Zasubskrybuj

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska

Przygoński szósty na Sardynii

Marc Coma wyprzedza kolegę z teamu AMV, Jordiego Viladomsa po pierwszym etapie Sardegna Rally Race.

Jakub Przygoński, czwarty i szósty na dzisiejszych odcinkach specjalnych, zajmuje szóste miejsce w łącznej klasyfikacji. Marek Dąbrowski, piąty i ósmy na oesach, jest w sumie siódmy, a Jacek Czachor - dziewiąty.

- Bardzo dobrze, że od razu na początku organizator zaplanował najdłuższy odcinek specjalny - mówił Jakub Przygoński. - Każdy kolejny będzie coraz krótszy i będzie milej się jechało ze świadomością, że pozostało coraz mniej trasy. Pogoda na Sardynii jest bardzo zmienna. Poranny deszcz sprawił, że trasa stała się bardzo śliska. Drugi odcinek specjalny był bardzo wymagający nawigacyjnie. Kilkakrotnie się pogubiłem. W jednym miejscu nadrobiłem ponad kilometr, wróciłem na trasę i dopiero wówczas zorientowałem się, że zabłądziłem. Na tych zawodach bardzo ważne jest by pilnować trasy. Ścigamy się o każdą sekundę i pomyłka dużo kosztuje.

- Nie uniknąłem błędów nawigacyjnych - przyznał Marek Dąbrowski. - Raz zjechałem z trasy. Pojechało za mną jeszcze trzech zawodników. Wszyscy zabłądziliśmy i straciliśmy cenne sekundy. Ja oczywiście najwięcej, gdyż prowadziłem. Później musiałem nadrabiać. Pomimo pomyłki cieszę się ze swojego tempa.

- Na pierwszym odcinku starałem się zgrać z maszyną. Drugi poszedł znacznie lepiej - powiedział Jacek Czachor. - Pomimo tego cały czas lepiej się czuję na dakarówce, niż na małym motocyklu. Rajd traktuję jednak treningowo. Myślę jednak by atakować i zdobyć punkty do mistrzostw świata. Miałem pomyłkę nawigacyjną. Musiał występować błąd w roadbooku, gdyż tam zabłądzili wszyscy.

- Jestem bardzo zadowolony z przebiegu pierwszego etapu - stwierdził Marc Coma, startujący jako piętnasty. - W ubiegłym roku miałem wypadek, kiedy prowadziłem w rajdzie - i potem musiałem długo pauzować z powodu kontuzji.

- To był udany początek rajdu - uznał Jordi Viladoms, jadący Husqvarną TE 450. - Przyzwyczajam się jeszcze do nowego motocykla, ale myślę, że mogę już być bardzo zadowolony z wyników. Dzisiaj jechałem dobrym tempem.

Sensacją było odpadnięcie Francisco Lopeza, zwycięzcy Rallye OiLibya Tunisie. Chilijczyk zaliczył kraksę, przebił zbiornik paliwa fabrycznej Aprilii 450 i zabrakło mu benzyny. - Rozpocząłem na luzie, bo wiedziałem, że to trudny i bardzo długi rajd - mówił Chaleco Lopez. - Niestety, na 8 kilometrów przed końcem odcinka wpadłem w kałużę, przewróciłem się i przebiłem zbiornik.

Rodak Lopeza, Rodrigo Caballero wspierany przez team Aprilii, zaoferował pomoc, ale Chaleco odmówił, żeby nie wyeliminować kolegi z rajdu. Elektryczne kłopoty zakończyły występ hiszpańskiej gwiazdy Aprilii, Gerarda Farresa.

PO 1 ETAPIE
1. Marc Coma (E) KTM EXC 530
2. Jordi Viladoms (E) Husqvarna TE 450
3. Cyril Despres (F) KTM EXC 530
4. Paolo Ceci (I) Beta RR 450
5. David Casteu (F) Sherco 450

 

Kuba Przygoński i Jacek Czachor | Fot. orlenteam.pl

Poprzedni artykuł Jest coraz lepiej
Następny artykuł Loeb zaczyna odrabiać

Najciekawsze komentarze

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska
Filtry