Zasubskrybuj

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska

Zbyt agresywny Leclerc

Charles Leclerc przyznał, że jego wygłoszony w trakcie kwalifikacji do Grand Prix Wielkiej Brytanii pełen pretensji komunikat radiowy dotyczący Carlosa Sainza był zbyt agresywny.

Charles Leclerc, Scuderia Ferrari

Pomimo wielu dżentelmeńskich umów między kierowcami i nakazów ze strony sędziów, w końcówce okrążenia toru Silverstone ponownie było tłoczno. Każdy chciał zostawić sobie jak najwięcej miejsca, zwiększając szanse powodzenia w czasówce.

Sainz brawurowym manewrem wyprzedził Leclerca, a Monakijczyk nie ukrywał swoich pretensji w radiowym komunikacie: „Pięknie, Carlos, pięknie. Świetne wyprzedzanie w ostatnim zakręcie”. Hiszpan z kolei zgłosił: „To trochę niesprawiedliwe, że mnie o to prosicie. Poświęcacie temperaturę moich opon. Poza tym ja jestem na P4, a on na P3. Jestem bardziej narażony”.

Czytaj również:

Już po zakończeniu czasówki obaj kierowcy przyznali, że przesadzili w radiowych komunikatach.

Pytany przez Motorsport.com o całe zamieszanie, Leclerc odpowiedział:

- Spodziewaliśmy się, że ustawimy się odpowiednio już w alei serwisowej. Wtedy jest łatwiej. Później na torze było oczywiście więcej dyskusji. Jeden weekend ja mogę wybrać pozycję, a w kolejny Carlos.

- Tutaj to ja decydowałem i chciałem być z przodu. Jednak pod koniec okrążenia zaczynało nam brakować czasu. Nie wiedzieliśmy czy uda się przeciąć linię i Carlos postanowił mnie wyprzedzić. Nie było to idealne. Porozmawiamy o tym, choć szczęśliwie nie miało to żadnego wpływu.

- Oczywiście, wewnątrz samochodu jest sporo adrenaliny, zwłaszcza, gdy nie wiesz czy uda ci się rozpocząć okrążenie. Jednak mój radiowy komunikat był prawdopodobnie bardziej agresywny, niż być powinien.

Z kolei Sainz przyznał, że przepuszczenie Leclerca w tamtym momencie Q1 nie było idealnym rozwiązaniem, ale dodał, iż to Monakijczyk faktycznie miał pierwszeństwo wyboru. Pytany przez Motorsport.com czy był niezadowolony w końcówce pierwszego segmentu czasówki, Hiszpan odpowiedział:

- Nie, nie byłem zdenerwowany - podkreślił Sainz. - Po prostu to były gorące chwile. Prawie odpadłem w Q1 bez przejechania okrążenia, ponieważ zbyt długo czekaliśmy w ostatnim zakręcie. W pewnym momencie musiałem po prostu przyspieszyć. W przeciwnym wypadku nie zdążyłbym.

Sainz dodał także, że wspomniana umowa między kierowcami jest coraz mniej respektowana.

- Problem w tym, że niektórzy z tyłu zaczęli nas wyprzedzać. I jeśli mamy 4-sekundowy odstęp między samochodami, nie zdążyłbym rozpocząć okrążenia. A dżentelmeńska umowa już nie istnieje. Została zapomniana.

Leclerc rozpocznie Grand Prix Wielkiej Brytanii z czwartego, a Sainz z piątego pola.

Czytaj również:

Ustawienie na starcie do Grand Prix Wielkiej Brytanii:

Poprzedni artykuł Drobna kontuzja Verstappena
Następny artykuł Brad Pitt uczestnikiem odprawy kierowców F1

Najciekawsze komentarze

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska
Filtry