Zasubskrybuj

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska

A1 Waldviertel Rallye dla Stohla.

Manfred Stohl mówił wczoraj, że od otwierania stawki zdecydowanie woli jechać jako drugi na trasie i atakować pozycję lidera.

Okazało się, że Austriakowi taktyka ta rzeczywiście sprzyja, bowiem nieustatanny napór przyniósł po dwóch pętlach oczekiwany rezultat – Stohl objął prowadzenie po dwudziestym odcinku i mimo starań Franza Wittmanna, nie oddał go już do mety. Ten ostatni nie przejął się tym za bardzo, dla niego ważniejsze było bowiem dotarcie do mety na drugim miejscu, które automatycznie zapewniało mistrzostwo Austrii. Podczas gdy jego najgroźniejszy rywal, obrońca tytułu sprzed roku Raphael Sperrer znajdował się na trzecim miejscu z dość znaczną stratą, Witmmann rozsądnie zwolnił i bez ryzyka złapania kapcia bądź opuszczenia drogi dotarł do mety. Tym samym zarówno on, jak i Stohl na mecie nie kryli radości. Smutny był tylko Sperrer, ale jemu akurat nie ma się co dziwić.

Manfred Stohl: - Bardzo cieszę się z tej wygranej. Muszę przyznać, że nie przyszła ona łatwo, bo konkurenci narzucili naprawdę bardzo szybkie tempo. Warunki pogodowe dodatkowo skomplikowały sytuację, ale ja osobiście lubię jeździć po takich zdradliwych nawierzchniach. To był udany koniec, nienajlepszego sezonu. Mam nadzieję, że będzie to początek nowej, lepszej serii. Teraz przede mną już tylko start w Wielkiej Brytanii. Właściwie z marszu zaczynamy przygotowania, nie będzie więc nawet czasu na świętowanie.

Franz Wittmann: - Nie będę ukrywał, że najbardziej zależało mi oczywiście na wygraniu rywalizacji z Raphaelem i zdobyciu mistrzostwa Austrii. Skłamałbym jednak mówiąc, że nie liczyłem po cichu na wygraną w rajdzie. Prowadziłem po pierwszym etapie, ale drugiego dnia Manfred pojechał bardzo szybko i chcąc z nim naprawdę powalczyć, musiałbym podjąć ryzyko nieukończenia imprezy. O tym oczywiście nie mogło być mowy. Tym bardziej cieszę się, że mimo mojej odrobinę zachowawczej jazdy, udało się utrzymać kontakt ze zwycięzcą. Po ośmiu latach przerwy znów zdobyłem tytuł. Łącznie mam ich teraz dwanaście i mogę z czystym sumieniem zakończyć karierę. Nie można sobie chyba wyobrazić wspanialszego momentu do przejścia na emeryturę!

Raphael Sperrer: - Co mogę powiedzieć? Nie tak miało być. W tych warunkach po prostu nie mogłem zrobić więcej. Jechałem momentami powyżej granicy ryzyka i kiedy w pewnym momencie wywiozło nas na pobocze, szczęśliwie bez konsekwencji, stwierdziłem że nie ma sensu ryzykować. Ciężko jest pogodzić się z porażką, ale z drugiej strony nie zawsze można wygrywać. Gratuluję Manfredowi wygranej, a Franzowi tytułu.

Na czwartym miejscu A1 Waldviertel Rallye ukończył Raimund Baumschlager, a za nim na mecie zameldowała się polska załoga: Tomasz Kuchar/Maciej Szczepaniak. Drugi austriacki występ naszych zawodników zakończył się więc zgodnie z przedstartowymi życzeniami. Tomek mówił, że będzie zadowolony z miejsca w pierwszej szóstce i cel swój osiągnął, przy okazji dając licznie zgromadzonym (mimo paskudnej pogody) kibicom pokaz niezwykle widowiskowej jazdy. Wszystko jednak mogło skończyć się nienajlepiej, bo na dojazdówce do ostatniego OS-u w Toyocie Corolli WRC Polaków pojawiły się problemy techniczne.

Tomasz Kuchar: - Auto w pewnym momencie po prostu stanęło i nie było mowy, żeby nim ruszyć! Na szczęście połączyliśmy się z naszym serwisem i dzięki ich instrukcjom uporaliśmy się z awarią na tyle, żeby ukończyć imprezę. Mały defekt elektroniki sterującej skrzynią biegów o mały włos nie wyeliminował nas z rajdu. Najedliśmy się sporo nerwów, ale mimo spóźnienia na PKC utrzymaliśmy piątą pozycję i jesteśmy z tego zadowoleni. (...) W tym roku na pewno pojawię się jeszcze na Barbórce w Warszawie i być może w Cieszynie. W tej chwili nie jest to jeszcze pewne.

Tomek pojawił się na mecie z usztywnioną ręką. Opatrunek założyli mu ludzie z ekipy Baumschlagera.

Tomasz Kuchar: - To raczej nic poważnego. Postawiło samochód i uderzyliśmy w stóg siana. W sumie nic się nie stało, ale kierownica obiła i nadwyrężyła mi rękę. Trochę boli, ale za kilka dni nie powinno być po tym śladu.

Drugi z polskich kierowców - Michał Sołowow (Mitsubishi Lancer Evo VI), pilotowany przez Emila Horniacka ukończył swą pierwszą zagraniczną imprezę na wysokiej czternastej pozycji w klasyfikacji generalnej i siódmej w grupie N, którą ostatecznie wygrał Beppo Harrach przed Hermanem Gassnerem (obaj Mitsubishi Lancer Evo VI).

Poprzedni artykuł A1 Waldviertel: Pechowa trzynastka Frycza.
Następny artykuł Kuchar i Szczepaniak po A1 Waldviertel Rallye.

Najciekawsze komentarze

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska
Filtry