Wrócili po roku - i wygrali
Nieobecni na oesach od Zamkowego 2010, Jarosław i Marcin Szejowie odnotowali come back w wielkim stylu, wygrywając 57 Rajd Wisły.
Załoga N-kowego Civic'ka z numerem 31 wyprzedziła o 27,1 sekundy Sławomira Kurdysia i Michała Kasinę. Trzecie miejsce zajęli Damian Tomala i Mateusz Martynek, najszybsi w A6.
Na końcowej pętli oesowymi sukcesami podzielili się Szeja, Tomaszczyk i Kurdyś. Wiesław Ingram rozminął się z podium generalki o 8,4 sekundy. Kolejne miejsca zajęli Łukasz Byśkiniewicz, Jerzy Tomaszczyk, Damian Wawrzyczek, Tomasz Kasperczyk, Patryk Łączka, najszybszy w A7, Piotr Marciniak, zwycięzca klasy Astra.
W klasie Gość, Aleks Zawada wyprzedził Sławomira Sawickiego różnicą 3.00,5. Clio przyhamowały kłopoty z przerywającym zapłonem na OS 5.
- Trzecia pętla poszła nam już trochę lepiej, choć szczerze mówiąc, popełniliśmy mały błąd - mówił na mecie Jarosław Szeja. - Trochę otarliśmy się tylną częścią samochodu o skarpę, ale ogólnie OK. Jesteśmy zadowoleni, że nie zardzewieliśmy przez ten rok, że mimo rocznej przerwy jeszcze coś tam zapamiętaliśmy, że jesteśmy na mecie, że auto jest całe, że jest fajny wynik. Zobaczymy co z Zamkowym. Na pewno pojedziemy Cieszyńską Barbórkę. Pożyczyliśmy auto od Rafała Janczaka. Nie wiadomo co będzie w przyszłym roku, dlatego nie inwestowaliśmy w sprzęt.
- Wszystko się udało, bardzo fajnie się jechało, żadnych problemów. Udany rajd - mówił Sławomir Kurdyś. - Tak to się poukładało, że N-ki nieźle tu wpadły. Nie było jakichś podjazdów, jakichś wielkich górek, więc różnica mocy pomiędzy A-grupą i N-ką chyba nie miała znaczenia, stąd może te wyniki.
- Dla nas to sukces i życiówka - przyznał Damian Tomala. - Jesteśmy zadowoleni z auta. Jak na to auto, jest dobrze. O wiele mocniejsze auta w klasie zostały za nami. Nasze nie jest konkurencyjne mocowo, wiekowo, zawieszeniowo. Bardzo pomógł mi pilot. Bez niego na pewno nie wygrałbym klasy i nie dotarłbym na podium w generalce.
- Było super! - ocenił Wiesław Ingram. - Fantastyczne odcinki, fajnie się bawiliśmy. Po prostu super! Czwarte miejsce w generalce to mój życiowy wynik.
- Nigdy wcześniej nie byłem na tym rajdzie - ani jako dziennikarz, ani jako kibic - przyznał Łukasz Byśkiniewicz. - Było trudno, ślisko, dużo miejsc, gdzie można zrobić sobie kuku. Cieszymy się, że jesteśmy na mecie.
- Jak widać po samochodzie, było trochę pechowo - stwierdził Jerzy Tomaszczyk. - Najpierw oparliśmy się o drzewo. Strata była niewielka, ale jednak. Do końca drugiej pętli pojechaliśmy całkiem przyzwoicie. Niestety, na ostatnich metrach szóstego odcinka przytrafiła się przygoda - minutowy postój w rowie, no i koniec marzeń o dobrym wyniku. Pozostało nam po prostu dojechać do końca, pokręcić jeszcze jakieś dobre czasy na ostatnich odcinkach. Najważniejsze, że jesteśmy na mecie. To nas cieszy.
Fot. Tomasz Filipiak
Udostępnij lub zapisz ten artykuł
Najciekawsze komentarze
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.