Satysfakcja kierowcy AlphaTauri
Nyck de Vries patrzy z zadowoleniem na swój występ w Grand Prix Austrii. Holender rozpoczął wyścig z alei serwisowej, ale zdołał przebić się na piętnaste miejsce.
Nyck de Vries zaliczył rozczarowujące kwalifikacje przed Grand Prix Austrii, zwłaszcza teraz, gdy presja po wypowiedziach doradcy Red Bulla ds. sportów motorowych, Helmuta Marko, jest ogromna, w kontekście jego niepewnej przyszłości w F1. Kierowca wspieranego przez PKN ORLEN zespołu AlphaTauri, juniorskiej stajni austriackiego producenta napojów energetycznych, w czasówce do głównego wyścigu był dwudziesty.
Przed niedzielną rywalizacją zdecydowano się wymienić kilka elementów jednostki napędowej i zastosować inne tylne skrzydło w jego AT04. Oznaczało to, że rozpocznie wyścig z alei serwisowej razem z Kevinem Magnussenem z formacji Haas.
Na pytanie, jakie ma odczucia i wrażenia z wczorajszych zawodów, 28-latek odpowiedział: - Myślę, że to był solidny występ. Z naszej perspektywy osiągnęliśmy maksimum, co mogliśmy. To był przede wszystkim wyścig, w którym liczyły się prędkość maksymalna i kwestia zarządzania zużyciem opon. Skorzystaliśmy ze strategii wczesnego zjazdu do boksu. Niestety, chwilę później miała miejsce wirtualna neutralizacja, w nieodpowiednim dla nas momencie.
Przyczyną wirtualnego samochodu bezpieczeństwa była awaria bolidu Nico Hulkenberga. Musiał szybko opuścić swojego Haasa z powodu problemów z silnikiem. Tuż przed neutralizacją de Vries pojawił się w alei serwisowej po świeże ogumienie, dlatego nie skorzystał potem z „darmowego” pitstopu.
- Niestety, nie mieliśmy z tego pożytku, podczas gdy niektórzy tak. W każdym razie zaliczyliśmy dobry wyścig. Osiągnęliśmy maksimum, co było możliwe. Po prostu nie jesteśmy wystarczająco konkurencyjni - kontynuował.
Podobnie jak w Kanadzie, także na Red Bull Ringu doszło do starcia między Holendrem a Kevinem Magnussenem. Tym razem reprezentant AlphaTauri spowodował, że podczas walki kierowca Haasa wylądował w żwirze. Sędziowie ukarali de Vriesa za to pięcioma sekundami.
- Wygląda na to, że darzymy się pewną sympatią na torze - mówił ironicznie. - To było intensywne ściganie się i akceptuję karę. Nie mnie oceniać decyzję sędziów. Na szczęście nasza przewaga była na tyle duża, że nie straciliśmy pozycji.
Na pytanie, czy to dla niego „zwyczajna” część ścigania, odpowiedział: - Moja opinia nie ma zbytniego znaczenia. Nie jestem osobą, która decyduje, czy powinienem dostać karę czy nie. Ścigamy się zacięcie i szukamy limitów. Czasami je przekraczasz, czasami nie.
De Vries ostatecznie został sklasyfikowany na siedemnastej pozycji. To efekt dwóch dodatkowych kar nałożonych na niego już po GP Austrii, za naruszanie limitów toru.
Udostępnij lub zapisz ten artykuł
Najciekawsze komentarze
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.