Propozycja dotycząca kary
George Russell stwierdził, że groźba utraty pozycji, a nie pięciu sekund, skuteczniej może odstraszyć kierowców przed wyprzedzaniem poza limitami toru.
Limity toru nieustannie powracają jako temat rozmów w padoku i to nie tylko w kontekście pojedynczego okrążenia - głównie w kwalifikacjach - ale i jako część walki koło w koło.
W Austin często dochodziło do manewrów, w których kierowcy zyskiwali pozycję, kończąc wyprzedzanie już poza limitami toru. W takiej sytuacji jeśli winowajca nie odda od razu pozycji, karany jest 5 sekundami. Nierzadko jednak karne sekundy są dla kierowcy mniejszym złem niż pozostanie za rywalem na torze.
Wśród tych, którzy przewinili w Teksasie, był także Russell - dyrektor GPDA, czyli Stowarzyszenia Kierowców Grand Prix. Reprezentant Mercedesa w sposób nieprawidłowy uporał się w trakcie sprintu z Oscarem Piastrim. I choć ostatecznie przez te 5 s spadł o jedną pozycję, z siódmej na ósmą, prawdopodobnie wyszedł na tym lepiej, niż gdyby miał zostać za Australijczykiem.
Pytany o sprawę, Russell przyznał, że perspektywa pewnej utraty jednego lub kilku miejsc bardziej odstraszyłaby kierowców niż wspomniane 5 sekund.
- Myślę, że kary czasowe w dużym stopniu zależą od tego, jak układa się wyścig - uznał Russell. - Rozmawialiśmy o potencjalnej karze utraty pozycji. Byłaby surowsza.
Russell zaznaczył też, że problem nie dotyczy dużej liczby torów, a tych, na których wyjazd poza limity daję wyraźną przewagę, nie ma wiele.
- Jeśli mamy pułapkę żwirową, jeśli ktoś zmusi cię do szerokiego wyjazdu, kończysz w żwirze. Nie planujesz więc takiego ataku. Ja z kolei zwykle jak objeżdżam kogoś szeroko, liczę, że jednak zostawi mi miejsce.
- A jeśli nie, zmusza mnie to do szerokiego wyjazdu na asfalt. Później w pewnym sensie martwisz się konsekwencjami. Takie ściganie nie daje frajdy. Coś musi się zmienić. Chociaż w całym kalendarzu pewnie są tylko ze trzy takie tory.
- Koniec końców, wszyscy jeździmy według tych samych zasad. Jeśli ścigamy się w Monako, nie można złamać limitu, ponieważ skończy się na ścianie. Gdy ścigasz się w Japonii, nie możesz przekroczyć limitu, bo skończysz w żwirze. Z kolei tutaj [w Austin] jedyną konsekwencją jest wyjazd na asfalt. Na Monzy przesadziłem, ponieważ wiedziałem, że mi się upiecze. Podobnie jest w Barcelonie. A nie chcemy darmowej karty „wychodzisz z więzienia”. Dlatego FIA musi znaleźć sposób, by tego uniknąć.
Udostępnij lub zapisz ten artykuł
Najciekawsze komentarze
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.