Powiedzieli po Mazowieckim
PIOTR MACIEJEWSKI: – Jestem bardzo zadowolony z przebiegu całego rajdu, choć nie ukrywam, że przed startem mieliśmy chrapkę na zwycięstwo.
Wszystko jednak pokrzyżował nam drugi odcinek specjalny, ponieważ już na nim chcieliśmy odrobić niewielką stratę do Tomka Czopika z pierwszych Maciejowic. Efekt? Raz przestrzeliłem skrzyżowanie, no i raz poszliśmy w grząską łąkę, z trudem powracając na drogę. Na kolejnych odcinkach postanowiliśmy jechać płynnie, bez gonitwy za wszelką cenę za Czopikiem, tak by takie sytuacje nie miały już miejsca. Wtedy niebezpiecznie zaczął się do nas zbliżać Stefan Karnabal. Znowu pojawiło się lekkie ciśnienie by utrzymać drugie miejsce w generalce. Tym razem bez problemów ukończyliśmy pętlę, za to Stefan niestety uszkodził samochód. Do mety staraliśmy się kontrolować sytuację, tak by Maciek Oleksowicz pozostał za nami w bezpiecznej odległości. Drugie miejsce na mecie zarówno mnie, Koviego, jak i cały zespół bardzo cieszy. Patrząc ogólnie na całą rywalizację jesteśmy bardzo zadowoleni, że potrafiliśmy utrzymać dobre, równe tempo, co po półrocznej przerwie nie było łatwe.
MACIEJ OLEKSOWICZ: - Rajd był niezwykle wymagający - mnóstwo naniesionego błota i dodatkowo padający deszcz powodowały, że było nieprawdopodobnie ślisko. Na pierwszą pętlę trochę za mało docięliśmy opony, ale na drugą naprawiliśmy ten błąd i mogliśmy zdecydowanie przyspieszyć. Dzięki temu na najbardziej wymagającym odcinku Maciejowice udało nam się uzyskać najlepszy czas i tym samym awansować na trzecią lokatę w rajdzie. Ogólnie jesteśmy zadowoleni z naszego występu, choć zdajemy sobie sprawę, że jeszcze musimy dopracować kilka elementów. W dalszym ciągu mam jeszcze spore problemy na szybkich partiach, na których tracę najwięcej do konkurentów. Na śliskich i wolniejszych fragmentach jest znacznie lepiej. Druga sprawa to hamowania, które wbrew pozorom nie są najłatwiejszym elementem. Po prostu jeszcze zbyt wcześnie hamuję i tam tracę sporo czasu. Sam samochód jest wręcz wyśmienity w prowadzeniu i pod tym względem jestem z niego najbardziej zadowolony. Musimy jeszcze tylko dopracować sprawę mocy, bo auto nie jest jeszcze tak szybkie jak powinno. Po raz pierwszy jechaliśmy z HANSem, który szczerze polecam. Wbrew opiniom nie jest on absolutnie kłopotliwy, zwłaszcza podczas samej jazdy. Jedynym problemem może być jego zakładanie, na które po prostu trzeba poświęcić trochę więcej czasu. Ale to naprawdę genialna rzecz i jeśli się nie mylę, jesteśmy pierwszą załogą w Polsce, która wystartowała z tym systemem w rajdzie.
ANDRZEJ MANCIN: - Biorąc pod uwagę, że był to mój pierwszy start Mitsubishi Lancerem Evo VII na asfalcie, swój wynik uważam za spory sukces. Warunki na trasie były bardzo trudne - największy kłopot oczywiście sprawiał odpowiedni dobór opon. Odcinki specjalne były piekielnie śliskie i moi mechanicy wręcz nie nadążali z docinaniem opon. Na walkę z Tomkiem Czopikiem, Piotrkiem Maciejewskim, Maćkiem Oleksowiczem i Mariuszem Stecem nie miałem większych szans. To przecież bardzo doświadczeni zawodnicy, mający na swoim koncie wiele startów w autach czteronapędowych. Inna sprawa, że w Rajdzie Mazowieckim moja rajdówka była wyposażona w seryjną skrzynię biegów. Prawdopodobnie gdybym miał "kłówkę", moje czasy byłyby trochę lepsze. Najbardziej jestem zadowolony przejechanych kilometrów oraz z faktu, że samochód nie miał żadnej awarii. Liczę, że podczas zbliżającego się Rajdu Elmot będzie podobnie.
JANEK CHMIELEWSKI: - W całym rajdzie nie podchodził nam OS Maciejowice. Mieliśmy o wiele za twarde zawieszenie, jak na trudne warunki panujące na tej próbie, do tego nie trafialiśmy z doborem opon, a na koniec - na ostatnim przejeździe, około kilometr po starcie, uszkodziliśmy naszą rajdówkę. Mimo to rajd był dla nas udany - szybka jazda na czterech ostatnich odcinkach pozwoliła nam awansować na podium. Prowadzimy w klasyfikacji generalnej, więc myślami jesteśmy już na kolejnej rundzie!
RAFAŁ MALIŃSKI: - O wyniku zdecydowały trzy przejazdy najdłuższego OS-u Maciejowice. Na pierwszym przejeździe mimo, że jeszcze nie byłem dobrze zapoznany z samochodem, uzyskałem dobry czas - założyłem na ten odcinek szutrowe opony, co było bardzo dobrą decyzją. W drugiej pętli były też dwa asfaltowe OS-y. Również Maciejowice musiałem jechać na gładkich oponach. Ciężka Honda grzebała się w błocie, a utrzymanie się na drodze graniczyło z cudem. Raz niegroźnie opuściłem drogę, co zaważyło o słabym czasie. Na kolejną pętlę włoźyłem do bagażnika dwie szutrowe opony. Po udanych odcinkach w okolicach Wilgi, założyliśmy szutrówki na przednią oś. Był to bardzo dobry wybór. Auto świetnie prowadziło się na błotnistych fragmentach, a na zabrudzonych asfaltach można było jechać pewniej bez obawy o poślizgnięcie się na "syfie". Niestety w połowie odcinka w tylne koła dostało się dużo błota i przy prędkościach powyźej 90 km/godz. w aucie były takie wibracje, że obraz migał mi przed oczami. Wrażenie potęgowały stukające o siebie koła zapasowe, które odczepiły się po jednym skoku. Miałem wrażenie, że przebiłem którąś oponę. Znacznie zwolniłem, co spowodowało 30-sekundową stratę do konkurencji i spadek na czwartą pozycję. Przed odcinkiem w Otwocku sytuacja była na tyle stabilna, że pozwoliłem sobie na efektowną jazdę bokami. Celem w tym rajdzie była przyzwoita pozycja na mecie. Myślę, że czwarte miejsce i 5 punktów to zadawalający wynik. Najważniejsze jest to, że po raz pierwszy dojechałem do mety w pełni sprawnym samochodem. Na stronie internetowej sport.malkom.pl dostępny jest już on-board z OS 5 Sobienie Jeziory.
KATARZYNA BUŚ: - Na OS 1 jazda była może trochę asekuracyjna, stąd nie wykręciliśmy za dobrego czasu, ale taka była taktyka. OS 2 Sobienie-Jeziory to zupełnie inny typ nawierzchni niż na „jedynce”. Dużo asfaltu, lecz pamiętając o padającym deszczu trzeba było pojechać tak, żeby nie przeholować. Na trzecim oesie – Wilga - było już trochę więcej emocji w naszym Kadecie, ponieważ udało nam się wykręcić efektownego bączka na dwójkowym lewym z dużą ilością naniesionego syfu. Na szczęście skończyło się na około 10-sekundowej stracie, a nie na wizycie w błotnistym poboczu. Szybciutko pozbieraliśmy się i po zaliczeniu mety pojechaliśmy na „czwórkę”, którą był drugi przejazd Maciejowic. Było już szybciej niż za pierwszym razem, a największą frajdę mieliśmy na ostatnim kilometrze odcinka, gdy mijaliśmy czteronapędówkę Karnabala, co prawda na awaryjnych ale to tylko taki drobny szczegół. Na drugiej pętli obyło się już bez większych przygód, a słonko wreszcie doszło do wniosku, że już trzeba wziąć się do pracy i zacząć świecić nad oesowymi trasami. Markowi tak się spodobało kończenie odcinka w Maciejowicach skokami z asfaltu na szuter, że po ostatnim miałam wrażenie, że wylecę w kosmos z naszego autka. Po drugiej pętli ostatni już Park Serwisowy. Chłopaki prawie przecierali oczy ze zdumienia, ale co się dziwić po naszym pierwszym starcie w Rajdzie Magurskim. Po szybkim przeglądzie autka pojechaliśmy na odcinek w Otwocku. Bardzo widowiskowy KJS-owy odcinek przywołał trochę wspomnień i okazał się bardzo szczęśliwy, bo mieliśmy na nim czwarty czas w generalce, mimo że nie udało się nam obrócić na raz pod wiaduktem. Brakło trochę kinetyki i trzeba było to zrobić na dwa razy. Po tym przejeździe zaliczamy naszą pierwszą metę w Pucharze PZM. Takiej frajdy dawno nie mieliśmy. Jesteśmy bardzo zadowoleni z wyniku, ale jeśli myślicie, że spoczniemy na laurach, to jesteście w błędzie. Postaramy się dostarczać w tym sezonie naszym Kibicom emocji może nawet związanych z walką o podium. Pamiętajcie, że to także jest w waszych rękach, a raczej kciukach, które za nas trzymacie.
Podziękowania wszystkim tym, którzy mieli wkład w nasz sukces, a więc całej naszej ekipie oraz wszystkim kibicom, którzy nas odwiedzili podczas rajdu mimo początkowo niezbyt zachęcającej do wyjścia z domu pogody. Już teraz czekamy na Was na III eliminacji Pucharu czyli na majowym Rajdzie Festiwalowym. Do zobaczenia!
Podziękowania dla wspierających nas sponsorów - firm AUTO SIM, ALWAR, CHIPSERVICE oraz AUTOBIZNESU, MOTOFAKTÓW, gazet PASMO, PUNKT i ECHO DNIA, udzielających wsparcia medialnego.
MACIEJ KOŁDEJ: - Pierwszy raz prawdziwą rajdówką, pierwszy raz na sportowych oponach, pierwszy raz z serwisem na rajdzie, pierwszy raz z nowym pilotem, pierwszy raz na mecie rajdu, pierwsze zwycięstwo oesowe w klasyfikacji generalnej Pucharu PZM, trzy zwycięstwa oesowe w klasie A6... Jest z czego się cieszyć, pozostaje jednak niedosyt (z powodu prawie trzy i pół minutowego postoju w polu na OS 4) i żal, że to najprawdopodobniej nasz jedyny start w tym sezonie.
Muszę stwierdzić, iż sam fakt że mogłem zasiąść za kierownicą rajdówki, sprawił mi mnóstwo frajdy. Nawet fakt, że tylko na trzech odcinkach jechaliśmy w pełni sprawnym autem, nie mógł spędzić uśmiechu z moich ust. Pragnę podziękować mojemu pilotowi Leszkowi Januszowi, który pomógł mi dopracować opis i swoim doświadczeniem obronił nas przed wieloma błędami.
Nasz start nie doszedłby do skutku gdyby nie SERWIS AUT SPORTOWYCH (SAS), który wypożyczył i obsługiwał Citroena Saxo, naprawiając wszystko co udało mi się zepsuć w trakcie trwania imprezy .
Pragniemy podziękować wszystkim kibicom bez których ofiarnej pomocy nie udałoby się nam powrócić na trasę – mam nadzieję, iż odpłaciliśmy im widowiskową jazdą .
Pod adresem www.koldej.com/Mazowiecki/koldej_maciejowice.wmv można znaleźć nasz on-board z OS 1.
SEBASTIAN TRZASKA: - Przede wszystkim czuję ogromną satysfakcję, że cali i zdrowi jesteśmy na mecie. Samochód sprawował się bez zarzutu – w tym miejscu gorąco chciałem podziękować ekipie odpowiedzialnej za przygotowanie naszego auta: Sylwkowi, Wojtkowi i Przemkowi oraz mechanikom, którzy byli na rajdzie i nas serwisowali: Przemowi, mojemu Tacie i jego koledze Wojtkowi. Troszeczkę obawiałem się startu z nowym pilotem – Maćkiem Konarzewskim. Jednak wszelkie obawy rozwiało już samo zapoznanie z trasą - z Maćko dograliśmy szczegóły, a podczas imprezy nie było już żadnych problemów z komunikacją. Na strefie przed startem okazało się, że na jednej z opon mamy kapcia i musieliśmy założyć slicka na tylną oś. Auto nie prowadziło się tak jak bym sobie tego życzył – zaczynało tańczyć i musiałem natychmiast odpuścić. Plan na Rajd Mazowiecki został wykonany w 100 % - żwawo, rozważnie, bez podejmowania zbędnego ryzyka osiągnęliśmy metę zapoznając się z nowym autem. Oglądając on-boardy nie zauważyłem większych błędów podczas jazdy. Z pewnością muszę popracować nad hamowaniami – te na Mazowieckim były za wczesne. W myśl powiedzenia „trening czyni mistrza”, zamierzam ostro trenować przed kolejnym występem. Start w Rajdzie Mazowieckim pozwolił zebrać nam ogromny bagaż doświadczeń, który z pewnością przyniesie wymierne korzyści podczas kolejnej imprezy – Rajdu Strzelińskiego. Na koniec bardzo gorąco chciałem podziękować kibicom za wspaniały doping – Wasze wsparcie motywuje mnie do dalszej pracy.
Serdecznie dziękujemy naszym sponsorom - Autorobot - Sobański, ProCar – haldy i taksometry, Restauracji Puławska 4 z Piaseczna, EMMA-PC, ArtLab - studio reklamy oraz PM CAR-Zakład Diagnostyki Podwozia.
KRYSTIAN PACHUTA: - Pomimo awarii na pierwszym odcinku, rajd zaliczam do udanych, chciałbym tu przy okazji podziękować mojemu serwisowi, który szybko uporał się z awarią. Cieszę się bardzo, że udało mi się wygrać większość odcinków w klasie, bo jakby nie było, mój debiut na asfaltach. Żal mi trochę oesu Otwock, na którym popełniłem błąd
kosztujący mnie wygraną. Podsumowując, rajd ten był bardzo ciekawy i jestem zadowolony, że mogłem w nim wystartować. W tym miejscu chciałbym podziękować mojemu sponsorowi, który mi to umożliwił - firmie OptoScan, producentowi i operatorowi systemu lokalizacji pojazdów SpaceGUARD.
PAWEŁ DUDZIAK: - Rajd ten traktowaliśmy z początku treningowo - był to pierwszy start nową rajdówką, trzeba było się zatem odpowiednio w nią wjeździć. Szybko jednak okazało się, iż jesteśmy w stanie nawiązywać wyrównaną walkę z samą czołówką Pucharu PZM. Niestety, nasz dobry rezultat pokrzyżował przedostatni odcinek specjalny. Takie są rajdy i właśnie za taką nieprzewidywalność tak bardzo kochają je kibice.
PAWEŁ PIASECKI: - Nie lubię tego stwierdzenia, ale … TAKIE SĄ RAJDY. Samochody pracują na bardzo wysokich obrotach i ich eksploatacja jest wręcz ekstremalna. Właśnie dlatego pojawiają się czasem dziwne awarie, które niweczą trud zespołu włożony w start w rajdzie. Po nieukończonym Rajdzie Magurskim i awarii w Rajdzie Mazowieckim jestem oczywiście zawiedziony, ale nie można na takie sytuacje reagować nerwowo. Trzeba się z tym jak najszybciej pogodzić i myślami być już przy następnym starcie. Planujemy pojawić się na Rajdzie Festiwalowym rozgrywanym na nawierzchniach szutrowych. Mam nadzieję, że od tej imprezy rozpoczniemy na dobre walkę o wysokie lokaty w klasie N1.
Z tego miejsca chcemy podziękować naszym sponsorom: Europa Park, Eurobuild Poland, oraz serwisowi Piotrka Wypycha AW Serwis-Okęcie.
LESŁAW ORSKI: - Zawody były bardzo trudne – specyfika imprezy faworyzowała załogi startujące najmocniejszymi samochodami, zdolnymi rozwijać bardzo duże prędkości na długich odcinkach prostych, tak charakterystycznych dla rajdów organizowanych na Mazowszu. Trudności potęgowała pogoda, przy której nawierzchnie partii szutrowych stawały się bardzo śliskie i niebezpieczne. Dobór opon w tych warunkach był prawdziwą loterią. Największą satysfakcję sprawia nam fakt, że obie załogi Lotos Team Młodych po ambitnej walce osiągnęły metę na doskonałych pozycjach i po dwóch eliminacjach tegorocznego Rajdowego Pucharu Polskiego Związku Motorowego zajmują dwa pierwsze miejsca w klasyfikacji łącznej. A przecież dysponują słabszymi samochodami niż konkurenci i przed sezonem nikt nie spodziewał się, że po dwóch rajdach nasze załogi będą na prowadzeniu. No, ale to początek sezonu i nie zapeszajmy…
Udostępnij lub zapisz ten artykuł
Najciekawsze komentarze
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.