Maluch gwiazdą w Monako
Debiutant w Rallye Monte Carlo Historique, Fiat 126p załogi Andrzej Lubiak/Jacek Zaleski dzielnie zniósł trudy rajdu - i prosto z mety, jeszcze z błotem Turini, odjechał na wystawę sportowych samochodów do Genewy.
Załoga przygotowuje się do wieczornej gali u księcia. Obecność zapowiedział Carlos Sainz.
- Na pierwszym wieczornym oesie etapu finałowego przepalił się bezpiecznik i zgasły nam wszystkie światła oraz lampka pilota - mówi Andrzej Lubiak. - Jakoś przejechaliśmy odcinek ze stratami i zreperowaliśmy światła przed kolejną próbą. Poza tym nic się nie działo. Walczyliśmy ostro na odcinkach.
Jechaliśmy na kolcowanych Hankookach - to jedyne dostępne na świecie, 12-ki z kolcami. Na etapie były wszystkie możliwe rodzaje nawierzchni: mokry asfalt, czarny śliski asfalt z lodem, no i śnieg na przełęczy Turini oraz na poprzednim oesie. Na szczęście po ciemku nie widać przepaści obok drogi!
Od razu w Monako zaczął się wyścig. Nie było pośrednich pekaców i każdy chciał jak najszybciej dotrzeć na start pierwszego oesu, żeby potem nie stać w kolejce. Obowiązywał jedynie końcowy PKC po przejechaniu 250 km.
Samochód jest w absolutnie doskonałej formie. Udało się w nic nie uderzyć, wszystko jest całe. Geometria trochę się rozjechała. Mówimy, że Maluch się uśmiechnął. Rozbieżność przednich kół wynosi 5 cm, ale można się do tego przyzwyczaić.
Pierwszy start strasznie nas rozochocił. Jesteśmy zafascynowani tym rajdem. Atmosfera jest niesamowita, zawodnicy bardzo mili, koleżeńscy, a przy tym twardo walczący. Widać, że towarzystwo jest dobrane charakterologicznie. To wciąga i już świeci nam światełko w głowie, żeby wystartować ponownie. Teraz bardzo dużo wiemy na temat tego rajdu. Wiemy jak przygotować samochód, jakie dobrać przełożenia.
Maluchem chyba najłatwiej tu walczyć. Doskonale się spisuje w tym rajdzie. Trzeba tylko skrócić drugi bieg, bo strasznie hamowały nas niektóre nawroty pod górę. To był jedyny problem. Na zjazdach po lodzie, po śniegu, półeczkach, zakręcikach przechodzących rytmicznie jeden w drugi, Maluch spisywał się perfekcyjnie. Waga i gabaryty robiły swoje. Wyprzedzaliśmy wiele samochodów. Moc nie jest mała - 48 KM. To bardzo dzielne auto.
Na jedynym odcinku, na którym o klasyfikacji decydował bezwględny czas przejazdu, zajęliśmy 9 miejsce w generalce. Wynik na torze lodowym Serre-Chevalier byłby lepszy, ale popełniłem błąd na drugim zakręcie. Postawiło mnie i bez zatrzymania wykonałem pełnego Aaltonena. Sensacja była niesamowita, po wszystko odbyło się w biegu.
Zalety Malucha na lodzie są dobrze znane. Startowałem w takich wyścigach na stadionie w Olsztynie i parę razy wygrałem generalkę z Marianem Bublewiczem, z bardzo mocnymi samochodami. Po przerwie trzeba było sobie tylko przypomnieć technikę jazdy.
Udostępnij lub zapisz ten artykuł
Najciekawsze komentarze
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.