Dodatkowy stres w Azerbejdżanie
Szefowie zespołów Formuły 1 przyznali, że rozszerzony o sprint, weekend na ulicznym torze w Azerbejdżanie może przysporzyć im dodatkowych zmartwień, związanych z potencjalnymi uszkodzeniami.
Po czterotygodniowej przewie Formuła 1 wraca do rywalizacji. Kierowcy wraz z zespołami spotkają się w Azerbejdżanie. W stolicy Baku zaplanowano - pierwszy z sześciu - weekend ze sprintem, a dodatkowo poczyniono zmiany w formacie. Krótka rywalizacja otrzyma własne kwalifikacje, a jej wyniki nie będą wpływać na kolejność startową do głównego wyścigu. Ma to zachęcić kierowców do podejmowania większego ryzyka.
Jednak biorąc pod uwagę charakter toru w Baku, większe ryzyko kierowców przekłada się na dodatkowy stres u szefów zespołów, bowiem już tydzień później rywalizacja przeniesie się do Miami, także na uliczny tor. Kluczowe będzie więc przygotowanie odpowiedniego zapasu części zamiennych. Zespoły zwracają również uwagę na ograniczony czas, który można przeznaczyć na naprawę.
- Trochę się denerwuję z powodu tego sprintu, ponieważ w przypadku poważnych uszkodzeń nie ma wystarczająco dużo czasu na naprawę - powiedział Mike Krack, szef ekipy Astona Martina. - Od razu po sprincie nasuwamy płachtę i dopiero rano są trzy, cztery godziny na naprawę.
- Jest więc trochę ryzyka, ale wszyscy mamy tak samo. Wydaje mi się, że w Baku wyprzedzanie nie jest takie trudne. Jeśli zaryzykujesz w zakrętach, narażasz się, ale widowisko na pewno będzie dobre.
Obawy o poważne uszkodzenia wyraził także Andrea Stella, dowodzący McLarenem.
- Tak, jesteśmy zaniepokojeni - przyznał Stella. - Jednak jednocześnie wspieramy dążenia do lepszego widowiska poprzez organizację wyścigów sprinterskich. Jakoś się musimy dostosować. Rozmowy z FIA i F1 są otwarte. To proces oparty na współpracy.
- Koniec końców będziemy musieli znaleźć kompromis między widowiskiem i takimi sprawami, jak zarządzanie częściami i kosztami w ramach limitu wydatków.
Z kolei Jody Egginton z AlphaTauri zwrócił uwagę na trudy w dokładnym oszacowaniu liczby potrzebnych części zamiennych. Zbyt duża ich produkcja będzie niekorzystna w obliczu budżetowego limitu.
- Zawsze masz w głowie limit wydatków - podkreślił dyrektor techniczny wspieranego przez PKN Orlen zespołu. - Ostatnią rzeczą, jaką chcesz, to zalegające na półkach części, których nie użyjesz, ponieważ są już w starej specyfikacji, nie przyniosły oczekiwanego zysku i z nich zrezygnowałeś. Tak, zawsze jest takie ryzyko.
- To trochę jak kiedyś w Monako. Chcesz mieć pewność, że masz wszystkiego wystarczająco, ponieważ nigdy nie wiadomo, co się wydarzy. My przyjmiemy nasze zwyczajowe podejście i zobaczymy, jaki będzie efekt. Jednak nie możesz sobie pozwolić na produkcję zbyt dużej liczby części zapasowych, zwłaszcza jeśli masz agresywny program rozwojowy.
- Nasz dotyczy podłogi i musimy nim ostrożnie zarządzać. Nie chcemy, żeby leżały jakieś zapasowe rzeczy. Z drugiej strony, jeśli okaże się, że z jakąś poprawką nie trafiłeś, warto mieć możliwość powrotu do poprzedniej wersji.
Weekend w Baku ruszy w najbliższy piątek.
Jak powstają części w F1?:
Udostępnij lub zapisz ten artykuł
Najciekawsze komentarze
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.