Wolff nie wpadnie w pułapkę Hornera
Toto Wolff stwierdził, że nie zamierza zachowywać się jak Christian Horner przed laty i apelować do FIA, by federacja przepisami ograniczyła przewagę dominującego zespołu.
Początek bieżącego sezonu nie wskazuje na to, żeby dominacja Red Bulla była zagrożona. Max Verstappen wygrał dwa pierwsze wyścigi, a Sergio Perez każdorazowo finiszował za swoim zespołowym kolegą.
RB20 wydaje się bez większych wysiłków pokonywać rywali i pomimo braku znaczących zmian w przepisach technicznych - które miały zbliżyć do siebie całą stawkę - istnieją spore szanse na to, że mistrzowie świata wygrają każdy tegoroczny wyścig. A to może negatywnie wpłynąć na zainteresowanie Formułą 1.
Na początku ery hybrydowej, czyli od 2014 roku, podobną przewagę miał Mercedes. Christian Horner sugerował wtedy, że FIA powinna interweniować i poprzez odpowiednie regulacje spowolnić „Srebrne Strzały”.
- Mercedes wykonał świetną robotę - powiedział wtedy Horner. - Mają dobry samochód, fantastyczny silnik i dwóch bardzo dobrych kierowców. Problem polega jednak na tym, że przewagę mają tak dużą, że powstała Formuła 1 trzech poziomów.
- FIA ma władzę i może zobaczyć, jaką moc produkują poszczególne jednostki napędowe. Posiadają wszystkie dane. Z łatwością mogliby znaleźć jakiś sposób, by to wyrównać.
Wolff uważa jednak, że taka ingerencja FIA - tym razem w obliczu dominacji Red Bulla - byłaby niewłaściwa. I nie winą przepisów są obecne sukcesy rywali.
- Nie chcę wpaść w pułapkę pewnego kolegi, szefa zespołu z sąsiedztwa, który w latach 2014/15 mówił, że trzeba zmienić przepisy, ponieważ dominacja jest zbyt duża - stwierdził Wolff. - Myślę, że Red Bull w ciągu ostatnich dwóch lat wykonał zdecydowanie najlepszą pracę ze wszystkich zespołów i należy im się za to uznanie.
- Oni dosłownie znikają w oddali, jeśli tylko tego chcą i nikt nie jest w pobliżu. Są po prostu w innej lidze. Ale nasza dyscyplina to uczciwy sport. Nagradzane wynikami są najlepszy samochód, maszyna i człowiek.
W podobnym tonie wypowiedział się także Frederic Vasseur, szef zespołu Ferrari, obecnie najgroźniejszego rywala Red Bulla. Przekonuje on, że w Maranello muszą skoncentrować się na ulepszeniu SF-24 i nie zaprzątać sobie głowy tym czy przepisy zawiniły, czy nie.
- Jeśli uda nam się uzyskać taką poprawę, jak rok temu, będzie to zachęcające. Szczerze powiedziawszy, skupiam się na zespole i na rozwoju samochodu. Nawet jeśli w któryś weekend znajdziemy się przed Red Bullem, zachowam to samo podejście i tydzień później będziemy chcieli spisać się jeszcze lepiej.
- Rozwoju nie zatrzymujemy, bo jesteśmy na P1, P2 czy P3. Cały czas naciskamy i będziemy to kontynuować. To czy [rywalizacja] jest interesująca, czy nie, nie jest w zakresie moich zadań. My musimy ich złapać. Prawdą jest, że nadal mają przewagę, więc musimy cisnąć i się rozwijać.
Udostępnij lub zapisz ten artykuł
Najciekawsze komentarze
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.