Zaskakująca forma McLarena
Lando Norris przyznał, że przed weekendem w Chinach nic nie wskazywało na tak dobrą dyspozycję McLarena.
W piątek Norris wywalczył pole position do sprintu, w którym pomimo kosztownego błędu na starcie i wysokiej degradacji opon dysponował przyzwoitym tempem. Zespół nie spodziewał się jednak, że w niedzielnym Grand Prix stanie na drugim stopniu podium.
Wyjazd samochodu bezpieczeństwa pozwolił mu na zmianę opon w trakcie neutralizacji, dzięki czemu Brytyjczyk utrzymał się przed Sergio Perezem i przegrał jedynie z Maxem Verstappenem, zdobywając 15. podium w karierze.
Na papierze charakterystyka toru w Szanghaju nie sprzyja McLarenowi. Wolne i długie zakręty to jedna ze słabszych stron bolidu MCL38. Ekipa nastawiała się na trudny wyścig, a żadne założenia nie przewidywały finiszu na drugim miejscu.
Lando Norris przyznał, że zespół był pozytywnie zaskoczony tempem w Chinach, gdyż przed wyścigiem nic nie wskazywało na to, że weekend przyniesie tak wysoki rezultat.
- Byliśmy szybsi niż się spodziewaliśmy - powiedział. - Niektóre sektory nie były aż tak trudne, jak myśleliśmy. Długie zakręty, takie jak pierwszy od początku były naszą słabością. Prawdopodobnie T1 był łagodniejszy niż sądziliśmy. Wciąż uczymy się tego samochodu.
Autor zdjęcia: Zak Mauger / Motorsport Images
- Asfalt był dość nietypowy, być może to nam trochę pomogło - dodał. - Nie wymyślamy tego. Dzielimy się szczerą opinią, jakie są nasze cele. Myślę, że gdybyśmy zaczynali weekend wiedząc, że będziemy tak mocni, powiedzielibyśmy o tym.
- Od początku roku byliśmy za Red Bullem i Ferrari, więc nie było powodu, abyśmy nagle uznali, że powinniśmy być przed nimi. W rzeczywistości kompletnie nic nie wskazywało, że zapowiada się znakomity wyścig.
Max Verstappen i Sergio Perez zjechali na zmianę opon przed Norrisem, który po awarii Valtteriego Bottasa na 20. okrążeniu, pozostał na torze. Brytyjczyk obawiał się, że przegapił swoją jedyną szansę, lecz na jego szczęście wirtualna neutralizacja została zniesiona na rzecz wyjazdu samochodu bezpieczeństwa.
- Poleciało trochę przekleństw - wspomniał Norris. - Było to oczywiste, że prędzej, czy później pojawi się VSC, ale długo go nie było. Mówiłem sobie w myślach „założę się, że pojawi się, jak tylko przejadę ostatni zakręt” i tak też się stało.
- Sytuacja z całą pewnością potoczyła się po naszej myśli, ponieważ obaj kierowcy Red Bulla musieli zjechać na jeszcze jeden pit stop. Oczywiście sprawiło to, że znalazłem się przed Ferrari i Checo. Prawdopodobnie to mnie uratowało.
Udostępnij lub zapisz ten artykuł
Najciekawsze komentarze
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.