Racing Point zaliczyło bardzo udane kwalifikacje do Grand Prix Węgier. Lance Stroll ruszał jako trzeci, a Sergio Perez ustawił samochód tuż za Kanadyjczykiem.

Stroll dobrze wystartował i awansował za Lewisa Hamiltona. Potem jednak spadł kilka pozycji, gdy rywale zaryzykowali z oponami. Przebił się na trzecie miejsce, które następnie stracił po serii pit stopów na rzecz Valtteriego Bottasa.

Po wyścigu 21-latek stwierdził, że podium było możliwe, jednak zespół powinien zwrócić większą uwagę na odrabiającego straty, fińskiego kierowcę Mercedesa.

- Zdecydowanie uważam, że możliwe dziś było podium - powiedział Stroll. - Trochę zbyt długo zostaliśmy [na torze] w środkowej fazie wyścigu i Valtteri nas podciął. On zjechał do alei, a my czekaliśmy czy nie będzie więcej deszczu. Niestety, deszcz się nie pojawił.

- Po prostu udało mu się nas podciąć i do czasu kiedy my zjechaliśmy cztery okrążenia później, on miał już 8 s przewagi. Na tym etapie byliśmy na komfortowym czwartym miejscu.

Choć poza Mercedesami, Racing Point wyprzedził również Max Verstappen z Red Bul Racing, Stroll wierzy, że RP20 był drugim najszybszym samochodem podczas weekendu na Węgrzech.

- To był bardzo solidny weekend od początku do samego końca i naprawdę wierzę, że mieliśmy drugi najszybszy samochód. Daje mi to dużo pozytywów na przyszłość - zakończył Lance Stroll.

Racing Point jest aktualnie czwarte w klasyfikacji konstruktorów. Strata do liderującego Mercedesa wynosi 81 punktów.