Jasna deklaracja Leclerca
Charles Leclerc dał kolejny sygnał, że zdecydowanie widzi swoją przyszłość w Formule 1 nadal w barwach czerwonych.
Ferrari, a szczególnie Charles Leclerc, w miniony weekend nie mieli udanego Grand Prix Holandii. Monakijczyk rozbił się w kwalifikacjach, a następnie nie ukończył wyścigu w Zandvoort z powodu uszkodzenia podłogi w SF-23.
Powyższe wydarzenia miały miejsce w obliczu plotek, że obydwie strony nie usiadły jeszcze do rozmów o przedłużeniu kontraktu, który wygasa po sezonie 2024. Wróciły też spekulacje, jakoby Monakijczyk miał zastanawiać się nad dołączeniem do Mercedesa.
Jednak 25-latek zaprzeczył w rozmowie z włoskim dziennikiem La Repubblica, że negocjował z Toto Wolffem, szefem stajni Mercedesa, w kontekście potencjalnej współpracy.
- Nigdy nie miały miejsca jakieś konkretne czy poważne rozmowy - zapewnił Leclerc. - Kocham Ferrari, wierzę w nich tak samo, jak w dniu, gdy zostałem częścią zespołu. Pozostanę tu tak długo, jak długo te uczucia i przekonania będą się utrzymywały.
Mistrz świata F1 z 1979 roku, Jody Scheckter, powiedział w wywiadzie dla gazety Osterreich, że współczuje Leclercowi jako de facto liderowi Ferrari, ponieważ słynny włoski zespół zawsze wydaje się być w kryzysie.
- Nawet w moim czasie współpracy z nimi, od ostatniego tytułu Ferrari minęło sporo czasu - powiedział. - Te wzloty i upadki są charakterystyczne dla tego zespołu.
- Przyczyną jest również mentalność Włochów, gdzie stabilność nie jest najważniejsza, lecz bardziej liczą się emocje - dodał.
Leclerc mimo trudności Ferrari wskazał, że jego marzenie o zostaniu pierwszym mistrzem świata w czerwonych barwach od czasów Kimiego Raikkonena wciąż żyje.
- Wiem, że obecnie nie mam samochodu, by walczyć z Maxem Verstappenem - przyznał. - Jednak nie mam wątpliwości, że wybrałem właściwą ścieżkę kariery.
- Ocenię ją, gdy już przestanę startować, ale nie mam żalu ani wyrzutów sumienia. Jestem szczęśliwy w Ferrari - zapewnił.
Verstappen reprezentujący Red Bull Racing zmierza na tor domowy Ferrari w Monzy w ten weekend z szansą na zdobycie dziesiątego zwycięstwa z rzędu.
- Czy porównuję się do Maxa? Tak i nie - powiedział Leclerc. - Jednak nigdy bym się z nim nie zamienił.
- Za każdym razem, gdy opuszczam wizjer, myślę tylko o zwycięstwie. Owszem, wygranie wyścigu w tym sezonie nie będzie łatwe. Jest bowiem wiele rzeczy, które trzeba poprawić, aby to było możliwe.
- Potrzebujemy stabilności - wyjaśnił. - Najważniejsze to wyprzedzić zespoły rywalizujące o drugie miejsce w klasyfikacji konstruktorów. Następnie celem jest Red Bull.
Większość ekspertów F1 uważa, że mimo jego często widocznej i słyszalnej frustracji, Leclerc w rzeczywistości komfortowo czuje się w Ferrari - zwłaszcza od pojawienia się Freda Vasseura na stanowisku szefa zespołu, w miejsce Mattii Binotto.
- Zgadzam się ze wszystkimi jego planami - zapewnił Leclerc. - Ciekawie też jest zobaczyć różnice w ich sposobach działania. Dzięki temu dostrzegam też pewne aspekty, które wcześniej mi umknęły.
- Mam bezpośredni kontakt z Fredem. Komunikuje się ze mną otwarcie, bez pośredników, co pomaga mi jako kierowcy - podsumował.
Udostępnij lub zapisz ten artykuł
Najciekawsze komentarze
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.