Zasubskrybuj

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska

Propozycja dotycząca kary

George Russell stwierdził, że groźba utraty pozycji, a nie pięciu sekund, skuteczniej może odstraszyć kierowców przed wyprzedzaniem poza limitami toru.

George Russell, Mercedes F1 W14, Sergio Perez, Red Bull Racing RB19, Pierre Gasly, Alpine A523

Limity toru nieustannie powracają jako temat rozmów w padoku i to nie tylko w kontekście pojedynczego okrążenia - głównie w kwalifikacjach - ale i jako część walki koło w koło.

W Austin często dochodziło do manewrów, w których kierowcy zyskiwali pozycję, kończąc wyprzedzanie już poza limitami toru. W takiej sytuacji jeśli winowajca nie odda od razu pozycji, karany jest 5 sekundami. Nierzadko jednak karne sekundy są dla kierowcy mniejszym złem niż pozostanie za rywalem na torze.

Wśród tych, którzy przewinili w Teksasie, był także Russell - dyrektor GPDA, czyli Stowarzyszenia Kierowców Grand Prix. Reprezentant Mercedesa w sposób nieprawidłowy uporał się w trakcie sprintu z Oscarem Piastrim. I choć ostatecznie przez te 5 s spadł o jedną pozycję, z siódmej na ósmą, prawdopodobnie wyszedł na tym lepiej, niż gdyby miał zostać za Australijczykiem.

Pytany o sprawę, Russell przyznał, że perspektywa pewnej utraty jednego lub kilku miejsc bardziej odstraszyłaby kierowców niż wspomniane 5 sekund.

- Myślę, że kary czasowe w dużym stopniu zależą od tego, jak układa się wyścig - uznał Russell. - Rozmawialiśmy o potencjalnej karze utraty pozycji. Byłaby surowsza.

Czytaj również:

Russell zaznaczył też, że problem nie dotyczy dużej liczby torów, a tych, na których wyjazd poza limity daję wyraźną przewagę, nie ma wiele.

- Jeśli mamy pułapkę żwirową, jeśli ktoś zmusi cię do szerokiego wyjazdu, kończysz w żwirze. Nie planujesz więc takiego ataku. Ja z kolei zwykle jak objeżdżam kogoś szeroko, liczę, że jednak zostawi mi miejsce.

- A jeśli nie, zmusza mnie to do szerokiego wyjazdu na asfalt. Później w pewnym sensie martwisz się konsekwencjami. Takie ściganie nie daje frajdy. Coś musi się zmienić. Chociaż w całym kalendarzu pewnie są tylko ze trzy takie tory.

- Koniec końców, wszyscy jeździmy według tych samych zasad. Jeśli ścigamy się w Monako, nie można złamać limitu, ponieważ skończy się na ścianie. Gdy ścigasz się w Japonii, nie możesz przekroczyć limitu, bo skończysz w żwirze. Z kolei tutaj [w Austin] jedyną konsekwencją jest wyjazd na asfalt. Na Monzy przesadziłem, ponieważ wiedziałem, że mi się upiecze. Podobnie jest w Barcelonie. A nie chcemy darmowej karty „wychodzisz z więzienia”. Dlatego FIA musi znaleźć sposób, by tego uniknąć.

Czytaj również:
Poprzedni artykuł Red Bull spodziewa się gwizdów
Następny artykuł Niespełnione marzenie Hulkenberga

Najciekawsze komentarze

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska
Filtry