Szwecja dla Gronholma, Kulig wygrał Production Car!
Kończący Rajd Szwecji czterdziestokilometrowy odcinek specjalny Hagfors był areną kilku bardzo zaciętych pojedynków, między innymi o czołowe punktowane miejsca.
Petter Solberg, który jeszcze w strefie serwisowej zapowiadał atak na piątą pozycję okupowaną przez Colina McRae słowa dotrzymał – Norweg pojechał bardzo szybko i okazał się najszybszym kierowcą tej próby. Do wyprzedzenia Szkota zabrakło mu jednak 3,3 sekundy i musiał zadowolić się miejscem szóstym. Przed tą dwójką kolejność także nie uległa zmianie. Rajd wygrał pewnie jadący Marcus Gronholm, a za nim uplasowali się Tommi Makinen, Richard Burns i Markko Martin.
Ostre tempo narzucili także zawodnicy walczący o miejsca 7-10. Koniec końców na pozycję siódmą awansował coraz lepiej radzący sobie na śniegu Sebastien Loeb. Francuz pokonał wyraźnie Toniego Gardemeistera i Carlosa Sainza, dzięki czemu obu wyprzedził w klasyfikacji. Różnice były jednak minimalne. Dość powiedzieć, że Gardemeister zdobył jeden punkt za ósme miejsce, wyprzedzając ostatecznie Hiszpana o pół sekundy!
W klasyfikacji mistrzostw swiata prowadzą z dwunastoma punktami Sebastien Loeb i Colin McRae (obaj Citroen). Kolejne miejsca - z dorobkiem dziesięciu punktów zajmują: Gronholm, Burns i Martin.
Szósty, z ośmioma punktami, jest Tommi Makinen. To właśnie on, zdaniem ekspertów, był największą osobowością imprezy i został uhonorowany nagrodą „Star of the Swedish Rally”, wręczoną przez Nicky Grista. Walijczyk, uzasadniając wybór Big Maka, powiedział, że Fin powrócił do wielkiej formy po niezbyt udanym poprzednim sezonie.
Tomasz Kuchar i Maciej Szczepaniak bardzo dobrze spisali się na ostatnim oesie rajdu. Zanotowali dwunasty czas i uplasowali się na szesnastej pozycji w klasyfikacji generalnej rajdu. Pomogła im awaria hydrauliki w Skodzie Octavii WRC Didiera Auriola – Francuz stracił na tym odcinku niemal pięć minut.
Zdecydowanie największy sukces w historii polskich startów w mistrzostwach świata stał się udziałem załogi Janusz Kulig/Jarosław Baran. Jadący Mitsubishi Lancerem EvoVI zawodnicy wygrali klasyfikację Production Car i zostali jej pierwszymi liderami! Krakowianie wyprzedzili Stiga Blomqvista (Subaru Impreza WRX) o 5,8 sekundy na ostatniej próbie, co dało im 3,3 sekundy przewagi w klasyfikacji końcowej.
Janusz Kulig: „Ostatnie oesy jechaliśmy już na 120 procent naszych możliwości. Absolutnie wszystko co się dało! Rywalizacja z Blomqvistem była bardzo zacięta i cieszę się, że to my wyszliśmy z niej zwycięsko. Ten ostatni, czterdziestokilometrowy odcinek był potwornie szybki. Miejscami, nawet po dwa kilometry, jechaliśmy partie łuków z gazem cały czas wciśniętym w podłogę! Najbardziej cieszy mnie to, że nasz samochód wytrzymał trudy tego morderczego rajdu. Był wspaniale przygotowany - tu wielkie ukłony należą się naszym mechanikom. Chłopcy włożyli w auto serce, udowadniając że Polacy potrafią pracować na najwyższym światowym poziomie. Bardzo dziękuję wszystkim, którzy pomogli nam w odniesieniu tego wielkiego sukcesu! W całej tej radości byłbym jednak niesprawiedliwy, gdybym nie wspomniał o świetnej postawie Toshiego. Arai był najszybszy na odcinkach i gdyby nie pechowa awaria, to on świętowałby zwycięstwo.”
Pechowo zakończył się ostatni odcinek dla załogi Łukasz Sztuka/Per Carlsson (Mitsubishi Lancer EvoVII) - spadkiem z szóstej na ósmą pozycję w klasyfikacji Production Car. Kierowca z Wisły na pocieszenie może jednak dopisać sobie jeden punkt w klasyfikacji.
Łukasz Sztuka: „To był nieplanowany postój w zaspie. Drobny błąd w notatkach zakończył się wypadnięciem z drogi, na tyle nieprzyjemnym, że nie byliśmy w stanie sami na nią powrócić. Straciliśmy ponad pięć minut zanim zebrało się wystarczająco wielu kibiców, by wypchnąć auto ze śniegu. Szkoda – mogłem zdobyć trzy punkty. Jest jeden – dobre i to! Z całego rajdu jestem średnio zadowolony. Nie chodzi nawet o to wypadnięcie. Liczyłem, że uda nam się nieco bardziej rozkręcić i nawiązać walkę z czołówką Production Car podczas trzeciego dnia. Inna sprawa, że konkurenci jechali naprawdę piekielnie szybko – walcząc do samego końca o zwycięstwo. Chciałbym pogratulować Januszowi – to wielki sukces nie tylko jego, ale całych polskich rajdów!”
Krzysztof Hołowczyc i Łukasz Kurzeja (Mitsubishi Lancer EvoVII) ostatecznie uplasowali się na szóstym miejscu w klasyfikacji Production Car, zdobywając cenne trzy punkty. Tym samym wszystkie trzy startujące w tej kategorii polskie załogi wzbogaciły swoje konto już w pierwszej rundzie!
Krzysztof Hołowczyc: „Jestem pod ogromnym wrażeniem jazdy i wyniku Janusza. Jest we wspaniałej formie – rozjeżdżony, świetnie wykorzystał dotychczasowe doświadczenia, znakomicie dobierał opony. Zasłużył na ten wielki sukces! My staraliśmy się dziś jechać szybko, ale bez ryzyka. Nie bardzo mieliśmy się z kim ścigać. Po wczorajszej czterominutowej karze strata do czołówki była zbyt duża żeby marzyć o jej odrobieniu. Szczególnie, że samochód zaczął szwankować. Po jakichś dziesięciu kilometrach oesu zaczynał tracić moc. Biorąc pod uwagę, że dysponowaliśmy najcięższym pojazdem w stawce – 1470 kilo – było to nie lada problemem. Cieszę się z trzech punktów, ale najbardziej z faktu, że Łukasz Kurzeja znakomicie sprawdził się w swoim pierwszym tak trudnym rajdzie. Współpracowało się nam znakomicie. Z optymizmem patrzę w przyszłość!”
Michał Sołowow i Dariusz Burkat (Mitsubishi Lancer EvoVII) ukończyli rajd na 44. miejscu w klasyfikacji generalnej i dwudziestym w grupie N.
Udostępnij lub zapisz ten artykuł
Najciekawsze komentarze
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.