Wstyd dla Haasa
Gene Haas, właściciel zespołu Haas F1 Team, przyznał, że wstyd mu z powodu słabej formy prezentowanej przez jego ekipę pomimo silnych związków z Ferrari.
W środę doszło w Haasie do prawdziwego trzęsienia ziemi. Najpierw ogłoszono rozstanie z Simone Restą, dyrektorem technicznym, a wczesnym popołudniem poinformowano, że umowa Gunthera Steinera nie została przedłużona i przestał on pełnić funkcję szefa zespołu. Obowiązki te powierzono Ayao Komatsu, dotychczas odpowiedzialnemu za inżynierię.
Haas od dawna prowadzi techniczną współpracę z Ferrari, otrzymując nie tylko silnik i skrzynię biegów, ale i zawieszenie oraz wiele innych komponentów dozwolonych przez FIA. Jednak amerykańska stajnia, w odróżnieniu od włoskiej, radzi sobie bardzo słabo.
- Ferrari dba o nas - powiedział Haas w rozmowie z oficjalnym serwisem F1. - Są z nami od samego początku, konstruują świetne silniki. Ich zawieszenie jest wyjątkowo dobre. Sporo ich sprzętu używamy. To działa naprawdę dobrze. Bardzo nam pomagają.
- Wstyd mi, że nie byliśmy w stanie spisywać się lepiej. Jednak w przyszłości chcę zrobić lepszy użytek z naprawdę dobrego sprzętu, którego niektóre zespoły nie mają.
- Środowisko robi się coraz bardziej konkurencyjne. Red Bull ma AlphaTauri i widać, że ten związek ewoluuje. Rywalizacja będzie zacięta, więc posiadanie takiego partnera jak Ferrari, jest ważne. Rozmawiam z wieloma inżynierami i sądzę, że naszą największą porażką jest obszar aerodynamiki. Nasz program aero wymaga pracy. Bywamy na torze upokarzani.
Tłumacząc odejście Steinera, dodał:
- Wszystko sprowadza się do osiągów. Mamy za sobą osiem sezonów, przeszło 160 wyścigów. Nigdy nie weszliśmy na podium, a w ostatnich latach zajmowaliśmy dziewiąte lub dziesiąte miejsce. Nie mówię, że to wina Gunthera, ale sądzę, że to dobry moment na zmiany i obranie nowego kierunku, ponieważ nie wydaje mi się, aby kontynuacja tego, co robiliśmy do tej pory, miała sens.
- Lubię Gunthera. To fajny gość, miła osobowość. Mieliśmy jednak trudny koniec roku i tego nie rozumiem. Naprawdę nie rozumiem. A pytania o to, co poszło źle, trzeba by też zadać Guntherowi. Koniec końców, chodzi o osiągi. Nie bawi mnie bycie dziesiątym.
Właściciel zespołu jest przekonany, że awansowany na stanowisko szefa, Komatsu poradzi sobie w nowej roli.
- Przyglądaliśmy się wewnętrznie, kto ma największe doświadczenie. Ayao jest w zespole od samego początku. Zna go od podszewki. My w Bahrajnie musimy pokazać się z samochodem, który jest gotowy do walki. Zobaczymy czy podejście bardziej menedżersko-inżynieryjne przyniesie korzyści.
- Gunther miał podejście oparte na interakcjach z ludźmi. Był w tym dobry. Ayao jest bardzo techniczny. Patrzy na wszystko przez pryzmat statystyki. Wie, co robimy źle, wie, co trzeba poprawić. To odmienne podejście. Naprawdę potrzebujemy czegoś nowego, ponieważ spisywaliśmy się źle. Wszystko sprowadza się do tych ośmiu lat.
Pytany czemu nie sięgnął po uznane nazwiska, pozostające aktualnie bez zatrudnienia, jak Mattia Binotto czy Otmar Szafnauer, Haas odparł:
- Prowadzę Haas Automation od 40 lat. Gdy sprowadzisz ludzi z zewnątrz, potrzebują czasu na naukę i poznanie wszystkiego. Lepiej wziąć tych, których się zna. Nawet jeśli nie są idealni, wiesz, czego możesz oczekiwać. Takie podejście nieźle sprawdziło się w Haas Automation, więc wykorzystuję te elementy w Formule 1.
- Naprawdę lubię mieć ludzi, których znam, którzy rozumieją codziennie czynności, rozumieją inne osoby. Nie chcę sprowadzać nieznajomego, który wprowadzi bałagan.
Udostępnij lub zapisz ten artykuł
Najciekawsze komentarze
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.