Nierealny cel dla Verstappena
Max Verstappen uważa za trochę nierealne przypieczętowanie przez niego mistrzostwa świata Formuły 1 podczas rozgrywanego w ten weekend Grand Prix Singapuru.
Kierowca Red Bull Racing jest na dobrej drodze do zdobycia drugiego tytułu po zdominowaniu obecnej kampanii, a pierwsza okazja do przypieczętowania sukcesu nadarza się już podczas rundy na Marina Bay.
Jednak nie wszystko leży w rękach Holendra. Musi w aktualnej sytuacji punktowej liczyć na słabsze występy jego rywali, Charlesa Leclerca oraz partnera z RBR, Sergio Pereza. Dlatego nie spodziewa się, aby w niedzielę założył mistrzowską koronę.
- Muszę wygrać, a Checo finiszować na czwartym miejscu lub niższym, a Charles na ósmym albo jeszcze dalej. W tych okolicznościach zapewnienie sobie triumfu już tutaj jest mało realne, chociaż oczywiście będę chciał zwyciężyć w wyścigu - powiedział Verstappen.
24- latek wskazuje, że w rzeczywistości wolałby cieszyć się z tegorocznej zdobyczy w kolejny weekend, podczas rundy w Japonii, na ojczystej ziemi Hondy współpracującej ze stajnią z Milton Keynes.
- Osiągnięcie tego w Japonii byłoby fajniejsze. Generalnie naprawdę jestem podekscytowany powrotem to tego kraju. Minęło już sporo czasu odkąd ścigaliśmy się tam po raz ostatni. Mają niesamowity tor, z którego mam szczególne wspomnienia - kontynuował.
- Pierwszy raz za kierownicą samochodu F1 zasiadłem właśnie tam, podczas piątkowego treningu. Do tego są to domowe zawody dla Hondy - zaznaczył. - Naprawdę traktuję to jako pierwszą właściwą okazję do przypieczętowania tytułu. Oczywiście nie mogę doczekać się rywalizacji w Singapurze, ale towarzyszy mi już wiele emocji w kontekście następnej rundy.
Wcześniejszy sukces oczywiście zapewni Verstappenowi mniej stresujące zakończenie kampanii, ale z drugiej strony żałuje, że Ferrari nie stanowiło większego zagrożenia dla Red Bulla w tym roku.
Reprezentant włoskiej ekipy Charles Leclerc rozpoczął sezon w bardzo dobrym stylu wygrywając dwa z trzech pierwszych wyścigów i po Grand Prix Australii cieszył się 34-punktową przewagą na prowadzaniu. Jednak kombinacja niezawodności bolidu, błędów w strategii, ale też i jego własnych sprawiła, że Ferrari łatwo pozwoliło uciec Verstappenowi w klasyfikacji indywidualnej.
- Są dwie strony powyższej sytuacji. Chciałbym, aby nadal liczyli się w walce. Prawdą jest też, że miło jest zdobyć tytuł w mniej stresujących okolicznościach. W każdym razie ich konkurencyjność wzrosła w porównaniu do ostatnich lat, czego właśnie potrzebowała Formuła 1 - podsumował.
Video: GP Singapuru najtrudniejszym wyzwaniem dla kierowców F1
Udostępnij lub zapisz ten artykuł
Najciekawsze komentarze
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.