Szwecja po dniu I: Pojedynek Peugeotów.
Zgodnie z wcześniejszymi przewidywaniami pierwszy dzień Rajdu Szwecji zdominowali kierowcy Peugeotów, zwycięzcy z ostatnich dwóch lat – Marcus Gronholm i Harri Rovanpera.
Finowie toczyli między sobą zacięty pojedynek, w wyniku którego dwukrotnie zamieniali się na pozycji lidera. Ostatecznie lepszy okazał się mistrz świata z 2000 roku, który jednak wyprzedza swojego rodaka o zaledwie 0.9 sekundy. Zapowiada się więc dalsza wspaniałą walka. Tempa narzuconego przez duet z Peugeota nie mogą utrzymać pozostali zawodnicy. Próbował co prawda ścigać się z nimi Thomas Radstrom, ale dla niego skończyło się to nieciekawie. Citroen Xsara WRC Szweda utknął w jednej z band śnieżnych i oswobodzenie go zajęło ponad siedem minut. Tym samym Radstrom już na trzecim odcinku specjalnym pożegnał się z nadziejami na wysokie miejsce. Drugi z kierowców Citroena, Sebastien Loeb miał podobną przygodę, tyle tylko że szczęśliwie stracił zaledwie trzy minuty.
Wielu kierowców już pierwszego dnia zwiedzało pobocza, ale najgorsze w skutkach było wypadnięcie z drogi przez Tommiego Makinena. Kierowca Subaru uderzył w coś, uszkadzając chłodzenie w swojej Imprezie WRC. Mimo heroicznej postawy załogi, nie udało się usunąć awarii na trasie czwartego odcinka specjalnego i lider mistrzostw świata musiał się wycofać.
„Uderzyliśmy w bandę na tyle nieszczęśliwie, że uszkodziliśmy chłodnicę. Ruszyliśmy w dalszą drogę, ale kiedy temperatura silnika osiągnęła niemal 140 stopni, zatrzymaliśmy się i próbowaliśmy coś z tym zrobić. Niestety bez części zamiennych nie było to możliwe.” – powiedział pilot Makinena, Kaj Lindstrom.
Na wycieczkach stracił minutę także obrońca tytułu – Richard Burns, w jego przypadku jednak nie oznacza to jeszcze utraty szans na niezłą lokatę.
„Wybiło nas z koleiny i zaryliśmy przodem samochodu w bandę. Na samej przygodzie nie straciliśmy zbyt wiele czasu, ale śnieg przytkał wlot powietrza i auto zaczęło tracić moc, a silnik się przegrzewał. Musieliśmy podróżować w ten sposób przez jakieś dziesięć kilometrów, tracąc w sumie około minuty.” – powiedział Burns.
Podobne problemy na ostatnim z dzisiejszych odcinków miał także Francois Delecour. Mitsubishi Francuza wbiło się w śnieżną bandę tak, że aby z niej wyjechać załoga musiała męczyć się dobre kilkanaście minut. Udało się, ale dziewiętnaście minut straty nie pozwoli im nawet na walkę o trzecią dziesiątkę. Więcej szczęścia w nieszczęściu miał już Armin Schwarz. Kierowca Hyundaia również penetrował bandę, ale jego kosztowało to „zaledwie” pięć minut.
Polacy radzą sobie przyzwoicie. Miłą niespodzianką jest forma Tomka Kuchara, który z powodzeniem walczy z czołowymi kierowcami świata. Jadący Toyotą Corollą WRC zawodnik odnotował kolejno miejsca: 11,16,19,19 i 13, dzięki czemu uplasował się na bardzo dobrym szesnastym miejscu. Bardzo dobrym także z taktycznego punktu widzenia. Gdyby ukończył dzień oczko wyżej, musiałby jutro przecierać trasę, jadąc jako pierwszy. Tak, zrobią to za niego inni.
Janusz Kulig i Paweł Dytko, jadący N-grupowymi Mitsubishi Lancerami plasują się odpowiednio na 15 i 25 miejscu w klasie – w klasyfikacji generalnej zajmując miejsca 41 i 56.
Udostępnij lub zapisz ten artykuł
Najciekawsze komentarze
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.