Brak chętnych
W miniony weekend miała nastąpić inauguracja Wyścigowych Motocyklowych Mistrzostw Polski na torze w Modlinie.
Na rozpoczęciu sezonu zebrało się wielu zawodników. Jednak obawy wzbudziły kwestie bezpieczeństwa na torze wyznaczonym na płycie podwarszawskiego lotniska.
Na świecie przy organizowaniu zawodów w sportach motorowych przykłada się dużo uwagi do kwestii bezpieczeństwa. Niestety, trendu tego nie obserwujemy na rodzimym podwórku, a najlepszym tego dowodem mogą być kontrowersje dotyczące imprezy w Modlinie. Organizatorzy pierwszej rundy WMMP zostali oskarżeni przez zawodników o przygotowanie niebezpiecznego toru. Legitymując się homologacją wydaną przez Polski Związek Motorowy oraz innymi zezwoleniami potrzebnymi do przeprowadzenia takich zawodów organizatorzy nie mają sobie nic do zarzucenia. Mimo to większość zawodników w obawie o swoje zdrowie, a nawet życie zrezygnowała ze startu. Garstce motocyklistów która pozostała w Modlinie pozwolono jeździć, ale nie mieli możliwości zdobywania punktów.
Nasza redakcja podążyła śladem tych kontrowersji. Rozmawialiśmy z Pawłem Szkopkiem, doświadczonym zawodnikiem który był organizatorem tych zawodów.
- Już w lutym powstał projekt krawężników za pomocą których miał zostać wyznaczony układ toru w Modlinie. Jednak sędzia zawodów – Mieczysław Kałuża poinformował, że wystarczą tylko plastikowe podstawy stosowane pod znaki drogowe i ostatecznie zastosowaliśmy takie rozwiązanie – mówił o kwestiach bezpieczeństwa toru w Modlinie – Paweł Szkopek. – Przy pracach podczas układania toru byli obecni przedstawiciele Stowarzyszenia Motocyklistów, którz sugerowali, że należy nawet zacieśnić zakręty. Później ciasne zakręty toru były jednym z punktów, który został skrytykowany. Znaki lotniskowe dla samolotów zostały odpowiednio zabezpieczone separatami i balotami. Tak samo była zabezpieczona kontrowersyjna brama na głównej prostej. Tor uzyskał homologację, pod którą podpisał się Ryszard Kopczyk. Podczas zawodów byli obserwatorzy PZM. Decyzja sędziego odnośnie kontynuowania zawodów bez przyznawania punktów jest zupełnie niezrozumiała. Jedną ze spornych kwestii było też uznanie toru za nieczytelny. Jednak decyzja o punktach zapadła już w czwartek i większość zawodników pojechała do domu. Gwoździem do trumny okazał się rozlany olej, ale w deszczowych warunkach zdarzają się takie sytuacje. Ponieważ dopełniliśmy wszelkich formalności wymaganych do przeprowadzenia zawodów będziemy domagali się przeprosin od osób które wpłynęły na ich odwołanie oraz które zainicjowały negatywne artykuły w prasie.
- Był podpisany list intencyjny z PZM, że po tej imprezie zostaniemy promotorem wyścigów przez trzy lata. Jednak tu pojawił się konflikt interesów. To środowisko, które z tego żyje wpłynęło na decyzję sędziów – kontynuował Szkopek
- Cały czas myślałem o bezpieczeństwie zawodników, ponieważ sam w zeszłym roku miałem ciężki wypadek. Dołożyłem wszelkich starań, aby tor był jak najbardziej bezpieczny. Wypadków nie było wiele. Rozmawiałem z lekarzem zawodów i ich ilość nie była większa a kontuzje poważniejsze niż w Poznaniu. Doszło do trzech złamań. Przykro mi z tego powodu – podsumował organizator zawodów.
Nasuwa się jednak pytanie dlaczego duża grupa zawodników odmówiła wzięcia udziału w tych zawodach na tym obiekcie uznając je za zbyt niebezpieczne. Poproszony przez nas o wyjaśnienie tej sytuacji Pan Ryszard Kopczyk (Inspektor Torów i Tras PZM) potwierdził, że to właśnie on podpisał homologację obiektu uznając go za całkowicie bezpieczny, jego zdaniem zawodnicy odmówili ścigania się w Modlinie, ponieważ uznali że tor jest trudny technicznie, brakuje im doświadczenia w startach i są przyzwyczajeni do jeżdżenia w Poznaniu.
- Wpływ na decyzje odnośnie zawodów mieli głównie czołowi zawodnicy – powiedział Adam Badziak, który również miał wystartować w pierwszej rundzie WMMP. – Zdanie w tej kwestii zabrał również Gwen Giabbani. Sam kształt toru nie był niebezpieczny. Jednak organizator powinien dużo wcześniej zwrócić się do Stowarzyszenia Zawodników o pomoc. Pół roku temu trzeba było zweryfikować nawierzchnię, co by już wtedy pokazało, że jest zbyt nierówna dla tych motocykli. Sama nawierzchnia na głównym pasie nie była zła, ale na płytach było bardzo nierówno. Jestem zwolennikiem imprez robionych na lotniskach, wiele profesjonalnych zawodów odbyło się na takich obiektach. Jednak jazdy testowe pokazałyby, że należy przenieść zawodny np. na lotnisko w Ułężu, gdzie jest bardzo równo. Również bandy, które były ustawione na zakrętach były niebezpieczne. Brakowało też linii toru co sprawiało, że zawodnik mógł wyjechać zbyt szeroko na główną prostą i wpaść w podporę od bramy, na której wisiały światła sygnalizacyjne. Jestem zwolennikiem organizowania zawodów w innych miejscach niż tylko Poznań, bo to pomaga w rozwoju zawodników. Potrzebne jest jednak profesjonalne podejście.
Szkoda, że nie wypaliła pierwsza impreza w sezonie. Pozostaje mieć nadzieję, że w przyszłości nie powtórzy się podobna sytuacja.
Udostępnij lub zapisz ten artykuł
Najciekawsze komentarze
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.