To niesamowity rajd

Wąskie, szybkie partie z dużą ilością zacieśniających się, niewidocznych zakrętów, podnosiły zawodnikom poprzeczkę. Do tego świetna organizacja. Z uśmiechem na twarzy spełniano każdą naszą prośbę (termin zapoznania z trasą, odbiór administracyjny, czy też BK). Tam robi się wszystko dla zawodników, a nie na odwrót.

Jeżeli chodzi o nasza jazdę, to postanowiliśmy zaatakować na ostatniej pętli, ale najwięcej emocji przyniósł ostatni odcinek, kiedy to tuż przed startem pierwszej załogi spadł deszcz. Oczywiście, wszyscy byliśmy na slickach!!! Wspólnie z Kubą podjęliśmy decyzję o maksymalnym ataku i jak widać, opłaciło się. Znokautowaliśmy konkurencję i tym samym wygraliśmy rajd.

- Bardzo podobały mi się odcinki specjalne – powiedział na mecie rajdu Marcin Bełtowski. - Były bardzo trudne technicznie, kręte, z małą ilością długich prostych. Poprowadzone na wybijających, śliskich asfaltach z dużą domieszką smoły. A więc nawierzchnie bardzo zbliżonych do naszych oesów.

Jestem zadowolony ze startu. Pojechaliśmy ten rajd spokojnie, szczególnie pierwsze próby, bo po przygodach na Rajdzie Subaru nie czułem się zbyt pewnie w samochodzie. Ale w miarę trwania rajdu przyspieszyliśmy i myślę, że uzyskaliśmy niezły wynik. Tym bardziej, że jechaliśmy na zwykłym paliwie, ze słabszym silnikiem i inną skrzynią biegów. Nasza klasa była bardzo liczna i silna. Nie szukaliśmy rywali, z którymi mielibyśmy się ścigać, bo naszym planem był trening przed Rajdem Rzeszowskim i sprawdzenie ustawienia naszej nowej N12 w warunkach rajdowych.