Niedziela najmniej ciekawa
Trzeci etap Rajdu Sardynii był zdecydowanie krótszy od dwóch pozostałych.
Dwie pętle, każda z trzema szybkimi, krótkimi oesami, mocno skomasowały czasówkę. Na oba przejazdy wybraliśmy odcinek o dziwacznej nazwie Braniatogghiu. Swoją charakterystyką przypominał czwartkowy shakedown. Szybkie łuki po wąskiej drodze, którą porastały gęste krzaki. Półtorakilometrowy spacer od startu zaowocował niezłą, choć również ciężko dostępną miejscówką – szybką eską z agawami i kaktusami po zewnętrznej stronie, wokół których owijała się niestety, gruba czerwona taśma (tu ciekawostka, taśmy były głownie materiałowe, foliowe były tylko uzupełnieniem w bardziej znanych i liczniej odwiedzanych miejscach, takich jak hopa na Monte Lerno czy wspominany hak na odcinku Loelle).
Mocno we znaki dawał się wzbijany przez samochody kurz. W niedzielę, w północnej części Sardynii panowała, tropikalna, bezwietrzna pogoda. Unoszący się stale w powietrzu pył utrudniał oddychanie, o fotografowaniu nie wspominając. Na drugi przejazd cofnęliśmy się kilkaset metrów w stronę startu. Szybki lewy przez siodło zapowiadał się nieźle, ale obyło się bez fajerwerków. Zawodnicy myśleli już o czekającej ich mecie.
Niedziela była zdecydowanie najmniej ciekawym dniem, ale cały rajd był bardzo interesujący i widowiskowy, i na pewno godny polecenia. Szybkie szutrowe trasy, położone często wysoko w górach, przejazdy przez rzeki, hopki, liczne i generalnie dobre dojazdy oraz mili ludzie – to wszystko sprawia, że z Sardynii wracamy naprawdę zadowoleni.
Z Olbii
Tomasz Kaliński
autofocus.cc
Udostępnij lub zapisz ten artykuł
Najciekawsze komentarze
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.