Przede mną jednak jeszcze dużo nauki na tego typu odcinkach. Ale przecież głównie o naukę mi chodziło, aby następnym razem spisać się lepiej. Moim i mojego pilota celem było przejechać całą trasę i cało dojechać do mety, co się udało. Honda, poza stratą prawego bocznego migacza, nie nosi śladów jakichkolwiek innych uszkodzeń. Za niskie zawieszenie auta ograniczało jedynie prędkość na licznych uskokach. Bardzo dziękuje załodze Michała Sołowowa i Macieja Barana za okazaną mi pomoc przed startem. W tym roku na pewno jeszcze wystartuję.
TOMEK "RS": TOKARSKI: - Przedrajdowe założenia, dotyczące pokonania całej trasy bez istotnych przygód, udało się wykonać w 100 procentach. Poza oesami nie zabrakło drobnych przygód, m.in. zakopania się na zapoznaniu. Dzięki zespołowej pracy kilku załóg, linki holowniczej i ekipy podróżującej Audi A8 4.2 quattro, udało się sprawnie wydobyć Hondę z piaszczystej pułapki, za co jeszcze raz dziękujemy. Byli tacy, którzy nie wierzyli, że niemal całkowicie seryjny Civic własnoręcznie przygotowany przez Adę, dotrze o własnych siłach do mety, ale szczęśliwie nie okazali się dobrymi prorokami. Kilka minut przed naszą godziną startu okazało się, że w niewyjaśnionych okolicznościach zaginęła balaklawa Ady. Dzięki Maćkowi Baranowi, który błyskawicznie użyczył swojej zapasowej. Mogliśmy jednak wystartować o czasie z kompletnym ubiorem, za co niniejszym także Maćkowi dziękuję.
MARCIN ABRAMOWSKI: - Jesteśmy na mecie! Rajd przebiegł dla mnie bardzo dobrze, na odcinku testowym sprawdziliśmy kilka ustawień zawieszenia i wybraliśmy właściwy setup na panujące warunki. Pierwszy dzień rajdu niestety, minął na rozjeżdżaniu się - brakowało mi kilometrów testowych przed rajdem. Z odcinka na odcinek czułem się pewniej i starałem się wykorzystywać potencjał naszego auta jak najlepiej. Niedziela to dzień, w którym jechało mi się w końcu dobrze, popełnialiśmy coraz mniej błędów - było to widoczne po czasach notowanych na poszczególnych odcinkach. Podczas ostatniego przejazdu chciałem zaryzykować i zaatakować Kamila Butruka. Niestety, popełniłem błąd, dojechaliśmy za szybko do nawrotu, auto uderzyło w dużą koleinę i dachowało. Mieliśmy dużo szczęścia, ponieważ wylądowaliśmy na koła i na tym całym incydencie straciliśmy około 15 sekund. Na skutek dachowania uszkodzeniu uległo też koło i do mety dojechaliśmy na kapciu. Ten rajd pokazał mi, ile nauki przede mną - w końcu zacząłem dogadywać się z autem i korzystać z jego możliwości. Jestem bardzo szczęśliwy ze współpracy z Danielem - to doskonały pilot, jazda z nim to sama przyjemność, oby tak dalej. Dziękuję za wsparcie kibiców, było was dużo! Czas odbudować auto i przygotować się do Rajdu Dolnośląskiego.
DANIEL SIATKOWSKI: - Nasz cel sprzed rajdu zrealizowany, na odcinkach pokazaliśmy się z dobrej strony - popełniliśmy kilka błędów, lecz z odcinka na odcinek było lepiej. Marcin szukał ciągle sekund - starał się odnaleźć swoje błędy i unikać ich na kolejnych odcinkach. Współpraca w aucie była bezbłędna. Praca zespołu i mechaników była idealna. Szkoda trochę tego małego błędu, przez który straciliśmy trochę czasu i może szansę na 5. miejsce w rajdzie. Nie ma co się rozżalać nad tym, jest dobrze, oby było jeszcze lepiej na kolejnych rajdach. Dziękuję za wsparcie dla naszych partnerów: Gulf Polska, Olpol Wawrzyn, Vegeta, TG Tadeusz Gałązka, K2 i Ambi Pur.
MARCIN GAGACKI: - Cieszę się z sukcesu Marcina Abramowskiego, jadącego z Danielem Siatkowskim. Po dłuższej przerwie wystartował i zdobył wysokie miejsce w klasyfikacji generalnej oraz w klasie. Rajd dla nas skończył się bardzo szybko - od początku źle mi się jechało. Auto było przygotowane do rajdu w ostatniej chwili, po incydencie na Rajdzie Rzeszowskim. Nie zgraliśmy się z pilotem, było kilka błędów. Teraz już myślę o kolejnym rajdzie. Mam zamiar zdążyć odbudować auto i wystartować w Rajdzie Dolnośląskim. Chciałbym podziękować sponsorom którzy mnie wspierają - Gulf Polska, OPONY.PL, Corimp, REMUS-POLSKA, Abram-Motorsport, KARO-BHZ i INTERSET. Bez ich pomocy nie było by nas na trasach RSMP w tym roku.
PIOTR STRYJEK: - O ile przed rajdem mieliśmy pewne wątpliwości związane z decyzją odnośnie startu w 36. Rajdzie Warszawskim, o tyle po dwóch dniach zmagań jesteśmy pewni, że był to dobry wybór. Rajd był praktycznie naszym debiutem na nawierzchni szutrowej po pechowym Lotosie, gdzie udało nam się przejechać jedynie dwa odcinki. Mimo, że jechaliśmy z dalekim numerem, poza drugim przejazdem oesu Dziki Bór, trasa była znośna i nasze małe Clio w całości i w pełni sprawne zameldowało się na mecie. Sprawność techniczną zawdzięczamy po raz kolejny nie tylko dobremu przygotowaniu przed rajdem, ale także obsłudze na strefie serwisowej przez mechaników Renault Trucks Polsad. Po uszkodzeniu zawieszenia lewego przedniego koła już na pierwszym odcinku, serwisowi wystarczyło 20 minut na wymianę pogiętych elementów, ustawienie geometrii i nawet wypucowanie szyb. Szkoda jedynie, że inni zawodnicy z N3 nie podjęli rywalizacji na szutrach 36. Rajdu Warszawskiego. Startując jako jedyni w N3 mogliśmy toczyć bój tylko z kilkoma autami grupy R i do czwartego odcinka plan ten realizowaliśmy, zajmując 17. miejsce w klasyfikacji generalnej. Niestety, na drugim przejeździe oesu Przez Bród ugrzęźliśmy na podjeździe, prowadzącym krętą drogą. Droga w tym miejscu była tak zniszczona przez auta A- i R-grupowe, że jako ostatniej przednionapędowej załodze nie udało nam się tam podjechać. W tym miejscu straciliśmy blisko 10 minut i przestaliśmy się liczyć w klasyfikacji generalnej. Udało się nam jednak stamtąd wyjechać i dokończyć odcinek i… to był błąd! Zresztą uwidocznił się wtedy wręcz kuriozalny system SupeRally, który umożliwia w Polsce jeżdżenie rajdów bez wyjeżdżania na odcinki. Ale to chyba wymaga osobnego komentarza…
SEBASTIAN TRZASKA: - Nasza przygoda z 36. Rajdem Warszawskim zakończyła się równie szybko, jak się zaczęła. Od początku mimo optymizmu szło czasami z górki, a czasami wręcz pod górę. Przez przedłużające się BK1 dotarliśmy na odcinek testowy na 30 minut przed jego końcem. Oczywiście to nie była wina harmonogramu czy sędziów, tylko tego, że nasze Clio po raz pierwszy startowało w RSMP i musiało zostać zaplombowane. Odcinek testowy był już bardzo mocno rozkopany, wręcz rozryty. Chcieliśmy spokojnie go przejechać, opisać i sprawdzić, jak zachowuje się auto, ale tego nie dało się zrobić. Walczyliśmy, aby nie zostać na środku tego poligonu. Na jednym z lewych zakrętów, przy kukurydzy wyjechałem z koleiny i wtedy wydarzyła się tragedia. Uderzyliśmy środkiem płyty w głaz, a ta rozbiła miskę olejową. W pierwszej chwili nie zauważyłem niczego niepokojącego, aż do wyjazdu na asfalt. Dym spod maski i kontrolka ciśnienia oleju oznaczały koniec jazdy. Walczyliśmy do końca, aby wystartować w sobotę, ale okazało się, że silnik jest zatarty… Chciałbym w swoim i Maćka imieniu podziękować naszym sponsorom: AutoGuard, Sparkelectronics, Danmar, RM-Motors, PM-Car oraz osobom które stawały na głowie, aby nam pomóc reanimować auto, czyli Panu Pawłowi Matysiakowi z PM-Car, chłopakom z KRC, a w szczególności Michałowi, bratu, który chory w domu koordynował całą akcję, moim rodzicom i oczywiście Maćkowi za to, że ma do mnie cierpliwość i za jego pomoc. Dziękuje też przyjaciołom, którzy pożyczyli mi na ten rajd trochę własnego sprzętu, czyli Badiemu i Darkowi Witkowskiemu. Gratulacje dla braci Stryjków za godne reprezentowanie N3, a my naprawiamy auto, aby jak najszybciej wrócić na trasy RSMP.
MACIEJ RZEŹNIK: - Mieliśmy problem z silnikiem i czasy na poszczególnych próbach bardzo dobrze to odzwierciedlały. Starałem się jechać jak najszybciej, ale problem z mocą jednostki napędowej naszej Skody skutecznie to uniemożliwiał. Nie ukrywam również, że w tych warunkach zdarzało mi się popełniać błędy, które kosztowały nas cenne sekundy. To nasz kolejny start na szutrach, niestety najmniej udany ze wszystkich w tym sezonie. Zdobyliśmy jednak kolejne doświadczenia, które powinny procentować w następnych sezonach. Cieszymy się także z tego, że jesteśmy na mecie. To dobre uczucie zwłaszcza po rajdzie, który był tak trudny dla całej naszej ekipy. Trasa Rajdu Warszawskiego była dla mnie zupełnie nowa. Nigdy nie startowałem na tych próbach i muszę powiedzieć, że wymagały od załogi świetnych umiejętności i doskonałego przygotowania. Było to także duże wyzwanie dla samochodów i mechaników szykujących je do startu. Liczyliśmy na nieco większy dorobek punktowy po tym występie, ale przed nami jeszcze dwa starty - tym razem na asfaltach. Mam nadzieję, że będą one udane dla naszego zespołu i będziemy mogli zaprezentować się z jak najlepszej strony. Chciałbym podziękować wszystkim kibicom za gorący doping i obecność na trasie 36. Rajdu Warszawskiego. Do zobaczenia podczas kolejnej rundy w Koszycach!
MICHAŁ BĘBENEK: - Rajd był bardzo ciężki, ale również bardzo udany. Trasy wokół Sierpca okazały się bardzo piaszczyste, szczególnie drugiego dnia musieliśmy “trzymać” się na drodze i nie wyjeżdżać z kolein, aby nie uszkodzić samochodu. Rajd pojechaliśmy taktycznie, oszczędzaliśmy Citroëna C2 R2 Max przed końcówką sezonu. Dla nas najważniejszy był Puchar Citroëna, wygraliśmy także klasyfikację grupy R. Wynik w 36. Rajdzie Warszawskim przybliża nas do sukcesu w tegorocznych Mistrzostwach Polski. Pierwszego dnia postanowiliśmy pojechać szybko, wypracowując bezpieczną przewagę. Po zapoznaniu z trasą wiedzieliśmy, że sobotnie odcinki specjalne będą cięższe. Dodatkowo miejscami mokry, kopny piach powodował dodatkowe utrudnienia. Drugi dzień jechaliśmy spokojnie, bez podejmowania zbędnego ryzyka. Rywalizacja z Jankiem Chmielewskim była naprawdę ciekawa – o to przecież chodzi w rajdach. Gratuluję naszemu konkurentowi wygrania II dnia rajdu. Taka rywalizacja w Pucharze Citroëna jest potrzebna. Wsparcia podczas startu w 36. Rajdzie Warszawskim udzieliły nam firmy: BlachStal, Igloo, Kominus, Recaro, Citroën Wanicki, AQQ, Imex, One4all i Recaro4you.
SZYMON KORNICKI: - Ciężki rajd, o wymagających odcinkach specjalnych, niestety dla nas okazał się kompletnie nieudany. Fakt, że ukończyliśmy go w systemie SupeRally i zdobyliśmy punkty, jest tylko na otarcie łez. Samochód był kompletnie nowy, zbudowany do tych zawodów, tak że przyczyną awarii musiały być jakieś wady materiałowe. Na pewno nie były zawinione przez nasz zespół. Podczas odcinka testowego nic nie wskazywało na jakiekolwiek komplikacje. Podczas rajdu półosie, zarówno podczas pierwszego jak i drugiego etapu, „strzelały” w rzadko spotykanych sytuacjach, tym bardziej, że nasze tempo nie wskazywało na to, że jest zabójcze dla sprzętu. Dziwi nas więc ta sytuacja. Nie jesteśmy też do końca zadowoleni z naszych czasów na tych odcinkach, które udało się nam przejechać. Ale był to nasz pierwszy rajd po groźnym wypadku na Rajdzie Rzeszowskim. Bardzo zależało nam, aby ukończyć go bez przygód. Tym bardziej, że jak już wspominałem, czeka mnie jeszcze dużo pracy, aby uzyskiwać satysfakcjonujące czasy na luźnych nawierzchniach. Teraz myślami jesteśmy już w Koszycach. Załatwiamy tym razem już dobre podzespoły, a o minionym weekendzie chcemy jak najszybciej zapomnieć. Będziemy starać się zrobić jak najlepszy wynik i pokazać z dobrej strony na Rajdzie Koszyc, tym bardziej, że punktujemy również w słowackim czempionacie.
KAMIL BUTRUK: - Bardzo cieszymy się z tak wysokiej pozycji na mecie. Myślę, że jest ona owocem czystej i równej jazdy. Nie przytrafiały się nam właściwie żadne nieprzewidziane przygody na odcinkach specjalnych. Samochód przygotowywany przez Rally Technology i ekipę Marczuk Motorsport, bez problemu wytrzymał trudy szutrowego rajdu, choć decyzja o starcie zapadła dosyć późno i było mało czasu na dozbrojenie i przejrzenie auta. Dlatego bardzo dziękuję całemu naszemu zespołowi za zaangażowanie i pracę nad Lancerem niemal do ostatniej chwili. W obliczu takiego wyniku i zdobytych punktów chcielibyśmy wystartować w dwóch kończących cykl rajdach oraz walczyć o jak najlepsze miejsca w klasyfikacji generalnej i grupie N.
MACIEJ WILK: - Mam nadzieję, że limit pecha na sezon 2010 został wyczerpany na Rajdzie Rzeszowskim. Dobry wynik wywalczony w Sierpcu odnowił nasze nadzieje na dobre miejsce w klasyfikacji końcowej sezonu. Z pewnością nie będzie to łatwe, ale damy z siebie wszystko. Start w Rajdzie Warszawskim był nam bardzo potrzebny z wielu względów. Także po to, by odzyskać formę po ostatnim wypadku. Jesteśmy bardzo zadowoleni z tego występu. Sponsorami zespołu są: Agencja Reklamowa PLUS - wielkoformatowe reklamy na budynkach w całej Polsce oraz Motul Kraków - oleje samochodowe.Fot. Tomasz Filipiak.
JAN CHMIELEWSKI: - W niedzielę było faktycznie szybko. Rywalizacja z Michałem i Grześkiem była naprawdę świetna; mimo, że w rajdzie zajęliśmy 2. miejsce, to udało nam się wygrać drugi dzień zmagań. Trasy były wymagające - po opadach było ślisko, a wystające korzenie i wykopane przez poprzedników koleiny i doły utrudniały rywalizację. Tym bardziej cieszę się z wygrania czterech z dziesięciu odcinków. Dużo frajdy dawali nam także kibice, którzy (mimo, iż rajd wywędrował do Sierpca) bardzo licznie stawili się na oesach. Za wysoką frekwencję publiczności i za bardzo dobrze przygotowany rajd należą się organizatorom brawa!
ROBERT HUNDLA: - Ostatni szutrowy rajd w tym roku dostarczył nam wiele emocji. Po raz szósty z rzędu pierwsze dwa miejsca w CRT wyglądają identycznie - to wręcz niesamowite… Bardzo cieszę się z tempa, jakie zaprezentowaliśmy podczas tych zawodów. Szczególnie ważny i emocjonujący był dla nas drugi dzień, podczas którego stoczyliśmy pasjonującą walkę z Michałem i Grześkiem. Tym razem to my byliśmy górą! Myślę, że wykonaliśmy z Jankiem podczas Rajdu Warszawskiego doskonałą pracę i udowodniliśmy, że jesteśmy w stanie osiągać dobre rezultaty. I jeszcze jedno… Muszę zweryfikować moją raczej ostrożną przedrajdową opinię - teraz już bardzo lubię ten rajd! Załogę Chmielewski - Hundla wspierają dystrybutor narzędzi marki NEO, spółka PETROELTECH, a także Automobilklub Rzeszowski. Patronat medialny sprawuje Radio RMF FM i redakcja magazynu „Eurostudent”.
MICHAŁ SOŁOWOW: - Fajnie się jechało, to była fantastyczna bitwa. Walczyliśmy o każdy zakręt, o każdą prostą. Niestety, w końcówce zabrakło szczęścia - to był przedostatni zakręt przed metą odcinka, taki spokojny, "trójkowy", na wejściu do lasu. W czasie poprzedniego przejazdu była tam skarpka, która się zmniejszyła i zostało drzewo. Niestety, zahaczyłem o nie prawym tylnym kołem. Obróciło nam, musieliśmy cofać i nawracać, co nie było łatwe ze skrzywionym kołem. Cóż, chyba się już rozluźniłem. Na szczęście udało się dojechać do mety. Mimo wszystko jesteśmy zadowoleni z naszej jazdy. Do końca sezonu zostały jeszcze dwa rajdy i wiele może się zdarzyć. Będziemy walczyć do końca, do ostatniego zakrętu.
MACIEK BARAN: - Świetnie nam się jechało, tempo było niesamowite, zwycięstwo było bardzo blisko. Nie było łatwo dojechać do mety takim pokrzywionym autem, ale na szczęście się udało. Różnica punktowa nie jest duża, jest jeszcze o co walczyć na kolejnych rajdach. Mam nadzieję, że szczęście się do nas uśmiechnie. Dziękujemy Kajtkowi i Jarkowi za wspaniałe dwa dni walki. Taka walka i emocje to jest to, co kochamy i po to pojawiamy sie na rajdowych trasach. I szczególne podziękowania dla kibiców z czarnego Audi A3. Dzięki, Chłopaki!
TOMASZ KUCHAR: - W sobotę, druga pętla generalnie poszła nam lepiej niż pierwsza. Odcinki były długie, trudne, wymagające. Straciliśmy nieco czasu po przejeździe przez bród - jazda po wodzie to nie jest naturalne środowisko dla samochodu.... Drugiego dnia mieliśmy pecha - przebicie tylnej opony spowodowało stratę ponad 50 sekund. Nie byłem w stanie nawiązać walki z chłopakami z przodu: oni jechali dużo szybciej. Musimy zadowolić się trzecim miejscem. Podium też nie jest złe…
DANIEL DYMURSKI: - To miłe być na pudle. Ciężki rajd z różnymi przygodami. Chłopaki z przodu byli bardzo szybcy. Pierwszego dnia jeszcze był kontakt, drugiego było znacznie trudniej. Odcinki bardzo fajne, podczas drugiego etapu trochę bardziej rozorane. Było „kopnie” i musieliśmy jechać w większych koleinach. Generalnie najważniejsze, że jest meta!
KAJETAN KAJETANOWICZ: - Niesamowicie zacięta, a wczoraj wręcz szaleńcza walka, przyniosła doskonały wynik. Podczas pierwszego dnia mieliśmy kilka przygód. Dziś rywalizowaliśmy na bardziej miękkiej, grząskiej nawierzchni, więc nie było łatwo. Od początku toczyliśmy zaciętą walkę z Michałem i Maćkiem - jechali naprawdę świetnie. Nasz samochód był bardzo dobrze przygotowany i dziękuję całemu Zespołowi za ciężką pracę oraz naszym Partnerom - producentowi paliw LOTOS Dynamic i olejów LOTOS Quazar, Subaru Import Polska, STP, Klonex, Keratronik oraz SJS. Cieszymy się niezmiernie z sukcesu w Rajdzie Warszawskim. To dla nas trzecie zwycięstwo na luźnej nawierzchni - zgarnęliśmy wszystko, co było do wygrania na szutrze w mistrzostwach Polski w tym sezonie. Wyniki te świadczą o tym, że moja ciężka praca zimą, kilometry pokonane po śniegu i lodzie, opłaciły się i teraz przynoszą efekty. Jestem bardzo szczęśliwy. Komplet punktów zebrany i umocniliśmy się na pierwszym miejscu w klasyfikacji RSMP. Do końca sezonu pozostały jeszcze dwa rajdy i chcemy pojechać je najszybciej jak potrafimy.
JAREK BARAN: - Bardzo się cieszę z tego zwycięstwa, ale prywatnie, rodzinnie to trudne chwile. Wolałbym wygrać z każdym innym, a nie bratem, szczególnie, ze stało się to na ostatnim oesie, po dwóch dniach tak zaciętej rywalizacji. Na mecie ostatniego odcinka widziałem żal i rozgoryczenie w oczach Michała i Maćka. Jako sportowiec wiem, jak trudne są takie chwile. Dziękuję im za dwa dni wspaniałych emocji.
SZYMON RUTA: - Zgodnie z planem od samego rana przyspieszyliśmy i wygraliśmy z Jurijem Protasowem dwa pierwsze oesy, dzięki czemu wysunęliśmy się na czwartą pozycję. Na pierwszym oesie drugiej pętli Protasow przebił oponę i musiał zmieniać koło na odcinku, co oznaczało koniec zaciętego pojedynku między nami. Dwa ostatnie oesy przejechaliśmy spokojnym tempem. Wynik uważamy za bardzo dobry. Ponieważ był to nasz jedyny gościnny występ w Platinum Rajdowych Samochodowych Mistrzostwach Polski, traktowaliśmy go jako cenną naukę, świetną zabawę oraz rozgrzewkę przed ELPA Rally, w którym będziemy startować za trzy tygodnie. Cieszymy się, że tyle wynieśliśmy z tego rajdu i już dziś mówimy: oby do przodu!
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.