Meksykańska przygoda Kuzaja

O dotychczasowych przygodach załogi mówi dyrektor Subaru Poland Rally Team, Andrzej Górski.

- Podróż Leszka i Maćka do Meksyku trwała aż 26 godzin. Wystartowali w sobotę rano, a kiedy dolecieli nad Aeropuerto Internacional de la Ciudad de Mexico, krążyli nad lotniskiem przez godzinę 40 minut. Nie mogli wylądować, bo na Aeropuerto zabrakło prądu! W końcu holenderski pilot się zdenerwował i poleciał po paliwo do Houston w Teksasie. Stamtąd samolot wrócił do Mexico City, tym razem czekając 40 minut w kolejce do lądowania. Kiedy Leszek i Maciek stanęli wreszcie na meksykańskiej ziemi, okazało się, że są bez bagaży - podobnie jak pokładowi koledzy, Marcus Grönholm i Gigi Galli.

W Leon temperatura sięga 30 stopni. Podczas testów zorganizowanych dla grupy PCWRC, nasza załoga przeżyła drobną przygodę. Za szczytem wyjechał Leszkowi stary Chevrolet wyładowany kukurydzą. W efekcie małego puknięcia, Subaru miało uszkodzony lewy błotnik. Policja przybyła na miejsce kraksy po trzech godzinach. Okazało się, że Manolo prowadzący Chevroleta nie ma prawa jazdy, ani ubezpieczenia. - A Mexico no licencia, no problema! - wyjaśnił policjant.

Nasza N11-ka, którą startują Leszek i Maciek, wypłynęła w rejs w połowie stycznia. Serwisem zajmuje się japońsko-belgijski SYMS, mający też pod opieką N12-kę aktualnego mistrza świata Toshihiro Araiego. Po pierwszym dniu rekonesansu Leszek stwierdził, że trasa mu się podoba, choć nawierzchnia oesów pokryta jakimś dziwnym granulatem, jest bardzo śliska.