W Ferrari zabrakło cierpliwości
Carlos Sainz twierdzi, że jego zespół Ferrari „mógł być bardziej cierpliwy” w doborze strategii podczas Grand Prix Monako.
Carlos Sainz uszkodził przednie skrzydło w SF-23 na początku wyścigu, gdy uderzył w tył bolidu Estebana Ocona w szykanie za tunelem. Mimo to w pierwszej części Grand Prix Monako miał podium w zasięgu wzroku, utrzymując się za Francuzem.
Na 33 okrążeniu niedzielnej rywalizacji Ocon zaliczył wolny pit stop, podczas którego otrzymał świeży zestaw opon pośrednich. Na kolejnym kółku Ferrari również zdecydowało się ściągnąć Sainza do alei serwisowej, ale w celu pokrycia strategii Lewisa Hamiltona z Mercedesa, który podążał na ósmej lokacie po pierwszej wizycie u mechaników, zamiast podjęcia próby wyprzedzenia reprezentanta Alpine.
Hiszpan wracając na tor spadł z trzeciego miejsca na siódme, ponownie lądując za Oconem, co mocno rozgniewało kierowcę włoskiej formacji.
- Co do cholery! Dokładnie o tym mówiłem - wykrzykiwał przez radio do swojego zespołu, dodając „Nie obchodzi mnie Hamilton”, gdy dowiedział się o powodzie swojego pit stopu.
Podsumowując występ w Monako, Sainz uważał, że jego tempo było na tyle dobre, iż Ferrari powinno być bardziej cierpliwe w wyborze strategii, w chwili przedstawionej powyżej sytuacji.
- Miałem dość ekscytujący wyścig i zawsze trzymałem się blisko Ocona - mówił dla Autosport.com i Motorsport.com.
- Dobrze radziłem sobie z oszczędzaniem twardych opon, szedłem jak burza na okrążeniu, podczas którego Esteban zaliczył wolny pit stop i podjęliśmy próbę wyprzedzenia go. Biorąc pod uwagę tempo, które miałem w tamtym momencie, powinniśmy wykazać się większą cierpliwością, ale jest, jak jest - przekazał.
Podczas drugiego pit stopu, kiedy zaszła konieczność sięgnięcia po ogumienie przejściowe przy nasilających się opadach deszczu, Sainz zjechał do alei serwisowej tuż za partnerem, Charlesem Leclerkiem i musiał poczekać, aż mechanicy Scuderii obsłużą Monakijczyka. To sprawiło, że spadł na ósmą pozycję, na której ostatecznie zakończył wyścig.
Nazwał ten podwójny pit stop „loterią” ze względu na zaistniałe okoliczności w tym momencie zawodów. Przyznał także, że powinien powstrzymać się w wyrażaniu swojej frustracji w kontekście pierwszej wizyty w alei serwisowej.
- W Monako zawsze jest trochę loterii, z którą tym razem musieli zmierzyć się prawie wszyscy i prawdopodobnie ja wyciągnąłem najgorszy los. Słuszność pierwszego pit stopu można podważyć, gdyż czułem, że jadąc w czystym powietrzu mogę wiele zyskać - wspomniał.
- Dobrze radziłem sobie w aspekcie zarządzania oponami, a nagle wezwano mnie do boksu. W każdym razie nie powinienem wyrażać swojej frustracji w komunikacji radiowej. Natomiast kwestia drugiego postoju to już loteria. To nie była ani zła, ani dobra decyzja, a bardziej kwestia tego, czy zjechać jedno okrążenie wcześniej, czy później - podsumował.
Video: Podsumowanie Grand Prix Monako 2023
Udostępnij lub zapisz ten artykuł
Najciekawsze komentarze
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.