Zasubskrybuj

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska

Gra WARTA świeczki.

Bardzo finezyjną i ryzykowną grę podczas Rajdu Nikon musiała podjąć załoga Zespołu Rajdowego WARTA SA - Stefan Karnabal i Bartłomiej Boba - grę z samochodem i rywalami.

Jej stawką było osiągnięcie mety, najlepiej na punktowanej pozycji, samochodem niesprawnym od pierwszych kilometrów. Ta rozgrywka, wbrew przysłowiu, okazała się warta świeczki. Siódma lokata w klasyfikacji generalnej i piąta w grupie N są w tej sytuacji bardzo dobrym wynikiem ambitnego sopocko-krakowskiego duetu.

Kłopoty z mającym już swoje lata lancerem zaczęły się niemal natychmiast po starcie. Auto zaczęło przerywać i w efekcie podróż przez pierwszy OS przebiegła pod znakiem świateł awaryjnych. Usterkę udało się rozpoznać i usunąć podczas pierwszego serwisu. Niestety zaraz potem silnik zaczął tracić moc, spadło też nieco ciśnienie ładowania turbiny. Diagnoza na kolejnej przerwie serwisowej brzmiała jak wyrok: pęknięta głowica.

Karnabal i Boba zdecydowali się podjąć próbę kontynuowania rajdu. Taktyka w tych okolicznościach była prosta. Jechać optymalnym dla auta tempem „po asfalcie” i unikać cięć, grożących „kapciem” i pogrzebaniem jakichkolwiek szans na przyzwoity wynik. Należało także wytrzymać nerwowo zarówno nacisk atakujących konkurentów, jak i zwalczyć pokusę przyspieszania wobec kłopotów nękających wielu ostro jadących rywali z przodu stawki. Zadanie zostało wykonane, chociaż drugiego dnia przemęczony dodatkowo upałem lancer bardzo niechętnie podjął wysiłek dojechania z ostatniego serwisu na metę na wałbrzyskim rynku.

Jesteśmy na mecie, mamy punkty, ale to jedyny powód do jakiegoś zadowolenia - powiedział Stefan Karnabal. – Chciałem po raz kolejny sprawdzić się w walce z najlepszymi, a przyszło mi sprawdzać się w walce z autem. Jestem po prostu zły, taką sportową złością, która mam nadzieję zaowocuje w sierpniu, podczas Rajdu Rzeszowskiego”.

To był trudny rajd także dla mnie jako pilota – stwierdził Bartek Boba. – Przygotowaliśmy opis na walkę, a tymczasem musiałem przestawić się na zupełnie inne tempo dyktowania. W stresie, jaki obaj przeżywaliśmy, nie było to łatwe. Ale to jest nasz czwarty rajd i czwarty raz jesteśmy na mecie. Trudno, żebym się choć trochę z tego nie cieszył”.

Trzeba przypomnieć, że także podczas otwierającego sezon Rajdu ELMOT Karnabal i Boba borykali się ze spadkiem mocy auta i dopiero ostatnią pętlę przejechali z optymalnymi osiągami. Biorąc pod uwagę fakt, że trasy obu rajdów częściowo się pokrywały, możnaby wysnuć wniosek, że przepiękne rejony Gór Sowich nie okazały się zbyt gościnne dla tej załogi (szczegóły na stronie www.karnabal.pl ).

Załoga Karnabal – Boba startuje dzięki pomocy Towarzystwa Ubezpieczeń i Reasekuracji WARTA S.A. oraz życzliwości firm: HEMPEL, Stena Line, Hydromechanika i PHU ZDUNEK.

(inf. prasowa)

Poprzedni artykuł Rekordowe zwycięstwo El Matadora!
Następny artykuł Tomasz Czopik - Evo VI spisało się na szóstkę.

Najciekawsze komentarze

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska
Filtry