Zasubskrybuj

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska

Opinie po Mazowieckim

PIOTR MACIEJEWSKI: - Zaatakowaliśmy od pierwszego odcinka, wygrywając kolejno pierwsze cztery próby.

Po drugich Maciejowicach Kovi szybko podsumował czasy, policzył naszą przewagę i nie pozostało nam nic innego jak tylko kontrolować sytuację tak, aby dowieść w miarę bezpieczną przewagę do mety. Po drodze wygraliśmy jeszcze drugi przejazd oesu Wilga, po którym mieliśmy już bardzo bezpieczną przewagę 22 sekund nad kolejną załogą. Ostatnie dwa odcinki pojechaliśmy ostrożnie, aby nic nie zmalować. Szkoda, że nie udało się nam zrobić rekordu na próbie w Otwocku. Niestety było to wręcz niewykonalne, bo jak tu jechać na czas i się nie ślizgać, jeśli na trasie jest tyle kibiców? Mam nadzieję, że kibice byli bardzo zadowoleni z naszego przejazdu, a niejednego nasze „ślizgi” wprawiły w zachwyt.

Ogólnie jesteśmy bardzo zadowoleni z naszego startu, a spora zasługa naszego sukcesu należy do firmy Zbyszka Steca, która perfekcyjnie przygotowała samochód. Dziś jestem pewien, że gdybym wrócił do N-ki, to na pewno w samochodzie ze STEC RALLIART.

PAWEŁ DYTKO: - Walka ze Stefanem Karnabalem trwała do samego końca. Mazowiecki, podobnie jak kiedyś Warszawski, to rajd dla mocnych aut z dużymi hamulcami - przy konfiguracji naszej „ósemki” nie mieliśmy możliwości objechania Piotrka, co nie zmienia faktu, że jechał szybko i pewnie. Gratulujemy mu wspaniałej jazdy. Udało nam się dojechać do mety bez problemów i zrealizować przedrajdowe założenia. Testowaliśmy nowe zawieszenie Sachsa i jazdę na 18-calowych kołach. Ten start to takie pierwsze przebudzenie po zimie i wiem, że muszę przejechać jeszcze parę kilometrów po asfalcie, by w pełni wykorzystać nowe auto. Rajd był udany i prawie bez przygód. Tylko na mecie lotnej ostatniego odcinka wyskoczyliśmy na hopie, bardzo mocno podbiło nam tył i przelecieliśmy metę ryjąc nosem po ziemi. Myślałem, że będzie dach ale skończyło się na strachu i frajdzie dla kibiców, którym przy okazji bardzo dziękuję za wspaniały doping.

STEFAN KARNABAL: - Jesteśmy bardzo zadowoleni z przebiegu rajdu. Głównym celem był test auta i wyłapanie mankamentów - to się w pełni udało, a do tego doszła fascynująca walka z Pawłem Dytko o drugą pozycję. Pokonanie Pawła nie to było naszym priorytetem, choć oczywiście sportowa złość pozostała. Zebraliśmy mnóstwo doświadczenia, a taka rywalizacja o dziesiąte części sekundy wymaga wspięcia się na maksimum swoich możliwości. Szkoda, że Rajd Mazowiecki jest taki krótki, bo mogłoby być jeszcze bardzo ciekawie. Cieszymy się oczywiście z trzeciego miejsca w tak silnej stawce. Myślę jednak, że w tym aucie stać nas na jeszcze więcej. Gratulacje dla Piotra Maciejewskiego, który bardzo chciał wygrać rajd na swoim terenie i tym razem narzucił bardzo wysokie tempo.

Kolejną okazją do dopracowania auta będzie start w Rajdzie Matador Tatry. Jednak zanim się tam wybierzemy, musimy poprawić to, co nieco zawodziło na Rajdzie Mazowieckim. Mieliśmy nieco problemów z obsługą skrzyni biegów. Działała ona bardzo ciężko i nieraz zdarzyło się, że zamiast "trójki" wbiłem "jedynkę". Mam nadzieję, że producent dopracuje jeszcze skrzynię i wszystko będzie działało jak należy.

BARTŁOMIEJ GRZYBEK: - Bardzo udany rajd przede wszystkim dlatego, że dużo lepiej jedzie mi się na asfalcie niż na śniegu. Nie ma tu tak dużej różnicy w prowadzeniu pomiędzy ośką a napędem na 4 koła. Trochę przespałem pierwszą pętlę i będę musiał popracować nad tempem na początkowych kilometrach. Potem było znacznie lepiej. Dwa drugie czasy w generalce i jeden trzeci, to dla mnie dobry zwiastun. Z kilometra na kilometr jechało mi się coraz lepiej i coraz lepiej dogadywałem się z pilotem. To pierwszy start w Teamie Michała, który był pod sporym wrażeniem. Teraz czekamy już tylko na Elmot.

MACIEJ OLEKSOWICZ: - Ten rajd jest jak zwykle bardzo szybki i składa się z dużej ilości długich prostych, na których samochody Mitsubishi są po prostu szybsze. Nam brakowało zdecydowanie mocy. Dopiero na ciaśniejszych partiach mogliśmy odrabiać straty. Na jednej z dojazdówek sprawdziliśmy się z samochodem Piotrka Maciejewskiego i jego przewaga była po prostu druzgocąca. Odjechał nam na co najmniej dwie długości auta. Ogólnie jednak jechało nam się bardzo dobrze i nie mieliśmy, żadnych kłopotów. Za dwa tygodnie startujemy w słowackim Rajdzie Matador Tatry, który odbędzie się tuż przed drugą eliminacją RSMP, Rajdem Elmot. Będzie to świetna okazja do solidnego treningu.

TOMEK TREMBICKI: - Przyjechaliśmy na zawody w dobrych nastrojach, traktując Rajd Mazowiecki jako możliwość potrenowania oraz sprawdzenia umiejętności zespołu przed kolejną eliminacją Mistrzostw Polski. Samochód podczas całych zawodów spisywał się rewelacyjnie, serwis wykonał świetną pracę. Nie mieliśmy najmniejszych kłopotów z autem, no może poza drobną wizytą w ziemniakach i przytartą felgą, ale to już wina „łącznika”, między fotelem a kierownicą. Cieszy dobra współpraca z pilotem oraz świetna atmosfera w zespole. To dobry prognostyk przed ciężką pracą, jaka czeka cały zespół w tym sezonie. Chcemy zdobywać maksimum wiedzy i umiejętności, aby realizować nasze rajdowe cele i marzenia.

MARIUSZ MAŁYSZCZYCKI: - Jestem bardzo zadowolony i jednocześnie ogromnie zdziwiony wynikiem, jaki osiągnęliśmy. Założenia przed rajdem były „na dojechanie”, a tu taka niespodzianka! Jak na pierwszy w życiu start w rajdzie i pierwszy start nowym samochodem, którym wcześniej przejechałem może z 50 kilometrów, wynik jest jak najbardziej powyżej oczekiwań. Jechałem cały czas podobnym tempem, mieliśmy kilka ratowań ale skończyło się szczęśliwie. Możliwości Citroena są ogromne ale z pewnością jeszcze dużo nauki przede mną. Nie spodziewałem się, że rajd będzie taki szybki. W aucie mamy najdłuższą homologowaną skrzynię, a często jechaliśmy na odcięciu. Zupełnie nieprzystosowane do warunków tego rajdu było zawieszenie. Mamy asfaltowe zawieszenie w specyfikacji C2 R2 i już widzę, że na polskie dziurawe asfalty jest za twarde, nie mówiąc oczywiście o szutrowych łącznikach. Samochód nie wybiera nierówności, tylko na nich podskakuje i na dziurach staje się dość nerwowy w prowadzeniu. Za to na równym asfalcie jest super. Bardzo pomagają duże hamulce, nawet pod koniec odcinka miały bardzo dobrą skuteczność, prawdziwa A-grupa. Do następnego asfaltowego rajdu jest sporo czasu, postaram się go wykorzystać na lepsze wjeżdżenie się w samochód i zgranie się z pilotem. Chciałbym bardzo podziękować wszystkm, którzy pomogli mi przygotować się do tego debiutanckiego startu i dopingowali mnie na trasie rajdu. A sobie chciałbym życzyć - oby tak dalej!

SŁAWOMIR SAWICKI: - Jechało mi się znakomicie. Samochód z garażu Bartka Boruty spisywał się doskonale - świetnie się prowadził, hamował i ani przez moment nie zawiódł. Być może wynik w klasyfikacji generalnej mógłby być lepszy, gdyby nie fakt, że moje doświadczenie w jeździe po nawierzchni szutrowej, a tej na Rajdzie Mazowieckim było sporo w postaci szutrowych łączników, nie jest jeszcze dostatecznie duże, abym mógł powiedzieć, że potrafię po niej jeździć szybko. Dwa Citroeny były poza zasięgiem możliwości naszego samochodu. Zbyt krótka skrzynia biegów nie pozwalała nam rozpędzać się na długich prostych do takich szybkości, jak czyniły to Citroeny. No cóż, pozostaje nam tylko poczekać na rajd o bardziej technicznej konfiguracji i pokusić się o rewanż. Jestem zadowolony z wyniku, zwłaszcza w klasie, gdzie rywalizacja była nie tylko bardzo mocna, ale także jak nigdy liczna.

SZYMON PIĘKOŚ: - Jesteśmy na mecie w czołowej piątce. Bardzo się tym faktem cieszę, tym bardziej, że wiem ile to kosztowało włożonej pracy, mojej i moich mechaników. Do startu podchodziliśmy z dużym dystansem - mieliśmy nowy samochód, a nasza klasa była obsadzona bardzo dobrymi zawodnikami, ale mimo to, osiągnęliśmy bardzo dobry, i w pełni satysfakcjonujący nas wynik. Co do samochodu, to do samego końca nie mogliśmy dojść do ładu i składu z hamulcami - blokowało mi tylne koła, co na pewno było widać na odcinkach. Stąd między innymi kilka wycieczek krajoznawczych w świeżo sadzone ziemniaki.

Należą się z tego miejsca podziękowania dla ekipy Piotra Maciejewskiego - która nam pomogła w tej "syzyfowej pracy", jaką była walka z tymi przeklętymi hamulcami, oraz Marcinowi Kiwakowi, który udostępnił nam swój garaż. Jako, że moje doświadczenie rajdowe jest stosunkowo skromne, bardzo pomógł mi mój pilot - Bogusław Browiński, dzięki któremu zmieniłem nieco styl jazdy z typowo wyścigowego na bardziej rajdowy, i to też dzięki niemu zakończyliśmy rajd na tak wysokiej pozycji. Ostatni odcinek był bardzo pechowy. Już na pierwszym zakręcie uderzyliśmy w betonowy słup i zdemolowaliśmy tył naszego Civica. Najgorsze było to, że urwał się tylny wahacz, a u nas w serwisie nie mieliśmy czym tego naprawić. I tu po raz kolejny przyszła nam z pomocą inna ekipa serwisowa - tym razem była do ekipa Pawła Dytki, której mechanicy rzucili się do połatania tego nieszczęsnego wahacza. Dzięki nim dojechaliśmy do Otwocka, przejechaliśmy superoes i znaleźliśmy się na mecie. Dzięki!

GRZEGORZ ŚWIĄTECKI: - Przed rajdem nie celowałem wyżej niż 4 miejsce w klasie, więc wynik przerósł moje oczekiwania. Od pierwszego oesu udało nam się wypracować przewagę nad konkurencją, potem skupialiśmy się na utrzymaniu dystansu nad rywalami. Nie obyło się bez przygód. Na pierwszym przejeździe Wilgi, cudem nie zakończyliśmy rajdu na mecie lotnej. Natomiast na próbie numer 4, zwiedzaliśmy kilka razy pobliskie rowy. Jestem zachwycony samochodem, po prostu bajka. Jestem również zadowolony że udało się objechać bardziej doświadczonych kolegów z teamu, mowa tu o Wujku Łepiku i o Pawle „Batonie” Piaseckim. Ich czeka start na Elmocie i widocznie oszczędzali fury, inaczej nie byłoby tak wesoło.

Chcieliśmy podziękować wszystkim, którzy przyczynili się do naszego sukcesu - szczególnie chodzi tu o firmę Prochem High Tec, która pomogła ustawić Proflexa, Wojtka Jagodę i „Pawcia”, którzy udzielili cennych wskazówek. Dziękuje swojemu serwisowi za opiekę w trakcie rajdu.

PIOTR RUDZKI: - Tak jak się spodziewałem, największy problem miałem z dohamowaniami z większych prędkości, gdyż po dwuletniej przerwie straciłem czucie rajdowych opon. Debiutujący w roli pilota Darek sprawdził się bardzo dobrze, szczególnie, że miał wiele dodatkowych obowiązków związanych z awarią auta. Nasze przygody podczas tego rajdu zaczęły się jeszcze przed jego rozpoczęciem. Bezpośrednio przed startem okazało się, że w naszej Astrze zespuł się alternator, co w zasadzie od początku eliminowało nas z walki. Wymiana nie wchodziła w grę, bo ani nie mieliśmy zapasowego, ani nie było na to czasu. Nasi mechanicy wpadli na pomysł jazdy na samym akumulatorze, ale to rozwiązanie wydawało się nierealne, bo trasa liczyła blisko 300 km. Nasz rywal i kolega Rafał Rybacki powiedział: "Spróbujcie!" i zaryzykowaliśmy. Kupiliśmy dwa dodatkowe akumulatory. Jeden mieliśmy na oesy, drugi na dojazdówki, a trzeci doładowywaliśmy. Udało się! Dodatkowo na koniec omyłkowo do naszych wyników dopisano nie nasze 20-sekundowe kary, a na ostatnich Maciejowicach przez pomyłkę dodano nam minutę do naszego czasu - więc znów były nerwy, protesty i wyjaśnienia, na szczęście uznane przez sędziów. Nasz końcowy wynik przeszedł najśmielsze oczekiwania. Po tym, co się działo podczas rajdu, 11. miejsce w generalce na prawie osiemdziesiąt aut i szóste w klasie na ponad trzydzieści aut to na pewno sukces. Doświadczenie, jakie wszyscy zdobyliśmy na Mazowieckim, na pewno będzie procentować na następnych rajdach.

GRZEGORZ GRĄBCZEWSKI: - Jesteśmy bardzo zadowoleni z tego rajdu. Zebraliśmy sporo doświadczenia na temat samochodu i jego konfiguracji asfaltowej. Nie ominęły nas też drobne kłopoty. Nasz serwis stanął na głowie i na Otwock auto było jak nowe. Na pocieszenie zanotowaliśmy na OS 8 w Otwocku siódmy czas, oraz byliśmy najszybszym autem w ośce.

Korzystając z okazji, chcemy podziękować naszym sponsorom - Renault Trucks Financial Services, Mag.

SEBASTIAN TRZASKA: - Trzeci start za kółkiem w Mazowieckim i drugi raz na mecie, do tego z niezłym wynikiem, choć gdyby nie nieudany nawrót pod wiaduktem w Otwocku to byśmy byli oczko wyżej w klasie i generalce. Maciek w końcu był zadowolony z mojej jazdy, co bardzo mnie podbudowało. Na końcowych odcinkach poczułem, jak się jeździ na slicku i było widać efekt na drugiej Wildze (7 w klasie, 13 w generalce). Jestem pełen optymizmu przed resztą sezonu, z rajdu na rajd robimy coraz większe postępy. Mamy w planie jeszcze pięć startów (najbliższy Rajd Subaru) i również będziemy chcieli walczyć o jak najwyższe lokaty. Dziękujemy naszym sponsorom, którzy w nas wierzą i mają ogromny wkład w nasze sukcesy na trasach PPZM. Nasz start na Mazowieckim był możliwy dzięki pomocy firm: OCS -firma kurierska, RADI -wyposażenie łazienek, DANMAR -biuro edytorsko-usługowe. Dziękujemy firmom, które bardzo nam pomogły w przygotowaniu rajdówki: Grześkowi Grono, TOMI -serwis opon oraz ARTLAB -studio reklamy. Podziękowania należą się też EMMA-PC, inż. Pawłowi Matysiakowi, KTK, Przemkowi (mechanikowi który ze stoicką cierpliwością zajmuje się autem), mojemu tacie, który zajmuje się logistyką, i Wojtkowi, który mu dzielnie pomaga. Pozdrawiamy naszych kibiców, którzy bardzo nas motywowali na trasie. Widzieliśmy was, bardzo nam było miło!

TOMEK BARWIK: - Nasze auto skończyliśmy budować praktycznie na 7 godzin przed startem do pierwszego oesu. Pierwsze oesy rajdu były testem dla całego zespołu i samochodu. Po problemach z odkręcającymi się różnymi elementami w naszym aucie na pierwszej pętli rajdu, druga pętla była już tylko testem dla mnie po rocznej przerwie w startach. Ostatecznie rajd ukończyliśmy na 13 miejscu w klasie A7 i na 20 miejscu w generalce.

Chciałbym podziękować firmom biorącym udział w projekcie ATS Display Rally Team - oczywiście ATS Display i Plus Media (główny sponsor i sprawca zespołu rajdowego), firmie Bud-rex, Antado, Valvoline i www.bialyusmiech.com.pl. Szczególne podziękowania ekipie ATS Display i Plus Media za dopingowanie nas na oesie w Otwocku!

RADEK ĆWIĘCZEK: - Nie przyjechaliśmy do Otwocka by walczyć o podium, naszym celem było osiągnięcie mety. Czwarte miejsce w licznej klasie N2 cieszy nas niezmiernie, chociaż pozostał mały niedosyt, bo do trzeciego zabrakło zaledwie 7 i pół sekundy! Założenia, jakie postawiliśmy sobie przed rajdem, zostały w pełni zrealizowane. Dotarliśmy do mety, przejechaliśmy prawie 80 kilometrów w bojowych warunkach, samochód nie sprawiał żadnych kłopotów, zweryfikowaliśmy również swoje miejsce w klasie N2. Tegoroczna trasa rajdu zawierała nieco mniej, znanych z poprzednich edycji, łączników szutrowych. Jak wiadomo, Mazowiecki to „rajd prostych” i osiągane tutaj prędkości nie należą do najniższych. Przy wysokich prędkościach wiele miejsc stawało się bardzo zdradliwe, nie trudno było o mały błąd, który mógłby zakończyć występ. Zabraliśmy tutaj sporo doświadczenia, wiemy również co musimy poprawić. Do następnego naszego rajdu mamy trochę czasu, bo prawdopodobnie nie wystartujemy w Rajdzie Festiwalowym. Będziemy chcieli ten czas intensywnie wykorzystać na przygotowania do dalszej części sezonu. Nasz udział w rajdzie był możliwy dzięki finansowemu wsparciu firmy budowlanej Antis. Patronat medialny nad naszym zespołem sprawuje dwutygodnik ogłoszeniowy Auto-Moto Biznes oraz TopRallyNews - Internetowy Serwis rajdowy.

KONRAD KWIATKOWSKI: - Już na trzecim zakręcie pierwszego odcinka specjalnego zaliczyliśmy wizytę w rowie. Wszystko odbyło się przy minimalnej prędkości i samochód nie doznał właściwie żadnych uszkodzeń. W tym miejscu było jednak dość stromo i bez pomocy kibiców nie mogliśmy powrócić na drogę. Straciliśmy jakąś minutę, ale niestety nie był to koniec problemów. Nasze BMW 318is od samego początku nie pracowało normalnie. Przy 4500 obrotów włączało się odcięcie, co praktycznie uniemożliwiało szybką jazdę. Rozpędzenie samochodu trwało całe wieki, a hamowanie biegami wymagało sporej gimnastyki. Co gorsza, podczas wizyty w parku serwisowym okazało się, że jest to grubszy problem z elektroniką, którego usunięcie nie jest możliwe w rajdowych warunkach. Zdecydowaliśmy się jechać dalej, oczywiście zdając sobie sprawę z tego, że o uzyskaniu jakichkolwiek przyzwoitych czasów możemy zapomnieć. Udało się osiągnąć metę i po kłopotach rywali zapisać na konto komplet punktów w klasie RWD3. Żałuję jednak, że nie mieliśmy okazji przejechać choćby jednego oesu w pełni sprawnym samochodem i sprawdzić jak wypadamy na tle konkurentów. Były jednak i pozytywne niespodzianki, jak choćby wynik na kończącym rajd oesie w Otwocku. Jadąc zdefektowanym samochodem zanotowaliśmy tam ósmy rezultat w pucharowej stawce. Mam nadzieję, że to dobra wróżba na przyszłość. Oby tylko awarie trzymały się już od nas z daleka! Chcielibyśmy bardzo podziękować wszystkim, dzięki którym nasz start doszedł do skutku - Piotrkowi Maciejewskiem i jego MEDIAPRINT Motorsport za przygotowanie silnika, RS Service Pawła Omleta za złożenie i obsługę samochodu. Oczywiście nie zapominamy także o naszych sponsorach - firmach: Aries Power oraz Skandia. Osobne podziękowania należą się naszym wiernym kibicom, którzy w ciężkich chwilach gorącym dopingiem dodawali nam otuchy.

MAREK KWAŚNIK: - Nasz pierwszy start w tym sezonie - Rajd Mazowiecki zapowiadał się bardzo obiecująco. Nowy samochód, ładna pogoda i doświadczenie wyniesione z udziału w tej imprezie w poprzednim roku, pozwalały patrzeć optymistycznie w przyszłość. Wszystko zaczęło się po naszej myśli. Dobry czas na pierwszej pętli sklasyfikował nas na 3 miejscu w klasie N3 i dobrej 12 pozycji w klasyfikacji generalnej. Pierwszy serwis bez żadnych zastrzeżeń, rutynowe czynności sprawdzające, mycie szyb i na trasę. Druga pętla potwierdziła, że jesteśmy w stanie utrzymać wywalczone na wstępie pozycje i pomimo drobnych problemów z łapą skrzyni biegów, co zaowocowało kilkoma sekundami straty na tym okrążeniu, włączaliśmy się do walki w klasie N3. Na serwisie udało się poprawić problemy ze skrzynią i pełni woli walki przystąpiliśmy do trzeciej pętli rajdu, ale tutaj na nas czekała duża niespodzianka. Na 6 kilometrze piątego odcinka specjalnego nasza rajdówka bez żadnego ostrzeżenia przestała pracować. Pomimo wysiłków naszej załogi i pomocy kibiców nie udało się jej już uruchomić. Jak się później okazało, przyczyną awarii było zatarcie się pompy paliwowej, która przestała zasilać naszą Astrę. Bardzo żałujemy, że nie udało nam się dotrzeć do mety rajdu, ponieważ jechało się nam bardzo dobrze i mogliśmy w dalszej części rajdu włączyć się do walki o wyższe lokaty. Najbardziej jednak żałujemy, iż nie mogliśmy się zaprezentować naszym sponsorom oraz kibicom na widowiskowej próbie w Otwocku - no cóż, może za rok. Korzystając z okazji chcemy podziękować naszym sponsorom, którzy również w tym roku zaufali naszej załodze czyli firmom Aut-Sim, Chlebuś oraz Echu Dnia, dzięki którym mogliśmy wystartować w tym rajdzie.

KUBA WYSOCKI: - Początek mieliśmy bardzo dobry, ale niestety szybko się skończyło. Na siódmym kilometrze pierwszego odcinka silnik zaczął przerywać i musieliśmy stanąć. Okazało się, że padła pompa paliwa. Próbowaliśmy coś zrobić, ale dopiero mechanicy przywrócili pracę silnika. Potem chcieliśmy jechać dalej, jednak limit spóźnienia był już przekroczony. Szkoda, że organizator nie pozwolił nam jechać dalej - poza konkursem. W moim przypadku każdy przejechany kilometr to ogromna nauka. Choć jechaliśmy jako „gość” to i tak nie udało się już nic zrobić. Może kiedyś da się tak zmienić regulamin by można było wrócić na trasę bez pomiaru czasu. To na pewno pomoże młodym zawodnikom.

KRZYSZTOF SAWICKI: - Przez dobre dwa tygodnie przed rajdem prawie w ogóle nie sypiałem, cały czas do wczesnych godzin porannych składaliśmy samochód. Nie chciałem się łatwo poddawać i postanowiliśmy do końca walczyć. Przez 3 doby przed rajdem cały zespół w ogóle nie zmrużył oka, przeszliśmy badanie techniczne i udało się wystartować w rajdzie. Niestety mieliśmy pecha i już po kilku kilometrach dojazdu do 1 odcinka zaczęła szwankować skrzynia biegów. Postanowiliśmy nie ryzykować całkowitej jej destrukcji i musieliśmy się wycofać z rajdu. Ale wiemy teraz, jaki potencjał drzemie w naszym aucie, wyciągniemy z tego startu wnioski i na kolejny rajd postaramy się solidnie przygotować. Nigdy wcześniej nie miałem takiej determinacji do startów. Nasi sponsorzy w pełni nas wspierają - Piekut Development, Microvision, Mechanixwear, Gramy, Auto Fukowski.

RUDOLF SZCZEPANIAK: - Tak jak Krzysiek, siedzieliśmy przy swoim aucie dzień i noc. Na pierwszym odcinku specjalnym dopadła nas awaria i auto nie chciało przyśpieszać. Odcinek ukończyliśmy, ale po OS 1 musieliśmy się wycofać. Niesamowity pech zespołu. Jednak trenowałem trochę z moim nowym pilotem, Andrzejem, ustaliliśmy wspólny opis i dobrze nam się współpracowało, co jest dla mnie bardzo ważne.

PIOTR ROGULA: - Mimo, że nie najechaliśmy się daleko, nasz pierwszy występ oceniam bardzo pozytywnie. Już na długo przed startem podchodziłem do niego z dużym dystansem, w końcu od debiutu nie można wymagać zbyt wiele. Tym bardziej, że była to moja pierwsza jazda na rajdowym ogumieniu oraz klockach hamulcowych. Wszystkie niespodzianki, jakie nas spotkały, tylko potwierdziły tę postawę i do startu przystąpiliśmy zaskakująco rozluźnieni. Pierwszą pętlę pojechaliśmy wyjątkowo zachowawczo, z bardzo dużym zapasem, poznając zachowanie samochodu. Na drugim przejeździe planowałem nieco przyspieszyć, co już zresztą zacząłem robić na nieukończonym odcinku Maciejowice, nadmiernie opóźniając w kilku miejscach hamowania. Pech chciał, że dopadła nas awaria, w dość niewymagającym, jakby się mogło wydawać, momencie.

Przed kolejnym występem czeka nas jeszcze sporo pracy. Zwłaszcza serwis musi mocno potrenować, bo braki były aż nadto dokuczliwe. Najpewniejszym punktem zespołu okazał się być pilot, któremu bardzo dziękuję za wspólny występ. Marek Kaczmarek potwierdził swój wielki profesjonalizm, a jago doświadczenie wprowadziło do zespołu niesamowitą atmosferę.

Podczas rajdu spotykały nas bardzo sympatyczne reakcje kibiców, a nawet samych organizatorów. Ponieważ reprezentujemy barwy firmy "Technopol" - wydawcy serii krzyżówek panoramicznych, niejednokrotnie zgłaszano nam chęć rozwiązania haseł krzyżówek, którymi oklejona jest nasza rajdówka!

MARCIN BEŁTOWSKI: - Mimo przedwczesnego ukończenia 7 Rajdu Mazowieckiego, jestem zadowolony z udziału w imprezie. Cieszę się z tego, że coraz lepiej rozumiem się z nowym pilotem Pawłem Drahanem i jak teraz przekonałem się podczas rajdu, dobrze nam się współpracuje. Wiem zatem, że mogę być spokojny o nasz duet na Rajdzie Matador, który czeka nas za nieco ponad tydzień. Po małym treningu mam też poczucie, że dobrze dopracowaliśmy pracę zawieszenia. Teraz serwis skupia się nad pracą silnika, która zawiodła podczas startu na Mazowszu. Mamy więc bardzo gorący okres w zespole, bo auto musi być naprawdę dopracowane przed mocno napiętym kalendarzem startów, jaki założyliśmy na ten sezon.

IRENEUSZ PLESKOT: - Od samego początku plasowaliśmy się na trzecim miejscu w klasie, przegrywając tylko z dwoma znacznie szybszymi Fiatami Seicento. Na drugą pętlę założyliśmy opony przypominające swoją konstrukcją typowe slicki. Była to dobra decyzja, gdyż pogoda dopisała i nie mieliśmy problemów z przyczepnością. Na odcinku Sobienie Jeziory rozpoczęły się problemy ze zbiorniczkiem wyrównawczym. Skutkiem tego był wzrost temperatury silnika. Mimo ciągłej pracy wentylatora oraz włączenia maksymalnego nawiewu ciepła do środka kabiny, nie udało nam się opanować awarii. Maciejowice przejechaliśmy dużo szybciej niż podczas pierwszej pętli, jednak na mecie lotnej, po hopie posłuszeństwa odmówił czujnik antywstrząsowy, odłączając tym samym pompę paliwa. Spowodowało to 4-minutowe spóźnienie na serwis, które na szczęście nie zaważyło na wynikach. Nadal zajmowaliśmy bardzo dobre 3 miejsce w klasie. Na serwisie usterka została usunięta i zmobilizowani ruszyliśmy na odcinki ostatniej pętli. Na OS 5 i 6 ponownie poprawiliśmy czasy z poprzednich przejazdów, niwelując tym samym stratę do drugiego miejsca do 10 sekund. Ostatni „prawdziwy” oes, czyli Maciejowice okazał się dla nas bardzo pechowy. Po około 9 kilometrach straciliśmy oponę, jednak z pilotem podjęliśmy decyzję o kontynuowaniu jazdy na feldze, mając na uwadze przewagę około 3 minut nad kolejnym zawodnikiem. Odcinek udało nam się ukończyć, jednak po dojechaniu na metę samochód zgasł i już nie odpalił. Awaria z początku ostatniej pętli niestety wzięła górę i rajd się dla nas zakończył. Jesteśmy zadowoleni z naszej jazdy. Mimo debiutu i wolniejszego niż u konkurencji auta, udało nam się nawiązać równorzędną walkę o miejsca na podium w klasie. Szkoda tylko, że nie udało nam się dotrzeć do mety w Otwocku, ale cóż, takie są rajdy.

Chcielibyśmy serdecznie podziękować naszym Sponsorom, bez których nie byłoby nam dane wystartować: LONGIN BIELAK Sp.z o.o., MOTO PARTNER, AUTO BABICE, ARCOL. Obsługę medialną naszej załogi zapewnił serwis www.msfoto.info. Wielkie dzięki! Bardzo dziękujemy także naszym kibicom za doping na odcinkach!

Poprzedni artykuł Kolej na Hirvonena
Następny artykuł Grönholm zajęty testami

Najciekawsze komentarze

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska
Filtry