Zasubskrybuj

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska

Niepokonany Bouffier

Nadal niepokonany na odcinkach specjalnych Rajdu Karkonoskiego, Bryan Bouffier po pierwszej niedzielnej pętli powiększył przewagę nad Kajetanem Kajetanowiczem do 75 sekund.

- Jak na razie jest OK - informował Bryan. - Odcinki są bardzo śliczne. Mam nadzieję, że do końca rajdu pójdzie nam tak dobrze. Dzisiejsze oesy są bardziej przyczepne w porównaniu do wczorajszych, ale też bardziej kręte - z bardzo długimi zakrętami, większymi krawężnikami. Na ostatniej pętli chcemy utrzymać tempo. Czy wygramy wszystkie oesy? Nie wiem, nie jestem wróżką!

Kajetan Kajetanowicz oddalił się na 41 sekund od Michała Bębenka. - Było dobrze, powiększyliśmy przewagę nad Michałem - opowiadał Kajto. - Do Bryana dzisiaj nie mamy żadnego podejścia. Myślę, że on jedzie jeszcze szybciej, niż jechał wczoraj. To dziwne, bo i tak ma dużą przewagę. My bardzo dużo tracimy do niego N-kami, ciężkimi samochodami na mocnych, bardzo szybkich spadaniach. Z niemal 200 km/godz. hamujemy prawie do zera. Na tych dwóch pierwszych oesach jest dużo takich nawrotów, miejsc, gdzie musimy szybko hamować. Tutaj też węszę przyczynę słabszych czasów N-ek w porównaniu do Bryana na pierwszych dwóch oesach. Na ostatnim odcinku było już dobrze - straciliśmy tylko kilka sekund do Bryana. Hamulec przestaje trzymać pod koniec długiego oesu, już się robi taki gąbczasty mimo tego, że to jest duży hamulec. Cała czołówka w N-ce jedzie na dużym hamulcu. Jednak auto, które waży prawie 1,5 tony, mocno te hamulce nadweręża.

- Tempo jest naprawdę potwornie szybkie - uznał Michał Bębenek. - Zresztą widać to po czasach. Bryan robi bardzo dobre czasy, natomiast my w trójkę gdzieś tam porównywalnie, a reszta kolegów już tam parę sekund z tyłu. No cóż, ciepło jest - i szybko!

- Gonimy, ale powoli - mówił Tomasz Kuchar, po pętli tracący 12 sekund do Bębenka. - Jest dużo, dużo lepiej niż wczoraj. Czasowo jeszcze nie jest to, co powinno być. To pokazuje kolega Bouffier, ale on jest świrnięty patrząc na jego czasy. Natomiast dzisiaj przegrywamy z nim tylko pół sekundy na kilometrze, wczoraj przegrywaliśmy 1,5 sekundy po naszych świetnych rozwiązaniach, jeżeli chodzi o set-up na samochodzie. Dzisiaj poszliśmy w dobrym kierunku, ale jeszcze nie jest to, co powinno być. Najpierw trzeba zrobić tak, żeby mi się dobrze jechało, później ja muszę dać z siebie wszystko i uwierzyć, że to zadziała. Ale nie do końca zawsze tak jest. Teraz wprowadzimy kolejne zmiany w set-upie, taki mamy plan. Tutaj już za dużo nie wywalczę, więc popróbuję różne rzeczy.

- Wszystko OK - powiedział Paweł Dytko. - Na pierwszym oesie mamy nasz czas, reszta ma wpisany czas Patrika Flodina. Jedziemy, jedziemy... Nie wiemy, czy zostanie utrzymana kara dla Patrika. Jeżeli tak, no znowu tradycyjnie czub odjechał na 1,5 minuty, potem my w próżni. Z jednej strony chcielibyśmy się jeszcze posprawdzać na tych odcinkach i jechać na sto procent, a z drugiej strony rozsądek powoduje pytanie, czy naprawdę warto.

- Taki rajd troszkę dla mnie kiszkowaty - oświadczył Tomasz Czopik. - Dzisiaj się nastawiłem, że będzie lepiej, ale dostałem wczoraj karę jeszcze wieczorem od szanownego ZSS-u. Oczywiście słuszną - ZSS zawsze ma rację! Dostałem karę minuty, więc trochę ciśnienie ze mnie zeszło. Dzisiaj rano Flodin wjechał minutę wcześniej na pekac. Próbowano to zatuszować na naszych oczach. Nie mam nic do niego, bo jest fajny chłopak, ale jak ktoś nas stawia za każdym razem w tej gorszej pozycji, no to zwróciliśmy na to uwagę. Na naszych oczach próbowano to zatuszować. Dobra, niech tak będzie! Ale to jest wszystko nic, no bo Sebastian się mocno rozpieprzył. I też od razu jakieś plotki idą, że nie zachowaliśmy procedury powypadkowej. Myśmy najechali na ten wypadek. Wyglądało to dramatycznie. Mam to nagrane na kamerze. Więc procedura cała jest do d... Wyglądało to tak, że auto się paliło. Jacek Rathe stał na środku i wrzeszczał, żebyśmy pędzili po karetkę, no bo Sebastian nie chodzi.

- Rano sędziowie myśleli, że wjechaliśmy minutę za wcześnie na serwis, ale to nieprawda - mówił Patrik Flodin. - Jesteśmy całkiem pewni, że znaleźliśmy się na pekacu o właściwym czasie. Mam nadzieję, że skreślą nam tę karę. Odwołamy się i zobaczymy, co z tego wyniknie. Wiemy, że nie popełniliśmy błędu. Pierwszy oes był naprawdę dobry. Cisnąłem jak diabli, podjąłem ryzyko, bo chciałem uzyskać przewagę nad Sebastianem. Po oesie usłyszeliśmy, że Sebastian miał wypadek. Na drugim odcinku trochę zwolniliśmy. W połowie oesu uderzyliśmy w kamień i o mało nie złapaliśmy kapcia. Obręcz była skrzywiona, ale udało się dojechać do końca oesu i opona wytrzymała. Przeszkadzały nam tylko wibracje. Zmieniliśmy koło. Na ostatnim odcinku samochód pracował naprawdę dobrze. Dwa kilometry przed metą było bardzo dziwne skrzyżowanie w lewo. Nie widziałem go, źle zrozumiałem komendę pilota, pojechałem prosto przez taśmy i wtedy zorientowałem się, że źle jadę. Zatrzymałem się i musiałem cofać, jednak czas był i tak niezły. Jestem naprawdę zadowolony, bo dzisiaj moje czasy są znacznie lepsze w porównaniu z dniem wczorajszym. Tracę mniej niż sekundę na kilometrze do Bouffiera. Wczoraj to było 1,5 sekundy. Dzisiaj jest kontakt z czołówką - widzę ich! Po serwisie spróbujemy cisnąć i uzyskać parę dobrych czasów.

Poprzedni artykuł Bez pomocy Kresty
Następny artykuł Perfekcyjny rajd Bryana

Najciekawsze komentarze

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska
Filtry