmy z samochodem i głownie na tym były skupione moje myśli, aby zdążyć na czas. Udało się, za co bardzo chciałby podziękować Panu Romanowi Walderowi oraz jego ludziom, którzy bardzo ciężko nad tym pracowali dzień i noc. Pierwszy dzień ukończyliśmy na 12 miejscu po otrzymaniu dodatkowych sekund po zatrzymaniu nas na oesie 4, gdy zapalił się samochód Sebastiana na mecie. Drugi dzień to już zupełnie inna jazda. Po znacznych korektach zawieszenia jechaliśmy z wielką przyjemnością. Nie podejmowaliśmy dużego ryzyka, a czasy notowaliśmy całkiem przyzwoite. Moim kolejnym występem będzie rozgrywany w drugi weekend lipca, wyścig górski w Sopocie, na który już teraz serdecznie zapraszam wszystkich kibiców!
LUCA BETTI: - Było naprawdę ciężko, ale ogólnie jestem usatysfakcjonowany. Te odcinki specjalne były niesamowite - bardzo szybkie, zdradliwe, jednak muszę przyznać, że mi się podobały. Zgodnie z regulaminem, ja i Maurizio mieliśmy tylko dwa zapoznawcze przejazdy każdego oesu i jazda w tych warunkach nie była łatwa. Musieliśmy mocno improwizować i dużo ryzykować na tak szybkich odcinkach. Lokalni kierowcy mieli przewagę znajomości trasy i to oni jechali najszybszym tempem. Zostaliśmy zatem pokonani w rajdzie i rywalizowaliśmy przede wszystkim w klasyfikacji mistrzostw Europy, zabierając do domu punkty, które będą cenne na koniec sezonu. Mitsubishi Lancer Evo IX używany przez nas w ostatnich dwóch rajdach, okazał się szybki i niezawodny. Chłopcy z FR wykonali dobrą robotę i bardzo im za to dziękujemy. Teraz musimy wykonać krok naprzód i chcemy S2000! Następne 4-5 rund to asfaltowe rajdy, na których muszę absolutnie powalczyć o zwycięstwo, jeżeli chcę ubiegać się o tytuł mistrza Europy. W Ypres zamierzam zadebiutować nowym samochodem.
MARCIN PASECKI: - Do tej pory byłem czwarty, trzeci i drugi, a tym razem tak się ułożyło, że wygrałem. Bardzo się cieszę z tej progresji. Nie mieliśmy żadnych problemów z samochodem, więc przewaga uzyskana w sobotę sprawiła, że dzisiaj skupiłem się na kontrolowaniu sytuacji na odcinkach. Teraz przyszła pora na trening na asfaltowej nawierzchni i przygotowania do Rajdu Subaru, w którym również chciałbym się pokazać z dobrej strony.
MARCIN DOBROWOLSKI: - Wczoraj miałem małą przygodę – straciłem na moment koncentrację, wypadłem z trasy i uderzyłem w skarpę. Byłem wtedy na prowadzeniu, więc straciłem szansę na dobry wynik i dużą liczbę punktów. Mimo wszystko jestem zadowolony ze swojej jazdy, dzisiaj starałem się jechać spokojnie. Na Rajdzie Subaru postaram się pojechać najlepiej jak będę potrafił, starając się lepiej wykorzystać możliwości Citroena C2 R2, z którym, jak sądzę, jestem coraz bardziej zaznajomiony.
ARIEL PIOTROWSKI: - Nie ułożył się dla nas ten rajd. Na jednym z piątkowych odcinków urwaliśmy półoś, by niedługo potem zakopać się w głębokiej kałuży. Staliśmy w takim miejscu, że nie można było obok nas przejechać i konieczne było zatrzymanie odcinka. Skorzystaliśmy z formuły SupeRally i dostaliśmy w ten sposób 15 minut kary, więc szanse na dobre miejsce przepadły. Drugi etap traktowaliśmy bardziej treningowo, chcąc przejechać te oesy „dla siebie”.
PIOTR KROTOSZYŃSKI: - Rajd Polski był jednym z najbardziej pechowych rajdów, w którym startowałem. Na samym początku wypadliśmy z drogi, na szczęście bez większych konsekwencji. Na czwartym oesie jechaliśmy już całkiem dobrym tempem, ale niestety przytrafiło się dachowanie. Dzisiaj jechaliśmy spokojnie sprawdzając różne nastawy zawieszenia. Nie wiem, czy wystartuję w Rajdzie Subaru, wszystko zależy, czy uda mi się zgromadzić odpowiedni budżet.
MICHAŁ BĘBENEK: - Dawno nie czułem się tak szczęśliwy wygrywając rajd. Dobrze przygotowany samochód, wyśmienita dyspozycja i perfekcyjnie obrana taktyka – to trzy podstawowe czynniki, które doprowadziły mnie do zwycięstwa w 65 Rajdzie Polski. Na smak szampana czekałem od 2006 roku. Brak mi słów, aby wyrazić to, co teraz czuję – ujmę to jednym słowem: REWELACJA!!!
Chciałbym podziękować naszym sponsorom: Tedex, GetinBank, BlachStal, Igloo, Imex, AQQ za wsparcie i zaufanie udzielone w rajdzie oraz Zbyszkowi Stecowi za przygotowanie samochodu. Swoje zwycięstwo w 65 Rajdzie Polski dedykuję Januszowi Kuligowi, bez pomocy którego nie osiągnąłbym tak wiele.
Od samego początku starałem się pojechać bardzo szybko. Taktyka zakładała walkę od pierwszego odcinka specjalnego. Wiedziałem, że ustawienie samochodu dokonane podczas 11 Rajdu Agapit jest perfekcyjne i mogłem pozwolić sobie na ostrą walkę już na samym początku rajdu. Chciałem pokazać, że jadąc samochodem grupy N, można nawiązać walkę z samochodami klasy S2000, a nawet powalczyć o wygraną w rajdzie.
Specyfika mazurskich szutrów wymagała ode mnie maksymalnej koncentracji, szczególnie na pierwszej pętli sobotnich odcinków specjalnych. Wypracowanie przewagi w postaci prawie 18 sekund na koniec pierwszego dnia rajdu, pozwoliło optymistycznie patrzeć na niedzielne ściganie. Drugi dzień rajdu zacząłem spokojnie, bez podejmowania zbytniego ryzyka. Na drugim oesie postanowiliśmy zaatakować i przy okazji udowodnić, że jadąc jako pierwsza załoga, można wygrać odcinek specjalny. Druga pętla niedzielnych odcinków specjalnych, była już bardziej spokojna. Nie podejmowałem już zbędnego ryzyka. Skoncentrowałem się na utrzymaniu przewagi i kontrolowaniu sytuacji.
Podsumowując, był to dla mnie wspaniały rajd, ze świetną organizacją i ciekawymi odcinkami specjalnymi. Dziękuje wszystkim kibicom za gorący doping na trasie 65 Rajdu Polski oraz najbliższym przyjaciołom, którzy wierzyli w mój sukces i dodawali mi pewności siebie. Zapraszam wszystkich na moją nową stronę internetową: www.bebenek.pl
ZBIGNIEW STANISZEWSKI: - Fantastyczny rajd, mnóstwo kibiców, piękna sceneria i wspaniałe widowisko podczas superoesu. Początek w naszym wykonaniu nie był najlepszy, ale generalnie start uważam za bardzo udany. Oszczędzając samochód i własne siły, pierwsze odcinki pojechaliśmy trochę za wolno. Ponadto nie trafiliśmy z oponami i pojechaliśmy na zbyt twardych. Przy naszym dużym zaskoczeniu zawodnicy, którzy używali bardziej miękkich opon, uzyskiwali lepsze czasy. Drugiego dnia zmieniliśmy zarówno opony, jak i tempo jazdy, więc na efekty nie trzeba było długo czekać. Wygrywaliśmy odcinki, brylowaliśmy w stawce, wzbudzaliśmy entuzjazm wśród kibiców, organizatorów i samych zawodników. Przeskoczyliśmy wiele pozycji w górę. Samochód był pięknie przygotowany, zespół funkcjonował znakomicie. Mieliśmy fantastyczną zabawę. Co do końcowego wyniku, przez chwilę miałem mieszane uczucia, ale jest wiele zespołów, które chciałyby być na naszym miejscu. Czwarta pozycja w tak doborowej stawce kierowców to niewątpliwie bardzo duży sukces. Bardzo się cieszę, że dobrze zaprezentowałem nasz region i broniłem honoru lokalnych kierowców. Kierowcy z Warmii i Mazur znani jesteśmy z tego, że szybko jeździmy po szutrze. Trzeba było zająć wysokie miejsce i udało się to zrobić.
BRYAN BOUFFIER: - To był trudny weekend, choć wynik pozwolił nam osiągnąć zamierzony cel, bo zdobyliśmy dużo punktów w mistrzostwach Polski. Myślę, że mój wybór ustawienia samochodu nie był optymalny na tę trasę. Co więcej, Michał Bębenek okazał się znakomity na tego typu terenie i to wpłynęło na końcowe rezultaty. Wykonaliśmy piruet na pierwszej sobotniej pętli, tracąc nieco czasu. W niedzielę również popełniliśmy błąd w lesie, zaskoczeni przez ścianę kurzu. Zwiększyliśmy jednak przewagę w mistrzostwach i mamy już pięć punktów w zapasie nad Kajetanem Kajetanowiczem. Teraz musimy się skoncentrować na Rajdzie Subaru, następnej rundzie mistrzostw Polski.
PAWEŁ DYTKO: - Rajd zaczęliśmy bardzo dobrze. Po pierwszej pętli byliśmy na trzecim miejscu i to była dla nas wielka niespodzianka i spore zaskoczenie. Potem jednak zaczęły się problemy. Zamieszanie z czasami po pożarze samochodu Sebastiana Frycza, do tego 10 kilometrów podróży w kurzu za Mariuszem Stecem i w rezultacie czwarte miejsce na koniec pierwszego etapu rajdu. W czasie drugiego dnia chcieliśmy obronić to bardzo dobre miejsce, ale kapeć na 12 odcinku specjalnym i wolniejsza jazda na pozostałych oesach pogrzebała nasze szanse i spadliśmy kilka pozycji w dół. Ostatecznie wywozimy z Mikołajek 1 punkt w generalce i 3 punkty w grupie N. Wynik nie jest zły ale pozostał niedosyt, gdyż była szansa na znacznie lepszą pozycję. Cieszy nas to, że pojechaliśmy ten rajd dużo szybciej niż poprzednie, dogadaliśmy się z samochodem i poustawialiśmy zawieszenie.
MICHAŁ SOŁOWOW: - To nasze trzecie podium w trzech rajdach z rzędu, więc są powody do zadowolenia. Bardzo trudny rajd. Cała czołówka jechała fantastycznie. Tutaj naprawdę startowali znakomici zawodnicy. Szwed Patrik Flodin to wyjątkowo utalentowany chłopak. Jadąc po raz pierwszy ten rajd, uzyskiwał bardzo dobre czasy. Michał Bębenek zwyciężył bezdyskusyjnie. Jak popatrzymy po kolei, to przynajmniej dziesięciu kierowców robiło świetne czasy: Paweł Dytko, Zbyszek Staniszewski, Kajetan Kajetanowicz, Tomek Czopik, który byłby na czwartym, może piątym miejscu, gdyby nie wczorajsza przygoda z Hołkiem. Nam także szkoda straconej minuty, kiedy jechaliśmy w kurzu za Hołowczycem. Być może pokonalibyśmy niepokonanego do tej pory Bryana Bouffiera. Cóż... Może uda się następnym razem. Zaskoczył mnie pozytywnie Volkan Isik, który w tych trudnych warunkach i przy takiej konkurencji jechał bardzo skutecznie. Nie wiedziałem, że zostaliśmy wiceliderami Mistrzostw Europy. Bardzo nam miło!
RADEK TYPA: - Dużo pracuję nad kondycją fizyczną i nie narzekam na wydolność, ale jazda bez wspomagania to był horror. Po jednym z odcinków ze zmęczenia poleciała mi krew z nosa. Gdy po usunięciu awarii mieliśmy nadzieję na odrobienie strat, w niedzielę dopadła nas kolejna. Takie sytuacje z jednej strony odbierają chęć do jazdy, ale pokazują też, że w rajdach trzeba być twardym i nie można odpuszczać. Mimo awarii udało sie wygrać dwa odcinki w klasie, a na jednym odcinku pokonać auto S1600. Mamy za sobą kawał męskiej przygody.
MACIEJ OLEKSOWICZ: - To był dla nas całkiem udany rajd i myślę, że zrobiłem sobie niezły prezent urodzinowy. Zakładaliśmy, że miejsce w drugiej dziesiątce w tak mocnej stawce zawodników, będzie dla nas dobrym wynikiem - i tak się stało. Gdyby nie wczorajsze drobne problemy z samochodem, była szansa na wbicie się do pierwszej dziesiątki. A tak musimy zadowolić się trzynastym miejscem. Cieszę się, że popisaliśmy się wczoraj trzecim miejscem na drugim historycznym przejedzie superoesu w Mikołajkach. Mam nadzieję, że kolejny rajd będzie dla nas jeszcze lepszy. Dziękuję całemu mojemu zespołowi za perfekcyjną pracę. Mechanicy ciężko pracowali w ostatnich tygodniach i efekty widać od razu.
KRZYSZTOF HOŁOWCZYC: - To był bardzo udany dzień - cały czas atakowaliśmy, chcieliśmy pokazać kibicom, że potrafimy naszym Peugeotem pojechać naprawdę szybko. Nie udało nam się wygrać żadnej próby, zawsze któryś z konkurentów okazywał się szybszy, ale za to my jechaliśmy niewątpliwie w przekroju całego dnia najrówniej z całej czołówki. I chociaż na skutek wczorajszej awarii, rajd należy uznać za nieudany pod względem wyniku końcowego, to my się jednak bardzo cieszymy, bo mogliśmy doskonale poznać auto klasy S2000. Cieszę się, że zbudowano takie samochody, bo przywracają one chęć do ostrej jazdy. Cały czas coś się w aucie dzieje, jest co robić, ale przede wszystkim jest ogromna frajda z jazdy. Dziękujemy za taką możliwość naszym sponsorom, którzy zaufali, że poradzimy sobie w pierwszym starcie takim samochodem w tak prestiżowej imprezie. I gdyby nie pechowa wczorajsza awaria, mogliśmy stać dziś na najwyższym podium! Brawa należą się organizatorom i dyrektorowi rajdu - Tomaszowi Bartosiowi. Jestem przekonany, ze rajd uzyska najwyższe oceny u obserwatorów, a za rok, już jako runda Mistrzostw Świata, Rajd Polski będzie należał do najlepiej zorganizowanych w całym serialu.
Udostępnij lub zapisz ten artykuł
Najciekawsze komentarze
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.