Pandemia przeszkodziła organizatorom

Podczas ubiegłorocznej edycji park serwisowy brytyjskiej rundy WRC zlokalizowany był Llandudno. Wizyta na wybrzeżu nie została przyjęta entuzjastycznie, głównie ze względu na małe zainteresowanie wśród widzów i w bieżącym sezonie bazą rajdu ponownie będzie Deeside.

Okazuje się, że organizatorzy Rajdu Wielkiej Brytanii szykowali więcej zmian, a załogi miały odwiedzić zupełnie nowe lub długo nieużywane odcinki specjalnie. Nie ujawniono szczegółów, poza enigmatycznie brzmiącymi słowami o przygotowaniu czegoś „radykalnego”. Na przeszkodzie stanęła pandemia COVID-19 i związane z nią obostrzenia. Dokładne sprawdzenie nowych tras i konsultacje z miejscowymi społecznościami okazały się niemożliwe.

- W tym roku planowaliśmy zrobić coś innego - powiedział Ian Campbell, dyrektor rajdu, w rozmowie z serwisem DirtFish. - Andrew [Kellitt, dyrektor ds. trasy] zna te [używane podczas kilku ostatnich edycji] drogi jak własną kieszeń, więc chcieliśmy stworzyć coś radykalnego.

- Niestety, zrobienie kilku nowych rzeczy oznaczałoby wyjazd do lasu i sprawdzenie trasy, co aktualnie z oczywistych względów nie jest możliwe. Wygląda więc na to, że wrócimy do sprawdzonego wariantu trasy.

Przetestowany w ostatnich latach format zakłada rywalizację po drogach północnej Walii i jednodniową wyprawę do centralnej części kraju w celu odwiedzin tak znanych prób, jak Dyfi, Myherin czy Hafren.

- Kiedy słyszysz te nazwy, jak Dyfi i cała reszta, zaczynasz się zastanawiać czemu miałbyś przepraszać za ponowne ich użycie w podobnej konfiguracji. To przecież klasyka Rajdu Wielkiej Brytanii. Co prawda impreza krążyła kiedyś po całym kraju, więc może dlatego czujemy, że musimy przeprosić za pozostanie w jednym miejscu.

- Jednak kiedy wsiadasz do samochodu i wyruszasz na Myherin lub Hafren, zdajesz sobie sprawę, że to jedne z najlepszych dróg na świecie.

Rajd Wielkiej Brytanii zaplanowany jest w dniach 29 października - 1 listopada i teoretycznie powinien być przedostatnią rundą tegorocznego sezonu.