Szalony triumf Corvetty
Kierowca zespołu Corvette Racing, Nick Catsburg, określił jako „szalone” ich zwycięstwo w klasie GTE Am w 24h Le Mans po tym, jak na początku wyścigu wylądowali na końcu stawki.
Nick Catsburg, zasiadający w jedynym Chevrolecie Corvette C8.R, ruszał z pierwszego pola w swojej kategorii i utrzymał prowadzenie na początku wyścigu, zanim zaliczył wcześniejszy pit stop za samochodem bezpieczeństwa.
90 minut po starcie, Catsburg ponownie znalazł się w alei serwisowej. Zjechał do boksu z uszkodzonym amortyzatorem przedniego prawego koła. Naprawa, która zajęła prawie 10 minut, spowodowała, że Catsburg, Nico Varrone i Ben Keating stracili dwa okrążenia do liderów.
Mimo tego niepowodzenia załoga Corvetty odrabiała straty i zyskała jedno kółko dzięki wyjazdowi samochodu bezpieczeństwa. Potem imponujące tempo pozwoliło im przebić się okrążenie lidera.
C8.R wróciło na prowadzenie w siedemnastej godzinie i ostatecznie triumfowało w klasie.
Było to pierwsze zwycięstwo Corvette od 2015 roku w Le Mans i zakończyło erę klasy GTE Am w tym 24-godzinnym wyścigu, kategorii, która zniknie z WEC po kampanii 2023.
- Jeśli mam być szczery, to nie, myślałem, że to już koniec - powiedział Catsburg, pytany przez Autosport/Motorsport.com czy wierzył w możliwość odrobienia straty z początku zawodów.
- Byliśmy dwa okrążenia w plecy i byłem zły z tego powodu. Myślałem, że czeka nas długa jazda bez żadnego celu, ale jakoś udało nam się wrócić na czoło - dodał.
- Miałem świetne tempo i dzięki obecnym zasadom samochodu bezpieczeństwa odzyskaliśmy jedno okrążenie, a drugie dzięki naszej większej szybkości w porównaniu do rywali. To było szalone, że udało się nam wrócić na pierwsze miejsce - podsumował.
Jego partner, Keating, miał podobne obawy i o północy, po jednej trzeciej wyścigu, wierzył, że najlepszym wynikiem, jaki uda im się osiągnąć, będzie co najwyżej siódme miejsce.
Wyjaśnił także, że zmienne warunki atmosferyczne sprawiły, że plany zespołu w kontekście kolejności zmian mocno się zmodyfikowały i skutkowały tym, że musiał jeździć też w nocy, w deszczu, czego pierwotnie nie przewidziano dla kierowcy z licencją brązową.
- Tej jeździe towarzyszyły szalone emocje - mówił dla Autosport/Motorsport.com. - Prowadziłem auto od 2:00 do 5:00 w środku nocy, wiedząc, że moje 51-letnie oczy nie widzą tak dobrze w ciemnościach i że odstępuje od zawodowców, którzy byli wówczas na swoich zmianach. Jednak wiedziałem, że muszę zrobić wszystko, co mogę, aby pomóc zespołowi. To niesamowity rezultat.
Keating dodał, że wysoki wskaźnik odpadnięć w stawce GTE Am, tylko dziewięć z 21 startujących samochodów zostało sklasyfikowanych, pokazuje, jak trudny był ten wyścig.
- Nie musisz mieć uszkodzonego amortyzatora, żeby było trudno. Po prostu wszyscy mieli bardzo ciężko. Natomiast niektóre z tych okoliczności umożliwiły nam awans - przekazał.
Udostępnij lub zapisz ten artykuł
Najciekawsze komentarze
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.