Głosy po Rajdzie Kaszub
MIROSŁAW WŁODARCZYK: - Trudno ocenić mi ten rajd - z jednej strony znowu pierwsze miejsce w klasie i piąte w generalce PPZM, co na pewno cieszy, ale z drugiej nie jechało mi się jakoś najlepiej.
Na pewno oduczyłem się trochę jazdy Lanosem, poza tym to chyba nie był nasz dzień. Zgodnie z Grześkiem doszliśmy do takiego wniosku. Może to powód wielu komplikacji przed startem. Niemniej jednak nie wypada narzekać na końcowy efekt.
WOJCIECH WŁODEK: - Jestem bardzo zadowolony z osiągniętego wyniku! Głównym celem naszego startu było dojechanie do mety i zbieranie doświadczeń, gdyż był to mój pierwszy start na szutrach. Po pierwszym odcinku okazało się, że jesteśmy w stanie walczyć o podium. Jazda po szutrach sprawiła mi wiele radości, a jak się okazało na mecie, udało się do końca utrzymać wysokie tempo i wygrać klasę. Cały rajd układał się po naszej myśli, samochód był świetnie przygotowany przez Łukasza Witasa, który pomógł mi również udzielając cennych wskazówek przed rajdem.
Poszukujemy zgubionego na OS 5 zderzaka (biały z naklejkami Bio Line, KrakPoż Motul, Interscand, TopRally.net) z tablicą rejestracyjną KR 6950C. Jeśli ktoś go znalazł, prosimy o kontakt - wrallyw@interia.pl
KONRAD BULANDA: - Pierwszy OS zaspałem; po pobudce cały czas prześladował mnie „sen” i strata 1,5 sekundy na kilometrze na pierwszym OS-ie do Bartka Skalczyńskiego i Grzegorza Sielickiego. Odwołany OS 2 całkowicie wybił mnie z konceptu na rajd, przynajmniej na pierwszej pętli. Przed zawodami atak zaplanowaliśmy na OS-ach 2/5, które się jednak nie odbyły. To zmusiło nas do zmiany taktyki, a sytuacja i układ w rajdzie wymusił na nas pełen atak na ostatnim OS-ie. Na domiar złego odcinek Piekiełko II był OS-em w tempo, wymuszającym utrzymanie równego stylu jazdy. Mimo to podjęliśmy wyzwanie i postanowiliśmy zaatakować na maxa. Wszystko szło dobrze, wręcz pięknie, aż do 10 km. Tam niestety, po szybkiej prostującej partii był długi szybki prawy z bardzo krótką prostą i prawym odchodzącym pod kątem prostym. Moja wizja na pokonanie tego fragmentu drogi zakończyła się honorowym „na prawo patrz” odchodzącej trasy rajdu, przecięciem koperty i myślą, że nieźle się „przeforsowałem” skoro napadłem to miejsce z prędkością ponad dwukrotnie wyższą niż możliwa do pokonania. To był koniec marzeń o pierwszej lokacie. Gratuluję zwycięstwa Bartoszowi Skalczyńskiemu i Grzegorzowi Sielickiemu. Chciałbym również podziękować wszystkim, którzy umożliwili nam start w Rajdzie Kaszub, szczególnie firmie IZOL-MONT Izolacje i Blacharstwo Przemysłowe z Gdańska oraz macierzystemu Automobilklubowi Orski.
ŁUKASZ SAWICKI: - Rajd był rewelacyjny; trasy na których przyszło nam rywalizować, były niesamowicie ciekawe, techniczne i otoczone pięknymi krajobrazami. Po pierwszej pętli udało nam się objąć prowadzenie w klasie A-7 oraz wywalczyć czwarte miejsce w klasyfikacji generalnej. Niestety, na drugiej pętli zanotowaliśmy straty, pomimo tego nawet, że pojechaliśmy szybciej. Przystopowały nas m.in. blokada drogi na czwartej próbie przez uszkodzone auto konkurencji, awaria interkomu a nawet ciągnik rolniczy na trasie ostatniego odcinka specjalnego. Mimo tego, jestem bardzo zadowolony. Współpraca z nowym pilotem układała się rewelacyjnie – Piotrek po prostu spisał się wspaniale.
RAFAŁ MALIŃSKI: - Cieszę się że znów jestem na mecie, choć miejsce, które zająłem, nie do końca mnie satysfakcjonuje - numer 21 nie okazał się szczęśliwy. Już od startu musiałem jechać na zapasowym tylnym zawieszeniu - właściwe amortyzatory zostały zdekompletowane podczas regeneracji. Samochód prowadził się bardziej nerwowo.
Na trzecim odcinku dwa razy byłem poza drogą. Powodem błędów był też słabo działający interkom. Żeby przyciszyć samochód mechanicy włożyli do tłumika druciane zmywaki. Niewiele to pomogło, bo na kolejnym odcinku w wydechu zrobiła się dziura. Drugą pętlę jechałem już bardziej na pamięć niż na opis, a przed szczytami puszczałem gaz, żeby słyszeć pilota. Pod koniec 4-go odcinka na podjeździe przed metą lotną całą szerokość drogi zablokował uszkodzony samochód Szymona Ruty. Chłopaki startowali 2 minuty przed nami i zdążyli nas skierować na objazd w pole. Powrót na drogę dostarczył jednak sporo wrażeń, ponieważ trzeba było zsunąć się z 2 metrowej skarpy. Niektóre załogi nie zareagowały tak szybko, i straciły w tym miejscu więcej czasu.
Ostatni OS jechałem już bardzo zdekompletowanym samochodem. Układ wydechowy został gdzieś na odcinku, podobnie jak drążek skrętny tylnej belki. Ani przez chwilę nie myślałem o tym, żeby zwolnić. Za jednym ze szczytów był ciasny zakręt, a ja pomyliłem się w liczeniu palców, którymi dyktował mi pilot. Znów zwiedzałem pobocze, a podczas powrotu na drogę potrąciłem zaparkowany motocykl jednego z kibiców (przepraszam).
Ukończenie ostatniego oesu nie jest jednoznaczne z ukończeniem rajdu. Aż do wjazdu do parku zamkniętego nie chciałem gasić samochodu, bo nie byłem pewien, czy później odpali. Uroczystości na rynku bardzo się przeciągały, a w baku kończyło się paliwo. Ponieważ opóźnienie było winą organizatora, otrzymałem zgodę na zatankowanie samochodu i ukończyłem zawody. Potem dowiedziałem się, że dostałem karę 20 sekund za spóźnienie na PKC. Kara była jednak spowodowana słabo czytelnym wpisem w karcie drogowej i została anulowana.
Kaszubskie OS-y nie są tak równe, jak na Opolszczyźnie. Zawieszenie, które znakomicie spisywało się w tamtych warunkach, było za niskie i zmuszało mnie do bardzo ostrożnej jazdy po dziurach. Oglądałem on-boardy mojego taty, i jestem pewien, że gdybym atakował wyboje z taką prędkością jak on, mój samochód złamałby się na pół. Tutejsze trasy są jednak dużo bezpieczniejsze. Na tym rajdzie byłem 4 razy w plenerze i za każdym razem mogłem kontynuować jazdę nie uszkodzonym samochodem.
Organizatorzy bardzo starają się pokazać ten sport najszerszemu gronu publiczności. Cieszę się, że zespoły mogły zaprezentować się w najruchliwszych miejscach Trójmiasta. Widać jednak, że nie ma jeszcze zbyt dużego zainteresowania rajdami w tych okolicach. Na odcinkach było mało kibiców. Miejscami brakowało rąk, potrzebnych zawodnikom do powrotu na drogę. Mam nadzieję że za rok kibiców przyjdzie więcej.
Zapraszam na stronę www.sport.malkom.pl . Opublikowałem tam on-boardy z drugiej pętli rajdu.
MICHAŁ BĘBENEK: - Niestety, nasz trening przed Rajdem Warszawskim zakończył się bardzo pechowo i szybko - już na trzecim odcinku specjalnym, po około 5 kilometrach troszkę za szybko wjechaliśmy w zakręt i wyniosło nas na pobocze. Pech chciał, że znajdował się tam potwornie duży głaz, o który zahaczyliśmy lewym kołem i ścięliśmy wahacz. Z samochodem praktycznie nic się nie stało, jednak uszkodzony element zawieszenia uniemożliwiał kierowanie i musieliśmy wycofać się z rajdu. Po zakończeniu odcinka mechanicy na trasie wymienili uszkodzoną część i na własnych kołach dotarliśmy na strefę serwisową, ale niestety, rajd dla nas już się skończył.
Nie potrenowaliśmy za dużo przed bardzo ważnym dla nas Rajdem Warszawskim, ale jesteśmy w bojowych nastrojach i na trasach wokół stolicy będziemy starali się skutecznie bronić naszej pozycji liderów RSMP 2005. Mamy nadzieję, że uda się dowieść to miejsce na zakończenie sezonu, co w tej chwili jest naszym głównym celem.
WOJCIECH KARŁOWSKI: - Pierwszy raz w życiu jechałem z tak wysokim numerem startowym; nie ukrywam, że to bardzo miłe i motywujące. 7-ka okazała się być szczęśliwą - czwarte miejsce w klasyfikacji generalnej to bezwzględnie mój najlepszy dotychczasowy wynik. Nie ukrywam również zadowolenia z samochodu. Uważam, że Clio się świetnie prowadzi po szutrze. Jest bardzo stabilne w szybkich zakrętach, jak również w bardzo nierównym terenie. Na pozór tak delikatny samochód świetnie znosił trudy szutrowo-kamyczkowych odcinków specjalnych. Mam nadzieję, że za rok również będzie mi dane wystartować w tym rajdzie. Może już w randze mistrzostw Polski. Obecnie jednak już się nie mogę doczekać Rajdu Warszawskiego.
TOMASZ BARWIK: - Jesteśmy bardzo zadowoleni, iż pomimo tak długiej przerwy w startach (Barbórka Cieszyńska 2004), powalczyliśmy zajmując pierwsze miejsce w klasie N-1. 16 miejsce w klasyfikacji generalnej również napawa optymizmem przed dalszymi startami. Rajd Kaszub to przepiękne i trudne technicznie szutrowe trasy, mamy nadzieję, że w następnym sezonie zagości na Kaszubach jedna z eliminacji RSMP. Dziękujemy bardzo kibicom za doping na całej trasie. W Rajdzie Kaszub o Puchar Lotosu wzięliśmy udział dzięki firmom ATS Display i Plus Media. Mamy nadzieję, iż osiągnięty wynik i dobra współpraca z nowymi sponsorami zaowocują startami w pozostałych eliminacjach Pucharu PZM.
PAWEŁ STEFANICKI: - Jestem bardzo szczęśliwy z osiągniętego rezultatu. Lista zgłoszeń Rajdu Kaszub była naprawdę imponująca - z wyjątkiem Leszka Kuzaja zjawiła się praktycznie cała czołówka mistrzostw Polski w samochodach czteronapędowych, dużo mocniejszych od naszej Hondy. Z tego względu nawet nie myślałem o zajęciu miejsca na podium. Nasza taktyka zakładała osiągnięcie jak najlepszego wyniku w konfrontacji z samochodami jednonapędowymi, bo jak wiadomo, na szutrze samochody czteronapędowe są dla „osiek” poza zasięgiem. Od pierwszego odcinka narzuciliśmy dość wysokie tempo i z oesu na oes powiększaliśmy przewagę nad konkurentami. Pomimo awarii przedniego prawego amortyzatora oraz kilkusekundowego opuszczenia drogi, wygraliśmy wszystkie odcinki specjalne wśród samochodów jednonapędowych, co niewątpliwie sprawiło nam dodatkową satysfakcję na mecie.
Chciałbym podziękować licznej grupie kibiców za wspaniały doping na trasie, jak również serwisowi za profesjonalną opiekę podczas zawodów. Wszystkich gorąco zapraszamy na stronę www.stefanicki.pl, już w tym tygodniu pojawi się tam nasz onboard z Rajdu Kaszub. Przy okazji podziękowań nie mogę pominąć również moich głównych sponsorów, firm: ELPIGAZ-Gazowe Układy Zasilania, Shell oraz Mostva.
STEFAN KARNABAL: - Jesteśmy bardzo szczęśliwi z osiągniętego wyniku. Uważam, że nasz Mitsubishi Lancer Evo VIII MR jest doskonale przygotowany na asfalt, na szutrach natomiast mamy jeszcze sporo do zrobienia - ale auto kryje przed nami coraz mniej tajemnic. Zrobiliśmy duży progres w jeździe po luźnej nawierzchni i potwierdziliśmy, że dobry wynik na Rajdzie Polski nie był dziełem przypadku. Zdajemy sobie sprawę, że jeszcze wiele pracy przed nami, jednak cały zespół - nawet mimo naszych ostatnich niepowodzeń - z nadzieją patrzy w przyszłość i ciężko pracuje w celu jak najlepszego przygotowania samochodu na Rajd Warszawski.
Rajdu Kaszub był świetnie przygotowany, a jazda po szutrowych odcinkach daje niesamowitą radość. Mam nadzieję, że i w przyszłym sezonie będę mógł rywalizować na tutejszych oesach i walczyć o zwycięstwo.
ZBIGNIEW STANISZEWSKI: - Zwycięstwo smakuje doskonale - piękne, malownicze, wymagające odcinki Szwajcarii Kaszubskiej, silna obsada, cała pula w naszych rękach i samochód, na którym po rajdzie nie ma żadnej skazy. Jak tu się nie cieszyć? Wynik kontrolowaliśmy przez cały rajd. Pierwszy i drugi odcinek w pętli były bardzo techniczne. O nie, nie obawiałem się wcale. Trzeci był bardzo długi i szybki. Tutaj decydowały samochód oraz znajomość trasy. Na szczęście równa jazda pozwoliła wygrać nam również dwa przejazdy tego odcinka. Występ na Kaszubach napawa nas optymizmem przed Rajdem Warszawskim. Był to doskonały trening, który potwierdza naszą technikę jazdy oraz plan taktyczny. Co do planów zorganizowania eliminacji RSMP nad morzem to podoba nam się pomysłowość, determinacja i chęć działania takich osób jak pan Lesław Orski. Z organizacyjną pomocą osób z bardziej doświadczonych automobilklubów, pomysł na mistrzostwa Polski wydaje się być realny.
Udostępnij lub zapisz ten artykuł
Najciekawsze komentarze
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.