Zasubskrybuj

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska

Powiedzieli po Festiwalowym

JAN KASPRZYK: - To nasz wspólny debiut na szutrach, rajd bardzo wymagający zarówno dla nas, jak i dla naszej Astry wymalowanej w barwy Fortuny Minerado.

Przed startem byliśmy pełni obaw, jednak już po zapoznaniu okazało się, że odcinki są całkiem fajne. Żałuję jedynie straty z odcinka szóstego, na którym złapaliśmy kapcia. Pomimo wszystko, właśnie ten oes przypadł mi najbardziej do gustu, to dla mnie taka mała Finlandia.

RADOSŁAW ĆWIĘCZEK: - Jesteśmy bardzo zadowoleni z tego, że udało nam się ukończyć ten trudny rajd. Osiągnięty wynik traktujemy w kategorii sukcesu, zważywszy na to, że był to nasz debiut na nawierzchniach szutrowych. Bardzo podobał mi się krótki, ale za to kręty OS 2 (Siedliska „Autostrada”). Nie obeszło się bez przygód. Co prawda, tym razem nie mieliśmy problemów ze skrzynią biegów ale z układem kierowniczym. Na szóstym odcinku Goszczowice „Pietruszka”, podczas wymijania samochodu, który uległ wypadkowi, wjechaliśmy nieco w las i nie zauważyliśmy wystającego tam pnia. Uderzyliśmy w niego prawym przednim kołem, przebijając przy tym oponę i uszkadzając układ kierowniczy. Byliśmy wówczas po 2/3 rajdu. Ledwo dotarliśmy do strefy serwisowej. Wtedy obiecałem sobie, że nawet gdybym musiał pchać ten samochód, to do mety dotrzemy! Decyzja była jedna – walczymy do końca!

W pewnym momencie rajdu znaleźliśmy się w potrzebie. Z pomocą przyszli Marcin Bełtowski i Bartosz Siodła, za co serdecznie im dziękujemy. Pomimo naszych problemów, Rajd Festiwalowy będziemy zawsze bardzo mile wspominać. Pogoda dopisała, a kibice, którzy zgromadzili się wzdłuż trasy, mieli zapewnionych wiele atrakcji. Dziękujemy im wszystkim za wspaniały doping!

MICHAŁ STREER: -Rajd zaczął się bardzo nerwowo, bo tuż przed samym badaniem kontrolnym, wskutek awarii odpalił nam system gaśniczy, ale na szczęście udało się pożyczyć od Piotrka Wypycha drugi, za co bardzo dziękuję Piotrkowi. Rano sędziowie techniczni po dodatkowym badaniu dopuścili nas do startu. Bardzo powoli na początku, z kilometra na kilometr jechaliśmy coraz szybciej, auto sprawowało się bez zarzutów i osiągnęliśmy upragnioną metę. Zdobyliśmy bardzo dużo doświadczenia, które mam nadzieję, szybko zaprocentuje.

MACIEK HANDWERKER: - Zdecydowanie najlepszy rajd w moim dotychczasowym dorobku! Piękne, leśne odcinki specjalne, bajkowe krajobrazy, hopy, bramki z drzew o szerokości niecałych dwóch metrów przy ponad 150 km/godz. to tylko niektóre atrakcje, które sprawiły, że rajd bardzo podobał się kibicom i zawodnikom. Chciałem podziękować załodze Zabrocki/Olak za wspaniałą walkę na ostanich trzech odcinkach o drugie miejsce w klasie A6. Pierwszy raz czułem walkę o każdą sekundę, a taka rywalizacji mi odpowiada. Dzięki chłopaki!

PRZEMYSŁAW JANIK: - Nie udało się zrealizować założonego planu - mieliśmy wypakować, a tym samym nie ukończyć rajdu, a tu proszę - niespodziewanka. Nie nastawialiśmy się na dramatyczną walkę, zakładaliśmy raczej spokojne przejazdy bez niepotrzebnych szkód w naszej Niuni, tym bardziej, iż kolejna eliminacja już za dwa tygodnie. Po zapoznaniu byłem raczej zdegustowany. Odcinki były bardzo wąskie i dziurawe, a to przy naszym założeniu wiązało trochę ręce. Być może to układ Jowisza w stosunku do Marsa, a może coś innego spowodowało, że w dniu rajdu moje nastawienie zmieniło się o 180 stopni. To nie były te same oesy, które jechałem na zapoznaniu. Nawierzchnię wyrównano po zapoznaniu, zakręty wyglądały zupełnie inaczej, ba, nawet w pewnym miejscu na OS 1, trasa prowadziła zupełnie inaczej niż na zapoznaniu i zamiast prawego zakrętu był lewy....detal. Mówię o tym oczywiście żartobliwie, aczkolwiek takie sytuacje nie mogą mieć miejsca. Na OS 6 w wyniku mojego błędu wypadliśmy z drogi. Straciliśmy sporo czasu, ale udało się wrócić na „czarne”. Straciliśmy prowadzenie w Pucharze na rzecz Mirka Włodarczyka, plasując się na 3 pozycji za Januszem w Saxo. Na ostatniej pętli emocje wzięły górę. Postanowiłem zaatakować Janusza i Mirka. Wygraliśmy wszystkie odcinki ostatniej pętli i ostatecznie wyprzedziliśmy Mirka o niecałe 2 sekundy. Jestem naprawdę szczęśliwy z osiągniętego zwycięstwa, choć największą satysfakcję przyniosło mi to, co się działo na mecie. Otrzymaliśmy mnóstwo ciepłych słów od kibiców, którzy wspierali nas na odcinkach. Dziękuję. Żałuję, że Andrea i Rysiek nie dojechali do mety. Miałem nadzieję, że uda nam się wspólnie powalczyć na odcinkach, ale cóż. Co się odwlecze to nie uciecze. Do zobaczenia za dwa tygodnie na Rajdzie AC Pokale-Mera Tychy.

MIROSŁAW WŁODARCZYK: - Przed rajdem założeniem była walka w klasie, ale teraz po przegraniu klasyfikacji generalnej zaledwie o 1,9 sekundy, czuję jakiś niedosyt. Może byłoby lepiej przegrać z większą różnicą czasową? Ale i tak cieszymy się bardzo z wyniku.

Po udanym występie na Rajdzie Agapit w sezonie 2003, gdzie również udało się zająć drugie miejsce w klasyfikacji generalnej, mogę śmiało powiedzieć, że Lanos i szutry to niezłe zestawienie. Co do samego rajdu, mimo kilku potknięć organizacyjnych, rajd nam się podobał. Bardzo wymagająca i niebezpieczna, a zarazem kompaktowa trasa i ładna pogoda sprawiły, że na pewno będziemy dobrze wspominać wizytę w Opolu. Myślę, że klątwa Rajdu Festiwalowego została przełamana.

ANDRZEJ MANCIN: - Coś zaczęło kapać ze Stilo, kiedy zjeżdżaliśmy z OS 2 - wzrosła temperatura, ale dolaliśmy wody, przestudziłem silnik i włączyłem go dopiero 5 sekund przed sygnałem startu do trzeciego oesu. W połowie próby temperatura znów podskoczyła, pojawił się dym, pod koniec spadła kompresja i silnik zgasł. Pchaliśmy samochód do pekacu, potem pod górkę do parku serwisowego. Tam okazało się, że dalej nie pojedziemy. Pojedzie natomiast silnik - do rewizji w N.Technology.

Pierwszy raz ścigałem się po szutrze i było super. Na OS 1 zostaliśmy zaskoczeni otaśmowaniem zakrętu - z prawego dwa zrobił się lewy dwa. Na szczęście kibice pokazywali, gdzie mamy jechać. Sebastian Frycz był bardzo pomocny - czekał po każdym oesie i udzielał instrukcji. Tychy muszę odpuścić, mam kolizję terminów z Alfa Challenge w Imoli. Treningowo zaliczę nową, pomarańczową Alfą wyścig górski w Siennej.

PAWEŁ PIASECKI: - To był nasz debiut na nawierzchniach szutrowych, a przed rajdem miałem tylko krótką chwilę, aby przetestować nowe zawieszenie i opony szutrowe. Jestem bardzo zadowolony z naszego wyniku, ponieważ udało nam się nawiązać walkę ze znacznie mocniejszymi autami startującymi w klasie N2. Dotarcie do mety nie było łatwe, co potwierdza bardzo niska frekwencja na mecie rajdu. Ten start pozwala troszkę bardziej optymistycznie patrzeć w najbliższą przyszłość, czyli sezon 2005 w Pucharze PZM. To jest dla nas rok nauki, dopiero stawiamy pierwsze kroki w prawdziwym rajdowaniu. Po 2 miejscu w Rajdzie Magurskim i 3 miejscu w Rajdzie Mazowieckim, bardzo cieszę się ze zwycięstwa. Serdecznie dziękuję Piotrkowi Wypychowi i jego ekipie serwisowej, która spisała się na medal, gdy po drugiej pętli silnik naszego Peugeota prawie kompletnie się ‘zagotował’. Dzięki ich sprawnej pracy mogliśmy jechać dalej i dotarliśmy do mety. Brawa należą się także organizatorom – to był naprawdę świetny rajd.

KAMIL BUTRUK: - Rajd pojechaliśmy treningowo, aby jak najlepiej przygotować się do Rajdu Polski - cieszę się z wyniku biorąc pod uwagę to, iż kilka razy zgasł nam silnik. Oesy bardzo zdradliwe, dużo drzew, wąsko i bardzo ślisko z powodu kamieni leżących na trasie. Pomimo, iż rajd był krótki, wiele załóg nie zdołało osiągnąć mety.

Poprzedni artykuł Festiwal Kuchara i Janika
Następny artykuł Potrzebował tego zwycięstwa

Najciekawsze komentarze

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska
Filtry