Wypowiedzi po Rzeszowskim
SZYMON PIĘKOŚ: - Rajd Rzeszowski był świetny - super organizacja, świetne odcinki i zacięta rywalizacja.
Niestety, nie możemy zaliczyć go do udanych. Do feralnego 6 OS zajmowaliśmy 7 miejsce w klasyfikacji generalnej i pierwsze miejsce w klasie. I niestety, 1,5 km za startem nie wydało i poszliśmy zwiedzać florę i faunę w przydrożnym rowie. Jak się okazało, nie byśmy osamotnieni, ponieważ w tym samym miejscu zmagania zakończyli literujący przez cały rajd Piotrek Jędrusiński, Marek Kwaśnik, który dachował oraz Adrian Mikiewicz, a konkretne ratowanie zaliczył Ładą Łukasz Sobocin - gdyby nie okoliczności, byłoby całkiem miłe spotkanie. Pierwszy raz startowałem w Rzeszowie i jestem mile zaskoczony trudnością, a zarazem malowniczością tras. Do tego perfekcja w przygotowaniu i wyszedł bardzo dobry rajd. Oby wszystkie takie były.Dziękuję Grześkowi za profesjonalizm, Krzyśkowi Predko za przygotowanie auta oraz sponsorom - firmom: Inwest-Profil, Aluprof oraz Nice za pomoc finansową, bez której nie moglibyśmy podjąć rywalizacji. Nie można również zapomnieć o kibicach, którzy mimo pogody tłumnie zjawili się na OSach i zrobili świetną oprawę. Do zobaczenia na kolejnych imprezach!
MAREK KWAŚNIK: - Niestety, tegoroczna „domowa” eliminacja nie była dla nas tak szczęśliwa jak rok temu i nie udało się nam dojechać do mety rajdu pod Urzędem Wojewódzkim w Rzeszowie. A wszystko zapowiadało się zupełnie inaczej... Po skutecznym przejściu przez wszystkie procedury przedrajdowe w postaci zapoznania i BK1, w sobotę w pełni zmobilizowani przystąpiliśmy do rywalizacji. Pierwsza pętla to jazda łeb w łeb z Piotrkiem Żajkowskim w Pucharze Astry, mimo wcześniejszych zapewnień ”przepowiadaczy” pogody, całkowicie po suchym. Na drugiej pętli zaczęło już konkretnie padać prawie jak w roku ubiegłym. Dwa pierwsze OS-y udało się przejechać bez większych niespodzianek co pozwoliło nam utrzymać prowadzenie w klasie i całkiem niezłe miejsce w generalce. Niestety, nikt nas nie rozlicza z tego co się dzieje na trasie, jeśli nie uda się nam zameldować na mecie. Kilometr po starcie do ostatniego odcinka pożegnaliśmy się z marzeniami o zwycięstwie. Chytry lewy zakręt był ostanim w tym rajdzie nie tylko dla nas. Plusem tego wszystkiego było tylko to, że milej można bylo spędzić czas w oczekiwaniu na przyjazd serwisu po zakończeniu rywalizacji przez Pucharowiczów. Cóż, Lubenia pokazała, że nie ma litości, zwłaszcza po mokrym i tym sposobem do mety zabrakło nam tylko 12 kilometrów.
Z tego miejsca bardzo chcielibyśmy podziękować wszystkim, którzy nas wspierali przed startem, podczas startu a także po sobotniej przygodzie. Wielkie dzięki dla ekipy Tomka Dudka i Pudla za wspaniałe przyjęcie po zwiedzaniu lubeńskich rowów oraz żonie Tomka za opatrzenie uszkodzeń cielesnych... Dla Karoli i Pawła za zapewnienie postoju dla naszej rajdówki i za czekanie na nas na mecie.
Teraz walczymy z czasem przed startem w Rajdzie Wisły mając nadzieję, że uda się wszystko tak poskładać, że już za niespełna cztery tygodnie spotkamy się na dziewiątej eliminacji Pucharu PZM.
Bardzo dziękujemy wszystkim, którzy umożliwili nam start w 17 Rajdzie Rzeszowskim a więc naszym sponsorom: Hulakula - Rodzinne Centrum Rozrywki, Radiu Kolor, firmie Alwar i Piekarni Chle - Buś oraz ekipie serwisowej z MP MOTO.
KAJETAN KAJETANOWICZ: - Cieszę się, że naszą walką o drugą pozycję dostarczyliśmy wielu emocji licznie zebranym przy trasie kibicom. Gdy przed ostatnim odcinkiem spadł deszcz nie chciałem ryzykować, ponieważ miałem na tyle słabo docięte slicki. Jestem zadowolony z pozycji wicelidera klasyfikacji generalnej Mistrzostw Polski i podczas zbliżającego się Rajdu Karkonoskiego będę tej pozycji zacięcie bronił.
LESZEK KAPŁAN: - Śmiało mogę powiedzieć, że był to najlepszy rajd, w jakim do tej pory brałem udział. Organizacyjnie stał na wysokim poziomie, a do tego piękne, szybkie, równe i długie odcinki dawały nam wiele frajdy z jazdy. Niestety nie uniknęliśmy błędu i na 2 oesie opuściliśmy drogę. Wyciągnięcie auta z rowu zajęło nam 5 minut. Z tego miejsca pragnę serdecznie podziękować kibicom za pomoc, bo gdyby nie Wy, nie byłoby nas na mecie. Dziękuję też Serwisowi za szybką i skuteczną reanimację naszej rajdówki. To skromne 4 miejsce dedykuje wszystkim, którzy pomogli osiągnąć nam metę. Przepraszam również kolegów, którzy jechali za nami i których nasza wycieczka w plener zmusiła do zwolnienia. Na szczęście uszkodzenia auta były tylko kosmetyczne i mogliśmy nadal sprawnie i szybko podróżować. Cieszy fakt, że poza feralnym odcinkiem cały czas plasowaliśmy się w okolicach 14 miejsca w klasyfikacji generalnej i 3 w klasie A6. Niejednokrotnie udawało nam się wygrywać z mocniejszymi autami klasy A7 i N3. Te wyniki dają powody do satysfakcji i pozwalają z optymizmem patrzeć na kolejne rajdy. Dziękujemy naszym sponsorom - firmom: ATF ATELIER, AUTOSERWISOWI SANECZNIK, BŁAŻEJOWI KACZMARCZYKOWI I JEGO ZAKŁADOWI PRODUKCYJNO-USŁUGOWEMU, PRZEDSIĘBIORSTWU HANDLOWO-USŁUGOWEMU KRZYSZTOFA ZNISZCZOŁA ORAZ ZAKŁADOWI SPRZĘTU PPOŻ. LESZKA KORUSA.
ADRIAN MIKIEWICZ: - Rajd Rzeszowski rozpoczęliśmy od szóstych miejsc na dwóch pierwszych odcinkach specjalnych, co biorąc pod uwagę dwukrotne przestrzelenie skrzyżowań i stratę kilkunastu sekund, było dobrym prognostykiem na dalszą jego część. Trzeci OS postanowiliśmy pojechać jeszcze szybciej i kiedy wydawało się, że ten plan jest bliski realizacji, trzy zakręty przed metą wypadliśmy z drogi. Tylko dzięki determinacji kibiców, którzy praktycznie wynieśli nas z rowu, mogliśmy kontynuować jazdę, jednak strata ponad 13 minut pozbawiła nas jakichkolwiek szans na dobry wynik. Na domiar złego na drugą pętlę na koła założyliśmy intermediaty, co przy ulewnym deszczu, który nas zastał na oesach, spowodowało dalsze straty, a na ostatnim odcinku kolejną wizytę poza drogę, uszkodzenie drążka kierowniczego i w konsekwencji definitywne pożegnanie z rajdem.
Nasz start w 17 Rajdzie Rzeszowskim możliwy był dzięki pomocy sponsorów, producentowi stolarki otworowej STOLBUD Pruszyński, firmie telekomunikacyjnej NextTel oraz podkarpackiej fabryce okien OKNO-RES.
DARIUSZ KUC: - Nastawienie do Rajdu Rzeszowskiego miałem bardzo bojowe - jest to jeden z moich ulubionych rajdów i liczyłem po cichu na deszcz. Niestety, już na pierwszym odcinku specjalnym, mniej więcej na 8 kilometrze za szybko najechałem na lewy podbijający zakręt, no i wypadliśmy z drogi. Urwane koło i nie mogliśmy kontynuować dalej rajdu. Moi mechanicy jednak stanęli na wysokości zadania - odbudowali jak się okazało, nie tak bardzo zdemolowany samochód i stanęliśmy do walki w systemie SupeRally drugiego dnia, niestety bez większych szans na pudło, jednak życie pokazało, że w rajdach do ostatniego kilometra niczego nie można być pewnym. Po ogromnym pechu konkurencji udało się nam skończyć Rajd Rzeszowski na 3 miejscu w klasie.
Chciałbym bardzo podziękować swojemu zespołowi, który włożył wiele pracy, żebyśmy mogli kontynuować zmagania. Ogromne podziękowania dla sponsorów - NIKON POLSKA, SCHNUG, EUROMONT. Pozdrowienia dla kibiców i sympatyków naszego zespołu!
WIESIEK INGRAM: - Mimo nieukończonego rajdu jestem zadowolony. Pokazałem, że coraz lepiej dogaduję się z samochodem, pilotem, a nawet zaczynam walczyć o czołowe pozycje. Z tej perspektywy jest naprawdę super. To był najciekawszy rajd, w jakim do tej pory startowałem. Początek przejechałem zbyt asekuracyjnie, ale na drugim oesie poszło znacznie lepiej. 7 czas w klasyfikacji generalnej dał prowadzenie w grupie N. Końcowy oes w pętli przyniósł mój błąd. Przestrzelone skrzyżowanie kosztowało stratę pozycji lidera, oraz spadek na 12 miejsce w generalce. Druga pętla to loteria z oponami - udało się je jednak dobrze dobrać. Na mokrym brak mi doświadczenia, mimo tego przed feralnym ostatnim oesem traciłem 0,8 sekundy do prowadzącego. Końcowy oes postanowiłem pojechać bez zbędnego ryzyka, jednak 6 km po starcie, na bardzo szybkiej partii gdzie podróżowało się ok. 150 km/godz., w głębokim cięciu uderzyłem w kamień. Clio podbiło na dwa koła, udało się jakoś wyratować ale niestety uszkodzeniu uległa kołyska, mocowanie wahacza, rozcięła się też opona. Samochód przestał się prowadzić i na bardzo wolnym lewym zakręcie pod górę osunął się do głębokiego rowu, Nic nie dało się zrobić. Pech.
Dziękuję za słowa wsparcia od sponsorów: AQUER, AUTO-HAL, FIVESTAR, AIR-TECH-BUD, PIZZERIA TORINO, CENTRUM FINANSOWE MARIUSZ ŚLEZIAK, oraz od wszystkich sympatyków.
SŁAWEK KURDYŚ: - Co mogę powiedzieć? Miałem nadzieję na dobry występ, stało się jednak inaczej. Niedaleko po starcie oesu nr 1 popełniłem błąd, uderzając w krawężnik. Osiągnąłem metę oesu, udało się przejechać także drugi odcinek. I kiedy serwis zorganizował potrzebne do podmiany części, na dojazdówce do 3 próby auto odmówiło posłuszeństwa. Pomimo kompleksowego przeglądu przed rajdem dała znać o sobie skrzynia biegów. Rzeszowski nie był udany, ale się nie załamuję. Wierzymy z bratem, że pechowa passa zakończy się na Rajdzie Wisły, gdzie mam nadzieję, wystartujemy już za niecały miesiąc. Na koniec chciałbym gorąco podziękować braciom Bębenkom za pomoc w opisie oraz cenne wskazówki które powinny zaprocentować w Rajdzie Wisły.
Start w Rajdzie Rzeszowskim był możliwy dzięki wsparciu: AIR-TECH-BUD, AQUER, CONTIMAX, S.C. MARCIN, AUTO-GEO-TEST PIOTR PUT, WIESIEK INGRAM GARAGE.
JAROSŁAW SZEJA: - W rajdach, jak i w każdym sporcie potrzeba odrobinę szczęścia. Niestety, na tym rajdzie szczęście nas opuściło - już na pierwszym oesie awarii uległa skrzynia biegów. Strata na mecie oesu wyniosła 58 sekund, a przy tak mocnej stawce zawodników wydawało się to nie do odrobienia. Ponieważ z bratem nie należymy do załóg łatwo poddających się, postanowiliśmy walczyć dalej. Niestety, pecha ciąg dalszy - na 2 i 3 oesie zaczynają szwankować hamulce. Jakoś udaje się dojechać do serwisu. Sprawna akcja mechaników i jedziemy dalej. Równa i bezbłędna jazda owocuje awansem o kilka pozycji. Z 28 miejsca po 1 oesie, odrabiamy i na mecie kończymy rajd na 5 pozycji. Strata do zwycięzcy wyniosła 52 sekundy. Taki jest sport, a następnym razem na pewno dopisze nam szczęście.
Dziękujemy naszym sponsorom za wsparcie, mechanikom za oddanie sprawie oraz kibicom za mocny doping. Naszą załogę czynnie wspierają AVANS POŁUDNIE Sp. z o.o., HKS LAZAR, HANKOOK PERFORMANCE TYRES oraz STANDARD.
TOMASZ KUCHAR: - Po pierwsze wielkie brawa dla organizatorów - był to bez wątpienia najlepiej przygotowany i zorganizowany rajd w całym kalendarzu RSMP. Organizatorzy z uśmiechem na twarzach pomagali zawodnikom i starali się zapewnić duży komfort podczas przygotowań, jak i podczas samego rajdu. Jak dodamy do tego jeszcze najbardziej techniczne odcinki specjalne w Polsce to już dziś, dzień po powrocie do domu, nie mogę się doczekać kolejnej edycji Rajdu Rzeszowskiego za rok. Jeśli chodzi o nasz start nowym autem, to jesteśmy zadowoleni, bo na suchych asfaltach dosyć szybko zacząłem dogadywać się z 207 i osiągaliśmy dobre rezultaty. Jeśli chodzi natomiast o jazdę po wodzie, tak jak miało to miejsce podczas ostatniej pętli rajdu, to nie ukrywam, że pozostawia ona jeszcze wiele do życzenia. Nie mogłem sobie dać rady, szczególnie na slickach na tylnej osi. Auto w ogóle się nie słuchało, a ja nie potrafiłem atakować. Muszę nad tym popracować, pojechać na testy w deszczu, wjeździć się i znaleźć jakiś optymalny set-up na takie warunki. Jestem pewien, że zebrane wnioski i dane pomogą nam jeszcze lepiej przygotować się na Rajd Karkonoski i osiągać lepsze wyniki, szczególnie na śliskim. Dziękuję wszystkim kibicom za niesamowity doping, to było bardzo miłe.
MACIEJ OLEKSOWICZ: - Jestem naprawdę zadowolony z naszej jazdy i naszego wyniku. Szóste miejsce w generalce, czwarte w N-ce i 3 punkty w RSMP to wynik, którego na początku się nie spodziewaliśmy. Z pewnością pomogła nam konkurencja, która się posypała i nie ukończyła zawodów, ale takie są rajdy. Patrząc jednak na czasy poszczególnych odcinków specjalnych to nasze tempo było naprawdę bardzo dobre. Dzisiaj chciałem gonić Sebastiana Frycza, ale jeszcze mu ustępujemy. Niestety na skutek awarii w jego samochodzie rywalizacja między nami dobiegła końca. W przeciwieństwie do serwisu, Sebastian z Jackiem spisywali się w tych zawodach naprawdę dobrze. Sam rajd oceniam bardzo wysoko. Trasy były świetne, bardzo kręte, niepozwalające na chwilę wytchnienia. Ze strony pilota ważne było dyktowanie w tempo i w tej kwestii Andrzej sprawdził się bardzo dobrze.
Chciałem podziękować całemu mojemu zespołowi, który zawsze mocno mnie wspiera i dopinguje. Szczególne podziękowania kieruję do moich mechaników, którzy perfekcyjnie przygotowali samochód i na serwisie nie mieli zbyt wiele pracy. Teraz skupiamy się na kolejnym rajdzie i za dwa tygodnie wybieramy się na jedną z szutrowych eliminacji mistrzostw Litwy. W związku z tym niestety, nie pojawimy się na Rajdzie Karkonoskim. Do końca sezonu planujemy pojechać jeszcze trzy szutrowe rajdy, w tym Rajd Orlen i Wales Rally GB.
MAREK POLIŃSKI: - Start w Rajdzie Rzeszowskim z Krzyśkiem dał mi bardzo wiele. Charakterystyka odcinków bardzo mi odpowiadała, lecz przed startem obawiałem się mocnych opadów, ponieważ nie posiadałem opon deszczowych. Początkowo pogoda dopisała i jechaliśmy po suchym. Niestety, przed drugą pętlą zaczęło coraz mocniej padać i musieliśmy dużo bardziej asekuracyjnie jechać, by nie wypaść z drogi. Dodatkowo złamany uchwyt mikrofonu Krzyśka nie ułatwiał nam wykonania planu. Wynik nie należy do rewelacyjnych, lecz głównym założeniem było dojechać do mety bez przygód i wizyt poza drogą. Plan wykonaliśmy, więc jest dobrze. Trzeba teraz trenować gdyż niedługo Rajd Wisły, częściowo związany z Jastrzębiem. Szkoda, że Krzysiek jest już zajęty do końca sezonu, gdyż współpraca z takim profesjonalistą to sama przyjemność. Dziękuję także całemu teamowi za rewelacyjną obsługę serwisową i przyjaciołom za doping.
RAFAŁ MALIŃSKI: - Rajd Rzeszowski okazał się dla mnie pechowy. Jedyną pozytywną stroną tego startu jest fakt, że ukończyłem zawody bez uszkodzenia samochodu. Po przejechaniu pierwszych zakrętów okazało się, że opis, który zrobiłem na zapoznaniu, jest za szybki. Na ten rajd założyłem nowe sprężyny i nie miałem jeszcze okazji dostroić zawieszenia, więc przy dużych prędkościach autem trudno było wcelować w drogę. Na dodatek przed ciasnym zakrętem wyłączyło się wspomaganie kierownicy i uderzyłem w znak drogowy. Na pierwszym odcinku specjalnym po kilku kilometrach komputer sterujący silnikiem przeszedł w tryb awaryjny. Dokręcał się zaledwie do 4 tysięcy obrotów. Początkowo myślałem, że jest to spowodowane uszkodzeniem chłodnicy po krótkiej wizycie poza drogą. Za metą okazało się, że nawet nie było śladu na zderzaku. Na dodatek po ponownym uruchomieniu silnik dysponował już pełną mocą. Na kolejnych odcinkach, gdy włączał się tryb awaryjny po prostu przekręcałem stacyjkę i jechałem dalej. Komputer resetował się i przez kilkadziesiąt sekund analizował dane żeby ponownie przestawić odcięcie na 4 tys. obrotów. Było to dość uciążliwe, ale niektóre fragmenty trasy mogłem przejechać w rajdowym tempie. Przed drugą pętlą serwis usunął awarię i do kolejnych odcinków wystartowałem już sprawnym samochodem. Olbrzymia strata czasowa nie dopingowała jednak do szybkiej jazdy. Na dodatek czwarty odcinek pojechałem na slicku, a na trasie było już sporo wody. Na pewno można byłoby jechać dużo szybciej, ale nie chciałem podejmować zbędnego ryzyka. Na ostatnim odcinku znów włączał się tryb awaryjny, więc postanowiłem spokojnie dojechać do mety i lepiej przygotować się do następnych zawodów. Przed Rajdem Wisły cały zespół ma dużo pracy, żeby nie powtórzyły się już takie awarie.
JANEK CHMIELEWSKI: - To był trudny rajd – co kawałek czyhała jakaś pułapka, więc cieszę się, że dojechaliśmy do mety bez żadnych przygód, całym samochodem. Wróciliśmy na prowadzenie w klasyfikacji C2-R2 Teams’ Challenge. Jest bardzo dobrze, biorąc pod uwagę, że najgroźniejsi konkurenci są nie tylko bardziej doświadczeni w startach C2-R2, ale przede wszystkim dużo bardziej obyci w startach w RSMP. Miejsce w pierwszej dziesiątce generalki jest dla mnie największym dotychczasowym sukcesem, który chciałbym dedykować moim sponsorom. Dodatkowo zadowolony jestem, że dokonałem tego właśnie podczas tej eliminacji, ponieważ reprezentuję Automobilklub Rzeszowski. Teraz musimy dobrze się przygotować do Rajdu Karkonoskiego, żeby nie przegapić żadnej szansy w decydującej fazie mistrzostw.
Naszą załogę wspiera wytwórca reflektorów WESEM, dystrybutor narzędzi marki NEO, Automobilklub Rzeszowski, a medialnie wspomagają Radio RMF FM, studio Acus oraz redakcje magazynów „Eurostudent” i „Motyw”.
PAWEŁ DYTKO: - Jesteśmy zadowoleni z tego startu, zwłaszcza z pierwszego etapu, kiedy to po całym dniu walki traciliśmy do Michała zaledwie 10 sekund. W sobotę mieliśmy załamanie pogody, zaczęło padać i nienajlepiej trafiliśmy z oponami. Michał z Kajtkiem zaczęli nam uciekać i nie byliśmy w stanie powalczyć o lepszą lokatę. Samochód spisywał się bardzo dobrze, nie mieliśmy żadnych problemów technicznych. Teraz myślami jesteśmy już przy kolejnej eliminacji - Rajdzie Karkonoskim, rozgrywanym w naszym regionie, gdzie będziemy chcieli pokazać się kibicom z jak najlepszej strony.
GRZEGORZ GRZYB: - Dzisiejsze odcinki zaczęliśmy z miłym przeświadczeniem, że możemy wygrać pierwszy rajd w Polsce. Zdawaliśmy sobie sprawę, że przewaga, jaką mamy, jest spora, ale równocześnie mieliśmy świadomość, że na rajdzie wszystko może się zdarzyć. Nie chcieliśmy, aby spadł deszcz, ale wyszło inaczej. Okazało się jednak, że cała czołówka założyła cztery slicki i zabrała dwie zapasowe deszczówki, więc szanse były równe. Dwa ostatnie odcinki pozostaną w naszej pamięci, gdyż mieliśmy na nich więcej trudnych sytuacji niż wcześniej w całym rajdzie. Na szczęście udało się dowieźć zwycięstwo.
Bardzo cieszymy się, że udało nam się wygrać właśnie w Rzeszowie, gdzie mamy rzesze wiernych fanów. Wielu to kibice jeszcze od czasu naszych startów w Cinquecent”. Jest to nasz sukces, całego zespołu i naszych sponsorów. Chcemy podziękować Fiat Auto Poland za umożliwienie nam startu w tym rajdzie. Mamy nadzieję, że w przyszłym sezonie uda się wrócić na krajowe podwórko. Auto okazało się na tyle szybkie, że mogliśmy walczyć o wygraną. Liczę, że za rok będzie jeszcze mocniejsze.
Nie będziemy długo świętować, gdyż myślimy już o Rajdzie Barum. Będzie to dla nas doskonała okazja do zdobycia cennego doświadczenia. Zdajemy sobie sprawę, że konkurencja będzie bardzo, bardzo wymagająca. Jedziemy po naukę. Serdecznie zapraszamy kibiców na trasy rajdu.
MICHAŁ BĘBENEK: - Zajęliśmy drugie miejsce w rajdzie i zdobyliśmy osiem cennych punktów w klasyfikacji generalnej RSMP. To rewelacyjny wynik, potwierdzający naszą wysoką dyspozycję. Wywalczyliśmy go po zaciętej walce z Kajetanem Kajetanowiczem, trwającej aż do ostatniego odcinka specjalnego rajdu. Plan przyjęty przed startem w Rzeszowie, wykonaliśmy w 100 procentach. To był dla nas niesamowity rajd, pojechany bardzo równo, szybko, czysto i bez przygód. Pokazaliśmy, że nasze zwycięstwo podczas Rajdu Polski nie było dziełem przypadku. Posiadamy wysoką formę, dysponujemy dobrze przygotowanym samochodem, mamy duże wsparcie od naszych sponsorów. Zapowiadamy ostrą walkę o tytuły w klasyfikacji generalnej RSMP na koniec sezonu.
Sponsorami naszej załogi podczas 17 Rajdu Rzeszowskiego były firmy: Tedex, GetinBank, Blachstal, Igloo, Imex, AQQ i Makton.
RADEK TYPA: - Oczywiście wolelibyśmy stać na najwyższym stopniu podium, ale nie ma dramatu. Mimo dachowania i problemów z autem zdobyliśmy kolejne punkty w Pucharze Citroena, a jak pokazuje nasza tabela, każdy punkcik jest ważny. To jeden z tych rajdów, o których będę opowiadał moim dzieciom i wnukom. Było dachowanie, walka ze złośliwą techniką i szybka jazda, gdy nic nie działo się z samochodem. Szkoda, że w sobotę gdy padał deszcz, nie mieliśmy już o co walczyć. Odcinki były trudne, śliskie czyli takie, jakie lubię. Dziękuję Maćkowi Rzeźnikowi za pożyczenie nam amortyzatorów. Tradycyjnie serdeczne podziękowania należą się Primaverze, Makicie, mojej rodzinnej firmie Radex oraz władzom województwa i Ornety.
SEBASTIAN FRYCZ: - Lubię jeździć po mokrym i patrzyłem z nadzieją w niebo, bo tylko deszcz mógłby zniwelować przewagę mocniejszych aut nad moim Subaru. Po południu chmury stały się ołowiane i było jasne, że lunie. Właśnie wtedy poczułem, że są jakieś problemy ze skrzynią i chwilę później auto stało. Niestety, deszcz lunął nie dla mnie. Dziesiąty odcinek okazał się pechowy. Zamiast atakować, trzeba się było pakować. Cóż mogę powtórzyć. Taki jest sport motorowy. Ale dlaczego taki jest dla mnie?
Udostępnij lub zapisz ten artykuł
Najciekawsze komentarze
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.