Refleksje z Wieliczki
Trzecia edycja Memoriału Janusza Kuliga i Mariana Bublewicza potwierdziła dobry kierunek, w którym ewoluuje wielicka impreza.
Z towarzyskich zawodów sportowych stopniowo przeobraża się w wydarzenie o coraz wyrazistszej symbolice i o coraz większym formacie.
Oczywiście dominuje intencja oddania pokłonu przed dwójką znakomitych i nieodżałowanych sportowców. Ale ten hołd odbywa się nie tylko na płaszczyźnie wyczynowej. Memoriał to także hasło, które zwołuje do magicznej Wieliczki zarówno startujące załogi, jak i wierne grono przyjaciół i sympatyków Mariana Bublewicza i Janusza Kuliga, którzy pielęgnują pamięć rajdowych asów. Przybyli m.in. dyrektor Rajdu Polski Tomasz Bartoś oraz Grzegorz Gac - dyrektor Rajdu Orlen, a w sezonie 1992 pilot Mariana Bublewicza, z którym dzielił tytuł mistrza Europy. - Super impreza - ocenił Gac.
Memoriał to także atrakcyjna otoczka. Rafał Sonik, bohater Dakaru i pierwszy Polak, który stanął na podium tej morderczej imprezy, dał popis jazdy quadem. - Gdyby był oficjalnie klasyfikowany, to w kategorii pojazdów z napędem jednej osi uległby tylko Chmielewskiemu w Citroenie C2-R2 - wyjaśnia Andrzej Borowiczka, dyrektor zawodów. Publiczność żartowała, że Sonik „ostro kładzie” swym quadem.
Ozdobą listy startowej mógł też stać się 18-letni obywatel Wieliczki Mateusz Lisowski, który ma w dorobku mistrzowskie szarfy w kartingu, wyścigowe mistrzostwo Polski 2007 w klasie H-3500 i imponujące wyniki w prestiżowym czeskim Pucharze Octavii. Szkoda, że władze zakwestionowały jego licencję (nie ma rajdowej, a tylko wyścigową) i dyrektor zawodów musiał powierzyć mu misję powożenia „zerówką” (czy władze zareagowałyby podobnie w przypadku Kubicy?). W nieoficjalnej punktacji Lisowski zająłby 3. miejsce. - To wszystko schodzi na drugi plan wobec zaszczytu, jaki spotkał mnie ze strony rodziców Janusza Kuliga. Nagrodzili mnie pucharem, zdobytym przez Janusza w 1997 roku, kiedy wywalczył swe pierwsze mistrzostwo Polski. To dla mnie prawdziwa relikwia! - cieszył się Mateusz.
Wieliczka była finałem dobroczynnej akcji, koordynowanej przez Krzysztofa Dzyra (tego od kampanii „Stop pijanym kierowcom”). Przez dwa tygodnie trwała aukcja Allegro, w której licytowano miejsce u boku Jana Chmielewskiego podczas pokazowego przejazdu wielickiej trasy; dochód był przeznaczony na wsparcie funduszu rehabilitacyjnego 20-letniego studenta i fana rajdów, Oskara, który po ciężkim urazie kręgosłupa porusza się na wózku. Zwyciężyła P. Jolanta Barjasz z Łodzi (za dwuminutowe emocje zaoferowała 1725 zł) i to ona miała radość z rajdowej jazdy Citroenem C2-R2 wokół kopalni soli. -Dziękujemy Pani Jolancie za jej wspaniały gest. Jestem wdzięczny dyrektorowi Borowiczce, że pozwolił na dodatkowy przejazd, abym mógł wywiązać się ze zobowiązania na rzecz Oskara - mówi Jan Chmielewski.
W dodatkowym przejeździe pokazał się też szpadzista Radosław Zawrotniak, srebrny medalista Igrzysk w Pekinie i zwycięzca plebiscytu na najlepszego sportowca Małopolski. Jechał Imprezą N14 u boku Marcina Bełtowskiego. - Jest wyraźna analogia między szermierzem a rajdowcem: refleks! - skomentował Zawrotniak.
Publiczność owacyjnie reagowała na efektowne przejazdy Tomasza Czopika i Łukasza Wrońskiego. Brawami nagrodzono oba Maluchy (Waldemar Janecki i Grzegorz Kwiecień oraz Paweł Kopacz/Kamil Heller). Szacowano, że mimo siarczystego mrozu wyścig oglądało około 10 tys. widzów, wielu z odległych zakątków Polski. Wielicka policja wysoko oceniła stan zabezpieczenia imprezy przez strażaków-ochotników i strażników miejskich. Nie było potrzeby podejmowania żadnych interwencji przez policję.
- Przyjechaliśmy w grupie kilkunastu osób ze stowarzyszenia „Rajdowy Walim”. Pielęgnujemy pamięć Mistrzów, ufundowaliśmy obelisk przy walimskich serpentynach, wspólnie obchodzimy rocznice ich odejścia, więc nie mogło nas zabraknąć w Wieliczce - powiedział Jan Kocjan z Rzeczki koło Walimia.
Współorganizatorem zawodów był Andrzej Garycki ze Stowarzyszenia Miłośników Sportu Samochodowego w Wieliczce. - Mamy nieocenionych sprzymierzeńców w osobach gospodarzy miasta i gminy oraz powiatu, szefów Kopalni Soli Wieliczka, wielu miejscowych i krakowskich przedsiębiorców. Wszyscy z wielką życzliwością reagują na nazwiska Kuliga i Bublewicza. Bez tego poparcia nie ma mowy o urządzeniu wyścigu. Mamy też wstęp do kopalnianych podziemi, a tam jest wspaniały nastrój do spotkań na zakończenie zawodów - podkreśla Garycki.
Dyrektor zawodów zapewnia, że wielicki memoriał będzie się z roku na rok rozwijał i że intencją organizatorów jest doprowadzenie imprezy do rangi podobnej do Warszawskiej Barbórki. - Już w przyszłorocznej edycji dodamy nowe elementy - deklaruje Andrzej Borowiczka z Automobilklubu Krakowskiego.
Udostępnij lub zapisz ten artykuł
Najciekawsze komentarze
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.