Zasubskrybuj

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska

Steiner nie jest złym gościem

Gunther Steiner zapewnia, że nie jest tym „złym charakterem” w Formule 1, na jakiego po części wykreowała go popularna produkcja Netflixa - „F1: Jazda o życie”.

Guenther Steiner, Team Principal, Haas F1 Team, in the team principals Press Conference

Steiner stał się niezwykle popularny już po pierwszym sezonie wspomnianego serialu. Włoski inżynier, dowodzący Haasem, nie stronił od szczerych wypowiedzi, nierzadko w dosadnych słowach określając otaczającą go rzeczywistość padoku F1 oraz wyniki osiągane przez jego zespół.

Kiedy trzeba było chwalił, ale i często krytykował swoich kierowców, a po ostatnich dwóch latach i pokazaniu przez Netflixa jego relacji z Mickiem Schumacherem, przypięto mu łatkę tego złego.

Czytaj również:

Sam Steiner zaznaczył, że popularność ma swoje dobre i złe strony.

- Nie jest tak źle. To dobre dla Formuły 1, dobre dla Haasa, od czasu do czasu także dla mnie - powiedział Steiner w rozmowie z dziennikiem Marca. - Trzeba sobie z tym radzić i szanować fanów, ponieważ bez nich byśmy nie istnieli.

- Musimy być dostrzegalni i zarabiać pieniądze. Ten sport kosztuje bardzo dużo. Jednak to nie było tak, że obudziłem się pewnego poranka i stwierdziłem, że odtąd chcę być popularny.

Spytany o krytykę związaną z traktowaniem Schumachera oraz postrzeganie jako surowego szefa zespołu, Steiner odparł:

- Nie mogę powiedzieć, żebym to lubił lub nie lubił. Tak naprawdę mało mnie to interesuje.

- W porządku, mam w sobie wiele pasji, ale nie jestem złym gościem. Mówię ludziom to, co chcę i to, co muszę, ponieważ tak trzeba, jeśli chce się tu coś osiągnąć.

Choć w ostatnim czasie - na przykład przy okazji nietypowego „programu artystycznego” przed wyścigiem w Miami - pojawiły się zarzuty pod adresem Liberty Media, Steiner uważa, że „zamerykanizowanie” F1 - nawet kosztem wizyt w miejscach z długoletnią historią - wyszło jej na dobre.

- Gdyby tego nie zrobiono, zacząłby się spadek popularności. Kiedy inni idą do przodu, ty nawet stojąc w miejscu, cofasz się. Liberty dokładnie wiedziało, co chce zrobić. W przeciwnym wypadku nie kupiliby widowiska, które od 2000 roku było w stagnacji.

Czytaj również:

Polecane video:

Poprzedni artykuł Oferta dla szefa AlphaTauri
Następny artykuł Verstappen chce powtórki z Montrealu

Najciekawsze komentarze

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska
Filtry