Bombowe czasy Stanika
Zbigniew Staniszewski, najszybszy na OS 1 i 3, prowadzi po pierwszej pętli Rajdu Magurskiego, posiadając 23,8 sekundy przewagi nad Tomaszem Kucharem.
- Było OK, a nawet bardzo OK - mówił "Stanik" na przegrupowaniu przed serwisem w Uściu Gorlickim. - Czasy są faktycznie bombowe. Cały zeszły rok uczyliśmy się w lewo i prawo wszystkich ustawień. Myślę, że już się nauczyliśmy - ja też się nauczyłem tego samochodu, bo Evo VI-ką mniej rozwijałem się w dobrym kierunku. Dopiero Dziewiątką rozpocząłem prawdziwy rozwój, no i po prostu chyba teraz są efekty tej pracy.
Jedziemy bardzo szybko, nie ma już żadnych rezerw. Fajnie, bo dużo potrenowaliśmy. A propos, w Olsztynie nie było śniegu, więc trenowałem uślizgi na asfalcie, używając szutrowych opon. Okazało się, że to jest bardzo podobne. To samo robimy tutaj i to wszystko nam się bardzo przydało. Być może tu jest też tajemnica sukcesu. Ale najwięcej zawdzięczamy ustawieniom samochodu, który prowadzi się fenomenalnie. Jest perfekcyjnie wyważony, zbalansowany. Tu podziękowania dla wszystkich osób, które nam pomagały w ustawianiu. Myślę, że po ciemku też będzie dobrze. Boję się, żeby gdzieś nie przesadzić, bo to jest bardzo trudny rajd i można spocząć w rowie.
- Na razie jest spokojnie, ale ja się jeszcze nie napinam aż tak bardzo - tłumaczył Tomasz Kuchar. - Teraz czeka nas trudna pętla i trzeba ją spokojnie przejechać. Śladu praktycznie nie ma. Cała trasa jest brudna, zaśnieżona. Niestety, wiatr nawiewa dużo śniegu na szybę. Grzeje się ile można i nagle bum - biało przed szybą. No ale to chyba pewnie wszyscy tak mają. Przygód nie było. Jak się jedzie wolno to nie ma przygód!
Leszek Kuzaj, dwukrotnie trzeci w wynikach oesu, traci 2,2 sekundy do Kuchara. - Myślę, że ogólnie czasy są dobre. Jest masa śniegu, który trzeba było rozbijać na pierwszych dwóch oesach. Na górze trasa była zasypana. Michał trochę robi ślad, ale myślę, że to jest jeszcze daleka droga do tego, żeby można było mówić o śladzie. Czasy są OK i jak na razie jest dobrze.
Rewelacja pętli, Łukasz Sztuka wygrał OS 2, był drugi na OS 3 - i mieści się w czołowej czwórce. - To jest aż niemożliwe! Sam nie wiem, jak się to stało. Powiem szczerze, że jestem bardzo zaskoczony tymi czasami. Nie wiem, no wydaje mi się, że jadę powoli, czasy są dobre, tak że do przodu. Oczywiście, jadę z rezerwą. Trudno po sześciu latach przerwy jechać od razu na pełny gwizdek. Postaramy się przynajmniej tym tempem jechać do mety. Myślę że te czasy wynikają też z tego, że jedziemy jako 22 załoga i koledzy czyszczą nam tor, a my możemy używać lodowych opon.
Michał Sołowow, najszybszy w S2000, zajmuje piątą lokatę po pętli. - Na pierwszym oesie obróciliśmy się, zgasło nam auto, straciliśmy 10-15 sekund - opowiadał Maciek Baran. - Mamy też kłopoty na takich bardzo ciasnych zakrętach. Na przykład na ostatnim oesie są dwa takie ciasne opory, na których trzeba uważać, żeby nie wypaść z drogi, bo jest bardzo ślisko. I w takich miejscach tracimy po parę sekund. Musimy bardzo delikatnie do tego dojechać, precyzyjnie pociągnąć ręczny, dodać nie za dużo gazu, nie za mało, bo jak dodamy za mało to gaśnie, a jak za dużo - to zrywa przyczepność. Poza tym jest OK.
- Obróciliśmy się na końcówce ostatniego odcinka, na tej nowej partii - wyjaśnił Paweł Dytko, szósty w łącznych wynikach. - Wiedzieliśmy, że to bardzo śliski zakręt, odhamowaliśmy, no ale chyba i tak było ciut za szybko i nas obróciło. Uciekło z 5 sekund. No cóż, chyba wszyscy mówią to samo. Jest strasznie, strasznie ślisko. Nie wiemy, dlaczego. Przed rajdem robiliśmy testy na żywym lodzie i nie było tak ślisko jak tutaj. Teraz zmienimy opony na zupełnie inne, na taką jodełkę. Jest na pewno dużo bardziej ślisko niż rok temu.
- Bardzo ciężkie warunki, bo każda partia odcinka posiada inną przyczepność - komentował Mariusz Stec, siódmy w rajdzie. - Bardzo ciężko jest sprecyzować hamowania i na razie na tym najwięcej tracimy. Trzeci odcinek był szybki, z małą liczba hamowań - i był świetny czas, więc musimy popracować nad hamowaniami, żeby przyatakować, bo wiem, że jest jeszcze duży zapas.
- Jedzie się fajnie, przyjemnie, bo lubię jeździć po śniegu, lubię jeździć w zimie - stwierdził Kajetan Kajtanowicz, zamykający ósemkę. - Ale jeśli chodzi o dobór opon, to najwłaściwszym słowem byłby dramat. Po prostu w ogóle nie trafiliśmy z oponami. Wiedzieliśmy to już tuż przed rajdem. Chodzi o rodzaj bieżnika i ułożenie kolca. Po prostu dramat. Jestem trochę rozżalony. Niestety, nie mamy innych opon. Tak zostaliśmy poinformowani przed rajdem. Dopiero dzisiaj rano mogłem sprawdzić inne opony, które jak się okazało, jednak były do załatwienia w Polsce. Dzień wcześniej tego nie wiedzieliśmy, zostaliśmy inaczej poinformowani. Stwierdziłem, że różnica jest kosmiczna między tymi oponami. Wiedziałem, że będzie dramat.
Sebastian Frycz odpadł po awarii skrzyni biegów po 3 kilometrach OS 2. Michał Bębenek długo "siedział" w zaspie. - Nie wiem czy pojedziemy dalej, bo mamy dość poważny problem ze skrzynią - mówił przed serwisem. - Nie mogę wybić biegu, no i też przez to wpadłem do rowu.
Udostępnij lub zapisz ten artykuł
Najciekawsze komentarze
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.