San Remo - zapowiedź.
Tegoroczne San Remo różni się znacznie od tego sprzed roku.
Tym razem rajd jest bardzo zwarty i koncentruje się wokół samego miasta. Rajd to 17 oesów o łącznej długości prawie 383 kilometrów
Pierwszego dnia kierowcy będą jeździć tylko po dwóch drogach, każda przejeżdżana dwukrotnie w jednym i dwukrotnie w drugim kierunku, co daje osiem odcinków specjalnych. Jest to oczywiście bardzo dobre dla kibiców, którzy kilkakrotnie będą oglądać przejazdy najlepszych zawodników na świecie.
Drugi dzień będzie podobny do pierwszego i jednocześnie najdłuższy w tegorocznym kalendarzu mistrzostw. Ponad 197 kilometrów odcinków specjalnych. Z kolei trzeci dzień będzie najkrótszy, tylko dwa odcinki specjalne z tym samym punktem startowym.
Po dublecie na Korsyce faworytami rajdu będzie ekipa Peugeota. Różnica z jaką tam wygrali będzie w San Remo nie lada wyzwaniem dla konkurencji. W zeszłym roku Panizzi zajął tutaj drugie miejsce, a rok wcześniej piąte w Peugeocie 306. Natomiast Francois Delecour największe triumfy święcił z Fordem na początku lat 90- tych, wtedy rajd był jeszcze szutrowo- asfaltowy. Peugeot ma do lidera Forda tylko dziewięć punktów straty i chce już tutaj objąć prowadzenie w klasyfikacji producentów tak, aby podczas dwóch ostatnich szutrowych eliminacji je obronić.
Trzecie w klasyfikacji Subaru chciałoby zmniejszyć dystans do czołowej dwójki po przeciętnym występie na Korsyce.
Niewielkie różnice punktowe są pomiędzy kierowcami. Czołową czwórkę dzieli pięć punktów. Lider Marcus Gronholm początkowo miał nie uczestniczyć w "asfaltowych" eliminacjach, jednak po tym jak okazało się, że może on walczyć o tytuł, kierownictwo zespołu zmieniło zdanie. Do punktowania w klasyfikacji producentów zgłoszeni są Panizzi i Delecour. Na Korsyce Gronholm pojechał wspaniale kończąc rajd na piątej pozycji. Pamiętajmy, że był to dopiero jego szósty rajd na asfalcie. Podobnego wyniku Fin oczekuje na San Remo i chce w dwóch ostatnich eliminacjach walczyć o mistrzostwo.
Drugi w klasyfikacji Richard Burns też nie będzie tu faworytem. Kierowca Subaru nigdy nie wygrał rajdu na asfalcie, a San Remo ukończył tylko raz i był wtedy siódmy.
Niewiadomą jest start Colina McRae, który na Korsyce miał poważny wypadek i musiał być operowany. Groźny dla Francuzów będzie Carlos Sainz, który w przeszłości we Włoszech miał kilka dobrych wyników.
Również obrońca tytułu, Tommi Makinen, ubiegłoroczny zwycięzca, może pokusić się o sprawienie niespodzianki. Pomimo tego, że Mitsubishi technologicznie zostało nieco w tyle za konkurentami, Fin potrafił na Korsyce uzyskiwać naprawdę niezłe czasy. Tommi wygrał dwa z trzech ostatnich startów i będzie bardzo chciał zaliczyć hat-trick. Simon Jean-Joseph, który po raz drugi pojedzie jako fabryczny kierowca Subaru, powinien walczyć o punktowane miejsce. W zeszłym roku Fordem Focusem był tu siódmy i na pewno będzie chciał w tym roku ukończyć choćby oczko wyżej.
Zespoły Seata, Hyundaia i Skody będą zaciekle walczyć o punkty, ale raczej niemożliwe jest, żeby któryś z ich zawodników włączył się do walki o zwycięstwo. Jeśli już któryś z nich może odegrać jakąś poważną rolę, to bez wątpienia będzie nim Didier Auriol. Francuz czuje się we Włoszech doskonale i jeśli tylko będzie sprzyjać mu szczęście, może sprawić niespodziankę podobną do tej z Rajdu Safari. Reszta zawodników Seata, Hyundaia i Skody powinna raczej skupić się na odpieraniu ataków szybkich "prywaciarzy" z Lundgaardem, Martinem i włoską czołówką na czele.
Udostępnij lub zapisz ten artykuł
Najciekawsze komentarze
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.