Było naprawdę grubo
Autoklub rozmawiał z zawodnikami po pierwszej niedzielnej pętli Rajdu Karkonoskiego.
KAJETAN KAJETANOWICZ: - To była dosyć emocjonująca pętla. Teraz było wyjątkowo - było kilka miejsc, takich momentów naprawdę grubych. Życie jest nam miłe, więc postaramy się to wypośrodkować. Było naprawdę grubo i jeszcze jestem myślami przy tych kilku sytuacjach. Pojechaliśmy naprawdę bardzo szybko.
GRZEGORZ GRZYB: - Trasa bardzo wymagająca, ale fajne te oesy. Myślałem, że będzie dużo więcej brudu niż na pierwszych oesach, ale okazuje się, że było w miarę fajnie. Tak jak się spodziewałem, drugi oes był zdecydowanie najtrudniejszy, chociaż to my mieliśmy największe przygody, ponieważ pod koniec odcinka przebiliśmy oponę, dwa kilometry jechaliśmy na kapciu. Musieliśmy zmienić dwa koła bowiem mieliśmy już tylko deszczowe, założyliśmy je na tył i auto kompletnie się nie prowadziło. Nie wiemy czy to jest przyczyna związana tylko z oponami czy stało się coś jeszcze z amortyzatorami, albo z czymś innym bo dziwne odgłosy wydaje tył.
LESZEK KUZAJ: - Nie mogę trafić w drogę. Jadę tak, jakbym w ogóle nie miał opisu. Nie ma co gadać, nie ma co dodawać, ja po prostu nie mogę. Walczę z sobą na ile potrafię, ale już po prostu więcej nie mogę.
MICHAŁ BĘBENEK: - Gdzieś nam zeszło powietrze z prawej tylnej opony na dojazdówce. Tuż przed startem sprawdzaliśmy jeszcze ciśnienie. Okazało się, że mamy 0,7, więc zaczęła się akcja ze zmianą. Było już późno, dojechaliśmy tuż przed startem, no i tak poszło. Mieliśmy tylko medie w bagażniku i jechaliśmy na bardzo miękkiej oponie na prawym tyle. Złapaliśmy spóźnienie, tak więc to nie jest zdecydowanie nasz rajd.
ŁUKASZ HABAJ: - Na starcie do oesu urwała się półoś. Potem okazało się, że była to lewa tylna. Na pierwszym oesie straciliśmy ponad dwie minuty. Nigdy wcześniej nie byłem w takiej sytuacji i nie wiedziałem co się stało. Nie zblokowałem dyfra i jechałem tak ostrożnie. Przepuszczalem Tomka Kuchara. Jesteśmy cały czas na drugim miejscu w N-ce i chyba mamy 10 sekund przewagi nad Wojtkiem Chuchałą. Na ostatniej pętli postaramy się utrzymać to trzecie miejsce i taki jest plan.
TOMEK KUCHAR: - Fura hamuje, ale ja nadal nie czuję się pewnie. Miałem kilka grubych momentów. Ten pedał hamulca nie jest taki, do jakiego jestem przyzwyczajony. Hamulce są sprawne, ale pedal nie jest taki twardy tak, jak lubię. W paru miejscach nie pojechałem tak, jak trzeba. Mieliśmy drobne problemy z elektryką na jednym z odcinków, ale na szczęście on nie rzutował bardzo na to, co się zdarzyło. Łukasz Habaj, którego dogoniliśmy, zachował się bardzo fair. Dżentelmeńsko zjechał na bok i nie straciliśmy czasu. Świetnie, że są tacy zawodnicy, bo wielokrotnie zdarzało mi się za kimś jechać, ktoś mnie widział, trąbiłem, świeciłem i niestety, kolega mnie nie puszczał. Łukasz zachował się naprawdę z klasą i oby więcej było tego typu zawodników. Ostatnia pętla to atak.
MACIEJ BARAN: - Pierwsze dwa oesy poszły słabiej. Trzeci pojechaliśmy dobrze, ale to dzięki przygodom, jakie mieli koledzy, nie ukrywajmy. Jeszcze są trzy oesy. Jesteśmy bardzo blisko w dniu. Tomek i Grzesiek są tuż za nami. Wszystko może się zdarzyć. Nie mogliśmy złapać rytmu. Dwa pierwsze oesy pojechaliśmy dużo, dużo za wolno. Mnie się coś źle dyktowało, Michał nie widział drogi i po prostu nie mogliśmy się dobrze zgrać. Trzeci już był ok, ale pierwsze dwa pojechaliśmy za słabo. Trzeba zasuwać, nie ma wyjścia. Trzeba być przed Grześkiem i Tomkiem. Tomek na pewno ma ochotę na punkty w dniu, Grzesiek w dniu i rajdzie, więc będzie wesoło.
Fot. Marcin Kaliszka
Udostępnij lub zapisz ten artykuł
Najciekawsze komentarze
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.